Mam małe pytanie do osób, które raczej biegają przy chorych zatokach. Mam zdiagnozowane przez laryngologa ostre i przewlekłe zapalenie zatok. Trwa to jakoś już 5 lat i nie przechodzi. W tym roku w związku z tym dostałem skierowanie do szpitala na zabieg przegrody i błony śluzowej czegoś tam. Zapisałem się i teraz pozostaje poczekać 1 rok na kolejkę - uwielbiam naszą służbę zdrowia.
Teraz tak. Lubię biegać, próbuję to czynić cały czas. Mam jednak problem, że jesienią i częściowo zimą łapią mnie infekcje gardła. Często mam uczucie rozbicia jak przy przeziębieniu. Mimo to biegam dalej. Dzisiaj miałem 37,4 stopni to poszedłem biegać. Trochę przeczyściło się gardło ale jak wróciłem i ostygłem zacząłem się czuć tak samo źle albo i trochę gorzej.
W tamtym roku zimą biegało mi się bardzo dobrze, w tym roku co 2 tygodnie czuje rozbicie. Kupiłem sobie opaskę przeciwwiatrową na zatoki i 2 buffy. Jak jest poniżej 0 stopni to staram się zakładać buff i z nim biegać, powyżej 0 stopni stosuję metodę wyczytaną na forum z językiem przyłożonym do podniebienia. Ponadto jem tran i witaminę C ale czuję, że nic nie daję. Mieszam też w blenderze owoce, banany, kiwi, brzoskwinie i truskawki + jogurty. Laryngolog mówi, że na tą chwilę nie ma sensu wycinać migdałków bo mam zbyt rzadko anginy, a dalsze leczenie gardła zależeć będzie od tego, jak zareaguje organizm na naprawę przegrody.
Co mogę jeszcze zrobić by czuć się lepiej i móc biegać bez męczenia się stanem zdrowia? Co robią osoby z podobnym problemem?
PS: Nie lubię siłowni jeżeli ktoś mnie będzie chciał wysłać na bieżnie
