Choroba Gravesa-Basedowa
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 03 paź 2012, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam serdecznie
Czy ktoś z forumowiczów, oczywiście w kontekście biegania, zmagał się z chorobą Gravesa? Czy ktoś może podzielić się ze mną swoimi doświadczeniami i wiedzą? Bardzo proszę o głos wszystkich którzy mają coś do powiedzenia w tym temacie. Szczególnie interesuje mnie kwestia wpływu wysiłku fizycznego na organizm i proces leczenia. Czy i jaka intensywność treningu jest możliwa. Z góry bardzo dziękuję za pomoc.
Czy ktoś z forumowiczów, oczywiście w kontekście biegania, zmagał się z chorobą Gravesa? Czy ktoś może podzielić się ze mną swoimi doświadczeniami i wiedzą? Bardzo proszę o głos wszystkich którzy mają coś do powiedzenia w tym temacie. Szczególnie interesuje mnie kwestia wpływu wysiłku fizycznego na organizm i proces leczenia. Czy i jaka intensywność treningu jest możliwa. Z góry bardzo dziękuję za pomoc.
-
- Stary Wyga
- Posty: 197
- Rejestracja: 07 wrz 2009, 21:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Stolyca
Nie jestem pacjentem, ale zajmuję się tym problemem i równocześnie sam od dawna biegam. Myślę, że dla Ciebie podstawowym pytaniem jest czy możesz biegać i jak intensywne mogą być Twoje wysiłki. Ogólnie rzecz biorąc w okresie nadczynności tarczycy u pacjentów z chorobą Gravesa i Basedowa (GB) powinno się unikać większych wysiłków. Tak więc bieganie jest przeciwskazane! Intensywny wysiłek u osoby z GB w okresie nadczynności tarczycy może doprowadzić nawet do przełomu tarczycowego (zobacz tu http://www.tarczyca.info/aktualnosci/pr ... arczycowy/). Na szczęście okres nadczynności tarczycy w przypadku prawidłowego leczenia to kwestia 4-6 tygodni. W tym czasie lekarz powinien stosując leczenie tyreostatykiem doprowadzić do normalizacji hormonalnej. I w tym momencie (kiedy juz jest normalizacja hormonów ft4, ft3) musisz uzyskać informację od prowadzącego lekarza czy możesz już rozpocząć bieganie i jak intensyfikować wysiłek. Na pewno nie maksymalnie w początkowym okresie. Musisz jednak pamiętać, że nadczynność tarczycy w przebiegu GB nawet jesli zostanie ustabilizowana lekowo natychmiast nawróci po odstawieniu leków (mówię o początkowej fazie). Dawki leku trzeba tak dobierać żebys cały czas był wyrównany, ale to juz w rękach prowadzącego lekarza. O dalszym przebiegu leczenia nie chcę tutaj pisać bo to nie miejsce na takie porady a sprawa jest bardziej złozona. I jeszcze jeden aspekt: w okresie nadczynności większość pacjentów chudnie, dominuje proces zwiększonego metabolizmu. Tym bardziej wysiłki po powrocie do biegania powinny być stopniowo zwiększane, musisz się do tego przyzwyczaić ponownie. O GB możesz poczytać tutaj, napisałem w tym miejscu krótki artykuł o tej chorobie http://www.tarczyca.info/nadczynnosc/choroba-gravesa/. www.tarczyca.info. Pozdrawiam
trudno pogodzić wszystko, ale warto się starać
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 03 paź 2012, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Serdecznie dziękuję za podjęcie tematu.
Bardzo się cieszę, bo rozumiem że trafiłem pod właściwy adres! Niestety pomimo, iż zadałem sobie sporu trudu aby przyswoić sobie temat choroby a zwłaszcza jej konsekwencje dla osób uprawiających sport, stwierdzam iż polskie piśmiennictwo internetowe w tym temacie jest raczej skromne. Ograniczony czas podczas pierwszej wizyty u prowadzącego lekarza endokrynologa również nie pozwolił rozwiać wszelkich wątpliwości. Póki co zamówiłem książkę "Jak żyć z chorobą Gravesa Basedowa", autor: Leveke Brakebusch, Armin Heufelder. Nie wiem co książka jest warta ale dla mnie każda wskazówka jest bezcenna. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę ze nikt mi tam nie wyłoży szczegółowo jak uprawiać sport z tą chorobą.
Za 2 tygodnie pierwsze badania kontrolne i wizyta u lekarza prowadzącego. Mam nadzieję, że wtedy coś się wyjaśni i będę wiedział na czym stoję. W tym miejscu chciałbym zapytać czy będzie możliwe aby po mojej kontroli wrócić do tematu i poprosić Cię o konsultację, na forum bądź na priv wedle Twojego uznania, choć myślę że osób zainteresowanych tematem może być znacznie więcej. Fakt, że jesteś biegającym lekarzem jest dla mnie nie do przecenienia! Mam sporo wątpliwości i mam nadzieję, że pomożesz mi to sobie jakoś poukładać. O ile się zgodzisz, pomęczę Cię po odbiorze wyników badań i kontroli, tak aby przedstawić Ci mój aktualny stan choroby.
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję, zwłaszcza za wyraźną sugestię, że powrót do biegania jest jak najbardziej możliwy.
Tego było mi trzeba!!!
Bardzo się cieszę, bo rozumiem że trafiłem pod właściwy adres! Niestety pomimo, iż zadałem sobie sporu trudu aby przyswoić sobie temat choroby a zwłaszcza jej konsekwencje dla osób uprawiających sport, stwierdzam iż polskie piśmiennictwo internetowe w tym temacie jest raczej skromne. Ograniczony czas podczas pierwszej wizyty u prowadzącego lekarza endokrynologa również nie pozwolił rozwiać wszelkich wątpliwości. Póki co zamówiłem książkę "Jak żyć z chorobą Gravesa Basedowa", autor: Leveke Brakebusch, Armin Heufelder. Nie wiem co książka jest warta ale dla mnie każda wskazówka jest bezcenna. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę ze nikt mi tam nie wyłoży szczegółowo jak uprawiać sport z tą chorobą.
Za 2 tygodnie pierwsze badania kontrolne i wizyta u lekarza prowadzącego. Mam nadzieję, że wtedy coś się wyjaśni i będę wiedział na czym stoję. W tym miejscu chciałbym zapytać czy będzie możliwe aby po mojej kontroli wrócić do tematu i poprosić Cię o konsultację, na forum bądź na priv wedle Twojego uznania, choć myślę że osób zainteresowanych tematem może być znacznie więcej. Fakt, że jesteś biegającym lekarzem jest dla mnie nie do przecenienia! Mam sporo wątpliwości i mam nadzieję, że pomożesz mi to sobie jakoś poukładać. O ile się zgodzisz, pomęczę Cię po odbiorze wyników badań i kontroli, tak aby przedstawić Ci mój aktualny stan choroby.
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję, zwłaszcza za wyraźną sugestię, że powrót do biegania jest jak najbardziej możliwy.

-
- Stary Wyga
- Posty: 197
- Rejestracja: 07 wrz 2009, 21:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Stolyca
Myślę, że literatury poświęconej specjalnie tematowi choroba Gravesa i Basedowa a bieganie nie znajdziesz. Tak jak pisałem problem dotyczy przede wszystkim okresu do uzyskania eutyreozy czyli wyrównania hormonalnego. Potem możesz już spokojnie biegać rozpoczynając oczywiście od spokojniejszych biegów. Musisz jednak regularnie monitorować przebieg choroby. Możesz wysłać informacje na forum ze swoich zmagań z nadczynnością i powrotu do biegania. To faktycznie może być jakaś informacje dla tych, którzy też mają takie rozpoznanie. Pozdrawiam.
trudno pogodzić wszystko, ale warto się starać
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 23 kwie 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
kammas, jak tam Twoje doświadczenia?
Po nieciekawym wyniku w półmaratonie mam zdiagnozowaną nadczynność. Jestem ciekaw, jak się z tym daje życ biegowo.
Jestem 3 dzień na lekach i nie mam ochoty na bieganie:-), chociaż najgorsze minęlo - drżenie mięśni.
Pozdr. K.
Po nieciekawym wyniku w półmaratonie mam zdiagnozowaną nadczynność. Jestem ciekaw, jak się z tym daje życ biegowo.
Jestem 3 dzień na lekach i nie mam ochoty na bieganie:-), chociaż najgorsze minęlo - drżenie mięśni.
Pozdr. K.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 23 kwie 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jakoś widzę nikt nie podchwycił i ja opiszę, jak to z perspektywy biegowej wygląda u mnie.
Od czasu poprzedniego posta (28 kwietnia) koszmar biegowy - zacząłem brać leki i czułem się coraz lepiej, ale biegać nie byłem w stanie - po 100 m bóle nóg, kołatania serca itd. Z perspektywy dzisiejszej widze, że ta poprawa samopoczucia byłastopniowa, choc mi wydawałą się rewolucją.
Dalej spadała wydolność jakiegokolwiek wysiłku fizycznego ( i krótkotrwały i ten o dłuższym natężeniu- marsz, bieganie). Odpuściłem kompletnie, zająłem się przyjmowaniem leków i rozciąganiem. Odstawiłem kawę (bo betabloker) - do dziś bezkofeinowa i alkohol (bo hamuje thyrozol) - pozwalałem sobie na lamkę wina 1-2 razy w tyg.
Obecnie, po 1 miesiącu spadły mi poziomy hormonów tarczycy (FT3 i FT4), przeszedłem w niedoczynność, zacząłem ostro przybierać na wadze (5 kg w 2 tyg), czuję sie świetnie i tego już nie wyrobiłem i poszedłem wczoraj potruchtać.
Takiej przyjemności z biegania nie miałem dawno. Na luziku 4 km w ciągu, bez przerw itd. (w ub. roku wybiegania po 20 km to była norma). Nie chcę się forsować, bo temat tarczycy nie jest do końca ustabilizowany, ale już jest perspektywa, no i zmniejszam "zespół odstawienia" od biegania. Da sie przeżyć.
Mój endokrynolog kompletnie nie zabraniała mi biegania, tylko stwierdziła, że (1) przy tych wynikach badań nie dam rady (2) nie mam sie do niczego zmuszać. I miała racje. Teraz widzę,że do tych prób biegania musiałem sie zmusząć i z perspektywy stwierdzam też, że to zmuszanie się nie było ani dobre,ani mądre, bo pogłębiało doła z okazji tego, że taka wiosna za oknem, a ja nie mogę biegać.
Moja zatem rada z pespektywy:
-słuchać lekarza, nawet tego, który stanowczo zabrania wysiłków
-nic na siłe, nawet jak pozwoli, bo po czasie okazuje się, że niepotrzebnie sie forsujemy (możemy forsowania nie czuć, jak ja) co nas naraża, a i przyjmność z biegania niewielka (w porównaniu, z normalnością, o której sie zapomina, a która jednak sie po czasie pojawia, jak zdrowiejemy) - może lepiej zająć sie tym rozciąganiem
-odpuścić sobie bieganie do czasu spadku poziomu tarczycy/zielonego światła od lekarza i skupić sie na pilnowaniu dawek i terminów leków.
Pozdr. i głowa do góry
K.
Od czasu poprzedniego posta (28 kwietnia) koszmar biegowy - zacząłem brać leki i czułem się coraz lepiej, ale biegać nie byłem w stanie - po 100 m bóle nóg, kołatania serca itd. Z perspektywy dzisiejszej widze, że ta poprawa samopoczucia byłastopniowa, choc mi wydawałą się rewolucją.
Dalej spadała wydolność jakiegokolwiek wysiłku fizycznego ( i krótkotrwały i ten o dłuższym natężeniu- marsz, bieganie). Odpuściłem kompletnie, zająłem się przyjmowaniem leków i rozciąganiem. Odstawiłem kawę (bo betabloker) - do dziś bezkofeinowa i alkohol (bo hamuje thyrozol) - pozwalałem sobie na lamkę wina 1-2 razy w tyg.
Obecnie, po 1 miesiącu spadły mi poziomy hormonów tarczycy (FT3 i FT4), przeszedłem w niedoczynność, zacząłem ostro przybierać na wadze (5 kg w 2 tyg), czuję sie świetnie i tego już nie wyrobiłem i poszedłem wczoraj potruchtać.
Takiej przyjemności z biegania nie miałem dawno. Na luziku 4 km w ciągu, bez przerw itd. (w ub. roku wybiegania po 20 km to była norma). Nie chcę się forsować, bo temat tarczycy nie jest do końca ustabilizowany, ale już jest perspektywa, no i zmniejszam "zespół odstawienia" od biegania. Da sie przeżyć.
Mój endokrynolog kompletnie nie zabraniała mi biegania, tylko stwierdziła, że (1) przy tych wynikach badań nie dam rady (2) nie mam sie do niczego zmuszać. I miała racje. Teraz widzę,że do tych prób biegania musiałem sie zmusząć i z perspektywy stwierdzam też, że to zmuszanie się nie było ani dobre,ani mądre, bo pogłębiało doła z okazji tego, że taka wiosna za oknem, a ja nie mogę biegać.
Moja zatem rada z pespektywy:
-słuchać lekarza, nawet tego, który stanowczo zabrania wysiłków
-nic na siłe, nawet jak pozwoli, bo po czasie okazuje się, że niepotrzebnie sie forsujemy (możemy forsowania nie czuć, jak ja) co nas naraża, a i przyjmność z biegania niewielka (w porównaniu, z normalnością, o której sie zapomina, a która jednak sie po czasie pojawia, jak zdrowiejemy) - może lepiej zająć sie tym rozciąganiem
-odpuścić sobie bieganie do czasu spadku poziomu tarczycy/zielonego światła od lekarza i skupić sie na pilnowaniu dawek i terminów leków.
Pozdr. i głowa do góry
K.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 23 kwie 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
kczek pisze:Jakoś widzę nikt nie podchwycił i ja opiszę, jak to z perspektywy biegowej wygląda u mnie.
Od czasu poprzedniego posta (28 kwietnia) koszmar biegowy - zacząłem brać leki i czułem się coraz lepiej, ale biegać nie byłem w stanie - po 100 m bóle nóg, kołatania serca itd. Z perspektywy dzisiejszej widze, że ta poprawa samopoczucia był astopniowa, choć mi wydawałą się rewolucją.
Nadal pojawiał się nietypowy "mój objaw" nadczynności - gigantyczne, bolesne zakwasy na dzień następny niezależnie od rozgrzewki i to dużych grup mięśni (np. brzucha po bieganiu, o nogach nie wspominając).
Dalej spadała wydolność jakiegokolwiek wysiłku fizycznego ( i krótkotrwały i ten o dłuższym natężeniu- marsz, bieganie). Odpuściłem kompletnie, zająłem się przyjmowaniem leków i rozciąganiem. Odstawiłem kawę (bo betabloker) - do dziś bezkofeinowa i alkohol (bo hamuje thyrozol) - pozwalałem sobie na lamkę wina 1-2 razy w tyg.
Obecnie, po 1 miesiącu spadły mi poziomy hormonów tarczycy (FT3 i FT4), przeszedłem w niedoczynność, zacząłem ostro przybierać na wadze (5 kg w 2 tyg), czuję sie świetnie i tego już nie wyrobiłem i poszedłem wczoraj potruchtać.
Takiej przyjemności z biegania nie miałem dawno. Na luziku 4 km w ciągu, bez przerw itd. (w ub. roku wybiegania po 20 km to była norma). Nie chcę się forsować, bo temat tarczycy nie jest do końca ustabilizowany, ale już jest perspektywa, no i zmniejszam "zespół odstawienia" od biegania. Da sie przeżyć.
Mój endokrynolog kompletnie nie zabraniała mi biegania, tylko stwierdziła, że (1) przy tych wynikach badań nie dam rady (2) nie mam sie do niczego zmuszać. I miała racje. Teraz widzę,że do tych prób biegania musiałem sie zmusząć i z perspektywy stwierdzam też, że to zmuszanie się nie było ani dobre,ani mądre, bo pogłębiało doła z okazji tego, że taka wiosna za oknem, a ja nie mogę biegać.
Moja zatem rada z pespektywy:
-słuchać lekarza, nawet tego, który stanowczo zabrania wysiłków
-nic na siłe, nawet jak pozwoli, bo po czasie okazuje się, że niepotrzebnie sie forsujemy (możemy forsowania nie czuć, jak ja) co nas naraża, a i przyjmność z biegania niewielka (w porównaniu, z normalnością, o której sie zapomina, a która jednak sie po czasie pojawia, jak zdrowiejemy) - może lepiej zająć sie tym rozciąganiem
-odpuścić sobie bieganie do czasu spadku poziomu tarczycy/zielonego światła od lekarza i skupić sie na pilnowaniu dawek i terminów leków.
Pozdr. i głowa do góry
K.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 23 kwie 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Tylko uzupełnię temat, bo rzecz sie rozwija, a z mojego przeglądu forum wynika, że kandydatów na GB/nadczynośc tarczycy jest na forum co najmniej kilku...
Jestem po konsultacjach, w tym na poziomie profesorskim, bo drążyłem temat biegania, na którym mi zależy.
Niestety, lekarze nie mają wątpliwosci, nawet po ustabilizowaniu tarczycy (i tak szybko mi poszło, bo 1,5 miesiąca), mogę biegaćprzez ok. pół roku, ale tylko do etapu lekkiego zmęczenia. Zatem niestety, intensywne treningi/jesienne maratony odpadają:-(
Pocieszające jest to, że to uczucie zmęczenia i koszmarne zakwasy, będące najgorszym objawem minęły.
Stąd z powrotem bieganie staje się lekkie i duża przyjemnością. Mozna jak widać z tego wyjść, szkoda tylko, że z dużą wyrwą w forsownych treningach.
K.
Jestem po konsultacjach, w tym na poziomie profesorskim, bo drążyłem temat biegania, na którym mi zależy.
Niestety, lekarze nie mają wątpliwosci, nawet po ustabilizowaniu tarczycy (i tak szybko mi poszło, bo 1,5 miesiąca), mogę biegaćprzez ok. pół roku, ale tylko do etapu lekkiego zmęczenia. Zatem niestety, intensywne treningi/jesienne maratony odpadają:-(
Pocieszające jest to, że to uczucie zmęczenia i koszmarne zakwasy, będące najgorszym objawem minęły.
Stąd z powrotem bieganie staje się lekkie i duża przyjemnością. Mozna jak widać z tego wyjść, szkoda tylko, że z dużą wyrwą w forsownych treningach.
K.
- Arriba
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 497
- Rejestracja: 21 lis 2012, 19:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
Witajcie,
Zmagam się z chorobą Gravesa Basedowa od pół roku. I od tego czasu praktycznie wegetuję. Próbowałam raz biegać, ale niestety parę kilometrów to była mordęga i przestałam. Ciągle mam skoki z nadczynności w niedoczynność i z powrotem. Problem polega na tym ,że aktywność fizyczna bardzo by mi pomogła także w aspekcie psychiki, z którą coraz gorzej. Lepsze samopoczucie, większa pewność siebie, może szybszy powrót do zdrowia? Może nie, może się mylę, ale muszę spróbować. Jutro idę do nowego lekarza, mojego trzeciego endokrynologa i chcę jej powiedzieć od razu ,że zamierzam zacząć wzmacniać mięśnie i wrócić do biegania. Zależy mi na tym żeby lekarz mnie w tym wspierał.
Osoby chorujące na GB, które są/były aktywne fizycznie, piszcie o swoich doświadczeniach
Zmagam się z chorobą Gravesa Basedowa od pół roku. I od tego czasu praktycznie wegetuję. Próbowałam raz biegać, ale niestety parę kilometrów to była mordęga i przestałam. Ciągle mam skoki z nadczynności w niedoczynność i z powrotem. Problem polega na tym ,że aktywność fizyczna bardzo by mi pomogła także w aspekcie psychiki, z którą coraz gorzej. Lepsze samopoczucie, większa pewność siebie, może szybszy powrót do zdrowia? Może nie, może się mylę, ale muszę spróbować. Jutro idę do nowego lekarza, mojego trzeciego endokrynologa i chcę jej powiedzieć od razu ,że zamierzam zacząć wzmacniać mięśnie i wrócić do biegania. Zależy mi na tym żeby lekarz mnie w tym wspierał.
Osoby chorujące na GB, które są/były aktywne fizycznie, piszcie o swoich doświadczeniach

Popisy Ani
Wasze pole do popisu
Endomondo
"The miracle isn't that I finished. The miracle is that I had the courage to start."
-John Bingham
Wasze pole do popisu
Endomondo
"The miracle isn't that I finished. The miracle is that I had the courage to start."
-John Bingham
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6526
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Piomis, czy TSH na poziomie 0.005 jednoznacznie przesądza o nadczynności?
Co dalej zbadać - T3, T4?
Jakieś p-ciała?
Od dawna przypuszczałam, że mogę mieć nadczynność, jakoś nie chciało mi się tego zbadać ... i nadal nie bardzo mi się chce cokolwiek z tym robić, no, ale nie sądziłam, że wynik będzie aż taki, ech
.
Co dalej zbadać - T3, T4?
Jakieś p-ciała?
Od dawna przypuszczałam, że mogę mieć nadczynność, jakoś nie chciało mi się tego zbadać ... i nadal nie bardzo mi się chce cokolwiek z tym robić, no, ale nie sądziłam, że wynik będzie aż taki, ech

- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6526
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Choć właśnie przeczytałam, że intensywny i długotrwały wysiłek wpływa na obniżenie poziomu TSH
, piomis, czy możesz potwierdzić
?


- F@E
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2302
- Rejestracja: 16 paź 2009, 17:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: TG
"Wizja bez działania jest marzeniem, działanie bez wizji jest koszmarem"
- kuczi
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1809
- Rejestracja: 20 maja 2014, 13:14
- Życiówka na 10k: 41:20
- Życiówka w maratonie: 3:30:12
- Lokalizacja: Sieradz
- Kontakt:
Witam.
Znalazłem ten temat i zastanawiam się czy mogę się tu podpiąć ze swoim schorzeniem
Jestem kilka lat po operacji usunięcia tarczycy. Przyjmuje cały czas hormony bo inaczej grozilaby mi niedoczynność.
Czy są jakieś przeciwwskazania do biegania?
Znalazłem ten temat i zastanawiam się czy mogę się tu podpiąć ze swoim schorzeniem

Jestem kilka lat po operacji usunięcia tarczycy. Przyjmuje cały czas hormony bo inaczej grozilaby mi niedoczynność.
Czy są jakieś przeciwwskazania do biegania?