Jak tak dalej pójdzie to np. pływanie też okaże się "najprostszą formą ruchu"

Nie ma tu takiego przełożenia intelektualnego na ruch jakbyśmy oczekiwali, czyli: im bardziej jestem oczytany w takiej literaturze tym łatwiej mi zacząć. To rzadko się sprawdza i dotyczy niewielu naprawdę świadomych swojego ciała i jasno precyzujących swoje cele. Trzeba z pewnością poszerzyć zakres poruszanej tematyki lektur znacznie poza technikę biegu. Wówczas zaczynamy zwracać uwagę na dotychczas niedostrzegane lub pomijane zagadnienia. W przeciwnym razie tabula rasa może okazać się skuteczniejszym sposobem na poprawne bieganie niż niedouczenie, które wprowadza sugestie lub przekonania trudne do weryfikacji i korekty w praktyce.Macios pisze:Zdecydowanie lepiej przeczytać dwie książki o technice biegu i rozpocząć bieganie niż nie zastanawiać się jak to robić i iść biegać.
Kurka. Nie pomyślałem żeby Młodej też wystrugać. Dzięki za inspiracjęyacool pisze:Sam zrób. Bachor będzie w szoku, że tata produkuje prezenty. Pod choinkę jak znalazł, a i satysfakcja nie do przecenienia.jabbur pisze:Nie macie pojęcia, jak trudno jest wyszukać sensowne obuwie dla malucha (sensowne: elastyczne, bez udziwnień i słoniny). A jak już jest to kosztuje tyle, co nasze
Trener to takie gadające lustroronja pisze:ludzie są bardzo różni, takie autorytarnie wygłaszane prawdy mnie zachwycają.
jak najbardziej można pracować z własną techniką. oczywiście - nie ma wytrychów. praca nad techniką jest zawsze trudna i praktycznie niemożliwa bez wiedzy (jedna książka nt techniki to raczej mało - plus anatomia, rozciąganie, core etc) i pokory. moim zdaniem niezłą drogą jest wdrażanie zmian po kawałku, bez rewolucji, czyli wzmacnianie/uelastycznianie ala tsatsouline, joga plus dążenie do świadomości w ruchu.
nie wyobrażam sobie pracy z trenerem, bo lubię pracować sama ze sobą i sprawia mi to przyjemność (choć rzuca okiem na mnie ktoś wiedzący na co patrzy, co sobie bardzo cenię)
Trener to takie gadające lustroronja pisze:ludzie są bardzo różni, takie autorytarnie wygłaszane prawdy mnie zachwycają.
jak najbardziej można pracować z własną techniką. oczywiście - nie ma wytrychów. praca nad techniką jest zawsze trudna i praktycznie niemożliwa bez wiedzy (jedna książka nt techniki to raczej mało - plus anatomia, rozciąganie, core etc) i pokory. moim zdaniem niezłą drogą jest wdrażanie zmian po kawałku, bez rewolucji, czyli wzmacnianie/uelastycznianie ala tsatsouline, joga plus dążenie do świadomości w ruchu.
nie wyobrażam sobie pracy z trenerem, bo lubię pracować sama ze sobą i sprawia mi to przyjemność (choć rzuca okiem na mnie ktoś wiedzący na co patrzy, co sobie bardzo cenię)