Komentarz do artykułu Restytucja tętna w treningu interwał..

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
marolek
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 6
Rejestracja: 20 lut 2014, 09:11
Życiówka na 10k: 39:33
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Pewnie to zwykła literówka ale w artykule jest dwa razy użyte słowo "restutucja", tymczasem prawidłowo powinno być "restytucja".
Pozdrawiam.
PKO
kubawisniewski
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 211
Rejestracja: 24 gru 2007, 10:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Adam Klein pisze:1. Kuba, celowo zapytałem się o Zatopka. Bo cytując go i mówiąc, że jest to typowy trening interwałowy dajesz przykład niekonsekwencji. Żeby być bardziej dokładnym zacytuję Van Aekena, z wywiadu jaki w 1974 roku udzielił magazynowi Runners World, ten fragment dotyczy Zatopka (tłumaczę):
"On powiedział mi, że jego główny trening to było 60-100 x 400 m, każde po 1:36 (4:00 min/km).. Nie zatrzymywał się, tylko przerywał bieg 200metrowymi odcinkami bardzo wolnego truchtu."
Domyślam się że celowo użyłeś i domyślam się też, że nie uznajesz w takim razie programów, które robił, tak jak napisałem: 40 razy każde po 72-80, chyba jest zasadnicza różnica wtedy w pracy. Ten sam Runner's World, o którym piszesz, właśnie tak opisuje trening Zatopka. Zresztą z tego co wiem, Zatopek nie mierzył sobie odcinków, tylko biegał zależnie od dnia, ale starając się trzymać ich wysoką intensywność i utrzymując konkretną przerwę.
Zaraz złapiesz mnie za słowo, że skoro tak, to skąd wiemy, ile trwała przerwa, ja na to, że skąd Ty wiesz, jak wyglądało tempo w swoim przykładzie. Swoją drogą tempo 4.00/km jest faktycznie dziwne, mógłbyś podać konkretny cytat? Mam podejrzenie, że w przypadku tych niebotycznych powtórzeń (X60, X80) tempo 4:00/km było sumaryczne (czas odcinka + przerwa = średnie tempo na kilometr), albo po prostu w tym treningu robił bardziej bieg zmienny niż interwał. On naprawdę robił różne treningi, nie cisnął na stadionie codziennie interwałów, jakbyśmy chcieli. Ale luz, Zatopka nie spytamy, na pewno idealnie pasuje do Twojej teorii o wybitnych jednostkach i wybitnych predyspozycjach. Masz też rację - nie napisał książki, więc nie można mówić, że stworzył jakąś teorię. Był jednak praktykiem.

Adam Klein pisze: 2. Sorry, ale chyba celowo nie próbujesz zrozumieć, że to co ja proponuję doskonale pasuje do definicji z Mariuszowego artykułu:

"Metoda interwałowa charakteryzuje się programowym następowa­niem faz obciążeń i niepełnego wypoczynku. Intensywność i czas trwania kolejnych wysiłków, jak też długość przerw są ściśle programowane we­dług zasady, że każdy kolejny wysiłek jest wykonywany na tle nie zlikwido­wanego zmęczenia po poprzednim. Przerwy nie pozwalają na całkowity wypoczynek, każdy następny wysiłek jest wykonywany na tle nie zlikwidowanych objawów zmęczenia. W związku z tym zmiany fizjologiczne, jakie zachodzą w czasie tego rodzaju pracy, sto­pniowo się nasilają."


Moja propozycja to jest programowe następowanie faz obciążeń i niepełnego wypoczynku. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że uważasz, że tętno 140, które pozwalało odpocząć Pawłowi około minuty (do półtorej) po CZTEROMINUTOWYM wysiłku oznaczało pełen odpoczynek? Ja po prostu inaczej definiuję przerwy. Fizjologicznie jest to dokładnie to samo co robisz Ty, tylko, że Ty twierdzisz, że treningiem interwałowym jest tylko taki trening, gdzie przerwa jest stała (a przy okazji stała w czasie czy w dystansie? A jeśli w dystansie to jak ją pokonujemy?).
Ale nikt nie powiedział, że Twoja propozycja pozwala na pełen odpoczynek - gdzie? Pisałem o zbliżeniu do metody powtórzeniowej również celowo.
Ale skoro przyjmujesz, że 140 na pulsometrze jest jakąś granicą, od której zaczynasz każdy odcinek, to bądź konsekwentny. To znaczy, że na przerwie czekasz, aż tętno spadnie do tej wartości. Po pierwszym odcinku, jak sam napisałeś czekasz np. 1 minutę, po drugim już 1.05 itp Tak więc faktycznie, tętno nie spada do wartości np. 60, ale też zaczynasz każdy odcinek na takim samym tętnie, czyli na jakimś poziomie X, a nie X+1 - a nie na coraz większym zmęczeniu, o czym wyższe tętno miałoby świadczyć (o błędach pomiaru, szczególnie na takich treningach, już pisaliśmy). Z tego co piszesz wynika, że właśnie tętno jest dla Ciebie wskaźnikiem zmian fizjologicznych w organiźmie.
Trzymając stałą przerwę np. minuta, wskaźniki zmęczenia rosną i zaczynasz każdy odcinek na coraz większym zmęczeniu.X, X+1, X+1+2, X+1+2+3.
Nikt nie każe amatorom tak biegać, jak piszę. To jest mega ciężki trening, wymagający znajomości organizmu w danym momencie przygotowań i balansujący na krawędzi. Twoja propozycja jest prostsza i bezpieczniejsza.
Po prostu chciałbyś mieć rację co do sensowności swojego treningu, a ja co do sensu użycia przez Ciebie słów.
Proszę pamiętaj, że to Ty użyłeś określeń "interwał", "interwałowy" w artykule, a nie my. Dyskutujemy o użytej przez Ciebie nomenklaturze, przyjmując, że słowa niosą jakieś historyczne konotacje i że pisząc któreś z nich zakładasz, że nie jest rzucone ot tak sobie, tylko że jakoś pasuje do Twojej propozycji. Nie dyskutujemy o tym, czy metoda interwałowa ma sens i czy poprawiły się dzięki niej wyniki (ja myślę, że tak).
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Kuba, nie mam żadnego argumentu na to, że nie pozwalasz mi tego nazwać treningiem interwałowym, oprócz tego, że wg mnie nigdzie nie jest powiedziane, że przerwy muszą być równe. Albo że jeśli przerwy nie są równe to tego nie można nazwać treningiem interwałowym.
Moja propozycja także zakłada rosnące zmęczenie co widać po rosnących czasach przerw, to że tętno spada do tego samego poziomu pokazuje, że tętno o wszystkim nam nie mówi.

Wklejam poniżej fragment wywiadu z Van Aekenem.

Marolek, oczywiście był błąd, poprawiłem.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
kubawisniewski
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 211
Rejestracja: 24 gru 2007, 10:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Adam Klein pisze:Kuba, nie mam żadnego argumentu na to, że nie pozwalasz mi tego nazwać treningiem interwałowym, oprócz tego, że wg mnie nigdzie nie jest powiedziane, że przerwy muszą być równe. Albo że jeśli przerwy nie są równe to tego nie można nazwać treningiem interwałowym.
Moja propozycja także zakłada rosnące zmęczenie co widać po rosnących czasach przerw, to że tętno spada do tego samego poziomu pokazuje, że tętno o wszystkim nam nie mówi.
Ale rosnące zmęczenie to można osiągnąć biegnąc wolno przez godzinę. Wiadomo, że będzie większe niż po 5 minutach biegu. Wiadomo, że na innym treningu przy powtarzanych szybszych odcinkach zmęczenie po powtórzeniu numer 10 będzie większe niż o powtórzeniu numer 2, chyba, że się obijamy celowo.
Ty przecież proponujesz, by tętno spadło do (arbitralnej) konkretnej wartości i dopiero wtedy zaczynać następny odcinek. Pomijam, jak tą wartość proponujesz wyznaczyć, to w tym momencie nieistotne.
Wyedytowałem, by jeszcze dodać, o co mi chodzi:) Ja piszę, że nie tylko nie ma być coraz ciężej na każdym odcinku, ale ma być coraz ciężej NA POCZĄTKU każdego odcinka w stosunku do POCZĄTKU poprzedniego odcinka (de facto ma być coraz ciężej na przerwie). Obrazowo: Biegam sobie np. 8X1 km po 2.40-50 na przerwie 2,30' i po 5 odcinku już nie mam siły wrócić na start następnego, choć na samym odcinku utrzymuję zakładane tempo.

Adam, ja naprawdę czytam, czytam Cię uważnie, może Cię źle zrozumiałem.
W związku z tym, że wydłużasz przerwę na kolejnych odcinkach, tętno wraca np. do poziomu 140. No to idąc tym tokiem rozumowania, możemy przyjąć, że jeśli pokonujesz odcinki z tą samą szybkością/intensywnością, to po 1 minucie po pierwszym odcinku spadnie do 140, po 1 minucie po drugim odcinku do 143, po 3 odcinku do 145 itd. To według mnie byłby trening interwałowy (choć ja osobiście kompletnie nie ufałbym wskazaniom pulsometru i wcale nie polecam takiego treningu amatorom).
Ty czekasz aż spadnie do 140, wydłużając przerwy (potem na następnych treningach obserwujesz, jak się one skracają). I to jest fajna, stosowana metoda. I dość bezpieczna forma. I fajnie, że o tym napisałeś. Przy czym sam w artykule założyłeś, że wskazania tętna są dla Ciebie kluczowe w określaniu czasu przerw. Może wyraziłeś się nieprecyzyjnie, nie wiem.

Dzięki za wklejkę materiału o Zatopku. No i tak jest, jak Ty pisałeś wcześniej, tak sobie biegał na co dzień. Pewnie to było jego treningiem bazowym.
Jest tam też jednak napisane, że biegał 30X300 po 46 sekund occasionally. No i o to chodzi. Raz na jakiś czas. Kurcze, czyli jednak interwał. A że "occasionally" - no to się jak dla mnie wszystko zgadza. Co, miał takie sesje robić codziennie, żeby uznać, że go naprawdę stosował? Żeby można było powiedzieć, że stosował coś w praktyce? Może jednak wniosek płynie taki, że nie można treningu interwałowego robić za często.
Miał bazę, żeby z gośćmi biec w jednostajnym tempie 10 kółek, potrafił spokojnie z narastającą prędkością wygrać olimpijski maraton, wciąż eksperymentował, by swoje bazowe umiejętności rozwijać, ale i wypracował styl na bieżnię, by wiele razy szarpać i zmieniać tempo biegu.
Ostatnio zmieniony 21 paź 2014, 12:36 przez kubawisniewski, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Oczywiście, można monitorować tętno pod koniec np minutowej przerwy i patrzeć jaka jest tendencja w ciągu kilku tygodni. Moja propozycja jest alternatywą treningu na niepełnym wypoczynku. Nie ma też żadnych dowodów na to, że równe przerwy są z jakiegoś powodu lepsze, bo niby dlaczego mają być równe? Wymyślono równe, bo tak jest najłatwiej.
O treningu interwałowym Zatopka 30x300m po 46s nie wiemy za wiele, co robił pomiędzy? Szedł? Truchtał? Ile?

W całej dyskusji z Tobą chodzi mi o to, że Ty uważasz, że "interwał" jest jasno określony, że jest pewien kanon, że jeśli wyjdziemy poza ten kanon to juz nie jest interwał.
Np Jack Daniels też ma swój kanon, inny kanon, u niego interwał to tylko taki trening gdzie tempo szybkiego odcinka bazuje na intensywności około 15 minutowego wysiłku maksymalnego.
Pewnie Ty czasami (albo zawsze) biegasz inaczej i taki amerykański "Kuba Wiśniewski" powiedziałby, że to już nie jest interwał.
Nie mamy wg mnie prawa w ten sposób zawłaszczać pewnych określeń dla swoich wierzeń.
kubawisniewski
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 211
Rejestracja: 24 gru 2007, 10:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No to się chyba rozumiemy. Tyle, że to nie są wierzenia, tylko stan badań, praktyka (którą podważasz, bo "Zatopek biegał wolno") i teoria, nad którą ktoś pracował dłużej, niż Tobie zajęło napisanie tego materiału. bez obrazy, to tylko porównanie.

Bo teraz tak sobie pomyślałem, że w sumie w artykule, jasno zaznaczyłeś, że masz własną definicję pojęcia, więc nie ma co się przesadnie czepiać. Stosujesz pojęcia wbrew kanonowi, czy też twórczo rozszerzasz ich zakres znaczeniowy - ok, rozumiem. Nie widzę w takim razie aż tak wielkiej różnicy, gdybyś napisał, że np. przed Wami artykuł o pokonaniu 10 km, a ja mam taką definicję 10 km, że to jest takie 10 km moje, bo to zależy od układu współrzędnych i że jest to termin obciążony politycznie.

Ja po prostu wolę, gdy w materiale dotyczącym bądź co bądź teorii treningu, skierowanym do amatorów przez osobę opiniotwórczą jak Ty, stosowanie jakiegoś pojęcia ma swoje uzasadnienie i konotuje pewne przyjęte znaczenie. Jak się okazuje, kierujesz dyskusją w stronę uznania relatywności każdego z określeń i ich przewartościowania - jest to twórcze, ale nie jest ścisłe. Skoro rozumiesz pojęcie interwału inaczej, to może warto, gdybyś zamiast powoływać się na Danielsa i swoje odczucia, wskazał również na (może błędne) założenia metody interwałowej w ciągu lat w teorii sportu. Cała sztuka w tym, by nie zanudzić i zrobić to skrótowo, by się czytelnik instant nie zmęczył, wiem, wiem:)) - wtedy w moim odczuciu byłbyś rozgrzeszony:)

Aha, i nie ma tu nic do rzeczy, czy w życiu ja stosuję i wierzę w jakiś rodzaj treningu, czy działam na czuja, bez żadnej teorii.
Awatar użytkownika
Gwynbleidd
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 830
Rejestracja: 07 paź 2009, 18:12
Życiówka na 10k: poniżej czterdziestu
Życiówka w maratonie: powyżej trzech

Nieprzeczytany post

Adam Klein pisze:Nie ma też żadnych dowodów na to, że równe przerwy są z jakiegoś powodu lepsze, bo niby dlaczego mają być równe? Wymyślono równe, bo tak jest najłatwiej.
Nie no, to nie tak. Robi się równe, żeby zaczynać na coraz większym poziomie zmęczenia, żeby coraz większy procent szybkiego odcinka łoić blisko 100% lub wręcz na 100% VO2max. I ło Jezusicku, tak na pewno nie jest najłatwiej :hahaha:
W Twojej Adam propozycji, odpoczywając wciąż do tego samego poziomu, ten procentowy wzrost czasu biegania w pobliżu 100% VO2max w czasie szybkiego odcinka będzie zapewne bardzo niewielki.
No i, jak Kuba dowodzi, to nie jest to co rozumie się przez trening interwałowy. To jest przecież trening powtórzeniowy. Czyli wszystko by się zgadzało gdybyś przykleił inną etykietkę ;)
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Gwynbleid, to nie jest trening powtorzeniowy, powtorzeniowy to by był, gdybyśmy mieli pełen wypoczynek, powtorzeniowym trenujemy cechy motoryczne, dynamiczne a interwalowym wytrzymałość.
Trzymanie sie 100%vo2max to pomysł Danielsa, nie jest to jedyny pomysł na treningi interwalowe, wazny (bo Daniels rozumie dobrze dlaczego nie szybciej), ale jeden z wielu.
Ja próbuje pokazac, że mamy ogromnie szerokie spektrum działań i ze nie musimy sie trzymać wciąż tych samych schematów.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Trening powtorzeniowy to są np Danielsowskie "repetitions" (przetłumaczone jako "rytmy").
Odniesienia do Danielsa są o tyle wygodne, że to jedyna powszechnie znana szkoła (także w Polsce) gdzie wszystkie środki treningowe są ściśle opisane.

To co nazywamy "przebiezki" to klasyczny trening powtórzeniowy.
Awatar użytkownika
Gwynbleidd
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 830
Rejestracja: 07 paź 2009, 18:12
Życiówka na 10k: poniżej czterdziestu
Życiówka w maratonie: powyżej trzech

Nieprzeczytany post

Adam, oczywiście, teraz ja byłem nieścisły; powinienem był napisać "bliżej temu do treningu powtórzeniowego" albo "trening powtórzeniowy na niepełnym wypoczynku". Co w niczym nie zmienia faktu że tytuł "Przerwa w treningu interwałowym - tłumaczymy, o co biega!" jest nieścisły dużo bardziej - bo nie o to biega w treningu nazywanym przez ogół interwałowym ;)
kubawisniewski
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 211
Rejestracja: 24 gru 2007, 10:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Adamie, widzę, że zmieniłeś tytuł z "Przerwa" na "restytucja tętna".
Teraz również nie złośliwie, ale zapytam całkiem serio: czemu piszesz o restytucji? Napisałeś, że tętno ma spadać do pewnego ustalonego poziomu, w którym możemy zacząć następny odcinek biegany w tym samym tempie - i że będziemy obserwować postęp patrząc, jak na kolejnych treningach ta przerwa się skraca.
Ok, ale wczytuję się, wczytuję.... I pokonany odcinek określasz w dystansie (nawet nie w czasie wysiłku). Dlatego pewnie, że to ma być trening tempowy, w jakimś tempie (życzeniowym lub życiowym, nieistotne). No dobra, zgoda, fajna propozycja.
Masz więc trzy zmienne, z których deklarujesz, że w czasie wysiłku interesują Cię dwie (czas i dystans), ale już na przerwie najważniejsze jest tętno (czas i dystans nie są już ważne - poza tym, że przerwa ma być aktywna). Ok, tak sobie przyjąłeś, nie ma w tym nic złego.
Czy to znaczy, że de facto w obrębie 1 treningu nie interesuje Cię postęp mierzony spadkiem tętna od wartości tętna uzyskanej pod koniec odcinka? Tej wartości nie mierzysz? Powszechnie mówi się na to restytucja, ale może coś innego tym razem tu rozumiesz?
Czyli czym jest dla Ciebie w takim razie restytucja tętna?
Na zdrowy rozum (i taka forma treningu jest często stosowana) - jeśli miałoby mieć sens mówienie o treningu opartym na restytucji tętna, to chyba trzeba by biec średnio intensywnie nie przez 1000m, ale do uzyskania wartości np. 180? I nie trzeba iść na stadion, i można sobie patrzeć po treningu, ile upłynęło czasu na kolejnych odcinkach i kolejnych treningach od 180-140, a postępy jeszcze łatwiej by było analizować.
Czy może chodzi o łatwość wykonania pomiaru?
Czy chodzi o to, że zakładasz, że każdy określa swój poziom trudności na odcinku. Czyli zakładasz, że osiąga swojego maksa, albo nie wiem 85% maks? I od tego, uznanego za satysfakcjonujący, stałego poziomu zmęczenia zaczynamy odpoczywać na przerwie?
Czy chodzi o to, interesuje danego biegacza tylko określony stały czas uzyskany na danym odcinku - np. 4.45 na odcinku 1 km. I od tego, uznanego za satysfakcjonujący, stałego wyniku zaczyna odpoczywać na przerwie?
Ogólnie restytucja to w tym artykule akurat po prostu odpoczynek? Napisz, bo nie zrozumiałem.
Ludziowiec
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 189
Rejestracja: 26 lut 2013, 08:20
Życiówka na 10k: 42:02
Życiówka w maratonie: 3:20:20
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Ciekawa dyskusja.

Z jednej strony (A.K.) proponuje jakieś nowe podejście do stosowanego i niezmiennie raczej - co do zasady - kanonu, definicji i w ramach pewnej teorii. Bardzo ciekawe i mocno inspirujące...

Z drugiej strony (K.W.) zwraca się uwagę, że skoro próbujemy dokonać choćby najmniejszych zmian w ramach, kanonu, definicji istniejącej w pewnej teorii (choćby i stosowanej) należy posługiwać się nomenklaturą powszechnie przyjętą. Oczywiste.
Ponadto sugeruje, by dla jasności dyskusji, Nam amatorom przybliżyć podstawowe treści/badania/publikacje, które opisują/wskazują pewien powstający rys historyczny. W przypadku biegania, rzecz jasna musimy widzieć (najlepiej na przykładach) związek z rozwojem Tego Czegoś a osiągnięciami zawodników poprzez stosowanie w praktyce teorii z całym przypisanym Jej 'sprzętem": narzędzia, metody, techniki, itp. itd.

Zgadzam się przy tym z Jednym i Drugim.
Z jednym - A.K. - że nie należy zawsze trzymać się utartych szlaków i wręcz trzeba szukać nowych technik, metod, narzędzi w ramach pewnej teorii, bo to jest rozwój dyscypliny (też naukowej), bo wzbogaca lub podważa/odrzuca dotąd stosowane.

Z drugiej strony (K.W.) absolutną słuszność dostrzegam w domaganiu się (oprócz precyzji w posługiwaniu się poszczególnymi określeniami) wskazań/wyjaśnień przyjętych założeń.
Poniższe fragmenty, czy użyte zwroty/formy budzą moje zastrzeżenia:

1. "(...) mówiąc o treningu interwałowym stosują jeszcze kilka innych parametrów (tempo, czas trwania, liczba powtórzeń). Ale chciałbym się skupić na przerwie(...)" - dlaczego tylko, skąd to wnika, jakie przyjęto założenia by tak postąpić, jakie spostrzeżenia, badania, doświadczenia kazały tak zrobić, inne

2. "(...) W końcu ustalimy jakiś poziom, że zejście poniżej będzie się nam wydawało niewłaściwe, namawiam do eksperymentów. I ten poziom będzie dla was wyznacznikiem na wszystkie kolejne przerwy i treningi(...)" - w tym miejscu to pojawia się cala gama pytań i wątpliwości (Amatora, jakim Jestem)

3. "(...) Tego typu trening pozwala na stałe monitorowanie postępu. Oczywiście konieczne są pewne założenia. Po pierwsze, warunki wykonywania treningów muszą być takie same(...)" - nawet w badaniach naukowych stosowanie założenia ceteris paribus jest niezmiernie ostrożne, bo co jeśli jedna z zmiennych będzie zjawiskiem naturalnym, którego wciągniecie do przyjemnego założenia jest dość... ryzykowne?

4. "(...)Wasz trening interwałowy polega prawdopodobnie na tym, że przez jakiś okres (kilka tygodni, może miesięcy?) macie biegać wedle pewnego, założonego, konkretnego tempa. Zgodnie z założeniami za kilka tygodni powinniście zaobserwować postęp(...)" - ?; odwołanie się do zawodów, to chyba jednak wyznaczenie momentu w przygotowaniach i jego "pomiarze" trochę późny...

Bardzo chciałbym dowiedzieć się, czy proponowana metoda przygotowania ma uzupełnić trening przez wykluczenie innej (jakie)/alternatywę (dla jakiej)?

Chciałbym dowiedzieć na ile proponowana metoda jest lepsza od innej/innych dotąd stosowanych?

Jakie są mierzalna/istotne różnice pomiędzy stosowanie proponowanej metody a innymi?

Do jakiego typu zawodów jest bardziej/mniej dedykowana?

Bardzo kontrowersyjny (jak dla mnie) artykuł, niezmiernie ciekawa dyskusja.

A nade wszystko Duża Piątka za próbę poszukiwania nowych rozwiązań wśród, wydawałoby się katalogu metod, technik niewzruszalnych, niezastępowalnych, niedyskutowalnych i "wzruszenie" Środowiska.
Jeśli pokonasz co wcześniej nie znałeś, to poznanie właśnie rozpocząłeś od siebie.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

rety. to nie są rzeczy niezmienne, niewzruszalne i mające jedną określoną definicję, o czym właśnie pisze Adam.
to, że część dyskutantów zna tylko najbardziej rozpowszechnione teorie to nie znaczy, że inne nie istnieją.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Niestety znowu mam tylko telefon, wiec dopiero wieczorem napisze wiecej.
KubaW, znowu traktujesz coś jak niewzruszony, dany od Boga byt.
Zastosowanie restytucji można robić w sposób typowy, czyli mierzyc spadek tetna w określonym stałym czasie ale ja stwierdzam, że wygodniej (bardziej precyzyjniej) jest mierzyć czas potrzebny na spadek tętna do okreslonego stałego poziomu. To także monitoring restytucji tylko inaczej, nawet zegarki są do tego lepiej przystosowane.
Ten poziom musi być ustalony przy współpracy trenera z zawodnikiem żeby coś im to dało, żeby się czegoś dowiedzieli.
Rozmawiając z zawodnikami wyczynowymi nie mam przekonania, że wiedzą po co monitorują restutucję (jesli monitorują na prośbe trenera), często nigdy się tego nie dowiadują (rozumiem, że trenerowi chodzi o jakies ogólne zmęczenie i nie o wszystkim zawodnikowi mówi.
A, i jeszcze jedna, Kuba W- moja przerwa nie jest aktywna.
Ludziowiec - odpowiem wieczorem.
kubawisniewski
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 211
Rejestracja: 24 gru 2007, 10:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ale ja się pytam, jak rozumiesz restytucję tętna - tyle - bo ja rozumiem inaczej. Co w tym złego i gdzie tu dogmat? Co w tym aż tak dziwnego, że pytam o restytucję po zakończeniu przerwy, skoro z Twojego materiału wynika, że nie interesuje Cię poziom tętna osiągnięty na początku tej przerwy?
Gdzie tu jest brak logiki i dany od Boga niewzruszony byt? Traktujesz moje wypowiedzi jak beton akademicki i odwołujesz się do betonu myślowego napotkanych zawodników wyczynowych, z którymi rozmawiałeś - tymczasem kompletnie nie zauważasz, że stosując/zapożyczając od Danielsa/mieszając/twórczo rozwijając jakieś pojęcia w artykule powodujesz nieporozumienia. Moim zdaniem w swoim materiale po prostu zastosowałeś jakieś swoje skróty myślowe, przyjąłeś swoją terminologię i zignorowałeś kontekst na rzecz przejrzystości. Może warto po prostu na drugi raz napisać bardziej szczegółowo o założeniach i przyjętym nazewnictwie? Czy to naprawdę jest jakieś złe podejście, jeśli piszesz materiał treningowy z uniwersalnymi wskazówkami dla biegaczy? Czy to jest aż tak absurdalny postulat?
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ