Owoce dobre dla biegaczy?
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
A to żółte na północnym zachodzie to są mirabelki czy zielone oliwki czy coś innego?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Oliwki z Lidla
a pod spodem, czego nie widać, są jeszcze pomidory, jabłko, fasola mung skiełkowana i trochę moczonego przez noc siemienia lnianego. Jest też opcja z octem winnym, na ostro z papryką.
Puki większość składników można kupić od rolnika za grosze to trzeba korzystać. Ja takie pudło jem w zasadzie codziennie na lunch.

Puki większość składników można kupić od rolnika za grosze to trzeba korzystać. Ja takie pudło jem w zasadzie codziennie na lunch.
-
- Stary Wyga
- Posty: 169
- Rejestracja: 04 paź 2014, 12:27
- Życiówka na 10k: 45
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
dlaczego dziwny pomysł? szybki cukier więc dobry pomysłKlanger pisze:Jabłko przed? Taki trochę dziwny pomysł. Ale co kto lubi
:-D
Te owocowe przekąski to w trakcie jak długiego treningu?

powyżej 15 km zawsze zabieram coś ze sobą np banana
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ok, rozumiem (każdy robi co lubi i co mu służy).
Ja bym akurat przed treningiem zjadł/wypił mleko kokosowe (własnej roboty z wiórków), a ze sobą zabrał koktajl awokado-banan-mleko kokosowe.
W ten sposób dostarczasz organizmowi łatwo przyswajalne kwasy tłuszczowe z kokosa, i teoretycznie na tłuszczu trenujesz. W trakcie popijałbym kokosa z awokado plus banana by dorzucić trochę węgli i sporo kalorii.
Ale takie dokarmianie stosuję rączej przy kilku godzinnych sesjach albo rowerowych albo biegowo-rowerowych (łącznie 3-4-6h).
Krótsze, często na czczo.
Ja bym akurat przed treningiem zjadł/wypił mleko kokosowe (własnej roboty z wiórków), a ze sobą zabrał koktajl awokado-banan-mleko kokosowe.
W ten sposób dostarczasz organizmowi łatwo przyswajalne kwasy tłuszczowe z kokosa, i teoretycznie na tłuszczu trenujesz. W trakcie popijałbym kokosa z awokado plus banana by dorzucić trochę węgli i sporo kalorii.
Ale takie dokarmianie stosuję rączej przy kilku godzinnych sesjach albo rowerowych albo biegowo-rowerowych (łącznie 3-4-6h).
Krótsze, często na czczo.
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Klanger, a gdzie kupujesz wiórki kokosowe? Bez dwutlenku siarki? Bo ja nie mogę nigdzie takich zdobyć, więc czasami używam tych z konserwantem, ale tylko symbolicznie, w bardzo ograniczonej ilości, bo jednak tego dwutlenku siarki się obawiam. Mleka z tego z pewnością nie chciałabym robić, bo w połączeniu z wodą tworzy się kwas siarkawy. Chyba nie łupiesz kokosów samodzielnie, żeby zrobić mleko?
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
MEL. właśnie to miałem Ci zaproponować czytając Twój postChyba nie łupiesz kokosów samodzielnie, żeby zrobić mleko?

- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Czasami łupię kokosy, bo bardzo lubię koprę, ale nie robię z tego wiórków, rozgryzam kawałki. Nie wiem jaką musiałabym mieć maszynę, żeby to rozdrobniła. Na tarce prędzej paluchy sobie zetrę niż koprę.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mel, no to dostałem między oczy teraz 
Kupuję zwykłe (wstyd się przyznać) najtańsze wiórki z Lidla (znowu ten Lidl, ale nic na to nie poradzę, że mam ten sklep dość blisko
). Mam dwa kokosy w łupinie, od dwóch lat - u mnie się to nie sprawdza. No jakoś nie mogę się do nich dobrać w odpowiednim czasie, i tak leżą i zdobią, i kurzą się, i wysychają na wiór(ki)
To co robię, to zalewam je przegotowaną wodą (jak już ma tak z 70oC), i zostawiam.
W sumie, na przyszłość - bo wcześniej o tym nie pomyślałem - mogę najpierw przemyć wiórki wodą, a dopiero później zalać ciepłą, odstawić i z tej brei robić "mleko".
Mel, inne owoce suszone i nasiona, orzechy też są w ten sposób konserwowane. Wino (a raczej beczki) niestety też.
---
U mnie się ten miks kokosowo-awokadowo-bananowy sprawdził doskonale podczas zawodów trwających 6h. Gdyby miały trwać dłużej (a może nie za rok, ale za dwa być może będę brał udział w takich przekraczających 12h - myślę, że za rok to za szybko), kolejny bidon(y) przygotowałbym już nie na słodko, czyli raczej dałbym kokos-awokado plus może nieco zmiksowanego szpinaku, siemienia lnianego, kurkumy czy innych ziół o działaniu przeciwzapalnym. Na pewno nie na słodko, bo po 6h jedzenia słodkiego, już nie miałem ochoty na ten smak.
Ten miks fantastycznie sprawdza się również ze względu na nawodnienie - 6h w pełnym słońcu - 36 stopni w cieniu - i nie miałem absolutnie żadnych objawów odwodnienia, nic - zero. W którymś momencie przestałem pić wodę, bo nie miało to sensu (siki przezroczyste, obfite to po co wlewać w siebie wodę na 30-40 min przed końcem).
I co mnie samego zaskoczyło, to wcale nie musiałem co 15 min się zatrzymywać w ToiToi ani na krótko, ani na dłużej. Raz w wodzie, pod koniec pływania, drugi raz bezpośrednio po rowerze, podczas biegania sikałem, i tyle. Nic więcej, pomimo wciągnięcia całkiem sporej ilości błonnika wraz z bananami (nie pamiętam dokładnie, ale 6-7 mogłem wciągnąć w tych smoothie, no i awokado) mnie nie zatrzymywało.
Więc twierdzenie, że spożywanie prawdziwego jedzenia roślinnego podczas zawodów grozi wizytami w toalecie, nie koniecznie jest uzasadnione (dla osoby przyzwyczajonej do takiego sposobu odżywiania).
Czy to jest wygodne, to już inna sprawa... ale na pewno się da

Kupuję zwykłe (wstyd się przyznać) najtańsze wiórki z Lidla (znowu ten Lidl, ale nic na to nie poradzę, że mam ten sklep dość blisko


To co robię, to zalewam je przegotowaną wodą (jak już ma tak z 70oC), i zostawiam.
W sumie, na przyszłość - bo wcześniej o tym nie pomyślałem - mogę najpierw przemyć wiórki wodą, a dopiero później zalać ciepłą, odstawić i z tej brei robić "mleko".
Mel, inne owoce suszone i nasiona, orzechy też są w ten sposób konserwowane. Wino (a raczej beczki) niestety też.
---
U mnie się ten miks kokosowo-awokadowo-bananowy sprawdził doskonale podczas zawodów trwających 6h. Gdyby miały trwać dłużej (a może nie za rok, ale za dwa być może będę brał udział w takich przekraczających 12h - myślę, że za rok to za szybko), kolejny bidon(y) przygotowałbym już nie na słodko, czyli raczej dałbym kokos-awokado plus może nieco zmiksowanego szpinaku, siemienia lnianego, kurkumy czy innych ziół o działaniu przeciwzapalnym. Na pewno nie na słodko, bo po 6h jedzenia słodkiego, już nie miałem ochoty na ten smak.
Ten miks fantastycznie sprawdza się również ze względu na nawodnienie - 6h w pełnym słońcu - 36 stopni w cieniu - i nie miałem absolutnie żadnych objawów odwodnienia, nic - zero. W którymś momencie przestałem pić wodę, bo nie miało to sensu (siki przezroczyste, obfite to po co wlewać w siebie wodę na 30-40 min przed końcem).
I co mnie samego zaskoczyło, to wcale nie musiałem co 15 min się zatrzymywać w ToiToi ani na krótko, ani na dłużej. Raz w wodzie, pod koniec pływania, drugi raz bezpośrednio po rowerze, podczas biegania sikałem, i tyle. Nic więcej, pomimo wciągnięcia całkiem sporej ilości błonnika wraz z bananami (nie pamiętam dokładnie, ale 6-7 mogłem wciągnąć w tych smoothie, no i awokado) mnie nie zatrzymywało.
Więc twierdzenie, że spożywanie prawdziwego jedzenia roślinnego podczas zawodów grozi wizytami w toalecie, nie koniecznie jest uzasadnione (dla osoby przyzwyczajonej do takiego sposobu odżywiania).
Czy to jest wygodne, to już inna sprawa... ale na pewno się da

- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
1200W robot kuchenny spokojnie daje rade. Wrzucasz koprę pokruszoną mniej więcej na kawałki i ścinasz to taką końcówką z dwoma nożami. Masz wiórka, przesypujesz to do blendera zalewasz woda i miksujesz i masz mleczko, no ale to przecież wieszMEL. pisze:Czasami łupię kokosy, bo bardzo lubię koprę, ale nie robię z tego wiórków, rozgryzam kawałki. Nie wiem jaką musiałabym mieć maszynę, żeby to rozdrobniła. Na tarce prędzej paluchy sobie zetrę niż koprę.


hmmm... muszę smutasa na mleczku kokosowym kiedyś zrobić... i może jakiś orzechach jeszcze?

- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Klanger, a mieszanka : mango + orzechy nerkowca?
Ja oszalałam ze szczęścia.
Tyle że 1 szejk z 1 solidnej wielkości mango i 2 garści nerkowca ma tak lekką rączką ze 600 kalorii
Wychodzi coś w rodzaju dość gęstego jogurtu, nerkowce się miksują na gładko.
Smak, kolor, aromat tego... brak słów. Ekstaza.
Ćwiczę też miksy do pracy w ramach 2go śnaidania:
mango + cała sałata rzymska + dokładam "pudding z chia . Niebo w gębie i kolor (wściekle seledynowy wychodzi) do oszalenia
Mango i te... czerwone jagody teraz są w lesie, takie kwaśne + wrzucam sobie do tego 2 łyżki mieszanki "owsianej". Mega.
Tak samo mango lub banan + aronia (kolor!!!
)
Ja oszalałam ze szczęścia.
Tyle że 1 szejk z 1 solidnej wielkości mango i 2 garści nerkowca ma tak lekką rączką ze 600 kalorii

Wychodzi coś w rodzaju dość gęstego jogurtu, nerkowce się miksują na gładko.
Smak, kolor, aromat tego... brak słów. Ekstaza.
Ćwiczę też miksy do pracy w ramach 2go śnaidania:
mango + cała sałata rzymska + dokładam "pudding z chia . Niebo w gębie i kolor (wściekle seledynowy wychodzi) do oszalenia

Mango i te... czerwone jagody teraz są w lesie, takie kwaśne + wrzucam sobie do tego 2 łyżki mieszanki "owsianej". Mega.
Tak samo mango lub banan + aronia (kolor!!!

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mango trochę drogo u nas wychodzi. Ale chętnie spróbuję jak jakaś tańsza sztuka wpadnie mi do koszyka.
Często są niedojrzałe.
Cava, czytałem w jakiejś polskiej publikacji, że sałaty i inne liściaste zielone typu szpinak warto wrzucić do wody na 2h przed zjedzeniem. To pozwala na pozbycie się większej części chemii z listków.
Często są niedojrzałe.
Cava, czytałem w jakiejś polskiej publikacji, że sałaty i inne liściaste zielone typu szpinak warto wrzucić do wody na 2h przed zjedzeniem. To pozwala na pozbycie się większej części chemii z listków.
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A różnie bywa, ale fakt że przy 4 osobowej rodzinie ciągle siedzę w sklepach to i promocje wypatrzę. Ostatnio jakoś chyba w Tesco? była promocja ze wychodziło koło 2,30 zł za 1 sztukę tych większych.
W biedronce były bardzo ładne, dojrzałe, też jakoś tanio.
O tej porze roku sa dość dojrzałe ale fakt, czasami trzeba sobie "zahodować" je w domu do dojrzenia.
Trzeba owinąć w papier śniadaniowy i schować do paierowej torby- wtedy ładnie dojrzewają.
No i jednak ich kaloryczność jakoś tam sie zwraca, u mnie śliwki już po minimum 3,50 zł takie "gorsze".
Kilo śliwek po 3,50 jakieś 250 kalorii, 1 mango średnie za 2 -3 zł ze 200 kalorii.
Wygoglałam ze najtańsze są w Kauflandzie, koło 1,20 za 1 sztukę.
W biedronce były bardzo ładne, dojrzałe, też jakoś tanio.
O tej porze roku sa dość dojrzałe ale fakt, czasami trzeba sobie "zahodować" je w domu do dojrzenia.
Trzeba owinąć w papier śniadaniowy i schować do paierowej torby- wtedy ładnie dojrzewają.

No i jednak ich kaloryczność jakoś tam sie zwraca, u mnie śliwki już po minimum 3,50 zł takie "gorsze".
Kilo śliwek po 3,50 jakieś 250 kalorii, 1 mango średnie za 2 -3 zł ze 200 kalorii.
Wygoglałam ze najtańsze są w Kauflandzie, koło 1,20 za 1 sztukę.
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Klanger pisze:
Cava, czytałem w jakiejś polskiej publikacji, że sałaty i inne liściaste zielone typu szpinak warto wrzucić do wody na 2h przed zjedzeniem. To pozwala na pozbycie się większej części chemii z listków.
też to czytałam + o płukaniu w sodzie... ale ja nie jestem w stanie się z tym ogarnąć szczerze powiem. :/
Może na kolacje, ale tylko w dni jak siedzę wieczorem w domu. To by było tak z raz czy 2 w tygodniu. :/
Dla mnie utopia tym bardziej, ze 2 godziny przed posiłkiem to rzadko kiedy wiem, co, kto i czy w ogóle będzie jadł.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja na noc czasami (jak mi się nie zapomni) wkładam szpinak lub sałatę. Czasami marchew, jak z niej robię sok następnego dnia.
Przeliczanie pln/kg/kcal w celu wyciągnięcia max kcal za min pln >> to jest to :-D
Takie "jaja" to chyba tylko na diecie warzywnej-owocowej przechodzą, na innych częściej oblicza się kcal/kg, by było ich jak najmniej w kg, a nie jak najwięcej
Jak ktoś jest z okolic Zgorzelca, to na stacji przy Citronexie (obwodnica) sprzedawane są banany praktycznie gotowe do jedzenia, czyli dojrzałe po super cenie (zwykle 2.95-2.99 pln/kg). Warto wyjeżdżając z Polski zjechać ten kawałem z autostrady, zatankować auto (tanio i dobrze) i zaopatrzyć się w kilka kg bananów na drogę
Ograniczenie wprowadzili - chyba - 5kg na głowę - jak za komuny z kawą i papierem toaletowym
Przeliczanie pln/kg/kcal w celu wyciągnięcia max kcal za min pln >> to jest to :-D
Takie "jaja" to chyba tylko na diecie warzywnej-owocowej przechodzą, na innych częściej oblicza się kcal/kg, by było ich jak najmniej w kg, a nie jak najwięcej

Jak ktoś jest z okolic Zgorzelca, to na stacji przy Citronexie (obwodnica) sprzedawane są banany praktycznie gotowe do jedzenia, czyli dojrzałe po super cenie (zwykle 2.95-2.99 pln/kg). Warto wyjeżdżając z Polski zjechać ten kawałem z autostrady, zatankować auto (tanio i dobrze) i zaopatrzyć się w kilka kg bananów na drogę

Ograniczenie wprowadzili - chyba - 5kg na głowę - jak za komuny z kawą i papierem toaletowym
