Komentarz do artykułu "To jest wojna" - Jacek Szyzdek o zabezpieczaniu medycznym imprez masowych
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Poprawiona została informacja o zabezpieczeniu PZU Maratonu Warszawskiego, wcześniej była błędna. Sorry za pomyłkę.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1374
- Rejestracja: 08 maja 2009, 08:32
Jeden aspekt organizowania imprez masowych nie daje mi spokoju. Spotykam się od lat z rozgrywaniem biegów masowych gdzie finał biegu (osiąganie mety) następuje w południe. Myślę sobie wtedy zawsze? Kurde. Dlaczego? Czy ja biegam mocne akcenty w południe? Nie. To dlaczego oni tak układają ten harmonogram? Owszem, może być w ten dzień zimniej. Okej. Z mojego doświadczenia wynika jednak że w większości przypadków jest odwrotnie.
Czy nie można byłoby organizować tak biegu gdzie limit czasowy kończy się np. 1 godzinę przed zmierzchem?
Przecież fakt że wysoka temperatura + wilgotność + wysiłek to mieszanka wybuchowa jest oczywisty.
Oglądam zawodowe mitingi lekkoatletyczne. W większości są rozgrywane wieczorem.
Jest w mojej okolicy bieg (10km) rozgrywany gdzie start jest o 19.00. Czyli jednak - da się. Myślę. Ale to tylko jeden bieg.
Czy nie można byłoby organizować tak biegu gdzie limit czasowy kończy się np. 1 godzinę przed zmierzchem?
Przecież fakt że wysoka temperatura + wilgotność + wysiłek to mieszanka wybuchowa jest oczywisty.
Oglądam zawodowe mitingi lekkoatletyczne. W większości są rozgrywane wieczorem.
Jest w mojej okolicy bieg (10km) rozgrywany gdzie start jest o 19.00. Czyli jednak - da się. Myślę. Ale to tylko jeden bieg.
-
- Dyskutant
- Posty: 34
- Rejestracja: 27 wrz 2013, 18:20
- Życiówka na 10k: 00:50:00
- Życiówka w maratonie: 04:22:00
dotychczas uczestniczyłem we wszystkich Biegnij Warszawo, ale po zeszłorocznym biegu postanowiłem zrezygnować z tej imprezy. To co mi najbardziej przeszkadzało to ogromny ścisk w trakcie biegu, i to w sumie przez cały czas biegu. W tegorocznej edycji nie widze żadnych zmian, np. podziału na sektory na starcie, trasa też jest taka sama - np. podbieg spacerową - to jest naprawde długi kawałek, a kiedy pcha cie z tyłu taka masa ludzi to ciężko jest zwolnić.
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
podobnoż będąluzkan pisze:nie widze żadnych zmian, np. podziału na sektory na starcie, .
to ma być minus?luzkan pisze:kiedy pcha cie z tyłu taka masa ludzi to ciężko jest zwolnić.

Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 251
- Rejestracja: 13 paź 2008, 17:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Ja jako uczestnik mówię wprost, że wcale nie zależy mi na tym by bieg był świetnie zabezpieczony.
Dla mnie to ma strasznie niski priorytet. I nie zawaham się startować nawet gdy będzie 35°C i trzeba będzie zapieprzać maraton w południe na otwartej przestrzeni, a organizator nie zapewni karetki.
(To czy skończę - to inna historia)
Bo to ja rozporządzam swoim ryzykiem i mam w tym dosyć duże doświadczenie. I też zdarzało mi się nie kończyć imprez właśnie z powodu zagrożenia zdrowia/życia.
Wydaje mi się, że wiele osób ma gdzieś na marginesie świadomości to że ktoś ich wyratuje z opresji, jeśli przeliczą się z siłami, a sami nie potrafią zarządzać ryzykiem i oceniać swojego stanu.
Bardziej podoba mi się podejście staroświeckie, tudzież rodem z gór - jak idziesz to liczysz się z tym że jest ryzyko. Za cholerę nie chcesz sobie robić krzywdy, ale wiesz że wyścig/droga wspinaczkowa/wyzwanie to nie przelewki i musisz być na serio przygotowany.
Tak np. różni się wspinaczka w Anglii od wspinaczki we Francji. W Anglii jeśli autor drogi zrobił ją bez zainstalowanych zabezpieczeń - nie można tam nic wbić. Trzeba mieć takie same jaja jak autor drogi lub poszukać sobie miejsca gdzie indziej.
Ja jestem bardziej Anglikiem. I dla niektórych wyzwań jestem za malutki.
Z drugiej strony nie odradzam organizatorom wydawania pieniędzy na zabezpieczenie. To Wasze imprezy i róbcie jak uważacie (ja należę pewnie do 2-3% ludzi beztroskich inni bardziej cenią asekuracje). Jeśli organizator ma dużo debiutantów na trasie - powinien liczyć się z tym że niektórzy wystąpią pod postacią kodu czerwonego czy żółtego.
No i na pewno nie chce złej prasy gdy komuś stanie się naprawdę duża krzywda.
Dla mnie to ma strasznie niski priorytet. I nie zawaham się startować nawet gdy będzie 35°C i trzeba będzie zapieprzać maraton w południe na otwartej przestrzeni, a organizator nie zapewni karetki.
(To czy skończę - to inna historia)
Bo to ja rozporządzam swoim ryzykiem i mam w tym dosyć duże doświadczenie. I też zdarzało mi się nie kończyć imprez właśnie z powodu zagrożenia zdrowia/życia.
Wydaje mi się, że wiele osób ma gdzieś na marginesie świadomości to że ktoś ich wyratuje z opresji, jeśli przeliczą się z siłami, a sami nie potrafią zarządzać ryzykiem i oceniać swojego stanu.
Bardziej podoba mi się podejście staroświeckie, tudzież rodem z gór - jak idziesz to liczysz się z tym że jest ryzyko. Za cholerę nie chcesz sobie robić krzywdy, ale wiesz że wyścig/droga wspinaczkowa/wyzwanie to nie przelewki i musisz być na serio przygotowany.
Tak np. różni się wspinaczka w Anglii od wspinaczki we Francji. W Anglii jeśli autor drogi zrobił ją bez zainstalowanych zabezpieczeń - nie można tam nic wbić. Trzeba mieć takie same jaja jak autor drogi lub poszukać sobie miejsca gdzie indziej.
Ja jestem bardziej Anglikiem. I dla niektórych wyzwań jestem za malutki.
Z drugiej strony nie odradzam organizatorom wydawania pieniędzy na zabezpieczenie. To Wasze imprezy i róbcie jak uważacie (ja należę pewnie do 2-3% ludzi beztroskich inni bardziej cenią asekuracje). Jeśli organizator ma dużo debiutantów na trasie - powinien liczyć się z tym że niektórzy wystąpią pod postacią kodu czerwonego czy żółtego.
No i na pewno nie chce złej prasy gdy komuś stanie się naprawdę duża krzywda.
napieraj.pl
- małymiś
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1527
- Rejestracja: 09 paź 2013, 11:26
- Życiówka na 10k: 0:53:02
- Życiówka w maratonie: brak
Dla wielu to jest "podejście" na miarę Agrykoli. Ale imho Tłocz się Warszawo jest spotkaniem towarzyskim popularyzujacym bieganie choć dla mnie do był kiedyś debiut (jeszcze jedyny dystans to 5km) i było miło.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Kshysiek, Twoje podejście jest na spoko dla osób doświadczonych, przygotowanych.
Ale limity biegów masowych są jakie są nie po to, żeby startowali tam tylko przygotowani i doświadczeni.
Więc Pan Szyzdek ma rację, że jeśli organizator robi wysiłek, żeby frekwencja była rekordowa obiecując każdemu "zostanie maratończykiem" to powinien pomyśleć o zabezpieczeniu.
A'porpos tego, że jesteś Anglikiem - maraton w Londynie jest jednym z najmocniej medycznie zabezpieczonych biegów na świecie.
Ale limity biegów masowych są jakie są nie po to, żeby startowali tam tylko przygotowani i doświadczeni.
Więc Pan Szyzdek ma rację, że jeśli organizator robi wysiłek, żeby frekwencja była rekordowa obiecując każdemu "zostanie maratończykiem" to powinien pomyśleć o zabezpieczeniu.
A'porpos tego, że jesteś Anglikiem - maraton w Londynie jest jednym z najmocniej medycznie zabezpieczonych biegów na świecie.
-
- Stary Wyga
- Posty: 156
- Rejestracja: 23 kwie 2013, 22:04
- Życiówka na 10k: 38:07
- Życiówka w maratonie: brak
Po 1.Jeśli decydujesz się na jakikolwiek bieg to warto się przebadać
Po 2.Warto się przygotować
Po 3.Karetki musiałyby stać co kilka metrów bo wszędzie może się coś takiego zdążyć
Zauważyłem, że łatwo jest wymagać od organizatorów a niektórzy nie potrafią się zachować już na starcie i zachować zdrowego rozsądku.
Co do nawodnienia na trasie jak i po to jest to podstawa, którą powinno się dopiąć na ostatni guzik.
Po 2.Warto się przygotować
Po 3.Karetki musiałyby stać co kilka metrów bo wszędzie może się coś takiego zdążyć
Zauważyłem, że łatwo jest wymagać od organizatorów a niektórzy nie potrafią się zachować już na starcie i zachować zdrowego rozsądku.
Co do nawodnienia na trasie jak i po to jest to podstawa, którą powinno się dopiąć na ostatni guzik.
-
- Dyskutant
- Posty: 34
- Rejestracja: 27 wrz 2013, 18:20
- Życiówka na 10k: 00:50:00
- Życiówka w maratonie: 04:22:00
podobnoż będąf.lamer pisze:luzkan pisze:nie widze żadnych zmian, np. podziału na sektory na starcie, .
zwracam honor : "Start będzie odbywać się z podziałem na strefy czasowe. Podczas rejestracji każdy z uczestników ma możliwość podania orientacyjnego czasu biegu wg którego zostanie zaklasyfikowany do odpowiedniej strefy.". Czyli nie będzie już fotki niekończącej się fali biegaczy, pamiętam że kiedyś to nawet było po lewej czerwone koszulki a po prawej białe.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 499
- Rejestracja: 02 wrz 2013, 22:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
W Półmaratonie Praskim były strefy i co z tego? Większość zapisuje się i tak do strefy szybszej... Miałem okazję to poobserwować, bo wyszedł mi niezamierzony mały negative split i na całej trasie od startu wyprzedziłem ponad 750 biegaczy z trochę ponad 2000. Wyprzedzanie, omijanie, to jednak podejrzewam uroda wszystkich biegów masowych. Jakoś mnie to nie bolało w czasie biegu.
Co do drużyny ratunkowej z artykułu, to mieli prawdziwy test bojowy i faktycznie sprawdzili się. Prawie 4000 ludzi na 6000 biegło z utrudnionym dostępem lub całkiem bez wody na większej długości trasy. A temperatura niespodziewanie zrobiła się wysoka w dniu biegu, po wcześniejszych dniach chłodnych. Nic tylko gratulować profesjonalizmu i sprowadzania do kraju sprawdzonych wzorów z zagranicy.
Co do drużyny ratunkowej z artykułu, to mieli prawdziwy test bojowy i faktycznie sprawdzili się. Prawie 4000 ludzi na 6000 biegło z utrudnionym dostępem lub całkiem bez wody na większej długości trasy. A temperatura niespodziewanie zrobiła się wysoka w dniu biegu, po wcześniejszych dniach chłodnych. Nic tylko gratulować profesjonalizmu i sprowadzania do kraju sprawdzonych wzorów z zagranicy.
kiss of life (retired)
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
o! akurat ten element biegu - tak uważam - orgom się udał. grupa była ładnie rozciągnięta tak że nie czuło się dużego ścisku. no, może jedynie w okolicach zająców.MariNerr pisze:W Półmaratonie Praskim były strefy i co z tego?
tak to jest. warto jednakże początkowe kilometry biec z chłodną głową i nie wyprzedzać kosztem dużo mocniejszego tempa, a przeczekać w wolniejszym tempie tasowanie biegaczy i szukać jakieś luki na swoje tempo. taki tam element strategiiMariNerr pisze:Wyprzedzanie, omijanie, to jednak podejrzewam uroda wszystkich biegów masowych
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6526
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Jurek, bieganie ulicznych, długich raczej biegów przed zmierzchem nie jest dobrym pomysłem, bo coś trzeba z całym dniem robić, coś jeść, itp. A jak się chce trochę powalczyć, to już w ogóle robi się tak sobie, bo przecież amator mający rodzinę i inne, niebiegowe sprawy nie będzie cały dzień leżał i się regenerował w oczekiwaniu na wieczorny start.Jurek z Lasu pisze:Jeden aspekt organizowania imprez masowych nie daje mi spokoju. Spotykam się od lat z rozgrywaniem biegów masowych gdzie finał biegu (osiąganie mety) następuje w południe.
Czy nie można byłoby organizować tak biegu gdzie limit czasowy kończy się np. 1 godzinę przed zmierzchem?
A tak - prosta sprawa, do południa pobiegane i można spokojnie wrócić i - bez stresu - ogarniać inne sprawy.
Mitingi LA to co innego, tak startują ludzie, dla których bieganie jest pracą. Choć muszę przyznać, że nic fajnego cały dzień czekać na start na np. 3000m i zastanawiać się, czy i kiedy zjeść obiad żeby go przetrawić przez mocnym startem a jednocześnie nie biec na energetycznym limesie. A zdarzyło mi się biegać i po 20-tej, będąc już nieźle zmęczoną psychicznie i fizycznie całym dniem.
Natomiast ja byłabym za wcześniejszymi startami. Będąc dawno temu w Albuquerque startowałam w lokalnych biegach na 5-10k i start był zawsze pomiędzy 7.30 a 9.00 maks. W tamtych warunkach - temp. w dzień do 40 stopni - to było dobre rozwiązanie, nie mówiąc o tym, że później cały dzień wolny.
-
- Wyga
- Posty: 69
- Rejestracja: 03 mar 2013, 19:21
- Życiówka na 10k: 52
- Życiówka w maratonie: 4:15
Strefy czasowe na biegnij warszawo? No i jaki to ma sens skoro na początku i tak będzie strefa pko bp?



