Poniedziałek – Tutaj co drugi tydzień: 3 km spokojnie + interwały 5 razy 3 minuty szybko (piąte ostatnie powtórzenie na maksa) 3 minuty przerwy trucht + 2 km spokojnie - łącznie około 10 km ZAMIENNIE 10 km spokojnie (ale szybciej niż wybieganie) i 10 x 100 metrów żwawe podbiegi a w przerwach trucht w dół.
Środa – 10 km dość szybko (to będzie się chyba zwało II zakres – w drugiej części biegu ciężko się już rozmawia) + 10 x 100 m przebieżki w przerwach trucht.
Piątek – Wybieganie w tempie konwersacyjnym od 20 do 25 km.
Nasze cele to starty w zawodach na 10 km i 21 km w przyszłym sezonie. Oboje mamy 31 lat ok 175 cm wzrostu i 70 kg wagi. Mój oficjalny czas na 10 to 51 min a kolegi ok. 48 minut. W związku z tym on robi interwały ciut szybciej niż ja.
Proszę Was o pomoc i odpowiedź na pytanie czy takie bieganie jest sensowne. Czy ewentualnie powinniśmy coś zmienić? Bieganie takim planem jest przyjemne ale czy wystarczy?

