szymon - 37:xx na 10k na pełnym luzie
Moderator: infernal
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
24 VIII
Biegowy Puchar Olsztyna - 5 km - ~18:30
Super impreza. Naprawdę sporo startujących, ciekawa, dość kręta, płaska trasa z paroma "hopkami". Świetnie oznaczona - nie dało się pomylić drogi mimo wielu zakrętów i agrafki.
Start ze sporym opóźnieniem, ale to dlatego, że sporo osób zapisywało się w biurze zawodów na ostatnią chwilę. Organizatorzy poszli im na rękę i nie zamykali biura o czasie, a potem musieli wprowadzić dane do systemu. W sumie pół godzinki przy tak ładnej pogodzie to żaden problem.
Start pod krótką górkę i trzeba było uważać, żeby nie spalić na początku. Leciałem ciągle w swoim tempie, bez zegarka. Po dwóch kilometrach biegliśmy we dwóch i dzięki temu łatwiej było trzymać tempo. Na kawałku prostej pod wiatr dawałem zmianę, ale przez większość czasu starałem się po prostu utrzymać. Trochę zdechliśmy na czwartym kilometrze (spadła intensywność). Około 500 metrów przed metą ruszyłem mocno i zostawiłem kolegę z tyłu. Kilkadziesiąt metrów przed metą, dzięki dopingowi siostry, jeszcze dołożyłem i prawie dogoniłem następnego zawodnika, ale spojrzał przez ramię i zdążył uciec.
Mój najlepszy rezultat na piątkę w tym roku. Jeśli za miesiąc udałoby się powalczyć o 18:15, będzie nadzieja na dobry wynik na dychę jesienią.
Oczywiście chciałoby się latać po 18:00, ale punktem odniesienia i zadaniem do poprawy jest tegoroczny wynik na dychę(38:28). O rezultatach sprzed roku nawet nie myślę. Powrót do tamtej formy zajmie więcej czasu, niż wydawało mi się jeszcze wiosną.
Biegowy Puchar Olsztyna - 5 km - ~18:30
Super impreza. Naprawdę sporo startujących, ciekawa, dość kręta, płaska trasa z paroma "hopkami". Świetnie oznaczona - nie dało się pomylić drogi mimo wielu zakrętów i agrafki.
Start ze sporym opóźnieniem, ale to dlatego, że sporo osób zapisywało się w biurze zawodów na ostatnią chwilę. Organizatorzy poszli im na rękę i nie zamykali biura o czasie, a potem musieli wprowadzić dane do systemu. W sumie pół godzinki przy tak ładnej pogodzie to żaden problem.
Start pod krótką górkę i trzeba było uważać, żeby nie spalić na początku. Leciałem ciągle w swoim tempie, bez zegarka. Po dwóch kilometrach biegliśmy we dwóch i dzięki temu łatwiej było trzymać tempo. Na kawałku prostej pod wiatr dawałem zmianę, ale przez większość czasu starałem się po prostu utrzymać. Trochę zdechliśmy na czwartym kilometrze (spadła intensywność). Około 500 metrów przed metą ruszyłem mocno i zostawiłem kolegę z tyłu. Kilkadziesiąt metrów przed metą, dzięki dopingowi siostry, jeszcze dołożyłem i prawie dogoniłem następnego zawodnika, ale spojrzał przez ramię i zdążył uciec.
Mój najlepszy rezultat na piątkę w tym roku. Jeśli za miesiąc udałoby się powalczyć o 18:15, będzie nadzieja na dobry wynik na dychę jesienią.
Oczywiście chciałoby się latać po 18:00, ale punktem odniesienia i zadaniem do poprawy jest tegoroczny wynik na dychę(38:28). O rezultatach sprzed roku nawet nie myślę. Powrót do tamtej formy zajmie więcej czasu, niż wydawało mi się jeszcze wiosną.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
26 VIII
2 E
6x1290m p'3:30 trucht
2 E
Interwały na drugi dzień po zawodach to zawsze zabawny pomysł, nawet jeśli biegło się tylko na piątkę. Całkiem naturalnie udało mi się zrobić sensowny trening skupiając się na intensywności. Sześć razy trudny bieg i przerwa w truchcie. Tempa wyszły anegdotycznie wolne, pierwsze trzy powtórzenia bliżej danielsowskiego tempo run niż interwałów vo2max, ale intensywność była właściwa. Fajny trening.
2 E
6x1290m p'3:30 trucht
2 E
Interwały na drugi dzień po zawodach to zawsze zabawny pomysł, nawet jeśli biegło się tylko na piątkę. Całkiem naturalnie udało mi się zrobić sensowny trening skupiając się na intensywności. Sześć razy trudny bieg i przerwa w truchcie. Tempa wyszły anegdotycznie wolne, pierwsze trzy powtórzenia bliżej danielsowskiego tempo run niż interwałów vo2max, ale intensywność była właściwa. Fajny trening.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
27 VIII
11 E
28 VIII
rano 7,5 E
wieczorem piłka
20 VIII
test na milę - 5:15
BBL
ciągły 7,6 km po ok 4:20
W tygodniu nie robiłem już nic mocniejszego. W czwartek poranny rozruch, bo wieczorem nie miałem czasu na trening.
Dzisiaj test na milę. Zacząłem ciut za mocno - pierwsze koło w tempie 3:00/km i już wtedy wiedziałem, że będę cierpiał. No ale co zrobić, trzeba było dobiec. W tym kontekście wynik nawet pozytywnie mnie zaskoczył, myślałem, że będzie jeszcze gorzej. Przy lepszym rozegraniu można było nabiegać trochę lepiej. Najważniejsze, że nie odpuszczałem i, chociaż mocno zwalniałem, ciągle walczyłem na dużej intensywności.
Po BBLu i tak chciałem jeszcze zakręcić się nad Rusałką. Po mili czuliśmy się dobrze, więc z Michałem postanowiliśmy dorzucić spokojny ciągły. Wszedł bardzo dobrze, luźno, z gadaniem po drodze ("fałszywe tempo konwersacyjne" jak to określił Michał). Lubię takie akcenty po wyścigu. O ile sam bieg jest luźny, o tyle po paru godzinach czuję, że ogólnie mocno mnie zmęczył. Miłe.
11 E
28 VIII
rano 7,5 E
wieczorem piłka
20 VIII
test na milę - 5:15
BBL
ciągły 7,6 km po ok 4:20
W tygodniu nie robiłem już nic mocniejszego. W czwartek poranny rozruch, bo wieczorem nie miałem czasu na trening.
Dzisiaj test na milę. Zacząłem ciut za mocno - pierwsze koło w tempie 3:00/km i już wtedy wiedziałem, że będę cierpiał. No ale co zrobić, trzeba było dobiec. W tym kontekście wynik nawet pozytywnie mnie zaskoczył, myślałem, że będzie jeszcze gorzej. Przy lepszym rozegraniu można było nabiegać trochę lepiej. Najważniejsze, że nie odpuszczałem i, chociaż mocno zwalniałem, ciągle walczyłem na dużej intensywności.
Po BBLu i tak chciałem jeszcze zakręcić się nad Rusałką. Po mili czuliśmy się dobrze, więc z Michałem postanowiliśmy dorzucić spokojny ciągły. Wszedł bardzo dobrze, luźno, z gadaniem po drodze ("fałszywe tempo konwersacyjne" jak to określił Michał). Lubię takie akcenty po wyścigu. O ile sam bieg jest luźny, o tyle po paru godzinach czuję, że ogólnie mocno mnie zmęczył. Miłe.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
31 VIII
11 E
Spokojnie. Przed treningiem miałem godzinny spacer z rowerem, bo złapałem gumę i jakoś z komunikacją miejską nie było mi po drodze.
2 IX
2 E
6x1060 T10 p'2'
2 E
Założenie było takie, żeby biegać powtórzenia w tempie (życzeniowym) na dychę (3:48/km), czyli dużo wolniej od tabelkowych interwałów, na krótszych przerwach. W sumie fajny z tego wyszedł trening. Biegałem ciutkę szybciej (3:45) i ostatni dużo mocniej.
3 IX
7,6 E z rana
Lekki rozruch przed pracą. Bardziej niż przyjemnie.
11 E
Spokojnie. Przed treningiem miałem godzinny spacer z rowerem, bo złapałem gumę i jakoś z komunikacją miejską nie było mi po drodze.
2 IX
2 E
6x1060 T10 p'2'
2 E
Założenie było takie, żeby biegać powtórzenia w tempie (życzeniowym) na dychę (3:48/km), czyli dużo wolniej od tabelkowych interwałów, na krótszych przerwach. W sumie fajny z tego wyszedł trening. Biegałem ciutkę szybciej (3:45) i ostatni dużo mocniej.
3 IX
7,6 E z rana
Lekki rozruch przed pracą. Bardziej niż przyjemnie.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
4 VIII
10 E
Lekko.
6 VIII
2 E
7,6 ciągły
BBL
3 E
Wspaniała pogoda. Zrobiłem ciągły z rana, przed BBL. Wyszło w tempie 4:06, drugie koło jak zwykle szybciej i luźniej. Potem zajęcia i trucht do domu. Z powodu mityngu stadion był zajęty i zrobiliśmy trening w lesie. W sumie dużo milsze otoczenie.
Przed ciągłym zostawiłem na stadionie wiatrówkę, bo nie chciało mi się jej brać ze sobą. Po półgodzinie już jej nie było. No comment.
10 E
Lekko.
6 VIII
2 E
7,6 ciągły
BBL
3 E
Wspaniała pogoda. Zrobiłem ciągły z rana, przed BBL. Wyszło w tempie 4:06, drugie koło jak zwykle szybciej i luźniej. Potem zajęcia i trucht do domu. Z powodu mityngu stadion był zajęty i zrobiliśmy trening w lesie. W sumie dużo milsze otoczenie.
Przed ciągłym zostawiłem na stadionie wiatrówkę, bo nie chciało mi się jej brać ze sobą. Po półgodzinie już jej nie było. No comment.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
7 IX
14 E
Trochę dłuższe niż zwykle easy. Piękna pogoda. Sama przyjemność.
9 IX
2 E
rozgrzewka
7x1060m p'3'
2 E
Zabawne. Jakiś czas temu źle coś policzyłem w głowie i biegałem wolniej niż mi się wydawało, że biegam (wszystko przez sekundy, które trzeba dodać na zewnętrznych torach na stadionie). Tym razem wyszło luźno po 3:36/km, a byłem pewien, że biegam sporo wolniej. Zdecydowanie mój najlepszy trening interwałowy biorąc pod uwagę stosunek szybkości do intensywności.
14 E
Trochę dłuższe niż zwykle easy. Piękna pogoda. Sama przyjemność.
9 IX
2 E
rozgrzewka
7x1060m p'3'
2 E
Zabawne. Jakiś czas temu źle coś policzyłem w głowie i biegałem wolniej niż mi się wydawało, że biegam (wszystko przez sekundy, które trzeba dodać na zewnętrznych torach na stadionie). Tym razem wyszło luźno po 3:36/km, a byłem pewien, że biegam sporo wolniej. Zdecydowanie mój najlepszy trening interwałowy biorąc pod uwagę stosunek szybkości do intensywności.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
10 IX
7,6 porannego recovery
12 IX
2 E
20' spalonego ciągłego
2 E
Z rana. Zupełnie mi nie wszedł ten trening. Po pierwszym kole w tempie około 4:30 byłem całkowicie wypompowany. Nie było sensu piłować.
13 IX
11 E
14 IX
14,5 E
Z weselem znajomych pomiędzy. Bez problemu.
7,6 porannego recovery
12 IX
2 E
20' spalonego ciągłego
2 E
Z rana. Zupełnie mi nie wszedł ten trening. Po pierwszym kole w tempie około 4:30 byłem całkowicie wypompowany. Nie było sensu piłować.
13 IX
11 E
14 IX
14,5 E
Z weselem znajomych pomiędzy. Bez problemu.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
20 XI
11E
21 IX
11E
Tydzień stracony przez przeziębienie. Najgorsze, że ciągle nie wyleczyłem się do końca, a za dwa tygodnie dyszka. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
W sobotę byłem pewien, że już jestem zdrowy, ale trochę się przeliczyłem.
11E
21 IX
11E
Tydzień stracony przez przeziębienie. Najgorsze, że ciągle nie wyleczyłem się do końca, a za dwa tygodnie dyszka. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
W sobotę byłem pewien, że już jestem zdrowy, ale trochę się przeliczyłem.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
23 IX
2 E
2x2225m w tempie ciągłego p'2'
3x890 m I p' 2'30"
5x200 R p' 2'
2 E
Czułem się OK, więc zaaplikowałem taki secik na ożywienie przed niedzielą. Pierwsze powtórzenia w tempie 4:15 i 4:10, interwały po 3:38, dwusetki po 36". Na początku byłem zamulony, ale z czasem biegło mi się coraz lepiej.
Niby ubrałem się cieplej niż nakazuje rozsądek, ale i tak mega zmarzłem. Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo ciągle kicham i prycham.
24 IX
recovery 7,6 km
Z rana, luźno.
2 E
2x2225m w tempie ciągłego p'2'
3x890 m I p' 2'30"
5x200 R p' 2'
2 E
Czułem się OK, więc zaaplikowałem taki secik na ożywienie przed niedzielą. Pierwsze powtórzenia w tempie 4:15 i 4:10, interwały po 3:38, dwusetki po 36". Na początku byłem zamulony, ale z czasem biegło mi się coraz lepiej.
Niby ubrałem się cieplej niż nakazuje rozsądek, ale i tak mega zmarzłem. Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo ciągle kicham i prycham.
24 IX
recovery 7,6 km
Z rana, luźno.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
25 IX
11 E
Już szarzało i do ostatniej chwili wahałem się, czy skręcić na Rusałkę, czy zastać na chodnikach i pobiec na Ławicę. Wybrałem naturę i trochę przedobrzyłem, bo w lesie było już ciemno. Udało się nie skręcić nogi, więc jest nieźle.
27 IX
5 km - przełaj na Woli - 19:34, 10. msce open, 3. M30
Kross na hipodromie to totalna romantyka. Tak naprawdę mocno przełajowe było tylko ostatnie 1,5 km. Początek pobiegłem bardzo asekuracyjnie, wiedząc co mnie czeka na końcu. Te półtora kilometra przed metą miałem sporą stratę do dwóch zawodników przede mną i spory zapas nad kolejnym biegaczem. Na jednym z zakrętów zorientowałem się, że pomyliłem trasę i musiałem się wrócić. Straciłem może z 10 sekund, ale byłem już bardzo zmęczony i roztrwoniłem w ten sposób prawie całą przewagę nad następnym zawodnikiem. Byłem wykończony, ale pomyślałem, że on pewnie też ledwie zipie. Zebrałem się jeszcze na ostatnim podbiegu i nie dałem się dogonić. Męczący bieg
Miłym akcentem było pudło w kategorii. Drugie pudło w sezonie, drugi raz na niedużym biegu przełajowym.
Po zawodach przeprowadzka. Masakra.
28 IX
60' E
Easy już w nowym miejscu. Mam bliziutko Lasek Marceliński, więc pokręciłem się trochę po tutejszych ścieżkach.
30 IX
10 E
Przed pracą z samego rana. Jak zwykle o tej porze wolniutko i przyjemnie. Tempo ~5:40.
11 E
Już szarzało i do ostatniej chwili wahałem się, czy skręcić na Rusałkę, czy zastać na chodnikach i pobiec na Ławicę. Wybrałem naturę i trochę przedobrzyłem, bo w lesie było już ciemno. Udało się nie skręcić nogi, więc jest nieźle.
27 IX
5 km - przełaj na Woli - 19:34, 10. msce open, 3. M30
Kross na hipodromie to totalna romantyka. Tak naprawdę mocno przełajowe było tylko ostatnie 1,5 km. Początek pobiegłem bardzo asekuracyjnie, wiedząc co mnie czeka na końcu. Te półtora kilometra przed metą miałem sporą stratę do dwóch zawodników przede mną i spory zapas nad kolejnym biegaczem. Na jednym z zakrętów zorientowałem się, że pomyliłem trasę i musiałem się wrócić. Straciłem może z 10 sekund, ale byłem już bardzo zmęczony i roztrwoniłem w ten sposób prawie całą przewagę nad następnym zawodnikiem. Byłem wykończony, ale pomyślałem, że on pewnie też ledwie zipie. Zebrałem się jeszcze na ostatnim podbiegu i nie dałem się dogonić. Męczący bieg
Miłym akcentem było pudło w kategorii. Drugie pudło w sezonie, drugi raz na niedużym biegu przełajowym.
Po zawodach przeprowadzka. Masakra.
28 IX
60' E
Easy już w nowym miejscu. Mam bliziutko Lasek Marceliński, więc pokręciłem się trochę po tutejszych ścieżkach.
30 IX
10 E
Przed pracą z samego rana. Jak zwykle o tej porze wolniutko i przyjemnie. Tempo ~5:40.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
1 X
2,5 E
2x2,4 w tempie ciągłego przerwa 2 minuty
6x40" R
2,5 E
Ostatni secik na podbicie przed startem. To tempo ciągłego strasznie wolno wyszło na pierwszym powtórzeniu ~4:25, drugie w 4:06. Za to na pełnym luzie i bez zadyszki. Potem jeszcze kilka "dwusetek", których długości nikt nie zna
2 X
11 E
Już ciemno, więc chodnikowa trasa za Ławicę. Spokojnie, po około 5:30
4 X
10,3 E
Spokojne easy po Lasku z kilkoma przebieżkami pod koniec.
5 X
Dycha Drzymały Rakoniewice - 37:52
Jestem bardzo zadowolony. Długo zajął mi powrót do poziomu 37:xx i momentami nie byłem pewien, czy w ogóle jest możliwy. Dzisiaj pobiegłem swoje. Tylko kilku sekund zabrakło do życiówki, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Patrzę raczej na dychę z wiosny, którą poprawiłem o ponad 30 sekund.
Rakoniewice to świetna marka wśród wielkopolskich dyszek (a konkurencja jest olbrzymia). Startowało 1500 osób, zapisy skończyły się po jakichś 15 godzinach. Muszą mieć super sponsorów, bo takiej skali impreza przy 10 złotych wpisowego to ewenement.
Przyjechałem sporo wcześniej, poleżałem sobie na hali i pogawędziłem z poznanym biegaczem. Potem solidnie się rozgrzałem. Akurat wyszło słońce i zrobiła się kapitalna pogoda (rano jadąc na rowerze zmarzłem na kość). Zapowiadał się świetny bieg.
Ustawiłem się z przodu. Zdawało mi się, że stoję tuż za czołówką, ale i tak pierwszy kilometr w dużym ścisku. W sumie norma. Znalazłem swoje tempo i, chociaż wydawało się momentami zbyt lajtowe, stoper potwierdzał, że jest w porządku. Trasa płaska. Jedyne co to krótki odcinek pod wiatr, na którym trochę straciłem pod koniec, ale to detale. Ostatnie dwa kilometry to walka z samym sobą (o ile przyjemniej się walczy kiedy wiem, że idę na dobry czas). Mocny finisz, rozciąganie, roztruchtanie i po biegu. Bez historii, ale dzisiaj potrzebowałem nie historii, tylko fajnego wyniku
Gdy wysiadałem w Poznaniu z pociągu ostry ból w pięcie przypomniał mi, żeby nie planować zbyt optymistycznie następnych sezonów i skupić się na teraźniejszości. Swoją drogą ciekawe co to za nowe cholerstwo
2,5 E
2x2,4 w tempie ciągłego przerwa 2 minuty
6x40" R
2,5 E
Ostatni secik na podbicie przed startem. To tempo ciągłego strasznie wolno wyszło na pierwszym powtórzeniu ~4:25, drugie w 4:06. Za to na pełnym luzie i bez zadyszki. Potem jeszcze kilka "dwusetek", których długości nikt nie zna
2 X
11 E
Już ciemno, więc chodnikowa trasa za Ławicę. Spokojnie, po około 5:30
4 X
10,3 E
Spokojne easy po Lasku z kilkoma przebieżkami pod koniec.
5 X
Dycha Drzymały Rakoniewice - 37:52
Jestem bardzo zadowolony. Długo zajął mi powrót do poziomu 37:xx i momentami nie byłem pewien, czy w ogóle jest możliwy. Dzisiaj pobiegłem swoje. Tylko kilku sekund zabrakło do życiówki, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Patrzę raczej na dychę z wiosny, którą poprawiłem o ponad 30 sekund.
Rakoniewice to świetna marka wśród wielkopolskich dyszek (a konkurencja jest olbrzymia). Startowało 1500 osób, zapisy skończyły się po jakichś 15 godzinach. Muszą mieć super sponsorów, bo takiej skali impreza przy 10 złotych wpisowego to ewenement.
Przyjechałem sporo wcześniej, poleżałem sobie na hali i pogawędziłem z poznanym biegaczem. Potem solidnie się rozgrzałem. Akurat wyszło słońce i zrobiła się kapitalna pogoda (rano jadąc na rowerze zmarzłem na kość). Zapowiadał się świetny bieg.
Ustawiłem się z przodu. Zdawało mi się, że stoję tuż za czołówką, ale i tak pierwszy kilometr w dużym ścisku. W sumie norma. Znalazłem swoje tempo i, chociaż wydawało się momentami zbyt lajtowe, stoper potwierdzał, że jest w porządku. Trasa płaska. Jedyne co to krótki odcinek pod wiatr, na którym trochę straciłem pod koniec, ale to detale. Ostatnie dwa kilometry to walka z samym sobą (o ile przyjemniej się walczy kiedy wiem, że idę na dobry czas). Mocny finisz, rozciąganie, roztruchtanie i po biegu. Bez historii, ale dzisiaj potrzebowałem nie historii, tylko fajnego wyniku
Gdy wysiadałem w Poznaniu z pociągu ostry ból w pięcie przypomniał mi, żeby nie planować zbyt optymistycznie następnych sezonów i skupić się na teraźniejszości. Swoją drogą ciekawe co to za nowe cholerstwo
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
7 IX
10,5 E
Poranne easy. Jakoś późno się robi jasno....
8 IX
1,5 E
2x2,4 ciągły, przerwa 2'
3' żwawo, 2' przerwy, 1,5' żwano, 45" wolno, 1,5' żwawo, 45" wolno
2,4 ciągły
1 E
Taki secik na podtrzymanie. Te odcinki w tempie ciągłego wyszły szybciej niż planowałem, bo poniżej 4'. Mało to wypoczynkowe, ale mimo zmęczenie po niedzieli czuje się mocny. W ten weekend nigdzie nie staruję i większość czasu spędzę w pociągu, więc będzie czas na regenerację.
Po zmroku mam do dyspozycji wygodną pętlę po chodnikach o długości 2,4 km i stoper. Całkiem komfortowo, ale zdecydowanie wolę las.
9 X
40' recovery
Po wczorajszym wieczornym akcencie dzisiaj z rana bieg regeneracyjny na dobry początek dnia. Łydki mocno jeszcze nabite.
10,5 E
Poranne easy. Jakoś późno się robi jasno....
8 IX
1,5 E
2x2,4 ciągły, przerwa 2'
3' żwawo, 2' przerwy, 1,5' żwano, 45" wolno, 1,5' żwawo, 45" wolno
2,4 ciągły
1 E
Taki secik na podtrzymanie. Te odcinki w tempie ciągłego wyszły szybciej niż planowałem, bo poniżej 4'. Mało to wypoczynkowe, ale mimo zmęczenie po niedzieli czuje się mocny. W ten weekend nigdzie nie staruję i większość czasu spędzę w pociągu, więc będzie czas na regenerację.
Po zmroku mam do dyspozycji wygodną pętlę po chodnikach o długości 2,4 km i stoper. Całkiem komfortowo, ale zdecydowanie wolę las.
9 X
40' recovery
Po wczorajszym wieczornym akcencie dzisiaj z rana bieg regeneracyjny na dobry początek dnia. Łydki mocno jeszcze nabite.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
11 X
2,5 E
5x1000 I p' 3'
2,5 E
Zabawne, że gdy biegałem na stadionie dystanse wychodziły nieokrągłe (bo latałem po zewnętrznych torach), a teraz w lesie przy domu mam dokładnie wymierzoną przyrządami pętlę 900m z oznaczeniami co 50m.
Interwały wyszły bardzo żwawo, zdecydowanie za szybko. Nie jest wielkim problemem latać zbyt szybko przy pięciu powtórzeniach, chociaż muszę przyznać, że i tak byłem mocno zaskoczony czasami. Niby nic, a gdzieś tam w środku czułem ten tren przez cały dzień.
14 X
10 E
W niedzielę nie miałem szans na bieganie, w poniedziałek harmonogram tak napięty, że nie było sensu "odrabiać". Dzisiaj z rana po chodnikach, bo na las zbyt ciemno.
2,5 E
5x1000 I p' 3'
2,5 E
Zabawne, że gdy biegałem na stadionie dystanse wychodziły nieokrągłe (bo latałem po zewnętrznych torach), a teraz w lesie przy domu mam dokładnie wymierzoną przyrządami pętlę 900m z oznaczeniami co 50m.
Interwały wyszły bardzo żwawo, zdecydowanie za szybko. Nie jest wielkim problemem latać zbyt szybko przy pięciu powtórzeniach, chociaż muszę przyznać, że i tak byłem mocno zaskoczony czasami. Niby nic, a gdzieś tam w środku czułem ten tren przez cały dzień.
14 X
10 E
W niedzielę nie miałem szans na bieganie, w poniedziałek harmonogram tak napięty, że nie było sensu "odrabiać". Dzisiaj z rana po chodnikach, bo na las zbyt ciemno.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
15 X
zabawa biegowa 1'/30", 2'/1', 3'/1,5', 2'/1', 1'/30"
W sumie z rozgrzewką przebiegłem 11 km, zrobiłem trzy takie powtórzenia (ostatnie bez końcówki, bo mi się trasa skończyła). Odkrycie funkcji podświetlania w stoperze zdecydowanie ułatwiło ten trening
16 X
7,6 recovery z rana
Nie powiem, żeby bardzo chciało mi się wychodzić. Ciemno, mgła, rano. O tej porze nie próbuję nawet przekraczać tempa ~5:30/km.
18 X
2,5 E
6x1000I p'3' trucht
2,5 E (plus kilka dwusetek po drodze)
Kilka tysiaków na podbicie przed GP za tydzień. Mimo niewyspania dość żwawo. Pierwszy w 3:41, a potem bez zbytniego piłowania każdy następny wychodził coraz szybciej do 3:30 na ostatnim. Po drodze do domu jeszcze parę przysłowiowych dwusetek (mierzonych na oko).
zabawa biegowa 1'/30", 2'/1', 3'/1,5', 2'/1', 1'/30"
W sumie z rozgrzewką przebiegłem 11 km, zrobiłem trzy takie powtórzenia (ostatnie bez końcówki, bo mi się trasa skończyła). Odkrycie funkcji podświetlania w stoperze zdecydowanie ułatwiło ten trening
16 X
7,6 recovery z rana
Nie powiem, żeby bardzo chciało mi się wychodzić. Ciemno, mgła, rano. O tej porze nie próbuję nawet przekraczać tempa ~5:30/km.
18 X
2,5 E
6x1000I p'3' trucht
2,5 E (plus kilka dwusetek po drodze)
Kilka tysiaków na podbicie przed GP za tydzień. Mimo niewyspania dość żwawo. Pierwszy w 3:41, a potem bez zbytniego piłowania każdy następny wychodził coraz szybciej do 3:30 na ostatnim. Po drodze do domu jeszcze parę przysłowiowych dwusetek (mierzonych na oko).
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
19 X
70' E
Spokojne wybieganie przy przepięknej pogodzie. Piękny jesienny las.
21 X
10 E
Z rana. Klepanie kółek po chodniku po ciemku może nie należy do najprzyjemniejszych, ale tragedii nie ma bo kółek tylko cztery
22 X
2,6 E
2x2,4 ciągły, przerwa 2'
2,6 E z kilkoma przebieżkami w trakcie
Taki regeneracyjny akcent przed sobotnim startem. Odcinki w tempie ciągłego bardzo luźno. Tempo około 4:15 i 4:00 bez przyspieszonego oddechu. Potem jeszcze kilka przebieżek i do domu. Jutro jeszcze luźne wybieganie i w sobotę ogień.
70' E
Spokojne wybieganie przy przepięknej pogodzie. Piękny jesienny las.
21 X
10 E
Z rana. Klepanie kółek po chodniku po ciemku może nie należy do najprzyjemniejszych, ale tragedii nie ma bo kółek tylko cztery
22 X
2,6 E
2x2,4 ciągły, przerwa 2'
2,6 E z kilkoma przebieżkami w trakcie
Taki regeneracyjny akcent przed sobotnim startem. Odcinki w tempie ciągłego bardzo luźno. Tempo około 4:15 i 4:00 bez przyspieszonego oddechu. Potem jeszcze kilka przebieżek i do domu. Jutro jeszcze luźne wybieganie i w sobotę ogień.