18.10
Tatrzanski Bieg pod Gore / final ligi Montrail
czyli ostateczny test czy jestem w stanie nawiazac walke z najlepszymi w tym kraju

najlepszymi, bo obsada tego biegu to naprawde gruba sprawa, na malo ktorych MP - o ile na jakichkolwiek

- jest tak grubo. my przed startem luz blues - zero stresu, w sumie niby test, ale juz takie troche zobojetnienie jest - najwazniejsza rzecz to odwiedzic z sukcesem ubikacje, a reszta to sie sama jakos ulozy

po wejsciu w sektor bardzo wesolo - oczywiscie czesc zawodnikow skupiona, ale czesc jak Marcin czy Magda totalny luz

mi sie rozgrzewki nie chcialo robic wiec sobie podskakuje, Huzior wali dowcipami, no pozytywnie

ale w koncu trzeba pobiec

start, troche ciasno, narodu od cholery, nie chce za duzo splynac, wiec pakuje sie na lewy pas i biegne z brzega zby mi nikt sie nie platal pod nogami

czolowka juz ucieka mimo ze mam na asfalcie 3:50. nie chce tez mi tetno wskoczyc - jest 150-155 i nie chce wyzej - ojej - to juz chyba zmeczenie sezonem. sukcesywnie splywam, na koniec asfaltu jestem poza 1-wsza 20-ka, ale tutaj w koncu widze - jest 170 ! nie przypuszczalem ze tak sie uciesze na wysokie tetno, ale tym razem tak bylo

wyprzedzam kilka osob hurtem, na widelcu mam Wawrzka, nie kombinuje tylko laduje mu od razu po dospawaniu

nastepny Darek, Darek popedza i puszcza mnie - super, wielkie dzieki, kazdy doping jest potrzebny

i tu dobiegam do Staszka Jazwieckiego i Lucka Chorazego - i jest klops, chlopaki szarpia strasznie, zmieniamy sie ciagle, nikt nie moze odskoczyc, za myslenickimi atakuje Lucek ale starcza mu na minute

w koncu lecimy gesiego, dla mnie spoko, stwierdzilem ze takie ataki jak poprzednio nie maja sensu, wiec lece trzeci i zbieram siely na atak - na najstromszym fragmencie atakuje ze wszystkiego co mam - na 100 metrach robie 50 przewagi

tu normalnie dochodzilbym do siebie kilka minut ale stal Jedrzej Konwerski i Ewa Majer z takim dopingiem ze mimo tetna 175 dokrecilem sobie srube... i doskoczylem Janka Wasowicza - omg jaka on ma moc na koniec sezonu

Janek stawia sie okrutnie, ma smieszna taktyke nie dopuszczenia mnie do siebie - jest 10 metrow, Janek sie oglada i co jest mniej to przyspiesza

mimo to na znowu stromym odcinku lece bokiem i udaje sie Janka doskoczyc, w tym momencie chyba psycha mu siadla bo calkiem mnie puscil. wiem ze jestem 8-my, bo jak Jedrek stal to wolali ze jestem 9

przed soba mam juz spora dziure a tabliczka pokazuje 400 metrow do mety. hmmm. mimo to nie odpuszczam, we mgle widze zawodnika przede mna - 300m, 200m, coraz mniej miejsca, ale przed 100-wka dostaje znowu niesamowity doping, na 100-wce wyprzedzam i na 100 metrach robie jeszcze 10 sekund przewagi

7 miejsce open, czas 53:50 - jestem bardzo zadowolony - przede mna juz tylko najlepsi specjalisci w polsce od biegow alpejskich na takim dystansie (moze poza Marcinem, no ale z jego klasa on jest specjalista od wszystkiego

)
http://app.strava.com/activities/208755241
7.9 km
54 min
6:50 pace
1090 up
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.