9. tydzień planu zaliczony z nawiązką
Ze względu na czwartkowy wyjazd do Wrocławia poprzestawiał mi się kalendarz treningowy. Zamiast normalnego cyklu wt-cz-sob-nie, treningi zrobiłem w pon-sro-pt-sob-nie. W sumie 5szt. zamiast 4 i prawie 60km, w większości BeSy.
Od poniedziałku zrobiło się w Wiedniu trochę chłodniej i mniej parno, przez co biegało się dużo łatwiej. Na tyle łatwiej, tu moje duże zaskoczenie, że mój puls utrzymywał na poziomie 140 przy tempie 6min/km czyli jakieś 11s/km szybszym niż normalnie dla tego poziomu HR. I tak już zostało przez cały tydzień. W środę były I-interwały, które nadzwyczaj dobrze znoszę. Po czwartkowej podroży do Wrocławia, w piątek i sobotę były 8-kilometrowe BeSy po parku Grabiszyńskim (200m od mieszkania teściowej), który momentami przypomina las. Bieganie po grząskim i pozapadanym, to chyba dla mnie najtrudniejsze treningi. Tętno dużo wyższe, nogi mocniej zmęczone. Nie jestem fanem, chociaż mogę sobie wyobrazić, że to dobry sposób na zwiększeniem siły biegowej.
W niedzielę, kiedy miałem długie wybieganie, postanowiłem nie robić go tylko w parku, ale przebiec jedną, dwie pętle po Wrocławiu korzystając z chodników przy ścieżkach rowerowych lub tylko tych ostatnich. O 7-ej rano było jeszcze całkiem pusto, praktycznie bez ruchu samochodów, wiec biegło się b.przyjemnie. Żel i 10pln w kieszeni przydało się do uzupełniania płynów i węgli (kilka sklepów 24h na trasie). Na koniec jeszcze rozciąganie w parku i powrót na bazę.
Lista treningów z zeszłego tygodnia:
Poniedziałek, 11.08
stabilizacja, sprawność
Wtorek, 12.08
BS 11,2km w śr. tempie 5:55
Tętno (śr./max) 141/149
Środa, 13.08
BS + 5x (800m I + 3' trucht) + BS, w sumie 11,88km w śr. tempie 5:55 (tempo I=4:46min/km)
Tętno (śr./max) 149/175
Piątek, 15.08
BS 7,69km w śr. tempie 5:59
Tętno (śr./max) 148/156
Sobota, 16.08
BS 8,24km w śr. tempie 6:10
Tętno (śr./max) 143/151
Niedziela, 17.08
BS/BD 20,4km w śr. tempie 6:05
Tętno (śr./max) 141/153
Jako, że biegam relatywnie krotko i zaczynałem z najniższego możliwego poziomu, znaczny progres jest widoczny z każdym upływającym, rzetelnie przepracowanym miesiącem.
Prawie rok temu biegłem swój pierwszy półmaraton. To było dokładnie po 6 miesiącach od rozpoczęcia przygody z bieganiem. Wtedy dystans 21,1km zrobiłem w 2h10 (6:12/km), kończyłem z tętnem 180 i miałem mroczki przed oczami. Ostatnie niedzielne wybieganie na prawie identycznym dystansie zrobiłem w 2h05 ze średnim tętnem 141 nie czując po wszystkim prawie żadnych dolegliwości/zakwasów/zmęczenia. Ot miara postępu
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.