23.09
4,68km, 7'01"/km
to były wydłużone (425m, asc=desc=15m, około 5'/km) przebieżki na wahadle przedzielone truchtami. Taka zabawa.
Zaczynam różnicować gimnastykę siłową. ZZtowa gimnastyka bez zmian.
Trochę wyjaśnienia.
Pod pojęciem gimnastyki siłowej rozumiem ćwiczenia obręczy barkowej z zaangażowaniem całego kręgosłupa. Trochę bujania się na drążku, trochę bąbelków (ketli), trochę pompek i innych siłowych ćwiczeń gimnastycznych. Codziennie robię wszystko, żeby nie zesztywnieć, ale jedno ćwiczenie ma priorytet i jest wykonywane długo, do granicy odmowy, reszta lekko i "na odwal". Na razie po jednym dniu na priorytet ćwiczenia i co parę dni gimnastyka bez priorytetu.
Gimnastyka zztowa to zestaw ćwiczeń na kręgosłup, które dostałem od rehabilitantów, i które robię codziennie (prawie

) od lutego. To ćwiczenia w izolacji, z zabawą na granicy ruchomości stawów. Trochę przypominają ćwiczenia core stability z tego serwisu, artykuł sprzed paru lat. Dużo rozciągania i dużo siły. Trochę jak joga (?). Sam rozbudowałem część dotyczącą brzucha i okolic.
W miarę jak będzie rosło tempo moich wybiegań, muszę dołożyć typowe rozciąganie - to z kolei dla uelastycznienia mięśni i więzadeł bo one też mogą być przyczyną ograniczenia ruchomości.
24.09
5,25km, asc=desc=150m, 6'25"/km
nic wielkiego
gimnastyka.
Wyskoczył mi bieg organizowany pod moim nosem (połówka maratonu), głupio byłoby nie wystartować
http://kalendarzbiegowy.pl/z-biegiem-kwisyTo już tuż tuż, zatem dziś/jutro/pojutrze muszę pobiec asfaltową piętnastkę, żeby się nie zdziwić

. Nie mam dobrych butów na asfalt, cholera...
Nie zakładam czasu... życiówkę mam tylko lotną z maratonu wrocławskiego (2007?), trochę poniżej 1h44'. Teraz każdy wynik poniżej 2h06' będzie sukcesem z fanfarami, aplauzem i ogólną radością.