Cześć!

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
axe
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1210
Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
Życiówka na 10k: 46:42
Życiówka w maratonie: 3:56:58
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Poza skłonnościami indywidualnymi podejrzewam,że wpływ ma tu waga...trochę więcej pracy ma do wykonania organizm noszący 100kg niż ten noszący 70, a tętno wzrasta, gdy organizm potrzebuje dostarczyć mięśniom w całym ciele wiecej tlenu do pracy. Tętno spoczynkowe powinnaś zmierzyć leżąc przez jakieś 10 minut (założyć pulsometr i po prostu się położyć...oczywiście nie po treningu!...i sprawdzić jaką wartośc minimalną złapie).

Co do tętna podniesionego przez "ekscytację treningiem" to ja mam podobne doświadczenia, tylko z inna sytuacją: mam trasę wzdłuż ulicy prowadzącej na lotnisko tudzież w stronę zjazdu na obwodnicę autostradową i co jakis czas kierowcy przystają i próbują pytać o drogę...ja tu skupiony na oddechu i utrzymaniu równego tempa, a ci "ubodzy duchem" trąbią i krzyczą przez okno...pierwszego kręcenia głową nie rozumieją, więc muszę im z reguły krzyknąć,że mam trening i nie mogę gadać,żeby się odczepili. I tutaj materializuje się powiedzenie "podnieść komuś ciśnienie"...skacze mi ze względu na nich co najmniej o 10 uderzeń ;-))) Wczoraj dwóch takich delikwentów na 1 treningu miałem :)

--
Axe
PKO
Awatar użytkownika
Sowa Blogowa
Wyga
Wyga
Posty: 115
Rejestracja: 27 lip 2014, 14:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

axe pisze:Poza skłonnościami indywidualnymi podejrzewam,że wpływ ma tu waga...trochę więcej pracy ma do wykonania organizm noszący 100kg niż ten noszący 70, a tętno wzrasta, gdy organizm potrzebuje dostarczyć mięśniom w całym ciele wiecej tlenu do pracy. Tętno spoczynkowe powinnaś zmierzyć leżąc przez jakieś 10 minut (założyć pulsometr i po prostu się położyć...oczywiście nie po treningu!...i sprawdzić jaką wartośc minimalną złapie).
No tak, ale ja nadwagi nie mam. Ważę 63kg przy 164cm. Chciałabym zrzucić do 10kg, ale ta waga teraz to jest raczej normalna, prawidłowa.

pierwszego kręcenia głową nie rozumieją, więc muszę im z reguły krzyknąć,że mam trening i nie mogę gadać,żeby się odczepili.
Ludzie, tjaa. Mnie kierowcy raczej przepuszczają, gdy się zbliżam do przejścia, ale bywa, że ktoś zajeżdża mi drogę, no i rowerzyści, nie zwolnią lub nie przyspieszą, tylko muszę ja stanąć w miejscu, gdzie krzyżuje się droga dla pieszych ze ścieżką rowerową i przepuszczać; kompletnie wybija to z rytmu.

Poza tym, martwi mnie trochę, że spoczynkowe tak na luzie mam ok 62 a jak siedzę już pracując czy w tramwaju 80, gdy się podnoszę do pionu natychmiast skacze do 100-110.
Jestem dziś w pracy z paskiem na klatce piersiowej. W drodze do pracy, taki normalny chód to u mnie już tętno 130. Króciutki podbieg do tramwaju, z 10s przebiegłam, to już puls 160. I to skok natychmiastowy.

Czy jest to sygnał, by udać się do kardiologa?
cherish your life

Obrazek
Awatar użytkownika
Mama Kin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1178
Rejestracja: 05 cze 2014, 23:06
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: somewhere else

Nieprzeczytany post

no właśnie dlatego ja się trzymam od pulsometru z daleka :tonieja: ale też nie przyszłoby mi chyba do głowy ubierać się w to do pracy.. Sowa, nie masz przypadkiem delikatnej skłonności do hipochondrii?
go get 'em tiger
Awatar użytkownika
Sowa Blogowa
Wyga
Wyga
Posty: 115
Rejestracja: 27 lip 2014, 14:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Mama Kin pisze:no właśnie dlatego ja się trzymam od pulsometru z daleka :tonieja: ale też nie przyszłoby mi chyba do głowy ubierać się w to do pracy.. Sowa, nie masz przypadkiem delikatnej skłonności do hipochondrii?
No nie wiem, ale bywam panikarą, przyznaję; w niedzielę się nieźle przestraszyłam. Pas w pracy, by wiedzieć, jak jest, gdy ot siedzę a jak, gdy wejdę na czwarte piętro - to po prostu eksperyment. Bo mnie już uspokajano, że to pewnie emocje przed treningiem...

Tak czy siak, nawet jeśli coś nie tak z tętnem mam, to trucht nie powinien mnie zabić a wzmocnić. Sport zalecany jest na obniżenie tętna przecież. Planuję to robić nadal z głową, stopniowo. Szybko zresztą - nie mam szans wydolnościowo ;)

Niezależnie jednak, czy przesadzam czy nie, nie mam szans trenować w zakresie 50-60% HR, bo ja takie mam jak nie wykonuję żadnego wysiłku. Ot, taki przypadek. Przy okazji badań kiedyś, pokuszę się może o EKG wysiłkowe. To nie jest fajne, że wejście na schody to u mnie zadyszka a powolny trucht uniemożliwia konwersację.

Dzięki jednak za głos rozsądku, by nie panikować i nie kłaść się już na kardiologię a może nawet do trumny! :hejhej:
cherish your life

Obrazek
Awatar użytkownika
Mama Kin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1178
Rejestracja: 05 cze 2014, 23:06
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: somewhere else

Nieprzeczytany post

to znaczy wiesz, jak czujesz potrzebę, to pójdź do lekarza, żebym Cię potem nie miała na sumieniu jakby co :ojoj:
ale jak nie pójdziesz, to może lepiej wywal ten pulsometr w cholerę i biegaj na zdrowy rozum :hejhej:
go get 'em tiger
Awatar użytkownika
Sowa Blogowa
Wyga
Wyga
Posty: 115
Rejestracja: 27 lip 2014, 14:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

I tak też zrobię. Próbę wysiłkową i EKG zrobię sobie na spokojnie, we wrześniu czy październiku, na luzie kasę odłożę, tanie to nie jest; nie jest to też pilne, zawału nie mam przecie. Pójdę, by mieć spokój a może poprawić sobie komfort, po prostu.

A teraz robię dalej to, co robiłam. Ze świadomością, że mnie jest trudniej niż komuś, kto się tak nie męczy, ale że też dam radę. Po prostu mnie zajmie to więcej czasu i pracy, ale dojdę kiedyś do tego, że przeszuram sobie 30 minut bez postoju i bez marszu. Zrobię to, niezależnie od tętna! :usmiech:

Jutro nadal 2,5 minuty na minutę marszu i postaram się wyciągnąć to do 30 minut; ostatnio skróciłam do 20,5 - nie miałam już siły i niepokoiłam się tym tętnem. Więcej pulsometru na bieganie nie ubieram. Tylko ten gadający zegarek, bez paska! :hej:
cherish your life

Obrazek
Awatar użytkownika
Mama Kin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1178
Rejestracja: 05 cze 2014, 23:06
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: somewhere else

Nieprzeczytany post

:hej:
go get 'em tiger
Awatar użytkownika
Sammi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 448
Rejestracja: 24 sty 2014, 16:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Opolskie

Nieprzeczytany post

Dasz radę Sowa! Trzymamy kciuki :oczko: I napisz jak było :hej:
Awatar użytkownika
Mama Kin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1178
Rejestracja: 05 cze 2014, 23:06
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: somewhere else

Nieprzeczytany post

nabyłam owsiankę dla niemowląt i kaszkę mleczno-ryżową firmy na B oraz 4 wersje słoiczków firmy na G, będę testować. dam znać jak wypadły :bleble:
go get 'em tiger
Awatar użytkownika
Sowa Blogowa
Wyga
Wyga
Posty: 115
Rejestracja: 27 lip 2014, 14:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Sammi pisze:Dasz radę Sowa! Trzymamy kciuki :oczko: I napisz jak było :hej:
Znowu wydłużyłam odcinek biegowy, wczoraj szurałam w proporcjach 3 minuty biegu na 1,5 min. marszu. Męczące ale dawałam radę, przez te odcinki marszu udawało się nawet odpocząć. Niestety było to znowu kosztem długości treningu i dystansu, bo jednak zrobiłam tylko 4 powtórzenia, więc 18 minut a nie pół godziny...

Ciężko jest jak diabli. Przyjemnością to bym to absolutnie nie nazwała :ojnie:
cherish your life

Obrazek
Awatar użytkownika
Sowa Blogowa
Wyga
Wyga
Posty: 115
Rejestracja: 27 lip 2014, 14:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Mama Kin pisze:nabyłam owsiankę dla niemowląt i kaszkę mleczno-ryżową firmy na B oraz 4 wersje słoiczków firmy na G, będę testować. dam znać jak wypadły :bleble:
Hehe, ja podobnie. Staram się jeść także normalnie, czasem jasne pieczywo, banan, coś lekkostrawnego, ale też włączyłam te słoiczki. Poczytałam sporo o tym i jest to naprawdę zdrowe a że mało smakowite (choć nawet zjadliwe!), cóż, naprawdę przestałam upatrywać sobie w jedzeniu źródła przyjemności.

Uwaga, moje zdjęcie zawiera lokowanie produktu, no ale przecież i tak było wiadomo, co to jest B i G :hej:

Obrazek
cherish your life

Obrazek
Awatar użytkownika
Sammi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 448
Rejestracja: 24 sty 2014, 16:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Opolskie

Nieprzeczytany post

Sowo, jak często będziesz chciała jeść te słoiczki ? :oczko: A co jeśli kiedyś poczujesz do nich wstręt i obrzydzenie ? Bo ja czytałam, że niektóre smaki są okropne...
Awatar użytkownika
Sowa Blogowa
Wyga
Wyga
Posty: 115
Rejestracja: 27 lip 2014, 14:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Sammi pisze:Sowo, jak często będziesz chciała jeść te słoiczki ? :oczko: A co jeśli kiedyś poczujesz do nich wstręt i obrzydzenie ? Bo ja czytałam, że niektóre smaki są okropne...
Na pewno nie codziennie. Dziś zjadłam naleśnika w bufecie, zaprzyjaźniona jestem z osobą, która go prowadzi, wtajemniczyłam w swoje ograniczenia i preferencje i jutro będzie dla mnie tortilla ale z mięsem delikatnym drobiowym, bez sosu i zamiast surowych warzyw poprosiłam o gotowane brokuły.

Ale w dni, w których nie będę miała nic odpowiedniego, to sobie można podgrzać taki słoiczek. Naczytałam się sporo na ich temat, skąd takie długie terminy ważności itp i są naprawdę OK.

Smakowo, nigdy nie lubiłam bardzo pikantnych rzeczy, więc to, że są słabo (w ogóle?) przyprawione bardzo mi nie przeszkadza. Zjadłam na razie jedno danie - makaron z warzywami i tuńczykiem. Nawet niezłe, serio. Było zjadliwe i wcale nie ciapkowata breja, tylko widać było, że jest tam makaron.

Na pewno błędem byłoby przestawić się wyłącznie na paszę dla niemowląt, musimy gryźć, urozmaicać dietę; ale wspaniały wynalazek na problemy, gdy należy nie obciążać żołądka. Generalnie od paru dni nic mnie nie boli, ani trochę!!!
Biorę większą dawkę leku (Controloc Control 40mg) i jest git. Ale i bardzo uważam na to, co jem. Nic pikantnego, tłustego, zero słodyczy, unikam smażonego (dziś tylko ten jeden naleśnik). Musi być dobrze.

I w ogóle postanowiłam się jednak nie dać! Wczoraj miałam poważny kryzys i na włosku wisiało dalsze bieganie, bo oddychanie, bo żołądek, bo tętno zwariowane... Ale dziś spróbuję bez reżimu zegarkowego wyciągnąć 30 minut i spróbować bardzo wolniutko truchtać jak najdłuższe odcinki biegane. Na luzie, zobaczę, jak będzie.
cherish your life

Obrazek
axe
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1210
Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
Życiówka na 10k: 46:42
Życiówka w maratonie: 3:56:58
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Że zadam takie niedyskretne pytanie: skoro to babyfood jest nieprzyprawione (czytaj "mdłe") to jaki problem sobie doprawić? :)

--
Axe
Awatar użytkownika
Sowa Blogowa
Wyga
Wyga
Posty: 115
Rejestracja: 27 lip 2014, 14:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

axe pisze:Że zadam takie niedyskretne pytanie: skoro to babyfood jest nieprzyprawione (czytaj "mdłe") to jaki problem sobie doprawić? :)

--
Axe
Ano chodzi o to, że przy chorobie wrzodowej żołądka i refluksie właśnie nie należy jest potraw pikantnych itp, więc na rękę mi tak delikatnie, bo nie podrażnia. Dziś w bufecie aż mnie skręciło, jak zobaczyłam sosy i mięsiwa i tortillę; nic to, powstrzymałam się, na jutro zamówiłam sobie wersję light, mega delikatną.
cherish your life

Obrazek
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ