
W końcu zacząłem biegać.
- Sowa Blogowa
- Wyga
- Posty: 115
- Rejestracja: 27 lip 2014, 14:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Nie wolno się poddawać! W chwilach słabości proszę zaglądać w mój wątek, chyba każdemu doda pewności siebie i wiary, bo skoro osoba z problemami z oddychaniem, tętnem i żołądkiem (na tyle, że nawet pić podczas biegu nie mogę!) się jeszcze nie poddała, to naprawdę nikt nie powinien! Trzymam kciuki!!! 

- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
nicez pisze:Ja się chyba do tego wszystkiego nie nadaje.
Nadajesz się - każdy się nadaje. Akurat dzisiaj wspomniałem o tym na blogu:
A więc nie oszukujmy się - jeżeli będziesz naprawdę chciał coś zmienić to to zmienisz. Nikt nie mówi, żebyś wszystkie zmiany wprowadzał od razu (aczkolwiek tak też można - wiem coś o tym). Powoli i do przodu. Jak nie nastawisz się na "szybkie rezultaty" to będzie ok.Biegacz z Północy pisze:Obecnie skupiam się przede wszystkim na wypracowaniu optymalnej wagi. Priorytetem nie jest dla mnie poprawa czasów. Przede wszystkim muszę pozbyć się zbędnego balastu. Jak mi się to uda to będę walczył o czasy. Oczywiście znam na to przepis, wiem jak to osiągnąć. Wszystko więc sprowadza się do motywacji, chęci, samozaparcia i dyscypliny. Ten, kto walczył z kilogramami - wie, że to aż tak proste nie jest
Napisz jak wygląda Twoje żywienie od rana do wieczora (ale dokładnie wszystko - podaj nawet wypitą wodę i oblizywanie palców podczas pomagania w kuchni

-
- Wyga
- Posty: 103
- Rejestracja: 19 mar 2014, 18:24
- Życiówka na 10k: 56
- Życiówka w maratonie: brak
Ok, moje jedzenie na dziś. Generalnie załamka, wróciłem do trybu żarłoka, biegąłem ostatnio 10 sierpnia. 1 sierpnia jak zaczlaem byla waga 108 kg, 9 sierpnia była juz 105 kg, a dzis 109 kg.
Ostatnio piję TYLKO wodę niegazowaną
a od kilku dni popijam sobie tez jakies kompoty, wody smakowe, piwko itd
Szykuj się na najgorsze, miej nadzieję na lepsze.
6.06
2 kiełbasy smażone z serem i keczupem
+ogórek kiszony i szklarnka cytrynowego żywca
6.29
piwko
8.43
jogobella 150g brzoskwiniowa
10.17
spaghetti bolognese *gotowe w 5 minut* 55 g
10.38
szklan wody mineralnej niegazowanej
17.15
chałka z dżemem (kawałek, nie cała:))
20.30
krokiet z mięsem
21.35
znowu chałka i dżem
Ostatnio piję TYLKO wodę niegazowaną
a od kilku dni popijam sobie tez jakies kompoty, wody smakowe, piwko itd
Szykuj się na najgorsze, miej nadzieję na lepsze.
6.06
2 kiełbasy smażone z serem i keczupem
+ogórek kiszony i szklarnka cytrynowego żywca
6.29
piwko
8.43
jogobella 150g brzoskwiniowa
10.17
spaghetti bolognese *gotowe w 5 minut* 55 g
10.38
szklan wody mineralnej niegazowanej
17.15
chałka z dżemem (kawałek, nie cała:))
20.30
krokiet z mięsem
21.35
znowu chałka i dżem
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Ja pierdole...
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
- krunner
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 978
- Rejestracja: 14 wrz 2011, 10:32
- Życiówka na 10k: 42:53
- Lokalizacja: Warszawa
No, tak trzymaj. Brakuje mi w tej diecie smalcu ze skwarkami i z chlebem przed snem, najlepiej się go przegryza cebulą z bananami.nicez pisze:2 kiełbasy smażone z serem i keczupem
+ogórek kiszony i szklarnka cytrynowego żywca
Część "vege" forum bieganie.pl to chyba pospadała z krzesełek, a cava tam chyba zawału dostała

krunner
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
podziwiam za odwagę
a ja myslałam, że to ja mam kłopoty z odzywianiem

a ja myslałam, że to ja mam kłopoty z odzywianiem

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Uwielbiam zółty serek...i piwo też...ale może niekoniecznie koło 6 rano...no chyba,że jesteś na wakacjach pod namiotem i impreza jest w toku, to wtedy ok.
To nawet nie chodzi o to co się je, ale chocby "o jakiej porze"...@nicez, napisz, że żartowałeś...
Edit: Skojarzyło mi się to mniej wiecej z obrazkiem z McDonalda w Stanach, gdzie 200kg gośc zamawia podwójnego Big Maca i duże frytki, a do tego..."diet coke"...
--
Axe
To nawet nie chodzi o to co się je, ale chocby "o jakiej porze"...@nicez, napisz, że żartowałeś...
Edit: Skojarzyło mi się to mniej wiecej z obrazkiem z McDonalda w Stanach, gdzie 200kg gośc zamawia podwójnego Big Maca i duże frytki, a do tego..."diet coke"...
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Wyga
- Posty: 103
- Rejestracja: 19 mar 2014, 18:24
- Życiówka na 10k: 56
- Życiówka w maratonie: brak
Nie, nie żartowałem. @#$%^, jeden kolega chciał żebym napisał co i jak jem, no to napisałem. I jeszcze jestes posadzony ze to zarty, i jeszcze sie ludzi smieja i szydza. Ja pierdole...
Nie jestem jakims durnym "vege",nigdy sie nie ograniczalem, jem to co lubie. Nienawidze sie katować dietą , byc przy tym ciagle głodny i jesc nie smakujące mi jedzenie. Tyle na ten temat. Nie wiem po co wpisalem te moje posilki i jak debil notowalem w telefonie caly dzien, oszczedilbym sobie tej szydery
Nie jestem jakims durnym "vege",nigdy sie nie ograniczalem, jem to co lubie. Nienawidze sie katować dietą , byc przy tym ciagle głodny i jesc nie smakujące mi jedzenie. Tyle na ten temat. Nie wiem po co wpisalem te moje posilki i jak debil notowalem w telefonie caly dzien, oszczedilbym sobie tej szydery
- krunner
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 978
- Rejestracja: 14 wrz 2011, 10:32
- Życiówka na 10k: 42:53
- Lokalizacja: Warszawa
Nikt się nie naśmiewa. Ta dieta jest zła, a ja wcale nie jestem jakimś fanem zdrowego żywienia, więc jeżeli ja mówię, że jest zła to jest naprawdę do kitu. W skrócie: za dużo przetworzonego jedzenia, piwo..
Moja rada: idź do dietetyka, on ułoży Ci dietę. To będzie trochę kosztowało, ale w perspektywie oszczędzisz mnóstwo pieniędzy (poważnie!). Przetworzone żarcie naprawdę dużo kosztuje.
PS. Nikt nie namawia na vege, ja nie jestem vege, nigdy nie byłem...
Moja rada: idź do dietetyka, on ułoży Ci dietę. To będzie trochę kosztowało, ale w perspektywie oszczędzisz mnóstwo pieniędzy (poważnie!). Przetworzone żarcie naprawdę dużo kosztuje.
PS. Nikt nie namawia na vege, ja nie jestem vege, nigdy nie byłem...
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
po co te nerwy
słuchaj, no jest tragedia, nie ma co gadać
mam pytanie-możesz zyc bez piwa? i słodkich jogurtów? na sam początek to bym 'zlikwidowała' ewentualnie zastapiła piwo woda gazowaną, a jogurt słodki naturalnym, no i jednak nie jadłabym tak późno, no i zamiast chałki np.twaróg z miodem
i będzie jak na początek ok, tylko sam musisz byc zdyscyplinowany, bez tego nie schudniesz, chocbyś biegał codziennie po 20k, niestety

słuchaj, no jest tragedia, nie ma co gadać
mam pytanie-możesz zyc bez piwa? i słodkich jogurtów? na sam początek to bym 'zlikwidowała' ewentualnie zastapiła piwo woda gazowaną, a jogurt słodki naturalnym, no i jednak nie jadłabym tak późno, no i zamiast chałki np.twaróg z miodem
i będzie jak na początek ok, tylko sam musisz byc zdyscyplinowany, bez tego nie schudniesz, chocbyś biegał codziennie po 20k, niestety

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
@Nicez: żeby Cie nie dobijać...może tak:
1) Pierdol picie niegazowanej wody, możesz spokojnie pić gazowaną, o ile reszta żarcia będzie trochę "lepszej jakości" (ja niegazowaną biorę tylko do biegania...)
2) 2 piwa przed południem, to nienajlepszy pomysł...chyba,ze jesteś w trakcie imprezy, albo na kacu po zakończeniu imprezy o 4 nad ranem...ale tak na codzień, to może niekoniecznie...
3) "2 kiełbaski z serem, keczupem, itd"...nie, to nie jest "dobre śniadanie o 6 rano"...owszem, śniadanie to jeden z najwazniejszych posiłków dnia, daje energię na wiekszość dnia, ale ciężkie tłuste żarcie to jednak nie jest najlepszy pomysł. Jak potrzebujesz się "najeść czymś konkretnym" to na początek spróbuj chocby zrobić jajecznicę (najlepiej na teflonowej patelni prawie bez tłuszczu) z cebulką i szynką (można dorzucić pomidory)...będzie "trzymać", a jajka mają o wiele więcej różnorodnych wartości odrzywczych, niż jakakolwiek smażona kiełbasa (nawet najlepszej jakości kiełbasa to jednak kupa tłuszczu). Sama idea "porzadnego śniadania" jest jak najbardziej poprawna (ok, "dietetycy", ja wiem,że powinno byc "bardziej zdrowo", ale chłopaka trza choćby nakierowac na poczatek, na cos minimlanie zdrowszego!
4) Daruj sobie "spaghetti z kubeczka", to samo E...weź kup jabłko (na zlość Putinowi ;-), albo inny owoc, który lubisz, będzie dobre na przegryzkę...narobisz się jeszcze mniej niz przy gotowaniu wody do zalewania.
5) Ta chałka z dżemem...to juz chyba nawet biała bułka z np. plasterkiem szynki/piersi z indyka + plasterek pomidora/ogórka bylby zdrowszy...a najlepiej jakieś żytnie/razowe pieczywo...tak, wiem, to nie jest "aż tak smaczne", ale chałkę, jak musisz, to zostaw sobie na weekend na przykład...wiesz "od święta".
6) Od 10 do 17 nic nie jesz...nie wiem,czy pracujesz i "nie możesz", czy tak po prostu masz...warto coś przegryżć koło 12-13tej...coś niewielkiego, chocby jak ten jogurt...choć te owocowe, sa slodzone, więc niby zdrowe, ale niekoniecznie...lepszy byłby na przyklad nie wiem...serek wiejski, jogurt naturalny z musli...coś w tym stylu, albo znów owoc...albo lekka sałatka warzywna...zresztą taka sałatka warzywna z kurczakiem to dobra rzecz na obiad...zamiast krokieta z mięsem :)
To tyle, naprawdę nie od "nawiedzonego dietetyka", który każe Ci jeść 5 posilków, wszystkie zdrowe i tak dalej...juz komus pisałem "baby steps", małe kroczki...spróbuj zmienić choć trochę na "zdrowsze", bez rzucania się na głęboką wodę i wielkie wyrzeczenia...moim zdaniem to łatwiejsze, niż zacisnięcie zębow i nagłe zastosowanie diety...no chyba,że masz taka siłę woli.
Najważniejsze: nie robiśz tego "dla ludzi z forum, żeby im pokazać", nie robisz tego "żeby laski na Ciebie leciały"...jeśli to zrobisz, jesli "weźmiesz się za siebie", to robisz to TYLKO I WYŁĄCZNIE DLA SIEBIE. Do Ciebie należy wybór, czy chcesz, bo nikt z batem nad Tobą stać nie będzie i nikt tego za Ciebie nie zrobi. Nie musisz stosować nie wiadomo jakich wyrzeczeń, właściwie potrzebne są tylko 2 rzeczy: Twoja chęć...i odrobina konsekwencji.
Wybór należy do CIEBIE...i POWODZENIA!!!
--
Axe
1) Pierdol picie niegazowanej wody, możesz spokojnie pić gazowaną, o ile reszta żarcia będzie trochę "lepszej jakości" (ja niegazowaną biorę tylko do biegania...)
2) 2 piwa przed południem, to nienajlepszy pomysł...chyba,ze jesteś w trakcie imprezy, albo na kacu po zakończeniu imprezy o 4 nad ranem...ale tak na codzień, to może niekoniecznie...
3) "2 kiełbaski z serem, keczupem, itd"...nie, to nie jest "dobre śniadanie o 6 rano"...owszem, śniadanie to jeden z najwazniejszych posiłków dnia, daje energię na wiekszość dnia, ale ciężkie tłuste żarcie to jednak nie jest najlepszy pomysł. Jak potrzebujesz się "najeść czymś konkretnym" to na początek spróbuj chocby zrobić jajecznicę (najlepiej na teflonowej patelni prawie bez tłuszczu) z cebulką i szynką (można dorzucić pomidory)...będzie "trzymać", a jajka mają o wiele więcej różnorodnych wartości odrzywczych, niż jakakolwiek smażona kiełbasa (nawet najlepszej jakości kiełbasa to jednak kupa tłuszczu). Sama idea "porzadnego śniadania" jest jak najbardziej poprawna (ok, "dietetycy", ja wiem,że powinno byc "bardziej zdrowo", ale chłopaka trza choćby nakierowac na poczatek, na cos minimlanie zdrowszego!
4) Daruj sobie "spaghetti z kubeczka", to samo E...weź kup jabłko (na zlość Putinowi ;-), albo inny owoc, który lubisz, będzie dobre na przegryzkę...narobisz się jeszcze mniej niz przy gotowaniu wody do zalewania.
5) Ta chałka z dżemem...to juz chyba nawet biała bułka z np. plasterkiem szynki/piersi z indyka + plasterek pomidora/ogórka bylby zdrowszy...a najlepiej jakieś żytnie/razowe pieczywo...tak, wiem, to nie jest "aż tak smaczne", ale chałkę, jak musisz, to zostaw sobie na weekend na przykład...wiesz "od święta".
6) Od 10 do 17 nic nie jesz...nie wiem,czy pracujesz i "nie możesz", czy tak po prostu masz...warto coś przegryżć koło 12-13tej...coś niewielkiego, chocby jak ten jogurt...choć te owocowe, sa slodzone, więc niby zdrowe, ale niekoniecznie...lepszy byłby na przyklad nie wiem...serek wiejski, jogurt naturalny z musli...coś w tym stylu, albo znów owoc...albo lekka sałatka warzywna...zresztą taka sałatka warzywna z kurczakiem to dobra rzecz na obiad...zamiast krokieta z mięsem :)
To tyle, naprawdę nie od "nawiedzonego dietetyka", który każe Ci jeść 5 posilków, wszystkie zdrowe i tak dalej...juz komus pisałem "baby steps", małe kroczki...spróbuj zmienić choć trochę na "zdrowsze", bez rzucania się na głęboką wodę i wielkie wyrzeczenia...moim zdaniem to łatwiejsze, niż zacisnięcie zębow i nagłe zastosowanie diety...no chyba,że masz taka siłę woli.
Najważniejsze: nie robiśz tego "dla ludzi z forum, żeby im pokazać", nie robisz tego "żeby laski na Ciebie leciały"...jeśli to zrobisz, jesli "weźmiesz się za siebie", to robisz to TYLKO I WYŁĄCZNIE DLA SIEBIE. Do Ciebie należy wybór, czy chcesz, bo nikt z batem nad Tobą stać nie będzie i nikt tego za Ciebie nie zrobi. Nie musisz stosować nie wiadomo jakich wyrzeczeń, właściwie potrzebne są tylko 2 rzeczy: Twoja chęć...i odrobina konsekwencji.
Wybór należy do CIEBIE...i POWODZENIA!!!
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
@Nicez: widzisz...Kate napisała cos podobnego...zmień na początek "troszkę"...i sam zobaczysz,że jest różnica.
Chłopie, sam siedzę nad 4tym małym Żywcem...ale dopiero wieczorkiem, po pracy, pobiegałem, zjadlem "piatkowa pizze" (jutro wolne, więc piątek wypadł w czwartek ;-)...i popijam piwkiem...tak, bo pizza i piwo jest dla ludzi, byle z umiarem.
Ja też nie zamierzam stosować "katorżniczej diety", bo sorry, teoretycznie mam 42 lata i "mógłbym sobie pozwolić" na brzuszek (i tak wiekszość kumpli z liceum to brzuchy chyba na wózku musi wozić, więc moje "małe brzucho" to pikuś...), więc co zrobiłem: zamieniłem "białe bułki" na krojony chleb żytni (owszem...to sie nie umywa, ale da się jeść), choć czasem od święta też zjem bułkę, od jednego razu na jakis czas się nie umiera! Ustaliłem sobie,że pizza tylko w piątek...i sie tego trzymam...nie wywaliłem całkiem, tylko jem max 1 raz w tygodniu...McDonaldów, KFC unikam...ale jak sie umówię na piwo z kumplami, to tam zaglądam przy okazji (bo picie na pusty żoładek to idiotyzm)...piwko...alez owszem...prawie codziennie jakiś mały Żywiec poleci...do obiadu... Slodycze: jakoś nigdy nie bylem fanem, ale też mam jakies czekoladki, najlepiej w małych kawałkach (są takie mixy Milki, ew.Schoggeten...pojedyncze kostki)...od jednej "kostki" czekolady od czasu do czasu jeszcze nikt nie utył.
Woda: jak pisałem, olewam niegazowaną, piję prawie tylko gazowaną (tylko na bieg gazowana jest bez sensu, bo babelki...), poza tym soki (bez dodatku cukru, np. Fortuna): pomarańcza, pomidor. Jak już muszę wziąć coś "kolorowego" to biorę IceTea.
Obiady: róznie...czasami tylko na kanapkach, czasem coś ugotuję, czasem odgrzeję coś gotowego.
No i co z tego wszystkiego...da się żyć...wcale się nie poświęcam...a waga leci... :)))
Aha...jak zaczałem pracować, to po drodze mielismy sklep spozywczy, gdzie były słodkie bułki...ja kupowałem 1 pączka ("do kawki"), kumpel 2 pączki i 1 bułkę z owocami...po 3 miesiącach ja miałem +3kg, a on wyglądał jak w 6 miesiącu ciąży...a różnica to były "raptem 2 słodkie bułki dziennie"...może to da Ci coś do myślenia.
Jeszcze raz POWODZENIA!
--
Axe
Chłopie, sam siedzę nad 4tym małym Żywcem...ale dopiero wieczorkiem, po pracy, pobiegałem, zjadlem "piatkowa pizze" (jutro wolne, więc piątek wypadł w czwartek ;-)...i popijam piwkiem...tak, bo pizza i piwo jest dla ludzi, byle z umiarem.
Ja też nie zamierzam stosować "katorżniczej diety", bo sorry, teoretycznie mam 42 lata i "mógłbym sobie pozwolić" na brzuszek (i tak wiekszość kumpli z liceum to brzuchy chyba na wózku musi wozić, więc moje "małe brzucho" to pikuś...), więc co zrobiłem: zamieniłem "białe bułki" na krojony chleb żytni (owszem...to sie nie umywa, ale da się jeść), choć czasem od święta też zjem bułkę, od jednego razu na jakis czas się nie umiera! Ustaliłem sobie,że pizza tylko w piątek...i sie tego trzymam...nie wywaliłem całkiem, tylko jem max 1 raz w tygodniu...McDonaldów, KFC unikam...ale jak sie umówię na piwo z kumplami, to tam zaglądam przy okazji (bo picie na pusty żoładek to idiotyzm)...piwko...alez owszem...prawie codziennie jakiś mały Żywiec poleci...do obiadu... Slodycze: jakoś nigdy nie bylem fanem, ale też mam jakies czekoladki, najlepiej w małych kawałkach (są takie mixy Milki, ew.Schoggeten...pojedyncze kostki)...od jednej "kostki" czekolady od czasu do czasu jeszcze nikt nie utył.
Woda: jak pisałem, olewam niegazowaną, piję prawie tylko gazowaną (tylko na bieg gazowana jest bez sensu, bo babelki...), poza tym soki (bez dodatku cukru, np. Fortuna): pomarańcza, pomidor. Jak już muszę wziąć coś "kolorowego" to biorę IceTea.
Obiady: róznie...czasami tylko na kanapkach, czasem coś ugotuję, czasem odgrzeję coś gotowego.
No i co z tego wszystkiego...da się żyć...wcale się nie poświęcam...a waga leci... :)))
Aha...jak zaczałem pracować, to po drodze mielismy sklep spozywczy, gdzie były słodkie bułki...ja kupowałem 1 pączka ("do kawki"), kumpel 2 pączki i 1 bułkę z owocami...po 3 miesiącach ja miałem +3kg, a on wyglądał jak w 6 miesiącu ciąży...a różnica to były "raptem 2 słodkie bułki dziennie"...może to da Ci coś do myślenia.
Jeszcze raz POWODZENIA!
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Heh... nagle wszyscy dietetykami się poczuli. Po co te uszczypliwości. Kolega chce coś zmienić, jest szczery przed sobą i nami na forum, a w zamian dostaje "podziwiam za odwagę
" "Ja pierdole..." "No, tak trzymaj.". Po takim komentarzach miałbym gdzieś forum, a i przed zmianami mocno podcięte skrzydła. Ale żeby wrócić do kolegi.
Na kolację proponuję więcej białka - może jakiś twaróg ze szczypiorem, albo jakaś rybka - może tuńczyk jak lubisz? W sumie nawet kromka ciemnego pieczywa z jasną wędliną będzie lepsza niż chałka.
Jednak pamiętaj, że nie musisz wprowadzać tych wszystkich zmian od razu. Robisz to dla siebie i sam przed sobą będziesz się ze wszystkiego rozliczał. Ważyłem więcej od Ciebie, bo ponad 125 kilogramów, dlatego wiem, że początki są jakie są. Ale jak już wejdzie Ci to w krew to będzie ok.

Faktycznie jedzenie słabe, ale... znam gorsze przypadki, które wróciły na właściwe tory. Kilka zmian można od ręki spróbować wprowadzić. Kiełbasa smażona z rana? Osobiście jestem ogromnym fanem wszelkiej maści owsianek - z jgourtem/mlekiem, do tego orzechy, owoce, nasiona - co kto lubi. Ale prawdę mówiąc jak masz ochotę na mięso to czemu nie - wg mnie i tak lepiej z rana niż wieczorem. Bardziej kłuje w oko ten żywiec cytrynowy. To nic innego jak woda z cukrem i chemią. Lepiej spróbować zastąpić ją zwykłą wodą. Następny posiłek po około 3h - nieźle. Proponuję jednak jogurt owocowy zastąpić naturalnym z owocami (jak rozgnieciesz banana i dodasz jogurt to będziesz miał praktycznie to samo co jogurt smakowy) albo serkiem wiejskim albo owocem i paroma orzechami (w ogóle uważam, że jabłko i mała garść (ok. 30g) orzechów to jest idealna przekąska i spokojnie zaspokoi pierwszy głód). Zamiast tego spaghetti proponuję właśnie przekąskę o której pisałem. Można też sobie dzień wcześniej przygotować sałatkę (kilka warzyw, jajka, 2 plastry wędliny - 10 minut roboty, a smakuje super). Albo w ogóle wziąć ze sobą gotowane jajka i 2 kabanosy. Głód będzie zaspokojony. Tylko proponuję wrzucić to bliżej 12 niż 10. Następny posiłek to właśnie powinien być ten krokiet jeżeli już takowy szamiesz. Chałką nie dość, że się nie najesz to jeszcze po 10 minutach będziesz miał większe ssanie - urok słodkich bułeczek6.06
2 kiełbasy smażone z serem i keczupem
+ogórek kiszony i szklarnka cytrynowego żywca
6.29
piwko
8.43
jogobella 150g brzoskwiniowa
10.17
spaghetti bolognese *gotowe w 5 minut* 55 g
10.38
szklan wody mineralnej niegazowanej
17.15
chałka z dżemem (kawałek, nie cała:))
20.30
krokiet z mięsem
21.35
znowu chałka i dżem

Jednak pamiętaj, że nie musisz wprowadzać tych wszystkich zmian od razu. Robisz to dla siebie i sam przed sobą będziesz się ze wszystkiego rozliczał. Ważyłem więcej od Ciebie, bo ponad 125 kilogramów, dlatego wiem, że początki są jakie są. Ale jak już wejdzie Ci to w krew to będzie ok.