Adam Klein pisze:Takich ludzi przecież nie ma. Nikt nie biega chyba 10 km tylko dlatego, że to modne.
Adam, nie wiem. Nie myślałam tutaj o jakimkolwiek dystansie, raczej o takich osobach, które no jednak nie bardzo to bieganie lubią, może wolałyby coś innego, ale że wszyscy biegają, to one też, bo jak to? Wyłamać się? Nawet jeśli to "tylko" 5-6km co trzeci dzień.
Może takich osób jest niewiele.
Osobiście jestem przeciwniczką robienia czegoś tylko dlatego, że modne, wypada itd. Muszę być przekonana do jakiejkolwiek czynności, żeby wcielić ją w życie.
Przykład z Krościenka

Dwa lata temu? Czy jakoś tak? po książce Scotta Jurka wiele osób przeszło na weganizm. Też była na to "moda". Podejrzewam (ale oczywiście mogę się mylić), że część osób odżywiała się tak, bo "wszyscy" dookoła tak się żywili. Czytałam, zostałam przy mięsie. Jadąc w tym roku na wege obóz do Krościenka kompletnie nie brałam pod uwagę opcji zmiany żywienia, myślałam - eee, tydzień jakoś przetrzymam. A powodem, dla którego wybrałam ten obóz była lokalizacja. Ale po tygodniu stwierdziłam, że dobrze się czuję, lepiej niż na diecie mięsnej i zdecydowałam, że będę kontynuować no-meat no-fish
no-lamb 
Jak długo - nie wiem.
Albo triathlon.
Uwielbiam rower. Pływać też lubię, nie za bardzo umiem. Kompletnie nie pociąga mnie tri. Tri-dyscypliny tak, ale każda osobno i niekoniecznie jedna po drugiej. I teraz co, miałabym się męczyć wbrew sobie, żeby tylko należeć do tej grupy? Dla której, btw mam spory szacunek, po tym co widziałam 2 tyg temu w Poznaniu
Taki przykład off-topic, ale mam nadzieję, że trochę wyjaśnia co poetka miała na myśli
