Może gdyby w monografii było o kości miednicznej, która jest do dupy, bo to Polaków przypadłość, to przeczytałbyś z większym zainteresowaniem.krunner pisze:Bez urazy, ale z dużo większym zainteresowaniem go przeczytałem niż monografię o kości miednicznej.yacool pisze:Bardzo dobry artykuł.
3 strony dyskusji w kilka godzin od wstawienia na kower i do tego w porze wakacyjnej. Trudno będzie przebić.
Być może to mój problem.
pozdr.
Komentarz do artykułu Profesjonalizacja amatorstwa - w wyścigu po sprzęt
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
-
- Wyga
- Posty: 63
- Rejestracja: 20 cze 2014, 15:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
i konsumpcjonizmu w ogólności.grzechu_wroc pisze:krajów rozwijających się
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
a dlaczemu pytasz?dont_ask pisze:A tak trochę obok tematu, ale w nawiązaniu.
Pytanko, zwłaszcza do dziewczyn.
Jak idziecie biegać w ciemny las, to wrzucacie na siebie to samo co wtedy, kiedy lecicie do parku albo na bieżnię?
Tak szczerze ....
ja sie nie zastanawiam, w czym biegam i gdzie a powinnam?
zdarza mi sie po pracy nawet biegać w makijażu a co, mozna ładnie wyglądac na trasie c'nie?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 579
- Rejestracja: 23 lut 2011, 11:04
Równie dobrze można by powiedzieć, po co ludzie kupują drogie samochody, jak można kupić pandę albo fabię i też pod biedronkę dowiezie.
Albo po co komuś iphone za 2000zł jak można mieć "markowy inaczej" za 200zł.
Sprzęt biegowy to tylko znikomy wycinek konsumpcyjnej rzeczywistości.
Inna sprawa, że sprzęt dzisiaj jest dużo tańszy niż 5 czy 10 lat temu i zegarek z gps i pulsometrem ma co drugi telefon.
Bądź świadomym biegaczem?
Bądź świadomym człowiekiem.
Albo chociaż konsumentem
Albo po co komuś iphone za 2000zł jak można mieć "markowy inaczej" za 200zł.
Sprzęt biegowy to tylko znikomy wycinek konsumpcyjnej rzeczywistości.
Inna sprawa, że sprzęt dzisiaj jest dużo tańszy niż 5 czy 10 lat temu i zegarek z gps i pulsometrem ma co drugi telefon.
Bądź świadomym biegaczem?
Bądź świadomym człowiekiem.
Albo chociaż konsumentem
-
- Dyskutant
- Posty: 41
- Rejestracja: 19 cze 2012, 19:30
- Życiówka na 10k: 36:01
- Życiówka w maratonie: brak
Problem tkwi w tym, że każdy biegacz ma inny powód, dla którego biega. Jeden dla życiówek, drugi dla sylwetki, trzeci dla endorfin, a czwarty bo go to po prostu pasjonuje... Jeżeli ktoś biega dla życiówek i stwierdzi, że gps jest mu do tego niezbędny to łatwo znaleźć tysiąc argumentów dlaczego warto wydać tą kasę na coś innego i zyskać dużo więcej w kontekście życiówki Ale z kolei jak kogoś po prostu pasjonuje analizowanie każdego treningu (w tym szóstki recovery run ) co do tempa/tętna/kadencji/odchylenia pionowego/zakwaszenia/siły wiatru itp. to przekonywanie go, że najnowszy garmin jest zbędny jest bez sensu
Także warto mieć swoje zdanie, ale warto też uszanować zdanie innych, w końcu każdy z nas ma inne biegowe priorytety
Także warto mieć swoje zdanie, ale warto też uszanować zdanie innych, w końcu każdy z nas ma inne biegowe priorytety
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 16 lip 2014, 20:13
- Życiówka na 10k: 49,39
- Życiówka w maratonie: słabiutka
Jestem typowym amatorem biegającym średnio w tygodniu 60 km po asfalcie i niewyobrażam sobie biegania w butach z Lidla, za dobry but trzeba zapłacić, co do gadżetów np zegarków z gps to autor zapomniał że każdy z nich posiada swoja stronę na której można prowadzić swój dzienniczek.
Poza tym czy jak się jest amatorem to nie przystoi korzystać z dobrego sprzętu ?
Poza tym czy jak się jest amatorem to nie przystoi korzystać z dobrego sprzętu ?
-
- Wyga
- Posty: 120
- Rejestracja: 01 kwie 2011, 20:51
- Życiówka na 10k: 56min
- Życiówka w maratonie: brak
Porównywanie w stylu "bo kiedyś to było niewyobrażalne" jest bezsensu, kiedyś wszystko było droższe, ludzie jak widzieli oryginalne buty to się oglądali, pamiętam też czasy, gdy oryginalne buty były kradzione Dzisiaj nie do pomyślenia, nikt by się nie rzucił na jakieś "kapcie", tak samo wszystkie inne gadżety, bo przecież GPS miało tylko NASA Dzisiaj te wszystkie gadżety nawet jeśli zbędne to dużo łatwiej dostępne są i przede wszystkim dużo tańsze. Jeśli komuś ma to urozmaicić ćwiczenie to czemu nie, o ile podchodzi do tego poważnie, to wszystko w porządku, wszak wiadomo, że osoba, która nie biegała od wieku nastu nigdy nie wykręci takiego czasu jak zawodnik.
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 449
- Rejestracja: 14 sie 2012, 10:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Mazowsze
Tekst pokroju tego nieszczęsnego brzydkiego bąka pt. "Kto to jest maratończyk"
"Niezależnie od okoliczności zewnętrznych, każdy ma niezbywalne prawo spieprzyć swoje życie tak, jak uważa to za stosowne" - by mój ojciec
-
- Dyskutant
- Posty: 50
- Rejestracja: 22 paź 2012, 20:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
W naszym kraju trzeba mieć obtarte suty do krwi, na nogach juniorki i biegać minimum 5 km w 30 minut żeby nie być nazwanym pozerem.
W sumie pasuję do rysopisu, ale po schowaniu garmina, ostatnio też sprzedawca wcisnął mi niezłe trzewiki.
Jestem prawie pewien, że mój gps w zegarku i buty nie przekładają się na lepszy wynik bezpośrednio.
Obie te rzeczy jednak dość dużo przyjemności mi sprawiają choć nie wykorzystuje nawet 10% ich potencjału.
Bieganie i cały ten przemysł daje sporo zatrudnienia wielu ludziom często pasjonatom, dzięki popularności są pieniądze na imprezy i sponsorzy są zainteresowani promocją, a że upowszechnienie technologi nie przekłada się na jakościową rewolucję w skali 1:1, no cóż.
To chyba nasza cecha musimy sobie pomarudzić...Konsumpcjonizm to osobny i znacznie szerszy problem, oczekiwanie że ominie akurat społeczność biegających jest dość naiwne.
W sumie pasuję do rysopisu, ale po schowaniu garmina, ostatnio też sprzedawca wcisnął mi niezłe trzewiki.
Jestem prawie pewien, że mój gps w zegarku i buty nie przekładają się na lepszy wynik bezpośrednio.
Obie te rzeczy jednak dość dużo przyjemności mi sprawiają choć nie wykorzystuje nawet 10% ich potencjału.
Bieganie i cały ten przemysł daje sporo zatrudnienia wielu ludziom często pasjonatom, dzięki popularności są pieniądze na imprezy i sponsorzy są zainteresowani promocją, a że upowszechnienie technologi nie przekłada się na jakościową rewolucję w skali 1:1, no cóż.
To chyba nasza cecha musimy sobie pomarudzić...Konsumpcjonizm to osobny i znacznie szerszy problem, oczekiwanie że ominie akurat społeczność biegających jest dość naiwne.
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 26 paź 2012, 21:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Trochę rozumiem o co chodzi autorowi i mam historyjkę. 2 tygodnie temu kolega z pracy kupił buty, pulsometr i koszulkę techniczną w Lidlu, a następnie zaczął mnie i drugiego kolegę wypytywać co i jak z tym bieganiem. Jako że specjalistą nie jestem, ale ekspertem bywam z racji 2 sezonu biegowego w życiu, to zaproponowałem, że w piątek możemy pobiec wspólnie. Przed sobotnim biegiem w Opolu chciałem jedynie rozruszać mięśnie i zobaczyć jak upał wpływa na mój organizm. Drugi kolega z pracy się dołączył i nas dwóch (ekspertów) oraz żółtodziub wyruszyliśmy w trasę. Ba! Ale jaką trasę! Dosłownie co 50 metrów spoglądali na pulsometry, głośno odczytywali wyniki, więc chcąc nie chcąc byłem na bieżąco. Nowy załapał na drugim interwale 3/3 puls 180 i zaczęli wraz z drugim kolegą rozkminiać co może być przyczyną :D
Po 2 km zarządziłem trochę dogrzewania i rozciągania, bo nowego zaczęło pobolewać kolano. Potem jeszcze interwał i chciałem ze 3 przebieżki zrobić... no to puścili się obaj sprintem na 100m i nowemu puls poniżej 190 nie zszedł do końca treningu :D.
Po wszystkim, kolega zaczął analizować co powinien zrobić, żeby mieć niższy puls. Jak mu kazałem biegać wolniej (tak z 8:00) to mówi, że to nie bieganie i że pewnie robi coś źle...
Z drugiej strony, autor trochę generalizuje. Ja w ów piątek pobiegłem o jeden raz za dużo w butach z 1200 km przebiegu, w których amortyzacja jest w strzępach od co najmniej 400 i na własne życzenie nabawiłem się kontuzji stopy (chyba rozcięgno podeszwowe). Udało mi się ukończyć z tą kontuzją bieg w Opolu na 10km. Nikt mnie nie przekona, że można w byle czym biegać - nie można. Trzeba trochę sprzętu, który zniweluje w jakimś stopniu braki w wiedzy i popełniane błędy. To jest naturalny postęp techniki, dzięki któremu bieganie staje otworem dla szerszego grona ludzi. To, jak się z tego sprzętu korzysta to już kwestia podejścia do samego biegania.
Dobra, rozpisałem się a tu trzeba jakieś buciki poszukać, bo od 2 tygodni nic tylko śmieciowe jedzenie i relaks z drinkiem w dłoni
Po 2 km zarządziłem trochę dogrzewania i rozciągania, bo nowego zaczęło pobolewać kolano. Potem jeszcze interwał i chciałem ze 3 przebieżki zrobić... no to puścili się obaj sprintem na 100m i nowemu puls poniżej 190 nie zszedł do końca treningu :D.
Po wszystkim, kolega zaczął analizować co powinien zrobić, żeby mieć niższy puls. Jak mu kazałem biegać wolniej (tak z 8:00) to mówi, że to nie bieganie i że pewnie robi coś źle...
Z drugiej strony, autor trochę generalizuje. Ja w ów piątek pobiegłem o jeden raz za dużo w butach z 1200 km przebiegu, w których amortyzacja jest w strzępach od co najmniej 400 i na własne życzenie nabawiłem się kontuzji stopy (chyba rozcięgno podeszwowe). Udało mi się ukończyć z tą kontuzją bieg w Opolu na 10km. Nikt mnie nie przekona, że można w byle czym biegać - nie można. Trzeba trochę sprzętu, który zniweluje w jakimś stopniu braki w wiedzy i popełniane błędy. To jest naturalny postęp techniki, dzięki któremu bieganie staje otworem dla szerszego grona ludzi. To, jak się z tego sprzętu korzysta to już kwestia podejścia do samego biegania.
Dobra, rozpisałem się a tu trzeba jakieś buciki poszukać, bo od 2 tygodni nic tylko śmieciowe jedzenie i relaks z drinkiem w dłoni
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
sprzęt w takim samym stopniu niweluje braki i pomaga w biegu, jak drogi samochód uczy bycia kierowcą/dev/run pisze:Trochę rozumiem o co chodzi autorowi i mam historyjkę. 2 tygodnie temu kolega z pracy kupił buty, pulsometr i koszulkę techniczną w Lidlu, a następnie zaczął mnie i drugiego kolegę wypytywać co i jak z tym bieganiem. Jako że specjalistą nie jestem, ale ekspertem bywam z racji 2 sezonu biegowego w życiu, to zaproponowałem, że w piątek możemy pobiec wspólnie. Przed sobotnim biegiem w Opolu chciałem jedynie rozruszać mięśnie i zobaczyć jak upał wpływa na mój organizm. Drugi kolega z pracy się dołączył i nas dwóch (ekspertów) oraz żółtodziub wyruszyliśmy w trasę. Ba! Ale jaką trasę! Dosłownie co 50 metrów spoglądali na pulsometry, głośno odczytywali wyniki, więc chcąc nie chcąc byłem na bieżąco. Nowy załapał na drugim interwale 3/3 puls 180 i zaczęli wraz z drugim kolegą rozkminiać co może być przyczyną :D
Po 2 km zarządziłem trochę dogrzewania i rozciągania, bo nowego zaczęło pobolewać kolano. Potem jeszcze interwał i chciałem ze 3 przebieżki zrobić... no to puścili się obaj sprintem na 100m i nowemu puls poniżej 190 nie zszedł do końca treningu :D.
Po wszystkim, kolega zaczął analizować co powinien zrobić, żeby mieć niższy puls. Jak mu kazałem biegać wolniej (tak z 8:00) to mówi, że to nie bieganie i że pewnie robi coś źle...
Z drugiej strony, autor trochę generalizuje. Ja w ów piątek pobiegłem o jeden raz za dużo w butach z 1200 km przebiegu, w których amortyzacja jest w strzępach od co najmniej 400 i na własne życzenie nabawiłem się kontuzji stopy (chyba rozcięgno podeszwowe). Udało mi się ukończyć z tą kontuzją bieg w Opolu na 10km. Nikt mnie nie przekona, że można w byle czym biegać - nie można. Trzeba trochę sprzętu, który zniweluje w jakimś stopniu braki w wiedzy i popełniane błędy. To jest naturalny postęp techniki, dzięki któremu bieganie staje otworem dla szerszego grona ludzi. To, jak się z tego sprzętu korzysta to już kwestia podejścia do samego biegania.
Dobra, rozpisałem się a tu trzeba jakieś buciki poszukać, bo od 2 tygodni nic tylko śmieciowe jedzenie i relaks z drinkiem w dłoni
- piglet
- Wyga
- Posty: 97
- Rejestracja: 06 sie 2004, 23:18
- Życiówka na 10k: 39:43
- Życiówka w maratonie: 3:15:06
- Lokalizacja: WAT
Oczywiście, że tak jest.
I bardzo dobrze.
Jeszcze 10 lat temu z zakupem sprzętu był kłopot. Teraz jest kilkanaście razy więcej biegaczy i dzięki ich zakupom w sklepach jest towar.
Nie chcę - nie kupię. Ale mogę.
I bardzo dobrze.
Jeszcze 10 lat temu z zakupem sprzętu był kłopot. Teraz jest kilkanaście razy więcej biegaczy i dzięki ich zakupom w sklepach jest towar.
Nie chcę - nie kupię. Ale mogę.
1000m - 2:56, 1500m - 5:18, 3000m - 11:09, 5km - 19:07, 10km - 39:38, 15km - 1:00:06, 21,1km - 1:28:28, 42,2km - 3:15:06
-
- Wyga
- Posty: 105
- Rejestracja: 08 lut 2011, 12:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Ostatnio dyskutowałem z koleżanką na temat typów spotykanych w górach, zwłaszcza w Tatrach. Byliśmy zgodni co do gości, którzy idą w Dolinę Kościeliską wyekwipowawszy się pół godziny wcześniej na Krupówkach w sprzęt nadający się na Mont Blanc, podobnie jak stylizowanych na Szwajcarskich górali "wyjadaczy". Ale jak rozmowa zeszła na porządne buty ubierane na lekkie trekingi w Beskidy, to już się nam rozjechał współny punkt widzenia. Ja osobiście uważam, że dobre buty mogą zaprocentować nawet w lekkim terenie (zawsze się przecież przez nieuwagę może źle stanąć na jakąś gałąź, korzeń czy kamień) zwłaszcza podczas wielogodzinnych wędrówek, ona natomiast twierdziła, że to przerost formy nad treścią i wystarczą tak naprawdę dobre sandały czy adidasy. Cóż, każdy ma swój punkt widzenia, mi nieraz zdarzało się niezdarnie stanąć na czymś, więc wolę dmuchać na zimne.
Osobiście nie czepiałbym się dobrych butów do biegania, pulsometru czy aplikacji na smartphone. Żeby biegać na wyczucie, trzeba jednak zebrać jakieś doświadczenie, sprzęt może w tym pomóc. Doceniam wygodę w postaci braku konieczności mierzenia pulsu palcem i wykonywania skomplikowanych mnożeń - teraz najczęściej biegam bez pulsometru, jednak po zebraniu jakiegoś tam doświadczenia. Endomondo używam, do prowadzenia dzienniczka, doceniam również co kilometrowe potwierdzenie tempa. Jednocześnie nie kontroluję kompulsywnie gadżetów podczas treningu Ciuchowo najchętniej lansuję się czapeczką bieganie.pl.
"pojedź na zorganizowany obóz w góry, skonsultuj się z profesjonalnym trenerem, który nauczy cię wielu ćwiczeń, zapobiegniesz licznym kontuzjom i poprawisz osiągnięcia"
Swoją drogą to też rodzaj snobizmu, którego autor jakoś nie piętnuje - teraz trzeba mieć trenera od wszystkiego, biegania, pływania, rolek, nart, itp, no i koniecznie dietetyka...
Osobiście nie czepiałbym się dobrych butów do biegania, pulsometru czy aplikacji na smartphone. Żeby biegać na wyczucie, trzeba jednak zebrać jakieś doświadczenie, sprzęt może w tym pomóc. Doceniam wygodę w postaci braku konieczności mierzenia pulsu palcem i wykonywania skomplikowanych mnożeń - teraz najczęściej biegam bez pulsometru, jednak po zebraniu jakiegoś tam doświadczenia. Endomondo używam, do prowadzenia dzienniczka, doceniam również co kilometrowe potwierdzenie tempa. Jednocześnie nie kontroluję kompulsywnie gadżetów podczas treningu Ciuchowo najchętniej lansuję się czapeczką bieganie.pl.
"pojedź na zorganizowany obóz w góry, skonsultuj się z profesjonalnym trenerem, który nauczy cię wielu ćwiczeń, zapobiegniesz licznym kontuzjom i poprawisz osiągnięcia"
Swoją drogą to też rodzaj snobizmu, którego autor jakoś nie piętnuje - teraz trzeba mieć trenera od wszystkiego, biegania, pływania, rolek, nart, itp, no i koniecznie dietetyka...