Szczerze to na początku było fajnie, były endorfiny i każdy dodatkowy kilometr dawał dużą satysfakcję, zaczęło się gorzej gdy zrobiłem z tego przykry obowiązek - że muszę, że muszę dalej i wyżej... gdy miałem poważny problem w życiu to bieganie to myślenie o tym problemie podnosiło do potęgi, jakby obsesja a potem pojawiła się pustka !!! Trzeba być ostrożnym bo można sobie zrobić ogromną krzywdę, ile to strasznych nocy miałem że budziłem się w środku nich i myślałem po co ja tu jestem ?
Mam teraz wrażenie że rozumiem co czuje nasz słynny sportowiec...
Sport jest zdrowy ale w pewnym momencie może nas zniszczyć, to tak jak potężny samolot który leci na jednym silniku, wtedy ten człowiek czuje że niczego nie ma w jego życiu że tylko to bieganie... , bo zrobił z tego bóstwo ! widzi wszędzie ogromną pustkę, wszystko jest szare ale w rzeczywistości ta pustka jest w nim ! bo ma problem z którym nie potrafi sobie poradzić ( albo coś złego zrobił albo czegoś się boi ) i ten ogromny wysiłek fizyczny to tylko pogłębia.
Mnie z tego dołka podniosła wiara w Boga, wiem co piszę bo bieganie mnie niszczyło...
Z każdym biegiem poprawiałem swoje rekordy ale nie czułem radości z biegania, pewnego razu wbiegłem na pewien szczyt i wiedzie co czułem ? ani przez chwilę radości ! ale ogromną pustkę... i miałem ochotę wymiotować nie z powodu zmęczenia ale z tej pustki która jest we mnie... bo zrobiłem z biegania jakieś bóstwo... , przed biegiem widziałem cel i byłem podekscytowany i myślałem że to rozwiąże mój problem... że po biegu będę szczęśliwy... , w głębi siebie czułem że to co robię nie ma najmniejszego sensu, po co ja biegnę skoro i tak mam dobrą kondycję ? czemu tak ciężko trenuję ? przecież nie startuję w zawodach ?
Podsumowanie:
Jestem przykładem że wysiłek fizyczny - sport ( bieganie ) może zniszczyć człowieka gdy ten ma jakiś problem w życiu ( coś złego się wydarzyło ) myśli o tym często załóżmy że jest wrażliwy i przejmuje się czymś. Ten wysiłek wtedy gdy jest traktowany jako obowiązek a nie przyjemność wtedy może zniszczyć człowieka.
Ja najgorsze mam za sobą, wiara w Boga mnie ocaliła
bieganie obsesja
- Krzysztof92
- Stary Wyga
- Posty: 182
- Rejestracja: 06 mar 2014, 10:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
" I'm at war with the world cause I
Ain't never gonna sell my soul "
Ain't never gonna sell my soul "
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2014, 16:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Kiedyś trenowałam w profesjonalnym klubie piłkę nożną i miałam podobną zapaść. Wygrywałam z klubem wszystko co szło, więc po co trenować dalej? Należało na jakiś czas powiesić buty na kołek i to mi pomogło. Odpoczynek kompletnie nie na sportowo był w tym przypadku ratunkiem.
Ja swojego ratunku nigdy w Bogu bym nie znalazłam, ale nie najeżdżam na wiarę nie o to mi chodzi. Może błędem jest upatrywanie w sporcie lekarstwa na każdy możliwy problem? Może to ma być od początku do końca przyjemność i pasja, a nie rozwiązanie / odskocznia od problemów? Problemy trzeba rozwiązywać w taki sposób, aby one zniknęły. Sport może być jedynie sposobem na odreagowanie stresu, który jest WYNIKIEM takich problemów, a nie może być nigdy ROZWIĄZANIEM problemów.
Ja swojego ratunku nigdy w Bogu bym nie znalazłam, ale nie najeżdżam na wiarę nie o to mi chodzi. Może błędem jest upatrywanie w sporcie lekarstwa na każdy możliwy problem? Może to ma być od początku do końca przyjemność i pasja, a nie rozwiązanie / odskocznia od problemów? Problemy trzeba rozwiązywać w taki sposób, aby one zniknęły. Sport może być jedynie sposobem na odreagowanie stresu, który jest WYNIKIEM takich problemów, a nie może być nigdy ROZWIĄZANIEM problemów.
- apaczo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1565
- Rejestracja: 09 lut 2012, 12:07
- Życiówka na 10k: 34:54
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
To są książkowe objawy wypalenia lub/i przetrenowania.
Troszeczkę się znam na sporcie i jestem praktykiem. Wszystkie moje rady opieram na swoim wieloletnim doświadczeniu, ale przyznaję, że nie jestem nieomylny, gdyż człowiek uczy się całe życie i ma prawo zmienić swoje poglądy, przekonania.
- Krzysztof92
- Stary Wyga
- Posty: 182
- Rejestracja: 06 mar 2014, 10:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie wiem co to było czy wypalenie czy depresja, z pewnością połączenie kilku czynników: problemu życiowego który mnie prześladował i tego ogromnego wysiłku fizycznego i efekt był taki, że o owym problemie praktycznie przestałem myśleć ale wszystko dookoła straciło swe kolory. Praktycznie co noc się budziłem i nachodziły mnie obsesyjne myśli ( po co tu jestem ? czym jest życie ?) to było straszne... chyba jedynie Justyna byłaby w stanie zrozumieć co wtedy czułem. To co najbardziej lubię - wycieczki w góry to były dla mnie katusze
@gocu
Ja piszę o swoich doświadczeniach, mam prawo wierzyć w co chce
tu jedynie wiara mogła mnie uleczyć, pogłębienie wiary
miałem do wyboru albo wpaść przepaść albo pogłębić wiarę, tkwiłem w tym stanie około 4 tygodni... , wiem też czym jest przetrenowanie bo doświadczyłem tego..., że jest się zmęczonym fizycznie ale i psychicznie nie ma się ochoty nawet patrzeć na wysiłek ;p, ale to było coś o wiele gorszego...
po pogłębieniu wiary ten szary stan zniknął,
pozdrawia Katolik
@gocu
Ja piszę o swoich doświadczeniach, mam prawo wierzyć w co chce
tu jedynie wiara mogła mnie uleczyć, pogłębienie wiary
miałem do wyboru albo wpaść przepaść albo pogłębić wiarę, tkwiłem w tym stanie około 4 tygodni... , wiem też czym jest przetrenowanie bo doświadczyłem tego..., że jest się zmęczonym fizycznie ale i psychicznie nie ma się ochoty nawet patrzeć na wysiłek ;p, ale to było coś o wiele gorszego...
po pogłębieniu wiary ten szary stan zniknął,
pozdrawia Katolik

" I'm at war with the world cause I
Ain't never gonna sell my soul "
Ain't never gonna sell my soul "
- guerlainn
- Stary Wyga
- Posty: 207
- Rejestracja: 14 mar 2014, 16:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A ten problem już rozwiązałeś? Bo to jest jak dla mnie najważniejsze zdanie Twojego posta. Ucieczka od poważnego problemu w cokolwiek samego problemu nie rozwiązuje. Można o nim zapomnieć rzucając się w wir jakiejkolwiek aktywności albo też używek, jednak problem i tak siedzi z tyłu głowy i przytłumia wszystko. Bieganie pomogło na chwilę, teraz uciekasz w religię, ale to też ucieczka. A Twój problem, jeśli nie jest rozwiązany i tak wcześniej czy później Cię dopadnie.Krzysztof92 pisze:problemu życiowego który mnie prześladował
- Krzysztof92
- Stary Wyga
- Posty: 182
- Rejestracja: 06 mar 2014, 10:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Bieganie nie było ucieczką bo ja biegałem już wcześniej przed tym problemem, a na przeszłość nie mam już wpływu. Religia dla mnie nie jest ucieczką ale jedynym słusznym rozwiązaniem, pogłębienie wiary pomogło mi rozwiązać ten problem ale i ten stan depresyjny.
" I'm at war with the world cause I
Ain't never gonna sell my soul "
Ain't never gonna sell my soul "