Też uwielbiam basen, ale niestety bywam baaardzo rzadko.... Odkąd wyprowadziła się na wieś, to jest wyprawa na pół dnia.... A czas obecnie bardzo deficytowy....
kasa też, ale pod względem kasy basen raz w miesiącu bym przeżyła, czasowo nestety w chwili obecnej nie....
ale odbiję sobie... w październiku na jakieś 3 dni do spa w ramach podróży pośślubnej
i pomyśleć, że kiedyś chciałam być ratownikiem wodnym... (w trakcie szkolenia musiałam kiedyś odpuścić, po operacji kolana już nie wróciłam...)
rower też mi się marzy... normalny rower, a nie wyrób roweropodobny z marketu....
ale.. to akurat jakoś wykombinuję, nawet jakbym musiała baaaardzo się nakombinować, i jak znajdę jakiś porządny tani używany, to... będę na nim jeździć

do pracy mam daleko, ale może część drogi... tzn z pracy tż-ta mam jakieś 10km (do jego pracy rower w bagażniku, a potem on do pracy, a ja do swojej na rowerze, po pracy on na budwę ja do domu - "nieco" dalej (~40, ale może na rowerze znajdę krótszą trasę, albo przynajmniej przyjemniejszą..), ale w domu mogę się normalnie umyć itd

)
hmm, w sumie, to ciekawe po jakim czasie rower zwróciłby się prrzeliczając na benzynę
kambodja pisze:Ask - mi się coś wydaję, że u Ciebie to tak wygląda: ogarniam cały dom - piorę, gotuję, dzieciaki etc. A na końcu jak się wyrobię i nie padnę to idę jeszcze na trening. Skąd ja to znam jestem taka sama

I wiem, że trudno się zmienić bo to przecież ja zrobię dzieciom najlepszą kolację - więc z treningiem muszę zaczekać aż pójdą spać.
prawie jakbym o sobie czytała.... biegam rano, o 4, bo potem nie ma kiedy... ogarnąć dom, wyprać, ugotować, dzieci na razie nie mam

ale poza tym praca zawodowa, przygotowania do ślubu, i budowa (a większość robimy sami..) poza fizyczną robotą jeszcze logistyka, zakupy, i cała reszta, tż wraca ok 22, ja czasem z nim a czasem ok 18, żeby ogarnć coś, wyprać, itd... ale - jak widać taka już jestem.... patrrząc zpespektywy czasu nie wyobrażam sobie życia z ex, choć na pewno byłoby
wygodniejsze....