Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję. Wszystkie wyniki wyszły poprawnie, wątroba w porządku, trzustka, śledziona też. Ból niestety do tej pory się pojawia, dodatkowo promieniuje na miejsce między końcem obojczyka z prawej strony do ramienia, takie dziwne kłucie. Próbowałam już wielu sposobów. I najskuteczniejszym do teraz wydaje mi się, picie kawy po biegu a nie przed, picie zielonej gorzkiej herbaty (ochyda...). I gdy biegnę skupiam się na oddychaniu, staram się skoordynować ruchy nóg z oddychaniem, tzn co trzeci, czwarty krok, robię głęboki wydech, podczas gdy ból nie ustępuje nieco zwalniam. Metodę tę z oddychaniem, zaproponował mi kolega który trenuje karate, podobno tak robią chińczycy, trenując sztuki walki, i ten sposób wydaje mi się najlepszy. Żadne skłony, i palce włożone pod żebra, ani duża ilość nawadniania nie przyniesły rezultatów. Dlatego ja proponuję wyciszenie się podczas biegu i skupienie tylko na oddychania. Gdy ból dalej się pojawia, zwalniam dość mocno i stopniowo przyspieszam w miarę możliwośći.Grape pisze:Bardzo zainteresowało mnie powiązanie tego bólu z wątrobą.
motylq, znasz już jakieś szczegóły?
Ból żebra
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 11
- Rejestracja: 27 sty 2011, 09:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 11
- Rejestracja: 27 sty 2011, 09:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
motylq pisze:Grape pisze:Bardzo zainteresowało mnie powiązanie tego bólu z wątrobą.
motylq, znasz już jakieś szczegóły?
Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję. Wszystkie wyniki wyszły poprawnie, wątroba w porządku, trzustka, śledziona też. Ból niestety do tej pory się pojawia, dodatkowo promieniuje na miejsce między końcem obojczyka z prawej strony do ramienia, takie dziwne kłucie. Próbowałam już wielu sposobów. I najskuteczniejszym do teraz wydaje mi się, picie kawy po biegu a nie przed, picie zielonej gorzkiej herbaty (ochyda...). I gdy biegnę skupiam się na oddychaniu, staram się skoordynować ruchy nóg z oddychaniem, tzn co trzeci, czwarty krok, robię głęboki wydech, podczas gdy ból nie ustępuje nieco zwalniam. Metodę tę z oddychaniem, zaproponował mi kolega który trenuje karate, podobno tak robią chińczycy, trenując sztuki walki, i ten sposób wydaje mi się najlepszy. Żadne skłony, i palce włożone pod żebra, ani duża ilość nawadniania nie przyniesły rezultatów. Dlatego ja proponuję wyciszenie się podczas biegu i skupienie tylko na oddychania. Gdy ból dalej się pojawia, zwalniam dość mocno i stopniowo przyspieszam w miarę możliwośći.Grape pisze:Bardzo zainteresowało mnie powiązanie tego bólu z wątrobą.
motylq, znasz już jakieś szczegóły?
-
- Dyskutant
- Posty: 49
- Rejestracja: 04 sty 2011, 20:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Odkopuję temat, pomóżcie mi 3 miesiące się z tym borykam badania krwi na wątrobe ok, USG jamy brzusznej wszystko super. 10 minut biegu i ból jest nie do zniesienia. Boli po prawej stronie pod żebrami, uciskam dusze macam ale miejsca z którego ów ból promieniuje nie czuć. Jutro znów ide do lekarza- może zleci mi tomograf. Próbowałem oddychania podczas biegu synchronizując wdech itd. Ale to się sprawdza tylko przy na prawdę wolnym tempie. Jestem już zrezygnowany. Pomocy !
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 03 lip 2014, 16:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Czy ktoś z Was znalazł sposób na powyższą dolegliwość? Ja borykam się z tym już od dwóch lat ponad...;/
Boli głównie przy bieganiu po prawej stronie, pod żebrami. Nie promieniuje w dół, rozciąganie i leki rozkurczające nic nie pomagają. Jak stanę i naciskam to miejsce to ciężko jest mi wyczuć gdzie dokładnie boli. Ból jest wyraźny głównie przy bieganie. Boli mniej więcej w obszarze mięśnia skośnego wewnętrznego brzucha (raz pod żebrami, raz nieco niżej).
Miałem robione 2 USG mięśni, 1 USG narządów, RTG i rezonans odcinka lędzwiowego i piersiowego, konsultacje 4 ortopedów, gastrologa, neurologa, neurochirurga, pulmonologa, 3 fizjoterapeutów i nic.
Poniżej diagnozy. Nawet jeśli któraś trafna, leczenie nie przyniosło rezultatu.
1. Ortopeda 1: Jak boli to nie uprawiać sportu (organizm daje do zrozumienia, że coś jest nie tak, więc trzeba zaniechać;)
2. Ortopeda 2: Entezopatia mięśnia skośnego brzucha. Leczenie: absencja od jakiekolwiek sportu przez min 1 m-ąc do tego Tolperis, DIKy w sprayu i Veral w żelu.
3. Ortopeda 3: Zapalenie mięśnia. Leczenie: uprawiać normalnie sport (bo mięsień regeneruje się w czasie ruchu) i do tego suplement diety Cignon przez 1,5 m-ca min. Później ten sam lekarz z uwagi na brak poprawy zdiagnozował ucisk na nerw w wyniku powiększonej lordozy (neurolog to wykluczył) i zalecił ćwiczenie brzuszków
4. Ortopeda 4: Zapalenia mięśnia. Leczenie: 2 zastrzyki miejscowe Diprophos
5. Fizjoterapeuta 1: Naciski kręgów na nerw (neurolog i neurochirurg to w zasadzie wykluczyli), mówił nawet o możliwości neurolizy nerwu (neurolog i neurochirurg odradzali).
6. Fizjoterapeuta 2: Około 1,5 cm krótsza prawa noga (ortopeda później zmierzył i zaprzeczył). Zalecił chodzenie i bieganie we wkładce w prawym bucie
7. Fizjoterapeuta 3: Mały zakres mięśnia czworobocznego lędźwi. Zalecił rozciąganie, ponakuwał igłą, powyciągał bańkami.
Wszystko na nic. Proszę o info jeśli ktoś poradził sobie z tym problemem
Boli głównie przy bieganiu po prawej stronie, pod żebrami. Nie promieniuje w dół, rozciąganie i leki rozkurczające nic nie pomagają. Jak stanę i naciskam to miejsce to ciężko jest mi wyczuć gdzie dokładnie boli. Ból jest wyraźny głównie przy bieganie. Boli mniej więcej w obszarze mięśnia skośnego wewnętrznego brzucha (raz pod żebrami, raz nieco niżej).
Miałem robione 2 USG mięśni, 1 USG narządów, RTG i rezonans odcinka lędzwiowego i piersiowego, konsultacje 4 ortopedów, gastrologa, neurologa, neurochirurga, pulmonologa, 3 fizjoterapeutów i nic.
Poniżej diagnozy. Nawet jeśli któraś trafna, leczenie nie przyniosło rezultatu.
1. Ortopeda 1: Jak boli to nie uprawiać sportu (organizm daje do zrozumienia, że coś jest nie tak, więc trzeba zaniechać;)
2. Ortopeda 2: Entezopatia mięśnia skośnego brzucha. Leczenie: absencja od jakiekolwiek sportu przez min 1 m-ąc do tego Tolperis, DIKy w sprayu i Veral w żelu.
3. Ortopeda 3: Zapalenie mięśnia. Leczenie: uprawiać normalnie sport (bo mięsień regeneruje się w czasie ruchu) i do tego suplement diety Cignon przez 1,5 m-ca min. Później ten sam lekarz z uwagi na brak poprawy zdiagnozował ucisk na nerw w wyniku powiększonej lordozy (neurolog to wykluczył) i zalecił ćwiczenie brzuszków
4. Ortopeda 4: Zapalenia mięśnia. Leczenie: 2 zastrzyki miejscowe Diprophos
5. Fizjoterapeuta 1: Naciski kręgów na nerw (neurolog i neurochirurg to w zasadzie wykluczyli), mówił nawet o możliwości neurolizy nerwu (neurolog i neurochirurg odradzali).
6. Fizjoterapeuta 2: Około 1,5 cm krótsza prawa noga (ortopeda później zmierzył i zaprzeczył). Zalecił chodzenie i bieganie we wkładce w prawym bucie
7. Fizjoterapeuta 3: Mały zakres mięśnia czworobocznego lędźwi. Zalecił rozciąganie, ponakuwał igłą, powyciągał bańkami.
Wszystko na nic. Proszę o info jeśli ktoś poradził sobie z tym problemem
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 499
- Rejestracja: 02 wrz 2013, 22:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Kilka razy miałem coś takiego jak oldsoul, ale jak na razie za rzadko żeby wychwycić na 100% jakąś prawidłowość. Podejrzewam, że u mnie związane jest to z węglowodanami (owoce) jedzonymi 1/2h-1h przed treningiem i zbyt dużą ilością wody pitą jednorazowo przed bieganiem.
Ja bym obserwował kiedy się to pojawia, czy za każdym razem, czy tylko przy biegu szybszym i przejściu na oddychanie 2-2, zapisywanie tego, co wcześniej jadłem, piłem, może spróbować przebiec się na czczo? W czasie bólu, jeśli nie da się go namierzyć, to sprawdzić ręką, czy wątroba nie jest lekko "opuchnięta", lekko ucisnąć ręką czy się nie poprawia. A może jak to z kolką bywa, jest to jakiś problem z działaniem przepony, której przyczepy są też na żebrach? Jeśli boli przy każdym biegu, to może metoda punktów spustowych Nowaka coś by dała http://teraznieboli.blogspot.com/2012/1 ... ponie.html
Sam mam nadzieję, że mi się to nie powtórzy, bo ból jest mega, jak to przy kolce. Gdzieś wyczytałem, że lepiej w czasie końca wydechu lądować na lewej nodze i profilaktycznie od niedawna tego pilnuję.
Ja bym obserwował kiedy się to pojawia, czy za każdym razem, czy tylko przy biegu szybszym i przejściu na oddychanie 2-2, zapisywanie tego, co wcześniej jadłem, piłem, może spróbować przebiec się na czczo? W czasie bólu, jeśli nie da się go namierzyć, to sprawdzić ręką, czy wątroba nie jest lekko "opuchnięta", lekko ucisnąć ręką czy się nie poprawia. A może jak to z kolką bywa, jest to jakiś problem z działaniem przepony, której przyczepy są też na żebrach? Jeśli boli przy każdym biegu, to może metoda punktów spustowych Nowaka coś by dała http://teraznieboli.blogspot.com/2012/1 ... ponie.html
Sam mam nadzieję, że mi się to nie powtórzy, bo ból jest mega, jak to przy kolce. Gdzieś wyczytałem, że lepiej w czasie końca wydechu lądować na lewej nodze i profilaktycznie od niedawna tego pilnuję.
kiss of life (retired)
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 03 lip 2014, 16:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie ma to niestety żadnego związku z jedzeniem. Ból pojawia się zarówno na czczo jak i po jedzeniu, zarówno jak biegnę wolno jak i szybko. Jak biegnę szybciej to zazwyczaj boli bardziej. Ból pojawia się zawsze, pytanie tylko czy po 2 minutach czy po 10 minutach, ale zawsze. Nic nie daje rozciąganie, a jak stanę to dotykając ciężko mi go dokładnie zlokalizować.
Po biegu czuję to miejsce jeszcze przez jeden dzień lub dwa. Nie nazwałbym tego bólem, ale delikatnie czuję, że jest coś nie tak.
Jak nie biegam to nie boli, ale co jakiś czas (np. przy jeździe autem) lub jak położę się na boku czuje baardzo delikatny ból w tym miejscu.
I tak od dwóch ponad lat...
Po biegu czuję to miejsce jeszcze przez jeden dzień lub dwa. Nie nazwałbym tego bólem, ale delikatnie czuję, że jest coś nie tak.
Jak nie biegam to nie boli, ale co jakiś czas (np. przy jeździe autem) lub jak położę się na boku czuje baardzo delikatny ból w tym miejscu.
I tak od dwóch ponad lat...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 499
- Rejestracja: 02 wrz 2013, 22:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Czyli problem raczej na pewno inny niż w tym temacie. A jak z ogólną formą? Ćwiczysz w ogóle tułów, masz wyrobione mięśnie, czy raczej flak? Jak nie to spróbuj wzmocnić ćwiczeniami ABS i core, choć w sumie myśląc tak na chłopski rozum, gdyby był to skośny brzucha, to miałbyś też problem z robieniem ćwiczeń "obrotowych" na brzuch. Jeśli ból rośnie tylko podczas wstrząsów, to może jednak coś z przyczepami przypony, albo jakimiś międzyżebrowymi? W każdym razie małe szanse, że rozwiązanie znajdziesz na forum. Trzeba raczej dalej szukać, może niekoniecznie samych fizjoterapeutów sportowych, a też u takich lekarzy terapii manualnej jak zalinkowałem wcześniej.
kiss of life (retired)
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 03 lip 2014, 16:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ogólna forma całkiem spoko, bo biegać nie mogę(przynajmniej szybko), ale rower ok i pływanie ok. Przy rowerze i pływaniu czuję ból tylko przy naprawdę mocnym wysiłku i mocnych ruchach tłuwowiem. Przy jednostajnym i długim treningu wytrzymałościowym jest ok. Problem jest w zasadzie tylko z bieganiem.
"Flaka" raczej nie mam, bo jestem dość mocno odtłuszczony (6% tłuszczu o ile brać na poważnie te badania gdzie trzyma się w rękach jakieś elektrody;). Aczkolwiek mięśnie brzucha zawsze zaniedbywałem.
Spróbuje ćwiczeń na mięśnie skośne brzucha, może pomoże.
To, że szukam na forum jest raczej objawem mojej bezradności. Specjaliści (póki co) nie dają rady, a ja czasami czuję się jak hipochondryk.
"Flaka" raczej nie mam, bo jestem dość mocno odtłuszczony (6% tłuszczu o ile brać na poważnie te badania gdzie trzyma się w rękach jakieś elektrody;). Aczkolwiek mięśnie brzucha zawsze zaniedbywałem.
Spróbuje ćwiczeń na mięśnie skośne brzucha, może pomoże.
To, że szukam na forum jest raczej objawem mojej bezradności. Specjaliści (póki co) nie dają rady, a ja czasami czuję się jak hipochondryk.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 15 lut 2015, 23:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hej
Mam ten sam problem. Widzę, że minęło trochę czasu od ostatniego wpisu a wątek dalej nie jest do końca rozwiązany.
Szukałem na wielu stronach rozwiązania tego problemu, ale ciągle widziałem wpisy, w których nie było konkretnej odpowiedzi.
Z tego co wyczytałem to może chodzić o ETAP (ang. exercise-related transient abdominal pain ), czyli tzw. kolka.
Znalazłem stronkę na której podane objawy bardzo pasują przy moich dolegliwościach, łącznie z bólem barku, który wydawał mi się spowodowany przez źle dobraną poduszkę do zasypiania : ).
Podaje stronę na której możecie poczytać o kolce. Wydaje mi się, że każdemu mogą się przydać zawarte w niej informacje dotyczące bólów brzucha podczas wysiłku fizycznego.
http://magazynrowerowy.pl/kolka/
Mam ten sam problem. Widzę, że minęło trochę czasu od ostatniego wpisu a wątek dalej nie jest do końca rozwiązany.
Szukałem na wielu stronach rozwiązania tego problemu, ale ciągle widziałem wpisy, w których nie było konkretnej odpowiedzi.
Z tego co wyczytałem to może chodzić o ETAP (ang. exercise-related transient abdominal pain ), czyli tzw. kolka.
Znalazłem stronkę na której podane objawy bardzo pasują przy moich dolegliwościach, łącznie z bólem barku, który wydawał mi się spowodowany przez źle dobraną poduszkę do zasypiania : ).
Podaje stronę na której możecie poczytać o kolce. Wydaje mi się, że każdemu mogą się przydać zawarte w niej informacje dotyczące bólów brzucha podczas wysiłku fizycznego.
http://magazynrowerowy.pl/kolka/
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 26 sie 2019, 13:32
- Życiówka na 10k: 57:24:19
- Życiówka w maratonie: brak
Hej Wszystkim,
Wiem, że odgrzebuję wątek, ale widzę, że do końca to problem nie został rozwiązany. Też się z bólem brzucha borykałam i udało mi się to wyleczyć, mam nadzieję, że pomogę.
Jak się to u mnie zaczęło? Ano w kwietniu zaczęłam się przygotowywać do maratonu. Podczas wybiegania na 16 km „coś” strzeliło mi w brzuchu i pojawił się okropny ból górnych aktonów mięśni brzucha, środkowych i w więzadłach pachwinowych.
To był taki ból rozdzierający, że nie mogłam nawet iść. Miałam dwa kilometry do samochodu i szłam jak pijana, trzymając się za brzuch. Na więzadła od razu pomogły zimne okłady z lodu, lekkie ćwiczenia na mięśnie skośne i rozciąganie – przeszło.
Natomiast non stop bolał mnie prawy, górny akton mięśnia i czasami bolały mnie też dolne. Aby to dobrze zobrazować zaznaczyłam bolące miejsca:
U mnie to wyglądało tak: podczas biegu po około 3 km zaczynało sztywnieć, kłuć a na końcu boleć miejsce A, później przestawało i zaczynało boleć miejsce B. Za chwilę znowu A, potem B i tak w kółko. Nieraz bolało tylko miejsce A. Czasami bolało i A i B, a czasami nie mogłam zdiagnozować gdzie dokładnie mnie boli. Niekiedy ból był mniejszy, niekiedy znowu nie mogłam biec, albo biegłam „na siłę”, ale na niczym innym prócz bólu nie mogłam się skoncentrować. A bywały i dni, gdzie w ogóle mnie nie bolało.
Byłam u wielu lekarzy: chirurg, ortopeda, rodzinny, reumatolog, ginekolog (żeby wykluczyć ból jajników itp.) i oczywiście rodzinny. Co chwila inne opinie:
• uszkodzone aktony mieśni, leczenie: nie biegać
• Uszkodzone przyczepy mieśni, leczenie: nie biegać
• Owrzodzenie żołądka i dwunastnicy, zbadane: brak
• Problemy jelitowe, zbadane: brak
• Problemy wątrobowe, zbadane: brak
• Woreczek żółciowy – zdrowy
• „kobiece sprawy” – zdrowe
• Anemia- zbadane, brak
• Zapalenie mięśni – dostałam leki przeciwzapalne i nic nie dały, bolało dalej
• Krioterapia – pomagała
• Fala uderzeniowa- byłam dwa razy i to było dla mnie tak bolesne, że podziękowałam (jakby mnie ktoś pobił)
• Jonoforeza – nic nie dała
• Rozciąganie- raz coś dawało, raz nie
• Napinanie mięśni brzucha podczas biegu – pomagało, ale ciężko utrzymać je w takim stanie „napinki” dłużej niż 5 minut
Miałam robione USG, RTG, rezonans, morfologie, gastroskopie, EKG. Nic jednoznacznie na nic nie wskazywało.
Jako, że zaparłam się na ten maraton to i tak biegałam z tym bólem, bo dla mnie takie mówienie „to nie biegaj” jest nic nie warte. Czyli według lekarzy jak nie mogę podnieść ręki nad głowę to leczenie powinno brzmieć „to proszę nie podnosić”? Miałam już powoli tego dosyć, bo bieganie sprawia mi naprawdę dużą frajdę (robię to od 3 lat), a tu ból skutecznie zabija moją radość.
Jak udało mi się to wyleczyć?
Raz biegałam na bieżni i po około 15 minutach poczułam znajomy ból. Olałam to myśląc „a w d*pie to mam”. I tak sobie biegam i zaswędziało mnie z prawej strony, na wysokości mostka z prawej strony, na żebrach. Próbowałam to swędzenie „potrzeć” przedramieniem i poczułam tam… ból! Nigdy wcześniej tam mnie nic nie bolało, nie sztywniało itp. Pomacałam sobie to ręką i boli. Wzięłam i to ścisnęłam, żebra zabolały, a ból brzucha… Ustał. Całkowicie. Tak jakby mi nigdy nic nie było. No to robię test. Puszczam żebra, biegnę i boli mnie brzuch. Ściskam żebra z prawej strony- ustaje. Puszczam- mięśnie brzucha bolą. I tak w kółko. Pobiegałam tak godzinę i żebra tak mnie bolały od uciskania, jakby mnie ktoś pięścią tam uderzył. Od razu poszłam do rodzinnego i od razu RTG, żeby wykluczyć złamanie żeber, konsultacja chirurga z powrotem do rodzinnego i okazało się, że to nerwoból międzyżebrowy, który od razu wykluczyli, bo dokładnie pokazywałam, gdzie mnie boli, a tu ból promieniował z żeber do brzucha. Dostałam witaminę B w końskiej dawce, maść rozgrzewającą i paracetamol. Po 14 dniach już nie pamiętam, gdzie mnie bolało i jak . Mam nadzieję, że pomogłam i życzę powodzenia w walce z tym dziadostwem. ‘
„Źródło” bólu było tu:
Wiem, że odgrzebuję wątek, ale widzę, że do końca to problem nie został rozwiązany. Też się z bólem brzucha borykałam i udało mi się to wyleczyć, mam nadzieję, że pomogę.
Jak się to u mnie zaczęło? Ano w kwietniu zaczęłam się przygotowywać do maratonu. Podczas wybiegania na 16 km „coś” strzeliło mi w brzuchu i pojawił się okropny ból górnych aktonów mięśni brzucha, środkowych i w więzadłach pachwinowych.
To był taki ból rozdzierający, że nie mogłam nawet iść. Miałam dwa kilometry do samochodu i szłam jak pijana, trzymając się za brzuch. Na więzadła od razu pomogły zimne okłady z lodu, lekkie ćwiczenia na mięśnie skośne i rozciąganie – przeszło.
Natomiast non stop bolał mnie prawy, górny akton mięśnia i czasami bolały mnie też dolne. Aby to dobrze zobrazować zaznaczyłam bolące miejsca:
U mnie to wyglądało tak: podczas biegu po około 3 km zaczynało sztywnieć, kłuć a na końcu boleć miejsce A, później przestawało i zaczynało boleć miejsce B. Za chwilę znowu A, potem B i tak w kółko. Nieraz bolało tylko miejsce A. Czasami bolało i A i B, a czasami nie mogłam zdiagnozować gdzie dokładnie mnie boli. Niekiedy ból był mniejszy, niekiedy znowu nie mogłam biec, albo biegłam „na siłę”, ale na niczym innym prócz bólu nie mogłam się skoncentrować. A bywały i dni, gdzie w ogóle mnie nie bolało.
Byłam u wielu lekarzy: chirurg, ortopeda, rodzinny, reumatolog, ginekolog (żeby wykluczyć ból jajników itp.) i oczywiście rodzinny. Co chwila inne opinie:
• uszkodzone aktony mieśni, leczenie: nie biegać
• Uszkodzone przyczepy mieśni, leczenie: nie biegać
• Owrzodzenie żołądka i dwunastnicy, zbadane: brak
• Problemy jelitowe, zbadane: brak
• Problemy wątrobowe, zbadane: brak
• Woreczek żółciowy – zdrowy
• „kobiece sprawy” – zdrowe
• Anemia- zbadane, brak
• Zapalenie mięśni – dostałam leki przeciwzapalne i nic nie dały, bolało dalej
• Krioterapia – pomagała
• Fala uderzeniowa- byłam dwa razy i to było dla mnie tak bolesne, że podziękowałam (jakby mnie ktoś pobił)
• Jonoforeza – nic nie dała
• Rozciąganie- raz coś dawało, raz nie
• Napinanie mięśni brzucha podczas biegu – pomagało, ale ciężko utrzymać je w takim stanie „napinki” dłużej niż 5 minut
Miałam robione USG, RTG, rezonans, morfologie, gastroskopie, EKG. Nic jednoznacznie na nic nie wskazywało.
Jako, że zaparłam się na ten maraton to i tak biegałam z tym bólem, bo dla mnie takie mówienie „to nie biegaj” jest nic nie warte. Czyli według lekarzy jak nie mogę podnieść ręki nad głowę to leczenie powinno brzmieć „to proszę nie podnosić”? Miałam już powoli tego dosyć, bo bieganie sprawia mi naprawdę dużą frajdę (robię to od 3 lat), a tu ból skutecznie zabija moją radość.
Jak udało mi się to wyleczyć?
Raz biegałam na bieżni i po około 15 minutach poczułam znajomy ból. Olałam to myśląc „a w d*pie to mam”. I tak sobie biegam i zaswędziało mnie z prawej strony, na wysokości mostka z prawej strony, na żebrach. Próbowałam to swędzenie „potrzeć” przedramieniem i poczułam tam… ból! Nigdy wcześniej tam mnie nic nie bolało, nie sztywniało itp. Pomacałam sobie to ręką i boli. Wzięłam i to ścisnęłam, żebra zabolały, a ból brzucha… Ustał. Całkowicie. Tak jakby mi nigdy nic nie było. No to robię test. Puszczam żebra, biegnę i boli mnie brzuch. Ściskam żebra z prawej strony- ustaje. Puszczam- mięśnie brzucha bolą. I tak w kółko. Pobiegałam tak godzinę i żebra tak mnie bolały od uciskania, jakby mnie ktoś pięścią tam uderzył. Od razu poszłam do rodzinnego i od razu RTG, żeby wykluczyć złamanie żeber, konsultacja chirurga z powrotem do rodzinnego i okazało się, że to nerwoból międzyżebrowy, który od razu wykluczyli, bo dokładnie pokazywałam, gdzie mnie boli, a tu ból promieniował z żeber do brzucha. Dostałam witaminę B w końskiej dawce, maść rozgrzewającą i paracetamol. Po 14 dniach już nie pamiętam, gdzie mnie bolało i jak . Mam nadzieję, że pomogłam i życzę powodzenia w walce z tym dziadostwem. ‘
„Źródło” bólu było tu: