Jabbur - Maraton <3h, czyli do 3 razy sztuka
Moderator: infernal
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Wątek z komentarzami jest tutaj.
Cześć!
To ja:
To kilka słów o mnie:
Kuba (Jakub/Jabbur, whatever): 36 lat; 184cm; waga pomiędzy 73kg, a 82kg (obecnie 78kg). Minimalista, primal, tętno spoczynkowe < 35, tętno na mecie <170. Wolę długo niż szybko, a najbardziej lubię drugi zakres po lesie i wzgórzach.
Biegać zacząłem w ramach ucieczki od zmieniania pieluszek. Zaczynałem od zera, idzie czwarty sezon.
- Pierwszy rok na pałę i bez żadnej wiedzy. Bolało, ale była radocha z kolejnych dystansów.
- Drugi sezon - postanowiłem wystartować w Półmaratonie Warszawskim. Było śmiesznie niemniej zostałem kupiony - podszedłem do maratonu (Warszawa), debiut 3:26.
- Koniec sezonu drugiego i sezon trzeci to przejście na bieganie boso (10-15%) / minimalistyczne (reszta kilometrów) oraz sterta przerobionej makulatury. Poprzerabiałem też swoje buty. Po zakończeniu etapu przejściowego przebiegłem Poznań Marathon w 3:14 (liczyłem na 3:00 na koniec sezonu, ale przegiąłem biegając w górach i musiałem odpuścić)
- Sezon czwarty trwa pod znakiem prób powrotu do wagi startowej (74-75) i ataków na 42km/3h. Po raz pierwszy podczas Orlenu (ściana i 3:02), po raz drugi w Krakowie (połówka 2min za szybko, czworogłowe do piachu i 3:07 na mecie), po raz trzeci będzie w Warszawie i ma być poniżej 3 godzin!
Ogólnie jestem dość wysportowany bieganie, rower, pływanie, kalenistyka - idea 100 pompek czy 30 podciągnięć nie odstrasza mnie - co też ma wpływ na moją wagę (nabrałem mięcha zimą), ale to jest OK, bieganie jest dla mnie, nie ja dla biegania.
Cykl treningowy to radosna wariacja na bazie tego co wiem, albo co mi się wydaje, że wiem. Do Orlenu podchodziłem z perspektywy F.I.R.S.T (małe zasięgi, mało luźnych biegów), do planu pod Warszawę dorzuciłem kilometrażu (planowany maks: 100km/tyg; średnia 70km), liczę że to mi pozwoli ominąć problemy po 30-tym km.
Bloga zakładam, by nie zeszła ze mnie para, jak dojdę do tygodni powyżej 90km. Także, ponieważ pisząc na Forum bieganie.pl, poznałem osoby, przy których moja wiedza okazała się niewiedzą. Liczę na ich cenną krytykę, ale nie obiecuję, że się dostosuję.
Aha, popełniłem też blog biegowy - dość popularny się zrobił (200K wizyt / rok). Czasami coś tam prowokująco skrobię na tematy biegowo-dietetyczne - w szerszej perspektywie niż sam trening.
I to tyle. Dziękuję za doczytanie.
Wątek z komentarzami jest tutaj.
Cześć!
To ja:
To kilka słów o mnie:
Kuba (Jakub/Jabbur, whatever): 36 lat; 184cm; waga pomiędzy 73kg, a 82kg (obecnie 78kg). Minimalista, primal, tętno spoczynkowe < 35, tętno na mecie <170. Wolę długo niż szybko, a najbardziej lubię drugi zakres po lesie i wzgórzach.
Biegać zacząłem w ramach ucieczki od zmieniania pieluszek. Zaczynałem od zera, idzie czwarty sezon.
- Pierwszy rok na pałę i bez żadnej wiedzy. Bolało, ale była radocha z kolejnych dystansów.
- Drugi sezon - postanowiłem wystartować w Półmaratonie Warszawskim. Było śmiesznie niemniej zostałem kupiony - podszedłem do maratonu (Warszawa), debiut 3:26.
- Koniec sezonu drugiego i sezon trzeci to przejście na bieganie boso (10-15%) / minimalistyczne (reszta kilometrów) oraz sterta przerobionej makulatury. Poprzerabiałem też swoje buty. Po zakończeniu etapu przejściowego przebiegłem Poznań Marathon w 3:14 (liczyłem na 3:00 na koniec sezonu, ale przegiąłem biegając w górach i musiałem odpuścić)
- Sezon czwarty trwa pod znakiem prób powrotu do wagi startowej (74-75) i ataków na 42km/3h. Po raz pierwszy podczas Orlenu (ściana i 3:02), po raz drugi w Krakowie (połówka 2min za szybko, czworogłowe do piachu i 3:07 na mecie), po raz trzeci będzie w Warszawie i ma być poniżej 3 godzin!
Ogólnie jestem dość wysportowany bieganie, rower, pływanie, kalenistyka - idea 100 pompek czy 30 podciągnięć nie odstrasza mnie - co też ma wpływ na moją wagę (nabrałem mięcha zimą), ale to jest OK, bieganie jest dla mnie, nie ja dla biegania.
Cykl treningowy to radosna wariacja na bazie tego co wiem, albo co mi się wydaje, że wiem. Do Orlenu podchodziłem z perspektywy F.I.R.S.T (małe zasięgi, mało luźnych biegów), do planu pod Warszawę dorzuciłem kilometrażu (planowany maks: 100km/tyg; średnia 70km), liczę że to mi pozwoli ominąć problemy po 30-tym km.
Bloga zakładam, by nie zeszła ze mnie para, jak dojdę do tygodni powyżej 90km. Także, ponieważ pisząc na Forum bieganie.pl, poznałem osoby, przy których moja wiedza okazała się niewiedzą. Liczę na ich cenną krytykę, ale nie obiecuję, że się dostosuję.
Aha, popełniłem też blog biegowy - dość popularny się zrobił (200K wizyt / rok). Czasami coś tam prowokująco skrobię na tematy biegowo-dietetyczne - w szerszej perspektywie niż sam trening.
I to tyle. Dziękuję za doczytanie.
Wątek z komentarzami jest tutaj.
Ostatnio zmieniony 23 lut 2015, 00:05 przez jabbur, łącznie zmieniany 5 razy.
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Szkicowy zarys planu
Faza 1: regeneracja po Cracovii i siła: 2 tyg
Faza 2: praca nad prędkością: 3 tyg
Faza 3: zasięg: 6 tyg
Faza 4+5: uczenie mięśni intensywności startowych: 2+3tyg
Tapering: 2 tyg
Legenda
BF/barefoot: boso
WB1: easy
LSD: długo
TRAIL: teren/pagórki
SB: siła biegowa: skipy, podskoki, podbiegi
FRL: fartlek
MP: Tempo maratońskie
T: Tempo (lactate threshold)
MM: testowe 2km na maksa
Na czerwono szybkie akcenty i starty
Przy LSD w dni robocze prawdopodobnie będę biegał rano i wieczorem (sprawdzałem, bardziej mi służy).
Nie ujęte w planie: rower (easy), pływanie, joga, core, ćwiczenia siłowe i dynamika
>> SKOMENTUJ >>
Faza 1: regeneracja po Cracovii i siła: 2 tyg
Faza 2: praca nad prędkością: 3 tyg
Faza 3: zasięg: 6 tyg
Faza 4+5: uczenie mięśni intensywności startowych: 2+3tyg
Tapering: 2 tyg
Legenda
BF/barefoot: boso
WB1: easy
LSD: długo
TRAIL: teren/pagórki
SB: siła biegowa: skipy, podskoki, podbiegi
FRL: fartlek
MP: Tempo maratońskie
T: Tempo (lactate threshold)
MM: testowe 2km na maksa
Na czerwono szybkie akcenty i starty
Przy LSD w dni robocze prawdopodobnie będę biegał rano i wieczorem (sprawdzałem, bardziej mi służy).
Nie ujęte w planie: rower (easy), pływanie, joga, core, ćwiczenia siłowe i dynamika
>> SKOMENTUJ >>
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony 09 cze 2014, 10:59 przez jabbur, łącznie zmieniany 1 raz.
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Pierwszy tydzień cyklu. 7 dni po Cracovii. Dogasający maraton blues. Niby wszystko działa, ale jak mocniej przycisnąć to zaczyna skrzypieć i zgrzytać - tu czuję obcego w kolanie (przy mocniejszych zgięciach, coś mi się na chwilę delikatnie blokuje po zewnętrznej/górnej stronie), tam naciągnięte udo się odezwie, tu coś w kostce ukłuje. Do tego piękne okoliczności przyrody - jesienna pora deszczowa w pełni. Szału nie ma.
26.VI - regeneracja / 3km boso. Sympatycznie było pobiegać po mokrym asfalcie i trawie
28.VI - miało być trailu 8km, w tym 4 siły, weszło 6 (w tym 4). Uwielbiam wybiegania o świcie, ale podbiegi i skipy na czczo o 6:30 to pomyłka. Dużo pracy, mało frajdy. Głównie nacisk na kopanie się w pośladki, czuję że zbyt słabe przyciąganie stopy do nich, to jedna z przyczyn moich problemów z czworogłowymi w Krakowie.
29.VI - 11km WB1. Człap, człap, człap. Tu akurat wszystko działa jak powinno - 4:30/km z palcem w uchu i tętnem poniżej 135bpm. Moje 45min na posłuchanie muzyki z dala od dzieciaków.
Pomiędzy tym trochę siły w domu i rowerek do roboty (2x10km). Swoją drogą próbowaliście kiedyś wskakiwać żabką na 4-te piętro bez przerw po drodze? - jeden ciąg schodów jedną serią wybić, dwa kroki do kolejnego ciągu i powtarzamy. Nieźle potrafi dać w kość, szczególnie po biegu.
Plan na sobotę - zrobić sobie Magiczną Milę Galloway'a - nęci mnie wizja wyceny możliwości na podstawie tak krótkiego dystansu
Zaś w niedzielę... na dwie godziny w las (hurra!).
>> SKOMENTUJ >>
26.VI - regeneracja / 3km boso. Sympatycznie było pobiegać po mokrym asfalcie i trawie
28.VI - miało być trailu 8km, w tym 4 siły, weszło 6 (w tym 4). Uwielbiam wybiegania o świcie, ale podbiegi i skipy na czczo o 6:30 to pomyłka. Dużo pracy, mało frajdy. Głównie nacisk na kopanie się w pośladki, czuję że zbyt słabe przyciąganie stopy do nich, to jedna z przyczyn moich problemów z czworogłowymi w Krakowie.
29.VI - 11km WB1. Człap, człap, człap. Tu akurat wszystko działa jak powinno - 4:30/km z palcem w uchu i tętnem poniżej 135bpm. Moje 45min na posłuchanie muzyki z dala od dzieciaków.
Pomiędzy tym trochę siły w domu i rowerek do roboty (2x10km). Swoją drogą próbowaliście kiedyś wskakiwać żabką na 4-te piętro bez przerw po drodze? - jeden ciąg schodów jedną serią wybić, dwa kroki do kolejnego ciągu i powtarzamy. Nieźle potrafi dać w kość, szczególnie po biegu.
Plan na sobotę - zrobić sobie Magiczną Milę Galloway'a - nęci mnie wizja wyceny możliwości na podstawie tak krótkiego dystansu
Zaś w niedzielę... na dwie godziny w las (hurra!).
>> SKOMENTUJ >>
Ostatnio zmieniony 09 cze 2014, 10:58 przez jabbur, łącznie zmieniany 1 raz.
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Magiczenie wyglądało tak:
3km WB1 (4:40)
1.6km MM (5:27) / HR 164 - bieda, że drugie 800m zrobiłem 30s wolniej niż pierwsze
3km WB1 (4:30)
1.6 MM (5:44, hehe) / HR 165
3km WB1 boso (4:45)
Puenta taka jak zawsze - moje parametry są w poprzek standardowych analiz. Z tabelki (załącznik) Galloway'a wychodzi zgodność na 5K i 21K, przy 10K jestem 30s za szybki, przy maratonie o 3min. I teraz bądź człowieku mądry i zdecyduj na poprawienie którego aspektu postawić nacisk.
Przy okazji kilka spostrzeżeń:
- fundowanie sobie kaca w dniu sprawdzianu szybkościowego jest głupie
- zrobienie 12km hulajnogą w noc przed sprawdzianem jest głupie
- robienie sprawdzianu w alejce, gdzie przewala się tłum, jest głupie
- robienie bylonowego v-sit'a dzień przed sprawdzianem jest głupie (padły mi ręce)
- moje tętno maksymalne jest głupie.
Pierwsze cztery punkty uwzględnię przy kolejnym podejściu do tematu (może jednak stadion i tartan?). Z czwartym za bardzo nie wiem co zrobić. Faktycznie, więcej niż 170 uderzeń na minutę widziałem może z 2 razy w życiu (raz 179, ale to 30C i 1000mnpm). Zatem przestawić sobie górny zakres? Bez sensu, bo przy 152 jestem dopiero na granicy WB2 (czyli maks powinien być >180).
Swoją drogą, gdybym był kreatywnym trenerem piłkarskim, to bym napisał dzisiaj tak:
- z testu MM wynika, że zawodnik ma potencjał zrobić półmaraton w 1:25:44
- z przeliczników Danielsa wynika, że taki czas w półmaratonie daje 2:59:00 w maratonie. No!
>> SKOMENTUJ >>
3km WB1 (4:40)
1.6km MM (5:27) / HR 164 - bieda, że drugie 800m zrobiłem 30s wolniej niż pierwsze
3km WB1 (4:30)
1.6 MM (5:44, hehe) / HR 165
3km WB1 boso (4:45)
Puenta taka jak zawsze - moje parametry są w poprzek standardowych analiz. Z tabelki (załącznik) Galloway'a wychodzi zgodność na 5K i 21K, przy 10K jestem 30s za szybki, przy maratonie o 3min. I teraz bądź człowieku mądry i zdecyduj na poprawienie którego aspektu postawić nacisk.
Przy okazji kilka spostrzeżeń:
- fundowanie sobie kaca w dniu sprawdzianu szybkościowego jest głupie
- zrobienie 12km hulajnogą w noc przed sprawdzianem jest głupie
- robienie sprawdzianu w alejce, gdzie przewala się tłum, jest głupie
- robienie bylonowego v-sit'a dzień przed sprawdzianem jest głupie (padły mi ręce)
- moje tętno maksymalne jest głupie.
Pierwsze cztery punkty uwzględnię przy kolejnym podejściu do tematu (może jednak stadion i tartan?). Z czwartym za bardzo nie wiem co zrobić. Faktycznie, więcej niż 170 uderzeń na minutę widziałem może z 2 razy w życiu (raz 179, ale to 30C i 1000mnpm). Zatem przestawić sobie górny zakres? Bez sensu, bo przy 152 jestem dopiero na granicy WB2 (czyli maks powinien być >180).
Swoją drogą, gdybym był kreatywnym trenerem piłkarskim, to bym napisał dzisiaj tak:
- z testu MM wynika, że zawodnik ma potencjał zrobić półmaraton w 1:25:44
- z przeliczników Danielsa wynika, że taki czas w półmaratonie daje 2:59:00 w maratonie. No!
>> SKOMENTUJ >>
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony 09 cze 2014, 10:58 przez jabbur, łącznie zmieniany 1 raz.
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Regeneracja po Cracovii: powolutku, powolutku. Mięśnie w miarę OK, ale nie podoba mi się jedno kolano i fakt, że trzy razy złapałem skurcz w łydce podczas snu (mam tak przy nadmiarze alko/kawy - co chwilowo występuje). Czas wrócić do primala (swoją drogą jeżeli nie znacie, to polecam patent w mocne uszczypnięcie się w łapiący skurcz mięsień - robię to już odruchowo przez sen).
- Kilometraż: 39K na 40K w planie
- Akcenty: zrobione (siła i podbiegi; test na 1600m)
- Wybieganie: brak. Tempa WB1 4:30 - 4:40. Bardzo ok
- Waga +4kg do startowej. Nie ma szału, niemniej jest czas by zrzucić co trzeba.
- Treningi uzupełniające: 1x FBW, 1x tabata, 2x 25km rowerem, Dzień Dziecka
W kolejnym tygodniu powtórka schematu z lekkim zwiększeniem zasięgu (50K). Przy dobrej kondycji w weekend porobię coś pod Bieg Ursynowa. Dobrze wspominam zeszłoroczną edycję, chcę ponownie zbić PR na 5K.
>> SKOMENTUJ >>
- Kilometraż: 39K na 40K w planie
- Akcenty: zrobione (siła i podbiegi; test na 1600m)
- Wybieganie: brak. Tempa WB1 4:30 - 4:40. Bardzo ok
- Waga +4kg do startowej. Nie ma szału, niemniej jest czas by zrzucić co trzeba.
- Treningi uzupełniające: 1x FBW, 1x tabata, 2x 25km rowerem, Dzień Dziecka
W kolejnym tygodniu powtórka schematu z lekkim zwiększeniem zasięgu (50K). Przy dobrej kondycji w weekend porobię coś pod Bieg Ursynowa. Dobrze wspominam zeszłoroczną edycję, chcę ponownie zbić PR na 5K.
>> SKOMENTUJ >>
Ostatnio zmieniony 09 cze 2014, 10:58 przez jabbur, łącznie zmieniany 1 raz.
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Po weekendzie nadal czuję ból łydek i mięśni klatki podczas biegu (FBW). Regeneracja nawala. Za mało snu, za dużo stresu. Kwestię snu da się załatwić, stres... hmm, życie. Więcej medytacji, mniej piwa trzeba.
02.06 - planowy dzień wolny.
03.06 - techniczne wybieganie boso. Było na tyle dobrze, że z 2K zrobiło się 5 z hakiem (głównie asfalt) w tempie 4:25. Do tego sesja rowerem (1h po mieście szlakiem ochrony Baracka Obamy) i ćwiczenia na core. Jak na obecny poziom samopoczucia to bardzo zacny wieczór wyszedł.
Mam nadzieję, że moje kończyny dojdą do siebie przed środowymi podbiegami, jeżeli nie to we środę zrobię wybieganie, a siłę wrzucę na czwartek.
>> SKOMENTUJ >>
02.06 - planowy dzień wolny.
03.06 - techniczne wybieganie boso. Było na tyle dobrze, że z 2K zrobiło się 5 z hakiem (głównie asfalt) w tempie 4:25. Do tego sesja rowerem (1h po mieście szlakiem ochrony Baracka Obamy) i ćwiczenia na core. Jak na obecny poziom samopoczucia to bardzo zacny wieczór wyszedł.
Mam nadzieję, że moje kończyny dojdą do siebie przed środowymi podbiegami, jeżeli nie to we środę zrobię wybieganie, a siłę wrzucę na czwartek.
>> SKOMENTUJ >>
Ostatnio zmieniony 09 cze 2014, 10:57 przez jabbur, łącznie zmieniany 1 raz.
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
W planie.
04.06 - Miało być 8km trailu i podbiegów, ale że miałem nieco rzeczy do odreagowania, ostatecznie weszło 12K, w tym 4K szybkich podbiegów (tempo w górę 4:00, w dół 2:55 - 3:55 / na tętnie do 158upm (88% rezerwy tętna)) na 400-metrowym odcinku. Niezła jazda, szczególnie podczas zbiegania. Trzymanie równowagi na rozmiękłej po burzy ścieżce było same w sobie wyzwaniem. Niemniej dobrze się bawiłem i wróciłem do domu tyle wypompowany, co z bananem na twarzy.
05.06 - 10K szurania w tempie 5:00 / 129upm 67% rezerwy tętna - czułem trening sprzed 12h, łydki twarde, mocy nie było, gorąco. No ale przynajmniej sobie ptaków nad Wisłą posłuchałem. Odpuściłem część bosą i zawinąłem się budzić rodzinę. Na deser 20K rowerem, tu wszystko w normie.
Teraz dzień na trening uzupełniający, a w sobotę czasówki na 1K (chociaż, jeżeli się nie zregeneruję po środzie, możliwe że zamienię je na tempa) oraz coś dłuższego w niedzielę. Tak, by dobić do 50K i od przyszłego tygodnia przejść do fazy prędkościowej.
>> SKOMENTUJ >>
04.06 - Miało być 8km trailu i podbiegów, ale że miałem nieco rzeczy do odreagowania, ostatecznie weszło 12K, w tym 4K szybkich podbiegów (tempo w górę 4:00, w dół 2:55 - 3:55 / na tętnie do 158upm (88% rezerwy tętna)) na 400-metrowym odcinku. Niezła jazda, szczególnie podczas zbiegania. Trzymanie równowagi na rozmiękłej po burzy ścieżce było same w sobie wyzwaniem. Niemniej dobrze się bawiłem i wróciłem do domu tyle wypompowany, co z bananem na twarzy.
05.06 - 10K szurania w tempie 5:00 / 129upm 67% rezerwy tętna - czułem trening sprzed 12h, łydki twarde, mocy nie było, gorąco. No ale przynajmniej sobie ptaków nad Wisłą posłuchałem. Odpuściłem część bosą i zawinąłem się budzić rodzinę. Na deser 20K rowerem, tu wszystko w normie.
Teraz dzień na trening uzupełniający, a w sobotę czasówki na 1K (chociaż, jeżeli się nie zregeneruję po środzie, możliwe że zamienię je na tempa) oraz coś dłuższego w niedzielę. Tak, by dobić do 50K i od przyszłego tygodnia przejść do fazy prędkościowej.
>> SKOMENTUJ >>
Ostatnio zmieniony 09 cze 2014, 10:57 przez jabbur, łącznie zmieniany 1 raz.
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
W SKRÓCIE: Zakończyłem regenerację i siłę, zaczynam prędkość. Nie czuję tempa na i400. Jest sens (i jak?) superkompensować się przed zawodami 5K?
07.06 - mały rozbójnik. Miało być WB2, potem zmieniłem zdanie, że jednak interwały, a następnie zacząłem czytać co też ludzie biegają na tydzień przed zawodami na 5K. W efekcie wychodząc na trening o 20:00 jedyne co wiedziałem, to to że muszę wyczaić kawałek wymierzonej ścieżki bez ludzi (Piknik Olimpijski na Żoliborzu = tłok w parku; upały = tłok nad Wisłą).
Najpierw skoczyłem na stadion pobliskiego klubu sportowego, by odkryć, że został zmieniony w... pole golfowe
- "Panie, nie może pan biegać, nawet jak zapłaci, bo jak ktoś pana piłką trafi, to co?" - uznawszy zasadność takiej argumentacji pobiegałem nad Wisłę, by się przekonać, że łatwiej tam o tłuczone butelki niż o czyste 400m.
Rezultat był taki, że zrobiłem 6x400m biegając... po moście (jest dwupoziomowy, na górze nikt nie łazi). Miejscówka dość dziwna, ale było równe 400m asfaltu + romantyczny zachód pieprzonego słońca (jak mam marznąć albo się piec - wolę marznąć). 400'etki mialy być po 80s, poza pierwszą weszły w 75-78s (161upm/90%). Nadal nie umiem wyczuć tempa przy wysokich intensywnościach
- a następnie dobiłem się serią 5 x 1K na progu vLT (3:57). Trochę to nieklasyczne połączenie treningowe, ale czułem zmęczenie poprzednim dniem (delegacja, dzień za kierownicą, powrót po nocy, 4h snu) i nie chciałem niepotrzebnie się nadwyrężać. W sumie wyszło niecałe 10K
08.06 - skoro świt (no dobra, o 7:00) 14K po lesie i górkach. Czułem wczorajsze interwały, ale całość spoko. Przede wszystkim dlatego, że lampa jeszcze tak bardzo nie waliła w łeb. Jako, że próbuję zmusić się podczas niedzielnych wybiegań do biegania "wolno", poszedłem z pulsometrem i postanowieniem by nie wchodzić powyżej 135upm. W rezultacie przy średnim tętnie 129upm tempo w terenie wyszło 5:00.
W sumie tydzień to:
Kilometraż: 51K na 50K w planie.
- Akcenty: zrobione (4x i400, 10x i400 z podbiegami, 5x1K)
- Wybieganie: 14K / 70min. Tempa WB1 5:00
- Waga: nadal +4kg do startowej.
- Treningi uzupełniające: 1x FBW, 1x tabata, 3 x 20km rowerem.
- Rozciągania itepe. 7K boso
Cieszę się, że bez bólu wróciłem do +50km tygodniowo. 50K to moja granica między "regeneracją" a "treningami".
Od wtorku zaczynam trzytygodniowy blok prędkościowy, najpierw kontrolny start w niedzielę, potem 2 tygodnie mocnych akcentów zakończone startem na 15K w Pucharze Maratonu Warszawskiego. Jeżeli macie jakieś fajne tricki na superkompensację przed 5K to się podzielcie. Prawdę mówiąc nigdy się jakoś szczególnie nie przygotowałem do takiego dystansu, pewnie to błąd
>> SKOMENTUJ >>
07.06 - mały rozbójnik. Miało być WB2, potem zmieniłem zdanie, że jednak interwały, a następnie zacząłem czytać co też ludzie biegają na tydzień przed zawodami na 5K. W efekcie wychodząc na trening o 20:00 jedyne co wiedziałem, to to że muszę wyczaić kawałek wymierzonej ścieżki bez ludzi (Piknik Olimpijski na Żoliborzu = tłok w parku; upały = tłok nad Wisłą).
Najpierw skoczyłem na stadion pobliskiego klubu sportowego, by odkryć, że został zmieniony w... pole golfowe
- "Panie, nie może pan biegać, nawet jak zapłaci, bo jak ktoś pana piłką trafi, to co?" - uznawszy zasadność takiej argumentacji pobiegałem nad Wisłę, by się przekonać, że łatwiej tam o tłuczone butelki niż o czyste 400m.
Rezultat był taki, że zrobiłem 6x400m biegając... po moście (jest dwupoziomowy, na górze nikt nie łazi). Miejscówka dość dziwna, ale było równe 400m asfaltu + romantyczny zachód pieprzonego słońca (jak mam marznąć albo się piec - wolę marznąć). 400'etki mialy być po 80s, poza pierwszą weszły w 75-78s (161upm/90%). Nadal nie umiem wyczuć tempa przy wysokich intensywnościach
- a następnie dobiłem się serią 5 x 1K na progu vLT (3:57). Trochę to nieklasyczne połączenie treningowe, ale czułem zmęczenie poprzednim dniem (delegacja, dzień za kierownicą, powrót po nocy, 4h snu) i nie chciałem niepotrzebnie się nadwyrężać. W sumie wyszło niecałe 10K
08.06 - skoro świt (no dobra, o 7:00) 14K po lesie i górkach. Czułem wczorajsze interwały, ale całość spoko. Przede wszystkim dlatego, że lampa jeszcze tak bardzo nie waliła w łeb. Jako, że próbuję zmusić się podczas niedzielnych wybiegań do biegania "wolno", poszedłem z pulsometrem i postanowieniem by nie wchodzić powyżej 135upm. W rezultacie przy średnim tętnie 129upm tempo w terenie wyszło 5:00.
W sumie tydzień to:
Kilometraż: 51K na 50K w planie.
- Akcenty: zrobione (4x i400, 10x i400 z podbiegami, 5x1K)
- Wybieganie: 14K / 70min. Tempa WB1 5:00
- Waga: nadal +4kg do startowej.
- Treningi uzupełniające: 1x FBW, 1x tabata, 3 x 20km rowerem.
- Rozciągania itepe. 7K boso
Cieszę się, że bez bólu wróciłem do +50km tygodniowo. 50K to moja granica między "regeneracją" a "treningami".
Od wtorku zaczynam trzytygodniowy blok prędkościowy, najpierw kontrolny start w niedzielę, potem 2 tygodnie mocnych akcentów zakończone startem na 15K w Pucharze Maratonu Warszawskiego. Jeżeli macie jakieś fajne tricki na superkompensację przed 5K to się podzielcie. Prawdę mówiąc nigdy się jakoś szczególnie nie przygotowałem do takiego dystansu, pewnie to błąd
>> SKOMENTUJ >>
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Pieprzę, ale gorąco!
Ale co zrobić? Aklimatyzować! Ponoć dwa tygodnie załatwiają sprawę...
10.06 - Uciekając przed słońcem, o 6:30 przywitałem się z 8x200m (Warto było wstać, było tylko 22C). Wychodzi, że lepiej biegam krótsze sprinty, niż 400 czy 800m (to zgroza). Łatwiej mi oszacować intensywność i dystans, kiedy linię mety widzę Weszło całkiem miękko i zgodnie z założeniami:
- 0:37
- 0:37
- 0:35
- 0:36
- 0:34
- 0:37
- 0:36
- 0:35
- z dokładką 2x 0:40 bez butów
Tętno standardowo niższe niż powinno być - w porywach 163upm. Muszę zrobić sobie jakiś test na maksymalne zmęczenie, bo zaczyna mnie to zastanawiać.
Jutro teren, pojutrze powtórka z dzisiaj (na 100m), a potem już Bieg Ursynowa
>> SKOMENTUJ >>
Ale co zrobić? Aklimatyzować! Ponoć dwa tygodnie załatwiają sprawę...
10.06 - Uciekając przed słońcem, o 6:30 przywitałem się z 8x200m (Warto było wstać, było tylko 22C). Wychodzi, że lepiej biegam krótsze sprinty, niż 400 czy 800m (to zgroza). Łatwiej mi oszacować intensywność i dystans, kiedy linię mety widzę Weszło całkiem miękko i zgodnie z założeniami:
- 0:37
- 0:37
- 0:35
- 0:36
- 0:34
- 0:37
- 0:36
- 0:35
- z dokładką 2x 0:40 bez butów
Tętno standardowo niższe niż powinno być - w porywach 163upm. Muszę zrobić sobie jakiś test na maksymalne zmęczenie, bo zaczyna mnie to zastanawiać.
Jutro teren, pojutrze powtórka z dzisiaj (na 100m), a potem już Bieg Ursynowa
>> SKOMENTUJ >>
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Faza II: Prędkość. Tydzień 1 z 3
10.06 - czując się niedobiegany po poranku dorzuciłem szybkie 8km - połowa boso - wieczorem. Dobrze mi się po tym zrobiło (tempo w okolicach 4:30)
12.06 - rano zgon na 10x100m. Podejrzewam wpływ 5h snu i kaca, niemniej umieranie przy setce w 19s to przesada (zaraz Bylon znowu się zdziwi, że tak wolno). Skończyłem po 6 sprintach - wszystkie w okolicach 19s - i poczłapałem do domu robiąc w sumie 5km zamiast planowanych 9km. Wieczorem rewanż w postaci 3km boso (technika). Bez wysiłku, poniżej 4:20/1km. Spojrzenia ludzi bezcenne jak zawsze.
Swoją drogą przeczytałem ostatnio w mądrej (dość) książce o bieganiu, że to praca rąk wymusza kadencje nóg, a nie odwrotnie i sposobem na przyśpieszanie jest szybsze i bardziej dynamiczne machanie grabiami (upraszczając przekaz). Zafrapowało mnie to i od kilku treningów sprawdzam sprawę. Coś w tym jest. Pewnie właśnie wychodzą na wierzch moje braki w wiedzy wynikające z tego, ze nigdy z nikim nie trenowałem (klubowo czy trenersko).
Jutro start na 5K - będę machał grabiami Patrząc na prognozy pogody, widzę że mamy szansę na burzę. To byłoby bardzo ciekawe (i zdecydowanie lepsze niż bieg po asfalcie w pełnym słońcu i 30C).
>>> SKOMENTUJ >>>
10.06 - czując się niedobiegany po poranku dorzuciłem szybkie 8km - połowa boso - wieczorem. Dobrze mi się po tym zrobiło (tempo w okolicach 4:30)
12.06 - rano zgon na 10x100m. Podejrzewam wpływ 5h snu i kaca, niemniej umieranie przy setce w 19s to przesada (zaraz Bylon znowu się zdziwi, że tak wolno). Skończyłem po 6 sprintach - wszystkie w okolicach 19s - i poczłapałem do domu robiąc w sumie 5km zamiast planowanych 9km. Wieczorem rewanż w postaci 3km boso (technika). Bez wysiłku, poniżej 4:20/1km. Spojrzenia ludzi bezcenne jak zawsze.
Swoją drogą przeczytałem ostatnio w mądrej (dość) książce o bieganiu, że to praca rąk wymusza kadencje nóg, a nie odwrotnie i sposobem na przyśpieszanie jest szybsze i bardziej dynamiczne machanie grabiami (upraszczając przekaz). Zafrapowało mnie to i od kilku treningów sprawdzam sprawę. Coś w tym jest. Pewnie właśnie wychodzą na wierzch moje braki w wiedzy wynikające z tego, ze nigdy z nikim nie trenowałem (klubowo czy trenersko).
Jutro start na 5K - będę machał grabiami Patrząc na prognozy pogody, widzę że mamy szansę na burzę. To byłoby bardzo ciekawe (i zdecydowanie lepsze niż bieg po asfalcie w pełnym słońcu i 30C).
>>> SKOMENTUJ >>>
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Życiówka na 3+ Otwarte Mistrzostwa Polski w biegu ulicznym na 5 km.
Czasem słońce, czasem deszcz, czasem wiatr w ryjek, czyli Bieg Ursynowa 2014
Szedłem, nie z przekonaniem, że jestem w lepszej formie niż rok temu (mój debiut na 5k), lecz wiedząc, że jestem mądrzejszy o cały cykl GP ZBiegiemNatury, ParkRun oraz Garmina, który w trybie Virtual Partner na 3:45 miał mnie poholować w równym tempie. 18:45 miało być absolutnym minimum, 18:30 potencjalnie realne. I co? Dupa.
Biegnąc według Garmina na 00:18:28...
500m/czas - TAv - TMax - HRAv - HrMax
01 1:41.2 -- 3:24 -- 2:58 -- 140 -- 153 <- bezsens, miało być 3:50
02 1:52.4 -- 3:44 -- 3:33 -- 155 -- 156 <- jw.
03 1:46.7 -- 3:34 -- 3:12 -- 157 -- 158
04 1:58.2 -- 3:58 -- 3:37 -- 156 -- 158 <- kolka
05 1:54.8 -- 3:50 -- 3:38 -- 157 -- 158 <- kolka
06 1:54.5 -- 3:46 -- 3:30 -- 159 -- 161 <- kolka
07 1:51.8 -- 3:44 -- 3:32 -- 160 -- 162
08 1:57.9 -- 3:56 -- 3:38 -- 161 -- 162 <- podbieg
09 1:48.2 -- 3:36 -- 3:17 -- 163 -- 165 <- finisz
10 1:45.5 -- 3:32 -- 3:00 -- 165 -- 167 <- finisz
...dobiegłem według organizatorów w 00:18:42. Otóż Garminowi 5000m skończyło się 80m przed metą, a ja ślepo zapatrzony w technologię nie przyglądałem się słupkom po drodze. Życiówka złamana, ale tylko o 12s (owszem - słaba była). Cena ślepoty.
Ale, że 80m na 5km?! No bez jaj
>>> SKOMENTUJ >>>
Czasem słońce, czasem deszcz, czasem wiatr w ryjek, czyli Bieg Ursynowa 2014
Szedłem, nie z przekonaniem, że jestem w lepszej formie niż rok temu (mój debiut na 5k), lecz wiedząc, że jestem mądrzejszy o cały cykl GP ZBiegiemNatury, ParkRun oraz Garmina, który w trybie Virtual Partner na 3:45 miał mnie poholować w równym tempie. 18:45 miało być absolutnym minimum, 18:30 potencjalnie realne. I co? Dupa.
Biegnąc według Garmina na 00:18:28...
500m/czas - TAv - TMax - HRAv - HrMax
01 1:41.2 -- 3:24 -- 2:58 -- 140 -- 153 <- bezsens, miało być 3:50
02 1:52.4 -- 3:44 -- 3:33 -- 155 -- 156 <- jw.
03 1:46.7 -- 3:34 -- 3:12 -- 157 -- 158
04 1:58.2 -- 3:58 -- 3:37 -- 156 -- 158 <- kolka
05 1:54.8 -- 3:50 -- 3:38 -- 157 -- 158 <- kolka
06 1:54.5 -- 3:46 -- 3:30 -- 159 -- 161 <- kolka
07 1:51.8 -- 3:44 -- 3:32 -- 160 -- 162
08 1:57.9 -- 3:56 -- 3:38 -- 161 -- 162 <- podbieg
09 1:48.2 -- 3:36 -- 3:17 -- 163 -- 165 <- finisz
10 1:45.5 -- 3:32 -- 3:00 -- 165 -- 167 <- finisz
...dobiegłem według organizatorów w 00:18:42. Otóż Garminowi 5000m skończyło się 80m przed metą, a ja ślepo zapatrzony w technologię nie przyglądałem się słupkom po drodze. Życiówka złamana, ale tylko o 12s (owszem - słaba była). Cena ślepoty.
Ale, że 80m na 5km?! No bez jaj
>>> SKOMENTUJ >>>
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Faza II: prędkość | Tydzień 1 z 3 | Podsumowanie
- 60km zaplanowanych / 65 wykonanych, w tym 9 boso
- 3 akcenty szybkościowe (pierwszy raz tyle w tydzień zrobiłem): 200m, 100m, zawody na 5K (PR)
- Wybieganie po chaszczach na 25km / tempo 4:54 / tętno średnie 132
- Waga +5kg do startowej (grrrr)
Czuję lekką obolałość, szczególnie w stopach. Dbanie o technikę słabo się łączy z akcentami o świcie. Dodatkowo dużą zagwozdką jest dla mnie jak połączyć oglądanie Mundialu z regeneracją sen. Dzisiejsze LSD po wczorajszym meczu o północy to nie było przyjemne połączenie. A tu jeszcze prawie miesiąc przed nami.
Następny tydzień nieco spokojniejszy (2 akcenty), zbieram siły na start na 15K 29-tego. Swoją drogą nigdy jeszcze tego nie biegłem. Intuicyjnie bym nie jadł/nie pił, ale cholera wie. Ktoś ma doświadczenie?
>>> SKOMENTUJ >>>
- 60km zaplanowanych / 65 wykonanych, w tym 9 boso
- 3 akcenty szybkościowe (pierwszy raz tyle w tydzień zrobiłem): 200m, 100m, zawody na 5K (PR)
- Wybieganie po chaszczach na 25km / tempo 4:54 / tętno średnie 132
- Waga +5kg do startowej (grrrr)
Czuję lekką obolałość, szczególnie w stopach. Dbanie o technikę słabo się łączy z akcentami o świcie. Dodatkowo dużą zagwozdką jest dla mnie jak połączyć oglądanie Mundialu z regeneracją sen. Dzisiejsze LSD po wczorajszym meczu o północy to nie było przyjemne połączenie. A tu jeszcze prawie miesiąc przed nami.
Następny tydzień nieco spokojniejszy (2 akcenty), zbieram siły na start na 15K 29-tego. Swoją drogą nigdy jeszcze tego nie biegłem. Intuicyjnie bym nie jadł/nie pił, ale cholera wie. Ktoś ma doświadczenie?
>>> SKOMENTUJ >>>
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Faza II: prędkość | Tydzień 2 z 3 | NIE-wyspa-NIE
17.06 - 6x400m/1:20 na 2:30 przerwy. Radę dałem, ale frajdy w tym mało. Nie lubię 400-etek i 800-etek - ani to sprinty, ani moje faworyzowane biegu na granicy WB2 (vLT) - tylko takie nie-wiadomo-co. Może gdybym to robił na stadionie, a nie asfalcie, miałbym inne zdanie. No ale nie robię, kiedyś dotrę tam po raz pierwszy W każdym razie w sumie wyszło 12km
18.06 - poranny jogging polną drogą wzdłuż brzegu Wisły. 10km, lekko, w 4:55/1km - byłaby sama przyjemność, gdyby nie pieprzony Mundial i narastający deficyt snu.
19.06 - w planie było 14km lekkiego trailu pod 5:00/1km. Ze względu na napięty grafik (i mecz Urugwaj-Anglia) zamiast 14km luzu weszło 7km na 4:20, z przyśpieszeniami na 3:40. Nie jestem do końca zadowolony ze zmiany, ale biorąc pod uwagę, że poszedłem spać o 00:00, wstałem o 4:30, a potem 3h siedziałem na polu robiąc materiał o parolotniarzach, by następnie ganiać dzieciaki po ZOO, to niech będzie. W weekend będę musiał nieco dołożyć kilometrów, by zrobić zaplanowane w tym tygodniu 70km.
Swoją drogą, szukałem sposobu na ożenienie Mundialu z treningami. Póki co, wymyśliłem coś takiego. Sprawdzam w działaniu.
... i napalam się na nowe buty, w końcu w tym roku dopiero jedną parę kupiłem. Kuszą mnie Altra One i Skechers GoBionic 2, a za nimi czai się jeszcze Sockwa G2 i Skora Form. Motyla noga! Muszę coś dorobić na boku, poza domowym budżetem
>> KOMENTARZE <<
17.06 - 6x400m/1:20 na 2:30 przerwy. Radę dałem, ale frajdy w tym mało. Nie lubię 400-etek i 800-etek - ani to sprinty, ani moje faworyzowane biegu na granicy WB2 (vLT) - tylko takie nie-wiadomo-co. Może gdybym to robił na stadionie, a nie asfalcie, miałbym inne zdanie. No ale nie robię, kiedyś dotrę tam po raz pierwszy W każdym razie w sumie wyszło 12km
18.06 - poranny jogging polną drogą wzdłuż brzegu Wisły. 10km, lekko, w 4:55/1km - byłaby sama przyjemność, gdyby nie pieprzony Mundial i narastający deficyt snu.
19.06 - w planie było 14km lekkiego trailu pod 5:00/1km. Ze względu na napięty grafik (i mecz Urugwaj-Anglia) zamiast 14km luzu weszło 7km na 4:20, z przyśpieszeniami na 3:40. Nie jestem do końca zadowolony ze zmiany, ale biorąc pod uwagę, że poszedłem spać o 00:00, wstałem o 4:30, a potem 3h siedziałem na polu robiąc materiał o parolotniarzach, by następnie ganiać dzieciaki po ZOO, to niech będzie. W weekend będę musiał nieco dołożyć kilometrów, by zrobić zaplanowane w tym tygodniu 70km.
Swoją drogą, szukałem sposobu na ożenienie Mundialu z treningami. Póki co, wymyśliłem coś takiego. Sprawdzam w działaniu.
... i napalam się na nowe buty, w końcu w tym roku dopiero jedną parę kupiłem. Kuszą mnie Altra One i Skechers GoBionic 2, a za nimi czai się jeszcze Sockwa G2 i Skora Form. Motyla noga! Muszę coś dorobić na boku, poza domowym budżetem
>> KOMENTARZE <<
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Faza II: prędkość | Tydzień 2 z 3 | Podsumowanie
- 70km zaplanowanych / 60 wykonanych, w tym 8 boso
- 2 akcenty szybkościowe: 8x400 w 1:20; 4x2K < 4:00
- Wybieganie po chaszczach na 20km / tempo 5:17
- Waga +5kg do startowej (bez nadziei, że będzie lepiej przed końcem Mundialu)
Za bardzo nie ma czego podsumowywać. Dostaję baty od mundialu - za mało snu, za dużo browarów. W efekcie:
21.06 - zgodnie z założeniem 4x2km na tempie progowym. Standardowo zacząłem zbyt mocno (o 6:30, cud!) i pierwsza dwójka weszła o 30s za szybko, potem było lepiej:
2km: 7:29
2km: 7:38
2km: 7:46
2km: 7:51
(razem 10km)
- z treningu wyleciało WB1, w zamian godzina rowerem i pół godziny na hulajnodze po nocy - mój alternatywny środek komunikacji, jak jestem pod wpływem (nie jest lekko, polecam).
22.06 - po Nocy Kupały, 4h snu i 3h piwach wybieganie wyszło mocno skrócone (90min). Co ciekawe w 5:17/1km w terenie, chociaż próbowałem (celowo) biec najwolniej, jak potrafię. Wieczorem dla czystego sumienia dorzuciłem dość żwawe 4km boso, z dwoma kilometrami na granicy 4min. Dobrze mi po tym, leciutko weszło. No i było niesamowite niebo, cięte w pół linią krwisto podświetlonego burzowego masywu.
Został tydzień do Pucharu Maratonu. By miało sens tam lecieć, chyba muszę podpisać się krwią, że od środy nie oglądam meczów po 22:00.
>> KOMENTARZE <<
- 70km zaplanowanych / 60 wykonanych, w tym 8 boso
- 2 akcenty szybkościowe: 8x400 w 1:20; 4x2K < 4:00
- Wybieganie po chaszczach na 20km / tempo 5:17
- Waga +5kg do startowej (bez nadziei, że będzie lepiej przed końcem Mundialu)
Za bardzo nie ma czego podsumowywać. Dostaję baty od mundialu - za mało snu, za dużo browarów. W efekcie:
21.06 - zgodnie z założeniem 4x2km na tempie progowym. Standardowo zacząłem zbyt mocno (o 6:30, cud!) i pierwsza dwójka weszła o 30s za szybko, potem było lepiej:
2km: 7:29
2km: 7:38
2km: 7:46
2km: 7:51
(razem 10km)
- z treningu wyleciało WB1, w zamian godzina rowerem i pół godziny na hulajnodze po nocy - mój alternatywny środek komunikacji, jak jestem pod wpływem (nie jest lekko, polecam).
22.06 - po Nocy Kupały, 4h snu i 3h piwach wybieganie wyszło mocno skrócone (90min). Co ciekawe w 5:17/1km w terenie, chociaż próbowałem (celowo) biec najwolniej, jak potrafię. Wieczorem dla czystego sumienia dorzuciłem dość żwawe 4km boso, z dwoma kilometrami na granicy 4min. Dobrze mi po tym, leciutko weszło. No i było niesamowite niebo, cięte w pół linią krwisto podświetlonego burzowego masywu.
Został tydzień do Pucharu Maratonu. By miało sens tam lecieć, chyba muszę podpisać się krwią, że od środy nie oglądam meczów po 22:00.
>> KOMENTARZE <<
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Faza II | Prędkość | Tydzień 3 z 3
Pięć dni na spokojnie, trochę siłowni, dwa biegi. Zbieram siły na 15-tkę w sobotę.
Po burzliwej dyskusji w komentarzach postanowiłem skrócić szybkie jednostki do 100m. Efekt:
25.06 - 10x100/16s Co prawda były tam też jakieś 18-tki i 14-tki, ale mniejsza z tym. W sumie wszystko zmieściło się zakładanym przedziale <14;18>, z przerwami do regeneracji (jakieś 90s) I rzeczywiście, wyszedłem z treningu zdecydowanie w lepszej formie niż po dłuższych jednostkach. Ba! Nawet jakiś fun z tego miałem. Razem wyszło koło 6km. Inna sprawa czy dobre samopoczucie to efekt skrócenie odcinków, czy zwiększenia liczby przesypianych godzin
26.06 - 8.5km w wypoczynkowym pierwszym zakresie. Z pewnym zdziwieniem odkryłem, że w sumie leciałem w tempie 4:20, a boso nawet 4:15. Gdyby nie pole maleńkich zbyt szybko upadłych kasztanów, które napotkałem w drodze powrotnej, wróciłbym z dużym bananem na twarzy. A tak wróciłem w podskokach, mieląc w ustach mało wyszukane soczyste inwektywy.
A jutro luz i rowerek.
Swoją drogą jeść czy nie jeść podczas 15km? Intuicja mówi mi "nie jeść", to w sumie tylko godzina i maks jakieś 1500kcal. Glikogenu powinno spokojnie wystarczyć. Macie zdanie?
>> KOMENTARZE <<
Pięć dni na spokojnie, trochę siłowni, dwa biegi. Zbieram siły na 15-tkę w sobotę.
Po burzliwej dyskusji w komentarzach postanowiłem skrócić szybkie jednostki do 100m. Efekt:
25.06 - 10x100/16s Co prawda były tam też jakieś 18-tki i 14-tki, ale mniejsza z tym. W sumie wszystko zmieściło się zakładanym przedziale <14;18>, z przerwami do regeneracji (jakieś 90s) I rzeczywiście, wyszedłem z treningu zdecydowanie w lepszej formie niż po dłuższych jednostkach. Ba! Nawet jakiś fun z tego miałem. Razem wyszło koło 6km. Inna sprawa czy dobre samopoczucie to efekt skrócenie odcinków, czy zwiększenia liczby przesypianych godzin
26.06 - 8.5km w wypoczynkowym pierwszym zakresie. Z pewnym zdziwieniem odkryłem, że w sumie leciałem w tempie 4:20, a boso nawet 4:15. Gdyby nie pole maleńkich zbyt szybko upadłych kasztanów, które napotkałem w drodze powrotnej, wróciłbym z dużym bananem na twarzy. A tak wróciłem w podskokach, mieląc w ustach mało wyszukane soczyste inwektywy.
A jutro luz i rowerek.
Swoją drogą jeść czy nie jeść podczas 15km? Intuicja mówi mi "nie jeść", to w sumie tylko godzina i maks jakieś 1500kcal. Glikogenu powinno spokojnie wystarczyć. Macie zdanie?
>> KOMENTARZE <<