Truchtanie
Dystans: 14.3 km
Czas: 1 h 32 min
Tempo: 6:27 min/km
Tak ten pomysl za mna chodzil i chodzil, zeby wreszczie opuscic te moja strefe komfortu ok. 10 km i wyrwac sie gdzies dalej. Wiec dzis szybka decyjza, zaplanowanie trasy i w dorge, bo ponoc ostatni dzien pogoda dopisuje, tzn. slonko swieci ale zimno. W sumie cas najwyzszy na deszcz, wszedzie susza, trawy dalej sie pala bo debile musza sobie grillowac na swiezym powietrzu

Ale wracajac do truchtania. Maz i dzieci wywiezli mnie w okolice lotniska, skad mialam sobie doszurac do domu. Zalozylam koszulke z krotkim i na to blozke z dlugim rekawem w razie czego, ale ja zdjelam przed koncem pierwszego km. Slonko swiecilo mocno i chociaz miejscami wialo, nie chcialo mi sie wyplatywac bluzy ze sluchawek i w koncu juz jej nie zakladalam.
Po pierwszych dwoch km ustalilam sobie tempo komfortowe na 6:38 i tak mi sie dobrze szuralo, ze moglabym tak chyba az do Polski doszurac




Takze zadowolona jestem bardzo, mam nadzieje ze jutro ciepriec nie bede ani ze mi sie zadna (tfu) kontuzja nie odnowi ani nowa nie przyplacze.
A tak jeszcze z innej beczki, zdjecie z wtorku. Troche przekrzywione i pewnie znowu zle wykadowane, ale mi sie podoba

