f.lamer pisze:po pierwsze patrzysz na problem tylko w płaszczyźnie sportowej
po drugie stawiasz fałszywe alternatywy - wyniszczający trening albo jego brak.
fałszywe alternatywy?
serio wyobrażasz sobie, że Justyna Kowalczyk będzie trenować "dla zdrowia", like 3x30min w tygodniu? really? ja nie.
--------------
zgadza się - zdaję sobie sprawę, że problem jest dużo bardziej złożony, jednak - po pierwsze nie daję sobie prawa do wycieczek w jarmarczne analizy życia prywatnego, a po drugie - uważam, że kwestia wieloletniego balansowania na krawędzi możliwości psychofizycznych jest tu sprawą kluczową - i - stosunkowo bagatelizowaną.
ps
czytałeś dzisiejszą rozmowę w GW z dr Wierzbińskim?
Mogę sobie tylko mętnie wyobrazić, jaki w przypadku wybitnych sportowców może powstać psychologiczny koktajl.
Po pierwsze, już na wejściu posiadają pewne szczególne uwarunkowania psychiczne czy mentalne. Z jednej strony musi być to odporność, determinacja, upór, wytrwałość, motywacja... na poziomie mistrzowskim posunięte bardzo daleko. Z drugiej strony - paradoksalnie - może się to wiązać z dużą wrażliwością, progami emocji, jakimś poziomem megalomanii czy narcyzmu, itp. Mówił o tym dziś w Gazecie jeden z psychologów, a Maryla Rodowicz ładnie określiła w piosence jako "łatwopalność". Mamy z tym do czynienia u innych wybitnych osób ze świata sztuki czy nauki, charyzmatycznych przywódców duchowych itd.... nie są to zwykle tuzinkowe osobowości, bo takie nie wspinają się na najwyższe szczyty.
Do tego dochodzą mordercze treningi, wysiłki, zużycie ciała, przeciążenie, przemęczenie... wynagradzane sukcesami na zawodach, które z kolei motywują i usprawiedliwiają taką harówkę.
Do tego medialny młyn, biznesowa machina, kontrakty, sponsorzy, regulaminy, przepisy, reżimy, procedury, zainteresowanie, wywiady, transmisje, wypowiedzi, gale i uroczystości i inne celebry, reakcje i komentarze kibiców różnego autoramentu... od euforii po wredne szambo... - w sumie tak naprawdę chyba ogromna presja i bycie na świeczniku.
Do tego wieczna tułaczka walizkowo-hotelowa.
Do tego trudności - nawet choćby czysto czasowo-logistyczno-organizacyjne - z ułożeniem sobie życia prywatnego jako istotnej psychicznej i emocjonalnej solidnej przystani, kryjówki, odskoczni....
A jeśli jeszcze - jak w przypadku Justyny - w tym życiu prywatnym, i tak niecodziennym, przetoczą się jakieś tylko jej znane (nie wnikam, nie wchodzę z butami) dramatyczne wydarzenia....
... To mamy naprawdę potencjalnie bardzo toksyczną mieszankę uwarunkowań.
Jestem osobiście jej wielkim fanem i bardzo życzę wyjścia na pozytywną, świetlistą prostą w życiu prywatnym i pozaprywatnym (w tym sportowym, jeśli tak zechce).
Mysle ze tutaj jest sedno sprawy - uregulowane zycie seksualno uczuciowe, badece chocby namiastka odskoczni od kieratu treningowego, namolnosci mediow, parcia na wynik.
Inna sprawa jest sprawa srodkow dopingowych, powodujacych bardzo czesto depresje konczaca sie samobojstwem.
Aluzje odnosnie pieska stworzyla sama Lucyna. Od pewnego czasu widze u niej znamiona choroby psychicznej i niestety, czarno to widze.
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Wpis Wojtka jest bardzo... hmm... wyważony. Zauważ, że mowa tu o bliżej nieokreślonej Lucynie, co się dopinguje i chłopa nie ma... chociaż w ciąże zaszła...
Temu się darzy, kto dobrze waży. Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Trzeba życzyć Justynie, żeby znalazła sobie lepszego "przyjaciela", bo ten to jakiś totalny lewus musiał się trafić, skoro nigdzie się z nim oficjalnie nie pokazywała (i nie pokazuje). Sam się zdziwiłem, że dzieciątko z jej wpisu, to jednak znaczyło dziecko.
Rozumiem ze wielu Polakow myli Justyne z Matka Boska ale w koncu ona sama sie odbrazawia. To moze byc wynik rozpoczecia wspolpracy (zbyt pozno rozpoczetej) z terapeuta.
Przerzucicie sie na Stocha?
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
wojtek pisze:Rozumiem ze wielu Polakow myli Justyne z Matka Boska ale w koncu ona sama sie odbrazawia. To moze byc wynik rozpoczecia wspolpracy (zbyt pozno rozpoczetej) z terapeuta.
Przerzucicie sie na Stocha?
Wojtek, zachowałeś się jak ostatni burak rodem z PRLu, co to wygłaszał mundrości w stylu: jak baba w nocy nie jęczy to w dzień ujada.
Piszesz o kobiecie w depresji.
Czy to kobieta sportowiec, czy pani jadzia z warzywniaka, nie ważne.
Pewnie Ci się wydawało że to w dodatku zabawne będzie, bo forma niby taka ludyczna, haha, jakie zabawne.
Nie, nie było zabawne. Było chamskie.
jeszcze rozumiem takie teksty u pryszczatego piętnastolatka co się do komentarzy na onecie dorwał i pisze cały podjarany bo odkrył wczoraj, że ludzie seks uprawiają i ma szczeniak pdjarkę, to i wszelkie problemy innych podciąga pod brak seksu, no bo jakby inaczej.
Ale żeby dojrzały mężczyzna z gęby ścierę sobie robił w ten sposób, to dziwne, że Ci nie wstyd tylko jeszcze w to dalej brniesz.
Nikt tu JK nie traktuje jak Matki Boskiej, znalazłaby się też spora grupa osób, która nie lubi jednej, jak i Drugiej; wywiadu też nie pochwalą. Ich prawo.
Natomiast mówienie o braku miłości i tęsknocie za nią, za bezpieczeństwem, za rodziną i o samotności, która z tego wynika - cyt. "babie chlopa potrzeba"
No cóż. Może po prostu nie rozumiemy i musimy wziąć to na chłopski rozum. Znaczy ludyczny.
ilu głosów potrzebujesz wojtek, żeby zrozumieć, że zachowałeś jak, przymierzając z wątku obok, gnida? lepiej niż cava bym tego nie ujął, więc nie będę próbował.