Maraton Warszawski
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3301
- Rejestracja: 01 cze 2002, 00:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa - Bemowo
Goni±c maratoñczyka
Gdy wczoraj podczas maratonu, z Daag± i z mêsk± obstaw± w postaci mojej drugiej po³owy, robili¶my technical support dla Ziutka, przemieszczali¶my siê na rowerach. Oto jak wygl±da³o to w szczegó³ach:
W pierwszym punkcie kontaktowym, na 18 km na ul. Przyczó³kowej, czekamy na Ziutka ok. 15 minut. Wszystko rozegrywa siê bardzo planowo i spokojnie: napój jest podany, ujêcie nakrêcone, zdjêcie pstrykniête. Nie mija pó³torej minuty, a Ziutek znika nam z oczu. B³yskawiczne pakowanie plecaków, na rowery i w pogoñ. Przekonujemy siê, ¿e nie jest ³atwo dogoniæ maratoñczyka, nawet na rowerze, ale w koñcu udaje siê, wyprzedzamy go i na mecie pó³maratonu w Wilanowie postanowiamy zrobiæ kolejne zdjêcia oraz kamerowanie. Ledwo zsiadamy z rowerów i wypakowujemy sprzêt, a tu w szybkim tempie nadci±ga w naszym kierunku Ziut Pêdziwiatr. Pstryk, pstryk, min±³ nas, nawet pomacha³. No wiêc my znowu: pakowanie plecaków, na rowery, jedziemy. Nastêpne umówione miejsce podawania od¿ywek jest dosyæ daleko, bo dopiero pod Mostem £azienkowskim, za 25 km, mo¿emy wiêc pozwoliæ sobie - po wyprzedzeniu Ziutka - na komfortow± przeja¿d¿kê w tempie spacerowym, licz±c, ¿e na nastêpnym przystanku odsapniemy trochê w oczekiwaniu na naszego zawodnika. Doje¿d¿amy do Trasy, ³aweczka, picie, ja ³±czê siê z Wojtkiem, aby zdaæ relacjê, Daaga szykuje kamerê. Nie zd±¿amy nawet dobrze rozprostowaæ nóg, a tu Ziut na horyzoncie!! No nie wytrzymam, ale krêci tempo!! £apiê za od¿ywkê i z telefonem komórkowym przy uchu wbiegam na jezdniê, aby podaæ Ziutkowi napój. Chwyta w locie, krzyczy, ¿e nastêpne picie na 37 km za zakrêtem i tyle go widzê. W pop³ochu zbieramy siê, na rowery, i gazu. Ledwo, ledwo doganiam Ziutka, aby odebraæ mu butelkê. Uff, minêli¶my go, jedziemy dalej do 37 km. Tempo niby mamy niez³e, 20 km/h, Ziutek w tyle, ale ca³y czas czujemy, ¿e depcze nam po piêtach i ¿e nie mo¿emy pozwoliæ sobie na ¿adne nieplanowane postoje. Po d³u¿ej je¼dzie jeste¶my na 37 km, na którym jest nawrót. I znowu historia siê powtarza: czekamy na Ziutka nie d³u¿ej ni¿ 5-7 minut, mija nas pêdem, ³apie napój, kilka ³yków, nawraca, oddaje butelkê.. Pobieg³ dalej.
Od tego miejsca zaczynamy Ziutka eskortowaæ. Mija kolejnych biegaczy, którzy spuchli. Wyj¶æ z podziwu nie mogê, zw³aszcza, ¿e jedziemy (a on biegnie) pod ostry, zimny wiatr, który wcale nie jest zefirkiem. W okolicach Spójni ju¿ wszystko wiadomo. Na zegarku mam godzinê 12:45 i jestem przekonana, ¿e Ziutek pobije swój ¿yciowy rekord. Na 300 m przed met± wyprzedzamy go, aby przygotowaæ sprzêt na ostatnie zdjêcia, gdy bêdzie przekracza³ metê. I oczywi¶cie mamy bardzo ma³o czasu, bo Ziutek jest tu¿ za nami. Zegar nad lini± mety pokazuje czas 2:58...
Gdy wczoraj podczas maratonu, z Daag± i z mêsk± obstaw± w postaci mojej drugiej po³owy, robili¶my technical support dla Ziutka, przemieszczali¶my siê na rowerach. Oto jak wygl±da³o to w szczegó³ach:
W pierwszym punkcie kontaktowym, na 18 km na ul. Przyczó³kowej, czekamy na Ziutka ok. 15 minut. Wszystko rozegrywa siê bardzo planowo i spokojnie: napój jest podany, ujêcie nakrêcone, zdjêcie pstrykniête. Nie mija pó³torej minuty, a Ziutek znika nam z oczu. B³yskawiczne pakowanie plecaków, na rowery i w pogoñ. Przekonujemy siê, ¿e nie jest ³atwo dogoniæ maratoñczyka, nawet na rowerze, ale w koñcu udaje siê, wyprzedzamy go i na mecie pó³maratonu w Wilanowie postanowiamy zrobiæ kolejne zdjêcia oraz kamerowanie. Ledwo zsiadamy z rowerów i wypakowujemy sprzêt, a tu w szybkim tempie nadci±ga w naszym kierunku Ziut Pêdziwiatr. Pstryk, pstryk, min±³ nas, nawet pomacha³. No wiêc my znowu: pakowanie plecaków, na rowery, jedziemy. Nastêpne umówione miejsce podawania od¿ywek jest dosyæ daleko, bo dopiero pod Mostem £azienkowskim, za 25 km, mo¿emy wiêc pozwoliæ sobie - po wyprzedzeniu Ziutka - na komfortow± przeja¿d¿kê w tempie spacerowym, licz±c, ¿e na nastêpnym przystanku odsapniemy trochê w oczekiwaniu na naszego zawodnika. Doje¿d¿amy do Trasy, ³aweczka, picie, ja ³±czê siê z Wojtkiem, aby zdaæ relacjê, Daaga szykuje kamerê. Nie zd±¿amy nawet dobrze rozprostowaæ nóg, a tu Ziut na horyzoncie!! No nie wytrzymam, ale krêci tempo!! £apiê za od¿ywkê i z telefonem komórkowym przy uchu wbiegam na jezdniê, aby podaæ Ziutkowi napój. Chwyta w locie, krzyczy, ¿e nastêpne picie na 37 km za zakrêtem i tyle go widzê. W pop³ochu zbieramy siê, na rowery, i gazu. Ledwo, ledwo doganiam Ziutka, aby odebraæ mu butelkê. Uff, minêli¶my go, jedziemy dalej do 37 km. Tempo niby mamy niez³e, 20 km/h, Ziutek w tyle, ale ca³y czas czujemy, ¿e depcze nam po piêtach i ¿e nie mo¿emy pozwoliæ sobie na ¿adne nieplanowane postoje. Po d³u¿ej je¼dzie jeste¶my na 37 km, na którym jest nawrót. I znowu historia siê powtarza: czekamy na Ziutka nie d³u¿ej ni¿ 5-7 minut, mija nas pêdem, ³apie napój, kilka ³yków, nawraca, oddaje butelkê.. Pobieg³ dalej.
Od tego miejsca zaczynamy Ziutka eskortowaæ. Mija kolejnych biegaczy, którzy spuchli. Wyj¶æ z podziwu nie mogê, zw³aszcza, ¿e jedziemy (a on biegnie) pod ostry, zimny wiatr, który wcale nie jest zefirkiem. W okolicach Spójni ju¿ wszystko wiadomo. Na zegarku mam godzinê 12:45 i jestem przekonana, ¿e Ziutek pobije swój ¿yciowy rekord. Na 300 m przed met± wyprzedzamy go, aby przygotowaæ sprzêt na ostatnie zdjêcia, gdy bêdzie przekracza³ metê. I oczywi¶cie mamy bardzo ma³o czasu, bo Ziutek jest tu¿ za nami. Zegar nad lini± mety pokazuje czas 2:58...

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 310
- Rejestracja: 28 sie 2001, 13:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
czesc,
to i ja sie dolacze - to byl moj pierwszy maraton (i oczywiscie niemal spoznilem sie na start...), bieglo mi sie dobrze do polmetka - analogia do sytuacji Emalona. Na polmaratonie mialem 1:52 i bylem pewien, ze uda mi sie pobiec ponizej 4 godzin... no i po 25 km sie zaczelo - w efekcie skonczylem z czasem 4:32. wydaje mi sie, ze wciaz mam za slabe nogi na taki dystans - skupilem sie na regularnym oddechu i z tym problemu nie mialem - problem byl z dwuglowym i z biodrami. no i tak to wyszlo - niemniej podbudowany wynikiem Ziuta obiecuje sie poprawic
.
czesc
to i ja sie dolacze - to byl moj pierwszy maraton (i oczywiscie niemal spoznilem sie na start...), bieglo mi sie dobrze do polmetka - analogia do sytuacji Emalona. Na polmaratonie mialem 1:52 i bylem pewien, ze uda mi sie pobiec ponizej 4 godzin... no i po 25 km sie zaczelo - w efekcie skonczylem z czasem 4:32. wydaje mi sie, ze wciaz mam za slabe nogi na taki dystans - skupilem sie na regularnym oddechu i z tym problemu nie mialem - problem byl z dwuglowym i z biodrami. no i tak to wyszlo - niemniej podbudowany wynikiem Ziuta obiecuje sie poprawic

czesc
Az mi glupio ze tak malo biegam ostatnio
- adamm
- Administrator
- Posty: 830
- Rejestracja: 15 cze 2001, 00:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Zagadałem się poprzednim razem o sobie jak jakiś nie wychowany matoł a tymczasem powinienem zacząć od gratulacji - Ziut, Twój wynik jest dla mnie inspiracją, mam nadzieję że kiedyś (oby niedługo) też ktoś nie będzie mnie mógł dogonić na rowerze...
Jeszcze raz: gratulacje

Jeszcze raz: gratulacje



[i]Pragnienie zwycięstwa jest niczym w porównaniu z pragnieniem przygotowania się do niego.[/i]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 309
- Rejestracja: 19 cze 2001, 18:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: UE
Maraton już dawno się skończył, a ja mam głowę pełną najprzeróżniejszych chaotycznych myśli i wspomnień dotyczących tego biegu, które trudno mi uporządkować w składną całość.
po pierwsze, choć pewnie wiecie, że stronie http://www.psb-biegi.com.pl/wyn.html
znajdziecie wyniki MW!
Wśród tych wspaniałych, którzy ukończyli Maraton Warszawski jest imponująca pięcioosobowa grupa rodem z: bieganie.pl! Brawa i gratulacje.
Ziut wynik wspaniały! Ale jeszcze bardziej cieszę się z formy w jakiej go osiągnąłeś. To też jest sztuka! Gdy zobaczyłem Cię siedzącego przy stoliku, pijącego tak po prostu piwo, szybciej pomyślałbym, że jesteś jednym z kibiców bądź rodzicem jakiegoś szalonego uczestnika maratonu, a nie jednym z jego bohaterów, który przebiegł taki kawał poniżej trzech godzin.
Jestem też pełen podziwu dla debiutantów. Myślę, że możemy im doradzać i pomagać w miarę możliwości, ale i tak nie jesteśmy w stanie uchronić szczególnie debiutantów, przed różnymi zasadzkami, które na nich czychają podczas maratonu.
Ich wysiłek trzeba docenić bez względu na czas, który osiągnęli na mecie. Na prawde jestem z nich bardzo dumny.
Januszu, gratuluję wspaniałego pomysłu. Jeśli jest taka potrzeba, to bardzo chętnie przyłączę się do inicjatywy, o której wcześniej pisałeś na forum.
A ja? Mogę przyznać, że będę miło wspominać ten maraton.
Bałem się o frekwencję, opinia o MW w Polsce nie jest najlepsza a zważywszy na odbywający się wkrótce maraton w Poznaniu, obawiałem się czy będzie w stolicy przynajmniej 400 osób. 562 osoby, które ukończyły MW to miła niespodzianka (choć jednak niewielka).
Poza tym Warszawa ostatnio nie miała szczęścia do pogody, tym razem trafiliśmy chyba idealnie. Natomiast tym razem Warszawa nie miała szczęścia do sponsorów...
Gdyby taki bieg odbywałby się gdzieś w Polsce, byłbym zadowolony. Niestety wydaje mi się, że Warszawę powinno być stać na coś więcej. Chciałbym wierzyć, że poziom organizacji i atrakcji miał przyczynę w braku odpowiednich funduszy. Niestety wydaje mi się, że może trzeba wymienić ludzi, którzy to robią, bo może robią to z przymusu...
Wielki plus to wyprzedaż po cenach bardziej niż atrakcyjnych odzieży New Line. (sam kupiłem np. spodenki które przeceniono z 90 na ... 40 zł - kto nie skorzystał jego strata).
Co do sportowego wymiaru imprezy, to udało mi się pobić rekord życiowy (3.28.40), choć ostatnio nie przykładałem się specjalnie do udziału w MW.
po pierwsze, choć pewnie wiecie, że stronie http://www.psb-biegi.com.pl/wyn.html
znajdziecie wyniki MW!
Wśród tych wspaniałych, którzy ukończyli Maraton Warszawski jest imponująca pięcioosobowa grupa rodem z: bieganie.pl! Brawa i gratulacje.
Ziut wynik wspaniały! Ale jeszcze bardziej cieszę się z formy w jakiej go osiągnąłeś. To też jest sztuka! Gdy zobaczyłem Cię siedzącego przy stoliku, pijącego tak po prostu piwo, szybciej pomyślałbym, że jesteś jednym z kibiców bądź rodzicem jakiegoś szalonego uczestnika maratonu, a nie jednym z jego bohaterów, który przebiegł taki kawał poniżej trzech godzin.
Jestem też pełen podziwu dla debiutantów. Myślę, że możemy im doradzać i pomagać w miarę możliwości, ale i tak nie jesteśmy w stanie uchronić szczególnie debiutantów, przed różnymi zasadzkami, które na nich czychają podczas maratonu.
Ich wysiłek trzeba docenić bez względu na czas, który osiągnęli na mecie. Na prawde jestem z nich bardzo dumny.
Januszu, gratuluję wspaniałego pomysłu. Jeśli jest taka potrzeba, to bardzo chętnie przyłączę się do inicjatywy, o której wcześniej pisałeś na forum.
A ja? Mogę przyznać, że będę miło wspominać ten maraton.
Bałem się o frekwencję, opinia o MW w Polsce nie jest najlepsza a zważywszy na odbywający się wkrótce maraton w Poznaniu, obawiałem się czy będzie w stolicy przynajmniej 400 osób. 562 osoby, które ukończyły MW to miła niespodzianka (choć jednak niewielka).
Poza tym Warszawa ostatnio nie miała szczęścia do pogody, tym razem trafiliśmy chyba idealnie. Natomiast tym razem Warszawa nie miała szczęścia do sponsorów...
Gdyby taki bieg odbywałby się gdzieś w Polsce, byłbym zadowolony. Niestety wydaje mi się, że Warszawę powinno być stać na coś więcej. Chciałbym wierzyć, że poziom organizacji i atrakcji miał przyczynę w braku odpowiednich funduszy. Niestety wydaje mi się, że może trzeba wymienić ludzi, którzy to robią, bo może robią to z przymusu...
Wielki plus to wyprzedaż po cenach bardziej niż atrakcyjnych odzieży New Line. (sam kupiłem np. spodenki które przeceniono z 90 na ... 40 zł - kto nie skorzystał jego strata).
Co do sportowego wymiaru imprezy, to udało mi się pobić rekord życiowy (3.28.40), choć ostatnio nie przykładałem się specjalnie do udziału w MW.
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
A ja na koniec bardzo chcialbym podziekowac Joycat za pamiec i chec polaczenia sie ze mna . Co prawda zamawialem "erotyczne budzenie" ale poniewaz starter nie wypalil , tzn. wypalil zbyt wczesnie Ziut pognal przed siebie w podskokach i musialem sam sie budzic . No bo to Ziut potrafi tak erotycznie . A Wy mysleliscie , ze kto ? :)
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3301
- Rejestracja: 01 cze 2002, 00:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa - Bemowo
Nie mogê siê dostaæ na stronê Maratonów Polskich.
Pokazuje siê komunikat:
"Brak strony o podanym adresie na serwerze PUNKT.pl
Proszê sprawdziæ poprawno¶æ wpisanego adresu internetowego lub skontaktowaæ siê z firm± PUNKT"

Pokazuje siê komunikat:
"Brak strony o podanym adresie na serwerze PUNKT.pl
Proszê sprawdziæ poprawno¶æ wpisanego adresu internetowego lub skontaktowaæ siê z firm± PUNKT"
