Krzychu M - walczymy z dychami
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
05.05.2014
5,8 km - 31'51"(5'29"/km)
Po ponad 3 tygodniach roztrenowania w końcu biegam.
Na początku ciężko choć z każdą minutą lepiej.
Zero ruchu i w jedzeniu też się nie oszczędzałem.A,że długi weekend wypadł w Pradze to duuuużo
czeskich "desatek" pochłonąłem.
06.05.2014
8,5 km - 47'33"(5'35"/km)
Ciężko się biega jak się przybrało 6,5-7kg.Ale nie żałowałem sobie po maratonie,potem święta a w długi week Praga.
Wagi na pewno nie będę zbijał do poziomu z przed roztrenowania.Trening na "grubasa" a na 5-6 tyg.przed startem
lekkie zejście w dół może okazać korzystniejsze niż cały czas utrzymywanie wagi startowej.
Za tydzień zacznę wprowadzać stabilizację i siłkę.Powoli do przodu,bez ciśnienia że muszę.
Oby zdrowie było.
5,8 km - 31'51"(5'29"/km)
Po ponad 3 tygodniach roztrenowania w końcu biegam.
Na początku ciężko choć z każdą minutą lepiej.
Zero ruchu i w jedzeniu też się nie oszczędzałem.A,że długi weekend wypadł w Pradze to duuuużo
czeskich "desatek" pochłonąłem.
06.05.2014
8,5 km - 47'33"(5'35"/km)
Ciężko się biega jak się przybrało 6,5-7kg.Ale nie żałowałem sobie po maratonie,potem święta a w długi week Praga.
Wagi na pewno nie będę zbijał do poziomu z przed roztrenowania.Trening na "grubasa" a na 5-6 tyg.przed startem
lekkie zejście w dół może okazać korzystniejsze niż cały czas utrzymywanie wagi startowej.
Za tydzień zacznę wprowadzać stabilizację i siłkę.Powoli do przodu,bez ciśnienia że muszę.
Oby zdrowie było.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
07.05.2014
14,0 km - 1:16'39"(5'29"/km)
Fajnie się biegło.Niestety kilka godzin po zakończonym treningu kolana dawały znaki,że na 100% nie jest wszystko zagojone.
09.05.2014
7,0 km - 37'04"(5'18"/km)
Zero chęci i motywacji.Ciężko to wszystko idzie.W niedzielę długi bieg i po nim podejmę decyzję.
Albo następne 2,3 może 4 tygodnie bez biegania,aż kolana będą wyleczone.Lub idziemy powoli do przodu.
Niemniej jak będzie jakikolwiek dyskomfort robię przerwę.Start docelowy pod koniec listopada i nie ma ciśnienia,że muszę.Jak będę biegał z kontuzją to w ogóle mogę do jesieni nie dociągnąć.
Jestem pozytywnie naładowany,jak nie bieganie to będzie rower i siłownia.Też dobre.
14,0 km - 1:16'39"(5'29"/km)
Fajnie się biegło.Niestety kilka godzin po zakończonym treningu kolana dawały znaki,że na 100% nie jest wszystko zagojone.
09.05.2014
7,0 km - 37'04"(5'18"/km)
Zero chęci i motywacji.Ciężko to wszystko idzie.W niedzielę długi bieg i po nim podejmę decyzję.
Albo następne 2,3 może 4 tygodnie bez biegania,aż kolana będą wyleczone.Lub idziemy powoli do przodu.
Niemniej jak będzie jakikolwiek dyskomfort robię przerwę.Start docelowy pod koniec listopada i nie ma ciśnienia,że muszę.Jak będę biegał z kontuzją to w ogóle mogę do jesieni nie dociągnąć.
Jestem pozytywnie naładowany,jak nie bieganie to będzie rower i siłownia.Też dobre.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
11.05.2014
43,0 km - 3:51'03"(5'21"/km)
II MARATON LUBELSKI
Długie wybieganie na maratonie.Zapisałem się już dawno,bo to miał być bieg dla mojej córki czyli wspólne przekroczenie mety i medal dla mojej pierworodnej.
Kilka dni przed delikatnie podsuwałem myśl mojej rodzinie,abyśmy nie jechali do Lublina(mieszka tam cała rodzina żony)i
zostali w domu.Miałem obawy o kontuzjowane kolano jak i mój brak formy,przecież 3 tygodnie nic nie robiłem.
W końcu pojechaliśmy i co zrobić trza to było biegać.
Przed startem spotkałem biegacza z Orlenu z którym w Wawie odbyłem podróż koleją miejską na start.
Na OWM wybiegał 2:52 a w Lublinie z kontuzją kolana chciał powalczyć o złamanie 3-ki.(skończył na 3:15)
Jego debiutujący kolega chciał pobiec coś koło 3:50-3:55 a mnie to pasowało.
Jednak początek sporo z górki i tak wyszło,że biegliśmy za balonami na 3:45 tempem 5:15-5:25/km.
Już nie zwalnialiśmy,na 10km dołączyła się kolejna grupka biegaczy i rozmowa kwitła w najlepsze.
Mój współtowarzysz choć ostrzegałem go,że maraton zaczyna się po 30km przyspieszył i tyle go widziałem,wtedy. (gdzieś po drodze go wyprzedziłem i skończył na 4:08).
A ja w 4 osobowej grupce zwiedzałem nieznane mi rejony Lublina.
Koło 20km zostałem tylko ja i jeden biegacz.Cały czas miła konwersacja.Obawiałem się czy moje nogi i kolana dadzą
radę,ale było wszystko oki.
Punkty żywieniowe co 2,5km.Bardzo dobrze zaopatrzone,oprócz wody i wszystkich kolorów izo,banany,kostki cukru
i czekolada.Nie żałowałem sobie,dużo piłem.Miałem żela,ale nie skorzystałem i uchował się na cięższe czasy.
Koło 30km zaczęło się tak jak na wszystkich maratonach,wielu biegaczy słabło,maszerowało.
Ja się świetnie bawiłem,przybijałem piątki z kibicami,fajna zabawa.
Mój kompan niestety słabł z każdą minutą,wspierałem go,motywowałem i robiłem za zasłonę wiatrową.
A wiało nieludzko.Do tego wyszło słonko i było koło 20 stopni.
Na 31km spotanie z córką,chwila uścików i pobiegłem dalej.Dogoniłem kolegę i zaczęło się.
Od 32km ciągnął się 5,5km podbieg.Non stop pod górę.Nie na darmo Lublin reklamował swój maraton jako "górski".
Tutaj wyprzedzaliśmy wszystkich,ja zasłaniałem wiatr ale mój kompan miał kryzys i zwolniliśmy do 5:40/km a mnie
na 33km zaczęło boleć kolano.Lekko ale stale.
Jak przyspieszyłem to po kilometrze odpuśiło,więc już samotnie biegłem po 5:00-5:10/km.
Od 38km pomimo sporej ilości wypitych płynów czułem odwodnienie.Nogi dalej świeże,oddech równy i spokojny.
Na 0,5km przed metą wypatrywałem w umówionym miejscu mojej siedmiolatki z dziadkiem.
Biegłem i biegłem aż znalazłem się 100m przed metą a tu ich nie ma.
Na szczęście na tym wybieganiu miałem komórkę w tylnej kieszonce.Zadzwoniłem a oni siedzieli....na lodach!
Chwilę czekałem i ruszyłem w przeciwnym kierunku.
Zdziwienie wolontariuszy i kibiców...bezcenne.
Po 400m biegu pod prąd w końcu się spotkaliśmy i razem już do mety.
Przed metą jeszcze dołączył mój kompan i razem wbiegliśmy na metę,no i medal dla córki.
Trochę żałowałem,że to się skończyło.Nogi nie zmęczone,choć po biegu i przez następne 2 dni zakwasy były.
Co do maratonu.Kameralny,bo wystartowało nieco ponad 600 osób.Organizcja prawie wzorowa,świetna atmosfera,wspaniały doping kibiców.Trasa cały czas pofalowana,dużo stromych albo bardzo długich podbiegów.Na pewno nie na życiówkę,ale bardzo
ciekawa.Za rok chętnie tam wrócę.Bieganie maratonu dla fanu jest co by nie mówić...przyjemne.
Pierwsze takie doświadczenie i na pewno nie ostanie.Nie zawsze trzeba się złotać i sponiewierać.
O dziwo maraton dobrze mi zrobił na kolana,chyba rozruszał.
Dziś jestem już po 30 minutowym rozbieganiu i jest lepiej niż przed maratonem,kolana nie bolą.
43,0 km - 3:51'03"(5'21"/km)
II MARATON LUBELSKI
Długie wybieganie na maratonie.Zapisałem się już dawno,bo to miał być bieg dla mojej córki czyli wspólne przekroczenie mety i medal dla mojej pierworodnej.
Kilka dni przed delikatnie podsuwałem myśl mojej rodzinie,abyśmy nie jechali do Lublina(mieszka tam cała rodzina żony)i
zostali w domu.Miałem obawy o kontuzjowane kolano jak i mój brak formy,przecież 3 tygodnie nic nie robiłem.
W końcu pojechaliśmy i co zrobić trza to było biegać.
Przed startem spotkałem biegacza z Orlenu z którym w Wawie odbyłem podróż koleją miejską na start.
Na OWM wybiegał 2:52 a w Lublinie z kontuzją kolana chciał powalczyć o złamanie 3-ki.(skończył na 3:15)
Jego debiutujący kolega chciał pobiec coś koło 3:50-3:55 a mnie to pasowało.
Jednak początek sporo z górki i tak wyszło,że biegliśmy za balonami na 3:45 tempem 5:15-5:25/km.
Już nie zwalnialiśmy,na 10km dołączyła się kolejna grupka biegaczy i rozmowa kwitła w najlepsze.
Mój współtowarzysz choć ostrzegałem go,że maraton zaczyna się po 30km przyspieszył i tyle go widziałem,wtedy. (gdzieś po drodze go wyprzedziłem i skończył na 4:08).
A ja w 4 osobowej grupce zwiedzałem nieznane mi rejony Lublina.
Koło 20km zostałem tylko ja i jeden biegacz.Cały czas miła konwersacja.Obawiałem się czy moje nogi i kolana dadzą
radę,ale było wszystko oki.
Punkty żywieniowe co 2,5km.Bardzo dobrze zaopatrzone,oprócz wody i wszystkich kolorów izo,banany,kostki cukru
i czekolada.Nie żałowałem sobie,dużo piłem.Miałem żela,ale nie skorzystałem i uchował się na cięższe czasy.
Koło 30km zaczęło się tak jak na wszystkich maratonach,wielu biegaczy słabło,maszerowało.
Ja się świetnie bawiłem,przybijałem piątki z kibicami,fajna zabawa.
Mój kompan niestety słabł z każdą minutą,wspierałem go,motywowałem i robiłem za zasłonę wiatrową.
A wiało nieludzko.Do tego wyszło słonko i było koło 20 stopni.
Na 31km spotanie z córką,chwila uścików i pobiegłem dalej.Dogoniłem kolegę i zaczęło się.
Od 32km ciągnął się 5,5km podbieg.Non stop pod górę.Nie na darmo Lublin reklamował swój maraton jako "górski".
Tutaj wyprzedzaliśmy wszystkich,ja zasłaniałem wiatr ale mój kompan miał kryzys i zwolniliśmy do 5:40/km a mnie
na 33km zaczęło boleć kolano.Lekko ale stale.
Jak przyspieszyłem to po kilometrze odpuśiło,więc już samotnie biegłem po 5:00-5:10/km.
Od 38km pomimo sporej ilości wypitych płynów czułem odwodnienie.Nogi dalej świeże,oddech równy i spokojny.
Na 0,5km przed metą wypatrywałem w umówionym miejscu mojej siedmiolatki z dziadkiem.
Biegłem i biegłem aż znalazłem się 100m przed metą a tu ich nie ma.
Na szczęście na tym wybieganiu miałem komórkę w tylnej kieszonce.Zadzwoniłem a oni siedzieli....na lodach!
Chwilę czekałem i ruszyłem w przeciwnym kierunku.
Zdziwienie wolontariuszy i kibiców...bezcenne.
Po 400m biegu pod prąd w końcu się spotkaliśmy i razem już do mety.
Przed metą jeszcze dołączył mój kompan i razem wbiegliśmy na metę,no i medal dla córki.
Trochę żałowałem,że to się skończyło.Nogi nie zmęczone,choć po biegu i przez następne 2 dni zakwasy były.
Co do maratonu.Kameralny,bo wystartowało nieco ponad 600 osób.Organizcja prawie wzorowa,świetna atmosfera,wspaniały doping kibiców.Trasa cały czas pofalowana,dużo stromych albo bardzo długich podbiegów.Na pewno nie na życiówkę,ale bardzo
ciekawa.Za rok chętnie tam wrócę.Bieganie maratonu dla fanu jest co by nie mówić...przyjemne.
Pierwsze takie doświadczenie i na pewno nie ostanie.Nie zawsze trzeba się złotać i sponiewierać.
O dziwo maraton dobrze mi zrobił na kolana,chyba rozruszał.
Dziś jestem już po 30 minutowym rozbieganiu i jest lepiej niż przed maratonem,kolana nie bolą.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
14.05.2014 .. 5,6km - 31'20"(5'36"/km)
15.05.2014 .. 5,6 km - 31'14"(5'35"/km)
16.05.2014 .. 5,8 km - 33'56"(5'50"/km) - z psem po lesie,w błocie i przez chaszcze.
17.05.2014 .. 5,8 km - 30'36"(5'17"/km)
Same półgodzinne rozbiegania.Jeszcze przyszły tydzień same BS-y a potem ogień.
Kolana spoko,trochę dwójka po maratonie ciągnęła.Dziś już spokój.
Tydzień 22,8 km (2:07')
15.05.2014 .. 5,6 km - 31'14"(5'35"/km)
16.05.2014 .. 5,8 km - 33'56"(5'50"/km) - z psem po lesie,w błocie i przez chaszcze.
17.05.2014 .. 5,8 km - 30'36"(5'17"/km)
Same półgodzinne rozbiegania.Jeszcze przyszły tydzień same BS-y a potem ogień.
Kolana spoko,trochę dwójka po maratonie ciągnęła.Dziś już spokój.
Tydzień 22,8 km (2:07')
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
13,0 km - 1:10'52"(5'27"/km)
Wybieganie w pełnym słońcu,ciężko.Najważniejsze,że kolana się nie odzywały.
Jutro pierwsze przebieżki od niepamiętnych czasów.To taki wstęp do szybszych treningów będzie.
Choć do formy z przed Orlenu jeszcze daleka droga.
Załączam fotki z Maratonu Lubelskiego.
Ja o 6-7kg cięższy,ręce mi strasznie urosły.
A moja córa niestety przejęła genetycznie złą technikę biegu po ojcu.Identycznie stopy na zewnątrz odchylamy.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
20.05.2014
6,6 km - 32'05"(4'52"/km) 6Px100m
20.05.2014 - drugi trening
7,5 km - 40'54"(5'27"/km)
Miałem dziś w planie 15km.Niestety czasu mało i tren w południe to tylko 30 minut.
Pierwsze przebieżki od ponad miesiąca.Tempo od 3:00-3:10/km bez specjalnego ciśnięcia,więc tak źle nie jest.
Myślałem jednak,że problem z kolanem to już przeszłość.Podczas pierwszego jak i wieczornego treningu lekko
pobolewało.W dodatku ciągnię lewa dwójka,ta co podczas Orlenu zastrajkowała.
Postaram się to zabiegać a jak nie to znowu laba.
Jutro off od biegania,będzie stabilizacja.
6,6 km - 32'05"(4'52"/km) 6Px100m
20.05.2014 - drugi trening
7,5 km - 40'54"(5'27"/km)
Miałem dziś w planie 15km.Niestety czasu mało i tren w południe to tylko 30 minut.
Pierwsze przebieżki od ponad miesiąca.Tempo od 3:00-3:10/km bez specjalnego ciśnięcia,więc tak źle nie jest.
Myślałem jednak,że problem z kolanem to już przeszłość.Podczas pierwszego jak i wieczornego treningu lekko
pobolewało.W dodatku ciągnię lewa dwójka,ta co podczas Orlenu zastrajkowała.
Postaram się to zabiegać a jak nie to znowu laba.
Jutro off od biegania,będzie stabilizacja.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
22.05.2014
6x200m/p.400m
1. 37.2
2. 38.3
3. 37.9
4. 37.0
5. 37.1
6. 36.3
--------------
1,2 km - 3'43".8 (3'06"/km)
----------------
7,5 km (42'20") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Coś a'la Danielowskie rytmy,ale szybsze.Chciałem zobaczyć jak się biegnie szybko po długiej przerwie i z wagą 80kg.
Chyba łatwiej niż jak ważyłem 74kg.
Tylko,że 400m w tym tempie bym nie wybiegał.Wchodziło dość łatwo z lekką zadyszką pod koniec.
Ale najgorsza była ta pogoda.Na AWF-ie tartan miał chyba ze 40 stopni.W założeniach miało być takich odcinków osiem.
Niestety bez wody nie było chęci.Jak na początek wystarczy.Mam zamiar podobne treningi biegać nawet 2 razy
w tygodniu.Oczywiście na zróżnicowanych odcinkach i tempach....i w większych ilościach niż marne sześć.
22.05.2014 - drugi trening
7,2 km - 39'24"(5'28"/km)
Typowy regener.Rano kolano siedziało cicho to wieczorem się musiało odezwać.Dwójka się chyba zaleczyła.
Jutro krótko i wolno.
6x200m/p.400m
1. 37.2
2. 38.3
3. 37.9
4. 37.0
5. 37.1
6. 36.3
--------------
1,2 km - 3'43".8 (3'06"/km)
----------------
7,5 km (42'20") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Coś a'la Danielowskie rytmy,ale szybsze.Chciałem zobaczyć jak się biegnie szybko po długiej przerwie i z wagą 80kg.
Chyba łatwiej niż jak ważyłem 74kg.
Tylko,że 400m w tym tempie bym nie wybiegał.Wchodziło dość łatwo z lekką zadyszką pod koniec.
Ale najgorsza była ta pogoda.Na AWF-ie tartan miał chyba ze 40 stopni.W założeniach miało być takich odcinków osiem.
Niestety bez wody nie było chęci.Jak na początek wystarczy.Mam zamiar podobne treningi biegać nawet 2 razy
w tygodniu.Oczywiście na zróżnicowanych odcinkach i tempach....i w większych ilościach niż marne sześć.
22.05.2014 - drugi trening
7,2 km - 39'24"(5'28"/km)
Typowy regener.Rano kolano siedziało cicho to wieczorem się musiało odezwać.Dwójka się chyba zaleczyła.
Jutro krótko i wolno.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
23.05.2014
6,4 km -32'02"(5'00"/km)
24.05.2014
6,0 km - 25'45"(4'17"/km)
------------------
14,7 km (1:14'34") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Wstałem rano a termometrze już 20st w cieniu,bezchmurnie i zero wiatru.Przynajmniej tyle.Wilgotność bliska
100%,od razu byłem mokry.
Z tabelki Danielsa wyszło mi,że przy mojej aktualnej nadwadze prędkość progowa to ok.4:23/km a ponieważ
w planie miało być 8km ciągłego przyjąłem coś koło 4:25/km.
Ale na początku z górki,siły były i szło po 4:18-4:20 i tego się trzymałem.Do 5km spoko,bardziej głowa nie chciała
biec i nogi,które po przedwczorajszych rytmach mocno zakwaszone.Oddech dość spokojny choć na szóstym kaemie
zaczął się zmieniać w coraz to szybszy.
Nie chcąc wejść na za wysoką intensywność po 6km dałem sobie spokój.
Z ciekawości zważyłem się przed wyjściem i po treningu.Dokładnie 2kg!To już wiem dlaczego ledwo doczłapałem
do domu.
Jestem zadowolony,biorąc pod uwagę że to pierwszy akcent po roztrenowaniu.Minęło ponad 6 tygodni odkąd biegałem coś mocniejszego.
No i 80kg w porównaniu do 74kg robi jakąś tam różnicę.
Tydzień zamykam ponad 60km i do końca czerwca pracując nad szybkością chciałbym biegać pomiędzy 60 a 70km.
Z dwoma lub trzema akcentami w tygodniu.
Tydzień 62,9 km (5:32')
6,4 km -32'02"(5'00"/km)
24.05.2014
6,0 km - 25'45"(4'17"/km)
------------------
14,7 km (1:14'34") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Wstałem rano a termometrze już 20st w cieniu,bezchmurnie i zero wiatru.Przynajmniej tyle.Wilgotność bliska
100%,od razu byłem mokry.
Z tabelki Danielsa wyszło mi,że przy mojej aktualnej nadwadze prędkość progowa to ok.4:23/km a ponieważ
w planie miało być 8km ciągłego przyjąłem coś koło 4:25/km.
Ale na początku z górki,siły były i szło po 4:18-4:20 i tego się trzymałem.Do 5km spoko,bardziej głowa nie chciała
biec i nogi,które po przedwczorajszych rytmach mocno zakwaszone.Oddech dość spokojny choć na szóstym kaemie
zaczął się zmieniać w coraz to szybszy.
Nie chcąc wejść na za wysoką intensywność po 6km dałem sobie spokój.
Z ciekawości zważyłem się przed wyjściem i po treningu.Dokładnie 2kg!To już wiem dlaczego ledwo doczłapałem
do domu.
Jestem zadowolony,biorąc pod uwagę że to pierwszy akcent po roztrenowaniu.Minęło ponad 6 tygodni odkąd biegałem coś mocniejszego.
No i 80kg w porównaniu do 74kg robi jakąś tam różnicę.
Tydzień zamykam ponad 60km i do końca czerwca pracując nad szybkością chciałbym biegać pomiędzy 60 a 70km.
Z dwoma lub trzema akcentami w tygodniu.
Tydzień 62,9 km (5:32')
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
26.05.2014
Interwały 5x1km/p.3'30"
1. 3'55"
2. 3'54"
3. 1'59" - 480m nie było ciśnienia,więc dalej biec mi się nie chciało
4. ......
5. ......
-----------
2,48 km - 9'48"(3'57"/km)
-------------
7,2 km (39'30") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
22 st w cieniu,pełne słońce i słaby wiatr.Wolałbym mocniejszy,byłoby jako takie chłodzenie.
Biegam bez planu,cieszy mnie to.Wychodzę i zastanawiam się co pobiec,a nie że muszę to i to.
Postanowiłem sobie strzelić kilometrówki.
Pierwsza ciężka motorycznie,druga weszła jak marzenie,tak mięśniowo,jak i oddechowo.
A na trzeciej źle się biegło,tempo spadało i się zatrzymałem.
26.05.2014 - drugi trening
7,1 km - 37'23"(5'16"/km)
Spotkałem biegacza i na rozmowie czas minął.Plany były aby trochę dłużej zostać na nogach,ale czas naglił.
Do końca czerwca bez planu.Na co najdzie ochota to będę biegał.Pomimo normalnej ilości jedzenia waga
dalej w górę.W pasie obwód ten sam,ale mięśnie rośnią.Koszulki już za małe.
Jedynym sposobem na "palenie" mięcha jest u mnie bieganie po 100km/tydz.
A,że tego nie czynię to powoli nabieram sprinterską sylwetkę.
Interwały 5x1km/p.3'30"
1. 3'55"
2. 3'54"
3. 1'59" - 480m nie było ciśnienia,więc dalej biec mi się nie chciało
4. ......
5. ......
-----------
2,48 km - 9'48"(3'57"/km)
-------------
7,2 km (39'30") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
22 st w cieniu,pełne słońce i słaby wiatr.Wolałbym mocniejszy,byłoby jako takie chłodzenie.
Biegam bez planu,cieszy mnie to.Wychodzę i zastanawiam się co pobiec,a nie że muszę to i to.
Postanowiłem sobie strzelić kilometrówki.
Pierwsza ciężka motorycznie,druga weszła jak marzenie,tak mięśniowo,jak i oddechowo.
A na trzeciej źle się biegło,tempo spadało i się zatrzymałem.
26.05.2014 - drugi trening
7,1 km - 37'23"(5'16"/km)
Spotkałem biegacza i na rozmowie czas minął.Plany były aby trochę dłużej zostać na nogach,ale czas naglił.
Do końca czerwca bez planu.Na co najdzie ochota to będę biegał.Pomimo normalnej ilości jedzenia waga
dalej w górę.W pasie obwód ten sam,ale mięśnie rośnią.Koszulki już za małe.
Jedynym sposobem na "palenie" mięcha jest u mnie bieganie po 100km/tydz.
A,że tego nie czynię to powoli nabieram sprinterską sylwetkę.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
27.05.2014
Interwały 8x400m/p.400m
1. 1'27"
2. 1'26"
3. 1'26"
4. 1'25"
5. 1'25"
6. 1'26"
7. 1'25"
8. 1'22"
-----------
3,2 km - 11'22" (3'33"/km)
-------------
10,0 km (55'07") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Wczoraj dwa treningi w tym jeden quasi akcent to dziś miało być wybieganie.
Rano była stabilizacja z elementami siły a pod wieczór trening biegowy.
Wybieganie przekładam na jutro.Cóż mam parcie na mocniejsze depnięcie i biegam bez planu to postanowiłem 400-setki pobiegać.Przerwy takiej samej długości co odcinki.Przeważnie około 3,5 minuty.
Zależało mi na pełnym wypoczynku i całą uwagę skupiałem na technice biegu.
Teraz mam czym machać to ręce robiły dobrą robotę.
Pomimo +23st,duchoty,braku wody biegło mi się znakomicie.
Nie zmęczyłem się tym treningiem i taki był cel.
Popatrzyłem w kajet i w czerwcu tamtego roku dokładnie to samo
biegałem i w takim samym tempie.Z tym,że wtedy bardziej mnie to męczyło.
Ale do formy jeszcze daleka droga.Nogi ciągną super,gorzej z wydolnością.
Waga musi iść w dół albo przerzucam się na sprinty,maks 400m.
Interwały 8x400m/p.400m
1. 1'27"
2. 1'26"
3. 1'26"
4. 1'25"
5. 1'25"
6. 1'26"
7. 1'25"
8. 1'22"
-----------
3,2 km - 11'22" (3'33"/km)
-------------
10,0 km (55'07") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Wczoraj dwa treningi w tym jeden quasi akcent to dziś miało być wybieganie.
Rano była stabilizacja z elementami siły a pod wieczór trening biegowy.
Wybieganie przekładam na jutro.Cóż mam parcie na mocniejsze depnięcie i biegam bez planu to postanowiłem 400-setki pobiegać.Przerwy takiej samej długości co odcinki.Przeważnie około 3,5 minuty.
Zależało mi na pełnym wypoczynku i całą uwagę skupiałem na technice biegu.
Teraz mam czym machać to ręce robiły dobrą robotę.
Pomimo +23st,duchoty,braku wody biegło mi się znakomicie.
Nie zmęczyłem się tym treningiem i taki był cel.
Popatrzyłem w kajet i w czerwcu tamtego roku dokładnie to samo
biegałem i w takim samym tempie.Z tym,że wtedy bardziej mnie to męczyło.
Ale do formy jeszcze daleka droga.Nogi ciągną super,gorzej z wydolnością.
Waga musi iść w dół albo przerzucam się na sprinty,maks 400m.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
28.05.2014
18,9 km - 1:39'35"(5'16"/km)
Duszno,słonecznie i +23st więc lekko nie było po okolicznych pagórkach.Od 15km czułem spore odwodnienie.
Przez najbliższe 1,5-2 miesiące dłuższe treningi jak dzisiejszy nie będą mi potrzebne.
18,9 km - 1:39'35"(5'16"/km)
Duszno,słonecznie i +23st więc lekko nie było po okolicznych pagórkach.Od 15km czułem spore odwodnienie.
Przez najbliższe 1,5-2 miesiące dłuższe treningi jak dzisiejszy nie będą mi potrzebne.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
29.05.2014
7,3 km - 31'32"(4'19"/km) 8Px100m
Mało czasu wczoraj po pracy miałem i w dodatku w torbie biegowej same krótkie ciuchy a na zewnątrz tylko 9 stopni.
Tempo wyszło za szybkie ale musiałem biec aby nie zmarznąć.Po 5km osiem szybkich przebieżek i skończyłem
mokrusieńki.
W 4 dni weszło ponad 50km a w założeniach jest nie przekraczać 70km to dziś wolne od biegania,tylko stabilizacja.
7,3 km - 31'32"(4'19"/km) 8Px100m
Mało czasu wczoraj po pracy miałem i w dodatku w torbie biegowej same krótkie ciuchy a na zewnątrz tylko 9 stopni.
Tempo wyszło za szybkie ale musiałem biec aby nie zmarznąć.Po 5km osiem szybkich przebieżek i skończyłem
mokrusieńki.
W 4 dni weszło ponad 50km a w założeniach jest nie przekraczać 70km to dziś wolne od biegania,tylko stabilizacja.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
31.05.2014
6,4 km - 33'13"(5'12'/km)
W założeniach było pobiegać coś pod dyszke,ale po wczorajszej siłce łydki zakwaszone,nogi ciężkie i nie było
parcia na więcej.
Jak już się przebrałem to wypadało te pół godziny wytrzymać.Jutro mocno,może nawet baaaardzo mocno.
Miesiąc zamykam 221 km.Oby zdrowie pozwoliło w czerwcu nabiegać więcej.
6,4 km - 33'13"(5'12'/km)
W założeniach było pobiegać coś pod dyszke,ale po wczorajszej siłce łydki zakwaszone,nogi ciężkie i nie było
parcia na więcej.
Jak już się przebrałem to wypadało te pół godziny wytrzymać.Jutro mocno,może nawet baaaardzo mocno.
Miesiąc zamykam 221 km.Oby zdrowie pozwoliło w czerwcu nabiegać więcej.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
01.06.2014 - I BIEG ZIELONKI
10,4 km - 45'49"(4'25"/km)
--------------------
13,2 km (1:00'07") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Pierwsze zawody w mojej gminie potraktowałem treninigowo.Miało być mocno i było!To był praktycznie maks.
Cieszy mnie,że byłem wstanie zmusić się do tak ciężkiego biegania.Pierwszy mocny akcent od Orlenu i od razu
zostałem rzucony na głęboką wodę.
Cały czas w słońcu,duszno ponad 20st i bardzo silny wiatr.To w sumie pikuś,bo najgorsze było ukształtowanie terenu.Były to 2 pętle po 5,2km(tyle pisali orgowie i prawie tyle naliczył Garmin)z sumą podbiegów 126m na 10km.
Żeby to jeszcze były jakieś delikatne zbiegi i podbiegi,ale gdzie tam,stromo jak cholera!
Piłowanie pod górę a z góry przy puszczeniu swobodnym nóg nieźle po kolanach dawało.
Bo 60% nawierzchni to kamole,trawa,błoto,bardziej kros niż bieg uliczny.
Mnie się jednak podobało.Zacząłem wolno,wszyscy rzucili się do przodu.Kilkunastu biegaczy wyprzedziłem do 2km,kolejnych kilku do 4km i rozrzedziło się.
Był to kameralny bieg.Około 85 biegaczy startujących na 2 okrążenia i 20-25 na jedno.
Pierwsze koło w miarę bezboleśnie,na drugim czułem spore odwodnienie,lekkie zmęczenie i zacząłem namierzać kolejnych biegaczy.
Przybliżałem się,chowałem za plecami,biegłem tak z 20-30 sekund po czym odchodziłem specjalnie szybko.
Ot,taką miałem zabawę.
Udało mi się w ten sposób wyprzedzić od półmetka 6 biegaczy,chciałem jeszcze dojść gościa który biegł przede mną
jakieś 40-50m.Ponieważ ostatnie 1200-1300m to mocny zbieg,myślałem że dam radę.
Niemniej odległość się nie zmniejszała a ja już miałem dość oglądając się czy nie grozi mi strata miejsca.
Ostatnie 150m to ostro pod górę i tam straciłem pozycję.Zostałem minięty jakbym w miejscu stał.
Potem się dowiedziałem,że szans nie miałem,gość biegł pierwszą pętlę na totalnym luzie a w drugiej dokręcił śrubę(życiówka na 10km 36:58).
Bardzo ciężki bieg.19 miejsce na 80.Czas nie powala,niemniej jak spojrzeć na warunki atmosferyczne,profil i podłoże trasy plus moje roztrenowanie i pierwsze przetarcie w zawodach to jest dobrze.Jestem naprawdę zadowolony.
Nie poległem jak zdecydowana większość na drugiej pętli i zrobiłem NS....małego bo tylko 9 sekund,ale jednak.
Kolega(z maratonu z Koszyc) 2 tyg temu na atestowanej nabiegał 36:40 a teraz 40:30 .Zwycięzca tego biegu z czasem 38:10 -a wynik Jego z biegu Kazików z Radomia to 33:40.
Oczywiście nawet odejmując od swojego wyniku 4-4,5 minuty to jestem daleko od formy.....
Cóż,samo życie.Trenować trzeba,wagę zbijać i powolutku do przodu.Dziś znowu poczułem tą walkę na trasie i podobało
mi się.
Tydzień 70,1 km (5:57')
10,4 km - 45'49"(4'25"/km)
--------------------
13,2 km (1:00'07") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Pierwsze zawody w mojej gminie potraktowałem treninigowo.Miało być mocno i było!To był praktycznie maks.
Cieszy mnie,że byłem wstanie zmusić się do tak ciężkiego biegania.Pierwszy mocny akcent od Orlenu i od razu
zostałem rzucony na głęboką wodę.
Cały czas w słońcu,duszno ponad 20st i bardzo silny wiatr.To w sumie pikuś,bo najgorsze było ukształtowanie terenu.Były to 2 pętle po 5,2km(tyle pisali orgowie i prawie tyle naliczył Garmin)z sumą podbiegów 126m na 10km.
Żeby to jeszcze były jakieś delikatne zbiegi i podbiegi,ale gdzie tam,stromo jak cholera!
Piłowanie pod górę a z góry przy puszczeniu swobodnym nóg nieźle po kolanach dawało.
Bo 60% nawierzchni to kamole,trawa,błoto,bardziej kros niż bieg uliczny.
Mnie się jednak podobało.Zacząłem wolno,wszyscy rzucili się do przodu.Kilkunastu biegaczy wyprzedziłem do 2km,kolejnych kilku do 4km i rozrzedziło się.
Był to kameralny bieg.Około 85 biegaczy startujących na 2 okrążenia i 20-25 na jedno.
Pierwsze koło w miarę bezboleśnie,na drugim czułem spore odwodnienie,lekkie zmęczenie i zacząłem namierzać kolejnych biegaczy.
Przybliżałem się,chowałem za plecami,biegłem tak z 20-30 sekund po czym odchodziłem specjalnie szybko.
Ot,taką miałem zabawę.
Udało mi się w ten sposób wyprzedzić od półmetka 6 biegaczy,chciałem jeszcze dojść gościa który biegł przede mną
jakieś 40-50m.Ponieważ ostatnie 1200-1300m to mocny zbieg,myślałem że dam radę.
Niemniej odległość się nie zmniejszała a ja już miałem dość oglądając się czy nie grozi mi strata miejsca.
Ostatnie 150m to ostro pod górę i tam straciłem pozycję.Zostałem minięty jakbym w miejscu stał.
Potem się dowiedziałem,że szans nie miałem,gość biegł pierwszą pętlę na totalnym luzie a w drugiej dokręcił śrubę(życiówka na 10km 36:58).
Bardzo ciężki bieg.19 miejsce na 80.Czas nie powala,niemniej jak spojrzeć na warunki atmosferyczne,profil i podłoże trasy plus moje roztrenowanie i pierwsze przetarcie w zawodach to jest dobrze.Jestem naprawdę zadowolony.
Nie poległem jak zdecydowana większość na drugiej pętli i zrobiłem NS....małego bo tylko 9 sekund,ale jednak.
Kolega(z maratonu z Koszyc) 2 tyg temu na atestowanej nabiegał 36:40 a teraz 40:30 .Zwycięzca tego biegu z czasem 38:10 -a wynik Jego z biegu Kazików z Radomia to 33:40.
Oczywiście nawet odejmując od swojego wyniku 4-4,5 minuty to jestem daleko od formy.....
Cóż,samo życie.Trenować trzeba,wagę zbijać i powolutku do przodu.Dziś znowu poczułem tą walkę na trasie i podobało
mi się.
Tydzień 70,1 km (5:57')
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
02.06.21014
6,0 km - 31'18"(5'13"/km)
Po odwiezieniu córki do szkoły próbowałem dwoma różnymi drogami dostać się do Krakowa i korki nie z tej ziemi.
Długo nie myślałem,przebarałem się w strój biegowy i pół godzinny regener po wczorajszych zawodach.
Nogi świeżutkie,najmniejszych oznak zmęczenia....jednak wydolność u mnie do poprawy.
Po 30 minutach już żadnych korków,zaoszczędziłem dużo czasu.
Wieczorem może powtórka?
6,0 km - 31'18"(5'13"/km)
Po odwiezieniu córki do szkoły próbowałem dwoma różnymi drogami dostać się do Krakowa i korki nie z tej ziemi.
Długo nie myślałem,przebarałem się w strój biegowy i pół godzinny regener po wczorajszych zawodach.
Nogi świeżutkie,najmniejszych oznak zmęczenia....jednak wydolność u mnie do poprawy.
Po 30 minutach już żadnych korków,zaoszczędziłem dużo czasu.
Wieczorem może powtórka?