Witam.
Mam na imię Mateusz, 16 lat.
Dzisiaj dowiedziałem się, że zostałem zapisany przez moją wuefistkę na zawody międzygminne i od razu mówię, że nie jestem żadnym biegaczem i zapewne nikt z uczestników nie jest. Po prostu w moim regionie co kilka lat są organizowane takie zawody między 3 szkołami (gimnazjami) w celu zabawy i sprawdzenia, która z tych szkół jest w tym roku najlepsza. Zostałem zapisany, ponieważ jestem bardzo aktywny i sprawny fizycznie.
A teraz wielka prośba do was, jak wykorzystać te 7 dni, żeby jakoś wypaść na tych 'zawodach'?
Oczywiście będę biegał codziennie do tego czasu, ale proszę was o jakieś rady i wskazówki
Skoro żaden z twoich konkurentów nie jest biegaczem, to czym się przejmujesz?
Chcesz zaimponować wuefistce, koleżankom, kolegom, żeby nie prysł czar aktywności i sprawności fizycznej?
fajnie że są takie zawody, tylko mogliby wam mowic o nich wcześniej i trenowac i edukowac np. w zakresie biegania. psioczę, bo widzę, że od 20 lat nic sie zmieniło w tym zakresie.
w tydzien to chyba nic tam jakos nie poprawisz drastycznie.
moze zrob sobie jakies interwały tj. po 15 min truchtu, bardzo szybkie 400m potem 400 m odpoczynku i tak z 6 razy a na kocu jeszcze 15 truchtu.
sproboj kilka razy przebiec te 1400 tak abys wiedział jak sie porządnie zmeczyc na takim dystansie.
Trzeba jasno sobie powiedzieć, że przez tydzień się nie poprawisz, ale na pewno możesz się solidnie przygotować do zawodów i jeśli tak jak piszesz jesteś bardzo sprawny to możesz uplasować się wysoko. Generalnie na takich zawodach szkolnych, większość (80% osób) zaczyna bardzo szybko, a potem nie mają siły, więc tak jak poprzednik napisał musisz dokładnie zobaczyć ile to jest 1400 m i przemyśleć sobie jak szybko możesz biegnąć. Potem możesz sobie wziąć zegarek, odmierzyć, dajmy na to, 200m i badać sobie w zależności od szybkości jak się męczysz po tych 200m, np. przebiegając najpierw w 1min, potem odpoczynek i np. 50 sek., potem 45 sek., potem zastanowić się czy jesteś tym tempem w stanie przebiec 7 takich odcinków.
Oczywiście, zdaję sobie z tego sprawę, że w tydzień nie osiągnę za wiele, ale jak to powiedział photon, mogę się przygotować, żeby potem nie okazało się, że będę wypluwał płuca i miał nogi z waty, ponieważ nie ocenie dobrze moich możliwości.
'mały miś' oraz 'photon' wielkie dzięki za rady
Skoro żaden z twoich konkurentów nie jest biegaczem, to czym się przejmujesz?
Chcesz zaimponować wuefistce, koleżankom, kolegom, żeby nie prysł czar aktywności i sprawności fizycznej?
Widzę, że jesteś jednym z tych typów ludzi, którzy lubią wszystko krytykować
Nawet jeśli chciałbym komuś zaimponować, to jest w tym coś złego?
Natomiast pamiętaj ze w bieganiu zawsze ktoś kiedyś będzie lepszy i powstaje tylko pytanie kto i kiedy hehehe jednak na tej samej zasadzie możesz być mistrzem swiata w dowolnej sekundzie.
Takie zawody zostały mi w głowie, i nawet po 30-paru latach dokładnie mam ten bieg i ten wynik przed oczami. Wtedy 400m w 59,2. Ten wynik pobiłem dopiero po 30 latach
Tak jak koledzy piszą: Możesz jeszcze 2 razy pobiegać. Ale nie za dużo. Przebiegnij się 1500m żebyś wiedział ile to jest... a to jest bardzo dużo. Z reszta popieram kolegów u góry.
Jak masz tydzień do zawodów, to przed nimi możesz zrobić jeszcze dwa mega-lekkie (to jest bardzo ważne, bo nawet jak jesteś sprawny, to nie wiadomo jak ciało zareaguje na dłuższy bieg - żebyś się nie zjechał) truchty 20-30 minut i jeden-dwa treningi poświęcone wyczuwaniu tempa i poznawaniu szybkości, z jaką możesz biec.
Te truchty mogą Ci pomóc osiągnąć lepszy czas, bo u osób niebiegających występuje coś w rodzaju podświadomego szoku przy wysiłku. Jak podczas treningu trochę się przyzwyczaisz do tego ruchu, na zawodach mniej energii zużyjesz na zestresowanie biegiem (nie Twoje psychiczne, tylko organizmu wewnętrzne). I w ten sposób można o parę procent swoje osiągi poprawić nawet po jednym treningu, jak ktoś wcześniej w ogóle nie biegał - sprawdzone. Dlatego warto, bo truchtem sobie nie zaszkodzisz, JAK BĘDZIE BARDZO LEKKI.
Trening tempa może być z kolei przydatny do tego, o czym pisali przedmówcy. Krótko mówiąc - jak wyczujesz tempo, poznasz je i choć trochę się z nim oswoisz, będzie Ci łatwiej i więcej z siebie wyciśniesz. Oswoisz to oznacza też: poznasz, jak ciężko będzie. Nie ma co się oszukiwać, dystanse ~1500 metrów to nie są biegi przyjemne, więc dobrze będzie, jak sam się o tym przekonasz jeszcze przed zawodami: aby na zawodach to "zdziwienie" Cię nie wyłączyło z gry.
Tu też musisz pamiętać, żeby nie przesadzać. Możesz polatać w różnych tempach odcinki po 200-400 metrów, ale na długich przerwach (to nie jest trening wydolności, tylko trzymania tempa) i NIGDY NA MAXA - na zawodach będziesz przecież musiał biec tym tempem kilka razy więcej.
Dwa dni przed startem koniecznie wolne, trzeci dzień przed może być całkiem wolny albo jakieś kilkanaście minut truchtu zakończone dwoma czy trzema przebieżkami (odcinek ok. 100 metrów biegany szybko, ALE LUŹNO I NIE SPRINTEM).
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
Mam takie pytanie. Jak rozplanować ten bieg na zawodach? Chodzi o to czy wystartować w miarę szybko, żeby zająć jakąś dobrą pozycję, potem trzymać swoje tempo, a na koniec przyśpieszyć ile sił w nogach, czy może inaczej? Moim zdaniem to najlepszy scenariusz, no ale ja się nie znam. Co o tym sądzicie?
Po pierwsze sie nie przejmowac.
Po drugie, nie robic sobie zawodow zanim one nastapia.
Po trzecie, opracowac zelazna strategie (zwykle ten kto wolniej zaczyna, ten szybciej konczy)
Po czwarte, dobrze sie bawic.
Osobiscie obral bym sobie za punkt honoru by nie byc ostatnim.
Kiedys Zatopek mial takiego upatrzonego kolesia na zawodach. Wygral z nim, byl przedostatni, i byl to poczatek jego lekkoatletycznej kariery.
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Mam takie pytanie. Jak rozplanować ten bieg na zawodach? Chodzi o to czy wystartować w miarę szybko, żeby zająć jakąś dobrą pozycję, potem trzymać swoje tempo, a na koniec przyśpieszyć ile sił w nogach, czy może inaczej? Moim zdaniem to najlepszy scenariusz, no ale ja się nie znam. Co o tym sądzicie?
trzymaj się zaraz za czołówką, przy okazji schowaj się przed wiatrem (zakładając, że tempo nie jest za mocne) i wyskocz z mocnym finszem