ból, przemęczenie nóg

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
goodmorning
Wyga
Wyga
Posty: 120
Rejestracja: 11 gru 2011, 10:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam na forum:)

Powód z jakiego tu piszę wygląda następująco: Od ok. 3 lat biegam regularnie- 5 razy w tygodniu, dystanse od 8 do 15 km. Generalnie tygodniowo ok . 50 km. Miesięcznie ok. 200 km. W ubiegłym roku zaliczyłam 4 półmaratony z najlepszym czasem 1:40. Od jakiegoś czasu jednak odczuwam niesamowity spadek formy objawiający się głównie w uczuciu przemęczonych nóg. Podczas samego biegania nie jest najgorzej, może pierwsze km a potem już jakoś idzie, jednak tempo żółwie i jest to tylko klepanie km. Reszta dnia to katorga, pieczenie, ból, kucie. Dosłownie nogi wołają o amputację ;). Myślałam, że dam radę jakoś zmniejszając dystanse to " rozbiegać" ale ostatni bieg, który zrobiłam w piątek 8 km był już z przerwami co wcześniej nigdy mi się nie zdarzało. Domyślam się, że muszę dać po prostu im się zregenerować bo monotonia treningów pewnie do tego doprowadziła. Plus możliwe że braki w diecie. W każdym razie w tym roku zaplanowałam swój pierwszy maraton 28 września. Do tego czasu jeszcze sporo czasu ale żeby zacząć przygotowania pierw niestety muszę zacząć od doprowadzenia nóg do użytku. W tej chwili nawet chodzenie stanowi problem chyba większy niż na drugi dzień po półmaratonach. I tu rodzą się moje pytania, chociaż wiem, że nie znajdę na to jednoznacznej odpowiedzi. Ile mniej więcej czasu dać sobie luzu żeby mimo wszystko nie stracić formy. Chociaż jak tak myślę to ostatnie biegi nie wykazywały żadnej formy a jedynie zajezdzanie nóg. Jeśli zrobię teraz tydzień przerwy to czy po nim zaczynać plan treningowy pod maraton? czy tydzień to za mało? za dużo? kto co myśli z chęcią wysłucham innych biegaczy:)

pozdrawiam
PKO
Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

goodmorning pisze:Witam na forum:)

Powód z jakiego tu piszę wygląda następująco: Od ok. 3 lat biegam regularnie- 5 razy w tygodniu, dystanse od 8 do 15 km. Generalnie tygodniowo ok . 50 km. Miesięcznie ok. 200 km. W ubiegłym roku zaliczyłam 4 półmaratony z najlepszym czasem 1:40. Od jakiegoś czasu jednak odczuwam niesamowity spadek formy objawiający się głównie w uczuciu przemęczonych nóg. Podczas samego biegania nie jest najgorzej, może pierwsze km a potem już jakoś idzie, jednak tempo żółwie i jest to tylko klepanie km. Reszta dnia to katorga, pieczenie, ból, kucie. Dosłownie nogi wołają o amputację ;). Myślałam, że dam radę jakoś zmniejszając dystanse to " rozbiegać" ale ostatni bieg, który zrobiłam w piątek 8 km był już z przerwami co wcześniej nigdy mi się nie zdarzało. Domyślam się, że muszę dać po prostu im się zregenerować bo monotonia treningów pewnie do tego doprowadziła. Plus możliwe że braki w diecie. W każdym razie w tym roku zaplanowałam swój pierwszy maraton 28 września. Do tego czasu jeszcze sporo czasu ale żeby zacząć przygotowania pierw niestety muszę zacząć od doprowadzenia nóg do użytku. W tej chwili nawet chodzenie stanowi problem chyba większy niż na drugi dzień po półmaratonach. I tu rodzą się moje pytania, chociaż wiem, że nie znajdę na to jednoznacznej odpowiedzi. Ile mniej więcej czasu dać sobie luzu żeby mimo wszystko nie stracić formy. Chociaż jak tak myślę to ostatnie biegi nie wykazywały żadnej formy a jedynie zajezdzanie nóg. Jeśli zrobię teraz tydzień przerwy to czy po nim zaczynać plan treningowy pod maraton? czy tydzień to za mało? za dużo? kto co myśli z chęcią wysłucham innych biegaczy:)

pozdrawiam
Po dwóch tygodniach przerwy forma zaczyna wyraźnie spadać, ale też dużo łatwiej z nią wrócić, niż w przypadku jakbyś zaczynał od zera. Mniej więcej tak to można przedstawić:

Obrazek

Nie ma sensu byś zaczynał cykl pod maraton na przemęczeniu, bo się zajedziesz. Skoro regularnie biegasz od 3 lat, nawet jeżeli zrobisz sobie miesiąc przerwy, spokojnie dasz radę się przygotować - 2 tyg rozbiegówki + 12 tygodni cyklu. A przerwa też nie musi oznaczać siedzenia kołkiem - chociażby godzinne sesje na rowerze pozwolą Ci zahamować spadki w wydajności tlenowej.
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
goodmorning
Wyga
Wyga
Posty: 120
Rejestracja: 11 gru 2011, 10:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dziękuję za odpowiedz:). Po tygodniowej przerwie dziś zrobiłam trening 6 km rozbiegania do tego 6 przebieżek po tartanie, ból przez ten czas znacznie się zmniejszył ale jeszcze nie ma rewelacji. Jednak chciałam sprawdzić jak będzie. Tak teraz się tylko zastanawiam czy przebieżki nie były ryzykiem i trzeba było pozostać przy samym lekkim rozbieganiu.
goodmorning
Wyga
Wyga
Posty: 120
Rejestracja: 11 gru 2011, 10:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dziś zmęczenie- ból w skali 10 tak oceniam na 7 czyli dalej kiepsko... Dziś dzień bez biegania, lekko na rowerze. Czy jutro dalej spróbować lekkie 6 km rozbiegania? boję się, że te przebieżki były za mocne
Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

goodmorning pisze:Dziś zmęczenie- ból w skali 10 tak oceniam na 7 czyli dalej kiepsko... Dziś dzień bez biegania, lekko na rowerze. Czy jutro dalej spróbować lekkie 6 km rozbiegania? boję się, że te przebieżki były za mocne
Ja bym czekał z przebieżkami na maks 5 pkt zmęczenia, ale ja ogólnie nie forsuję się jak boli (i nie robię regeneracji jak nie boli)
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
goodmorning
Wyga
Wyga
Posty: 120
Rejestracja: 11 gru 2011, 10:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

no właśnie tydzień nie biegania plus mega pogoda i tak mnie poniosło na ten piękny, nowy tartan tuż przy mojej trasie biegowej...:) skusił mnie jak diabeł. Ale teraz faktycznie póki ból i zmęczenie nie zejdzie nic szybkiego nie będę robić. Tylko nie wiem jak z tymi delikatnymi rozbieganiami jaki kilometraż lub ile czasowo mogę sobie pozwolić. Z jednej strony ten stan nóg zaczął powodować już dyskomfort psychiczny i ten tydzień przerwy był całkiem fajny a z drugiej strony obawiałam się pierwszego treningu po przerwie. Nie wiem czy jeszcze w tym tygodniu coś próbować czy dalej przedłużyć przerwę?
goodmorning
Wyga
Wyga
Posty: 120
Rejestracja: 11 gru 2011, 10:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

A i jeszcze myślę czy może jakaś krioterapia plus masaż pomogły by regeneracji
Awatar użytkownika
gener
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 37
Rejestracja: 02 sty 2014, 13:52
Życiówka na 10k: 58:17
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Czesc goodmorning interesuje mnie Twój przypadek boleści. Piszesz, że trenujesz od 3 lat. Ciekaw jestem jakeś zwiększała objętość w ciągu tak długiego czasu? Czy akcenty stanowiły około 8 do 10% całej objętości? Ja bym sobie przeszedł do szybkich marszy i zastanowił się czy nie zbyt wysoko wisi poprzeczka. Siegnij po mądrość Adama Klaina, który czesto wspominał na tym forum o problemie dużych intensywności na początku. Sam biegam okolo 0,5 roku i jak czytam o czym piszesz to zastanawiam, czy mnie coś takiego nie dopadnie za 2 lata. Teraz widzę, że jeśli planuję biegać dla zdrowia długo i szczęśliwie to nie ma co szalec z pobijaniem własnych rekordów nawet w ostatnim kilometrze biegu biegnąc spokojne początkowo BNP.
goodmorning
Wyga
Wyga
Posty: 120
Rejestracja: 11 gru 2011, 10:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Hej

Szczerze mówiąc muszę się przyznać, że stan nóg spowodowała monotonia treningów. W okresie gdzie nie planowałam startów nie urozmaicałam treningów i było to jedynie klepanie kilometrów. Dopiero przed zbliżającym się półmaratonem zaczynałam robić zakresy i siłę biegową. Wtedy to miało ręce i nogi ;). A tak to tylko przeklepane kilometry. Bywały okresy gdzie nawet ciężko było mi zwiększyć kilometraż na jednorazowym treningu bo tak przywykłam do biegania po 10 km 5 razy w tygodniu. Więc chyba w moim przypadku nie wysoka poprzeczka a wygodnictwo lub coś w tym stylu. Ale teraz biorę się za mądrzejsze trenowanie i nie tylko w okresach przygotowawczych tak sobie obiecuję ;). Dziś byłam dowiedzieć się o krioterapię i masaż limfatyczny i chyba spróbuję kilku sesji. Mam nadzieję, że od czerwca wskoczę w plan treningowy pod maraton wrześniowy w Warszawie.
goodmorning
Wyga
Wyga
Posty: 120
Rejestracja: 11 gru 2011, 10:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

dziś lekko 6 km, teraz ból znośny ale martwi mnie napięcie ( uczucie drętwienia) nad kolanem lekko po wewnętrznej stronie. Nie jest to jakiś ból ale bardziej uczucie jak by było spuchnięte i opuchlizna blokowała ruch kolana lecz opuchlizny nie widać.
zwiastun
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 43
Rejestracja: 17 wrz 2012, 14:08
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam,

Ciekawi mnie jaki rodzaj bólu cię męczy i czy dotyczy całych nóg, czy tylko jakichś konkretnych miejsc? Mi przydarzyło się być może coś podobnego. Tzn. pod koniec przygotowań do 9 PM Warszawskiego podczas treningów zaczęły mnie łapać skurcze w udach. Myślałem, że to brak magnezu i potasu, lub sodu więc zacząłem trochę suplementować. Półmaraton przebiegłem bez skurczy (zrobiłem 5 dni przerwy przed startem), ale jak po kilku dniach zacząłem kolejne treningi zaczęło się znowu, z tym że nieco inaczej. To znaczy zaczęły się zakwasy (w udach). Zabawne, bo biegam od niemal czterech lat i przez cały ten czas zawsze się zastanawiałem czy nie trenuję za lekko bo zakwasów nie miewałem. A teraz wystarczy, że przebiegnę kilka kilometrów i już po paru godzinach zaczynam je czuć. I to podczas zwykłego chodzenia. Jest to tym bardziej dziwne, że po starcie w PW trochę odpuściłem. Trenuję co trzy, cztery dni (zamiast co dwa) bo chciałem trochę się zregenerować przed rozpoczęciem przygotowań do jakiegoś jesiennego maratonu. Dodam, ze dzisiaj zrobiłem badanie potasu, sodu (w normie) i magnezu (tutaj przy normie od 1,6 do 2,3) badanie wykazało 2,4. Czyli chyba nie potrzebnie suplementuję. A mimo to boli...
goodmorning
Wyga
Wyga
Posty: 120
Rejestracja: 11 gru 2011, 10:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

U mnie z kolei dolegliwości dotyczą od kolan ( włącznie) w dół. Generalnie jest to uczucie silnie przemęczonych nóg, jak bym się mega długo nastała albo nachodziła i miała zmęczone nogi. Najbardziej ciągnie on wzdłuż piszczeli, przynajmniej takie mam wrażenie. Myślę czy też nie może to być związane z żyłami bo mam dość uwydatnione. Szczególnie po wysiłku lub gdy jest gorąco to od kolan do kostek widzę wszystkie żyły w nogach:). Dziś byłam na zabiegu krio i zobaczę czy będzie jakaś poprawa. do tej pory biegałam prawie codziennie robiąc sobie dwa dni wolne zazwyczaj czwartek i niedziela. Teraz biegam co drugi dzień więc wypada mi jutro. Jakiś czas temu robiłam badanie na potas, magnez i sód i o dziwo miałam lekko zawyżone, wtedy łapały mnie niesamowite skurcze łydek i drgania mięśni. Teraz skurcze nie są aż tak częste i mocne. Boję się trochę że czas mi ucieka do przygotowań do maratonu:)
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ