Komentarz do artykułu "Bibgate" - oszustwo na Boston Marathon!
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
ale jeśli go wygrasz to już podatek zapłacisz.
- rockduck
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1077
- Rejestracja: 12 lip 2011, 14:26
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Szczerze mówiąc to co kulawy napisał w pełni oddaje to co ostatnimi czasy czułem czytając 90% relacji - esencja organizacji zawodów czyli rywalizacji sportowej umyka startującym i chyba dla wielu złamanie trójki w Bostonie w wymiarze sportowym znaczy więcej niż w Dębnie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sorry, ale to wy czegoś nie rozumiecie. dzisiejsze biegi w większości nie są żadnymi zawodami sportowymi a więc ich esencją nie jest rywalizacja. to imprezy sportowe a ich esencją jest wspólne uprawianie sportu. startując w maratonie nie robię tego, żeby go wygrać, więcej, w dupie mam kto wygra, i tak go nawet przez chwile nie zobaczę, i nie ma to żadnego znaczenia.
ja rozumiem, że was - walczących o prawdziwe larwy, tfu, laury zwycięstwa - boli dupa, że większość nie docenia walorów rywalizacji, no ale cóż, musicie chyba się z tym pogodzić.
rockduck, mnie nic nie umyka, ja to po prostu lekceważę.
ja rozumiem, że was - walczących o prawdziwe larwy, tfu, laury zwycięstwa - boli dupa, że większość nie docenia walorów rywalizacji, no ale cóż, musicie chyba się z tym pogodzić.
rockduck, mnie nic nie umyka, ja to po prostu lekceważę.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Ale kogo interesuje pierwsze miejsce? Chodzi o wygranie w loterii.
Zachęcam pomysłodawcę galerii z tymi nieszczęśnikami bez numerów, do zorganizowania biegu za 1000 złotych wpisowego. Na mecie zamiast kiełbaski i talonu do spa, kajdany i miejscówka przy wiośle. Będzie miał wtedy galerię na miarę galery.
Zachęcam pomysłodawcę galerii z tymi nieszczęśnikami bez numerów, do zorganizowania biegu za 1000 złotych wpisowego. Na mecie zamiast kiełbaski i talonu do spa, kajdany i miejscówka przy wiośle. Będzie miał wtedy galerię na miarę galery.
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
podobno w bostonie trasa trudniejsza więc to oczywisterockduck pisze:chyba dla wielu złamanie trójki w Bostonie w wymiarze sportowym znaczy więcej niż w Dębnie
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…
- rockduck
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1077
- Rejestracja: 12 lip 2011, 14:26
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Ale lekcewazysz tez to ze przygotowujesz się na konkretny czas ? Bo dla mnie zawody to jest wisienka na torcie przygotowań , tyram kilka miesięcy żeby mieć satysfakcję z tego ze się udało lub tez nie.
Lata mi to czy biegnie obok 500 czy 5000 ludzi
Lata mi to czy biegnie obok 500 czy 5000 ludzi
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
czy walczysz o życiówkę, czy biegniesz treningowo, towarzysko, czy dla losowania, jaką to robi różnicę?
tak czy owak kupujesz bilet na imprezę sportową.
mogę iść do kina na "atak krwiożerczych pomidorów 8" albo na "fargo". mogę isć tam popłakać się ze wzruszenia, mogę pośmiać się, czy poobłapiać dziewczynę w ostatnim rzędzie. mi to jedno.
nie wciskam się na krzywy ryj, tylko kupuję produkt
tak czy owak kupujesz bilet na imprezę sportową.
mogę iść do kina na "atak krwiożerczych pomidorów 8" albo na "fargo". mogę isć tam popłakać się ze wzruszenia, mogę pośmiać się, czy poobłapiać dziewczynę w ostatnim rzędzie. mi to jedno.
nie wciskam się na krzywy ryj, tylko kupuję produkt
Ostatnio zmieniony 14 maja 2014, 10:17 przez f.lamer, łącznie zmieniany 2 razy.
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 654
- Rejestracja: 23 lis 2012, 18:53
- Życiówka na 10k: 48
- Życiówka w maratonie: 4:50
- Lokalizacja: Piaseczno k/Warszawy
Różni ludzie, różne potrzeby. Dopóki wszyscy przestrzegają reguł, nie ma z tym żadnego problemu.rockduck pisze:Lata mi to czy biegnie obok 500 czy 5000 ludzi
- rockduck
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1077
- Rejestracja: 12 lip 2011, 14:26
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
No właśnie , dlatego skoro mam tyle kin dookoła to glupio byłoby mi się wciskac na krzywy ryj żeby obejrzeć film ot poszedlbym do innego , mniejszego w Koziej Wólce zwłaszcza ze Fargo w Warszawie będzie tym samym Fargo w Koziej
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 654
- Rejestracja: 23 lis 2012, 18:53
- Życiówka na 10k: 48
- Życiówka w maratonie: 4:50
- Lokalizacja: Piaseczno k/Warszawy
Po co miałbyś się fatygować do Koziej Wólki, skoro wielkość kina jest Ci obojętna?rockduck pisze:No właśnie , dlatego skoro mam tyle kin dookoła to glupio byłoby mi się wciskac na krzywy ryj żeby obejrzeć film ot poszedlbym do innego , mniejszego w Koziej Wólce zwłaszcza ze Fargo w Warszawie będzie tym samym Fargo w Koziej
Bez znaczenia, ważne, żebyś zapłacił za bilet.Lata mi to czy biegnie obok 500 czy 5000 ludzi
PS. W Koziej Wólce też da się biegać.
- rockduck
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1077
- Rejestracja: 12 lip 2011, 14:26
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
żeby nie wciskac się na krzywy ryj w Warszawie.
A biegać da się wszędzie.
A biegać da się wszędzie.
- WojtekM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1991
- Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radzionków
ale wszędzie za bilet zapłacisz - tylko w małym kinie w Koziej trochę mniej niż w Multikinie w Warszawie.
nieszczęśnicy bo mieli pecha, że ktoś chwycił ich na cwaniaczeniu???yacool pisze:Zachęcam pomysłodawcę galerii z tymi nieszczęśnikami bez numerów
Go Hard Or Go Home
- rockduck
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1077
- Rejestracja: 12 lip 2011, 14:26
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Zaplace.
Dlatego ja ich nie bronie, bo dla mnie szkoda byłoby zachodu żeby bawić się w takie akcje skoro kin/maratonów/ultra mam dookoła pod dostatkiem.
Dlatego ja ich nie bronie, bo dla mnie szkoda byłoby zachodu żeby bawić się w takie akcje skoro kin/maratonów/ultra mam dookoła pod dostatkiem.
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
rockduck, jest znacznie lepiej niż myślisz!rockduck pisze:chyba dla wielu złamanie trójki w Bostonie w wymiarze sportowym znaczy więcej niż w Dębnie
no ale medal z Bostonu to w końcu też produkt, jak każdy inny.
te parę sztuk przynajmniej się nie zmarnuje, zawisną może w jakimś gabinecie stomatologicznym, czy kancelarii (pozdro team palestra ) na odpowiednio eksponowanym miejscu i będą generować efekt prestyrzu
--------------
szansą. myślisz, że dla zakontraktowanych Kenijczyków to jest produkt/usługa?f.lamer pisze:a czymże więcej jest maraton niż li tylko usługą organizacji wyścigu?
dla elity, która na tym też, prawie na pewno, zarobi?
dla sub-elity, która ma na to jakieś - mniej czy bardziej realne ,szanse?
dla dla ludzi, którzy chcieliby (i mają ku temu możliwości) dostać się do jednej z tych grup?
wreszcie - dla ambitnych amatorów, dla których nawet, jeśli wymiar finansowy nie istnieje, trening, poprawa wyników i cały związany z tym system wartości przynosi istotne korzyści pozafinansowe - też jest szansą.
dla pana Andrzeja Krzyszkowskiego, który właśnie pobił rekord Polski m60?
w takim systemie wartości bieganie bez numeru po prostu mija się z celem.
natomiast w momencie, kiedy zaczynamy traktować zawody sportowe jako produkt - zaczyna się złodziejstwo biegania bez numeru czy handel blaszkami z Bostonu.
i nie ukrywam, że mnie to niepomiernie bawi.
---------
miałem okazję obserwować, jak wygląda organizacja zawodów w mniej popularnych dyscyplinach:
robią to pasjonaci dla pasjonatów (czy raczej ludzie których łączy jakaś cześć systemu wartości), wpisowe ma pokryć koszty - i tyle.
problem startów bez numeru po prostu nie istnieje.
to co się dzieje w bieganiu jest prostą konsekwencją jego utowarowienia - niczym więcej.
bo ludzie zawsze kradli.
i będą kraść.
od kiedy maratony stały się towarem - stały się po prostu kolejnym, mniej czy bardziej atrakcyjnym, celem.
zdrówko
mastering the art of losing. even more.