XIII CRACOVIA MARATON
Bieg:
Pogoda: 15st, niebo częściowo zachmurzone <choć wiecej było chmur>, wiatru brak, deszcz <nie duży, nie długo ale był>
Dystans / Czas / Tempo
5km 005m / 22min 28s / 04:29
5km 000m / 22min 44s / 04:33
5km 004m / 22min 30s / 04:30
5km 006m / 23min 20s / 04:40
5km 004m / 23min 59s / 04:48
5km 004m / 25min 31s / 05:06
5km 002m / 26min 56s / 05:23
5km 003m / 28min 30s / 05:42
2km 168m / 11min 08s / 05:08
zawody
W sumie:
42km 195m / 3h 27min 06s / 04:54/km
Moje obawy się sprawdziły, to czego obawiałem się najbardziej dopadło mnie wcześniej niż się spodziewałem, ale po kolei.
Wszystko szło idealnie od samego rana, wstałem, zjadłem, zrobiłem to co trzeba i jazda do Krakowa. Na miejscu nieco rozciągania,
troche truchtania ostatnia kosmetyka, tradycyjnie buziak od żonki i na ok 3min przed startem udałem się do swojej strefy, czyli pod
balony na 3:15. W zegarku na wirtualu wklepałem 3:12, ustawiłem się nieco przed balonami co by mieć wiecej miejsca na strefach
z wodą i jedzeniem, spotkałem jeszcze Tomka <Pulchniaka> i razem po wystrzale ruszyliśmy na trase.
Oprawa świetna, brawa dla orgów! Kibiców mnóstwo! Fajna pogoda, bez wietrzna z chmurami, choć nieco troche duszno jak słońce wyszło,
ale ogólnie super! W sumie moge przenieść się od razu na 21km bo do niego biegło się super, czadowo, w miare równo i z uśmiechem na ustach

Na połówce miałem na zegarku coś w okolicach 1:36:XX czyli gut! Teraz tylko zrobić ten czas x2, na końcu przyspieszyć i bedzie !@#$%
Niestety nie było tak różowo

! Zapomniałem dodać że przez te 21km <i później z resztą też> spotykałem dużo znajomych osób na nawrotkach i dużo osób z forum <Sylwka, Mariusza, Pawła <sosik> Pozdrowionka, i dodawanie sobie otuchy to było to coś

Dobra, wracając do biegu, na 23km miałem już ochote zejść z trasy, wiem wiem słaby pomysł ale zaczęły się myśli że nie dla psa kiełbasa,
że co ja to biegałem żeby w głowie taki sobie czas założyć i takie tam bzdety. Na 25km po raz pierwszy chyba w mojej "karierze" biegowej
chwyciła mnie kolka! Pomyślałem WTF!!!! Od czego? Pomogły głębokie wdechy, ale na chwile! Później jeszcze wracała co jakiś czas!
Na ok 30km zakuło mnie po raz pierwszy w prawej łydce. Od razu wypiłem pół szota z magnezem, puściło. Nieco wcześniej bo na ok 28km
krzyknąłem żonce z uśmiechem na twarzy że będe miał poślizg na mecie o jakieś 30min <co by się zbytnio nie denerwowała

>
Marcin <Marjas> dopingował mnie pare razy i pare razy cyknął fotke, dzieki wielkie! Ciekaw jestem jakie miny miałem
Generalnie wiedziałem że nici z fajnego wyniku więc starałem się biec że tak powiem w tlenie i uważając szczególnie na prawą łydke.
Każde nawet minimalne wzniesienie bądź przyspieszenie to skurczybyk łapał. Na ok 36km dopingowała mnie rodzina z którą poprzybijałem piątki,
pogadałem nieco z dziećmi i ruszyłem. Na 37,5km złapał mnie najmocniej i niestety musiałem się zatrzymać i go chwile porozciągać.
Ruszyłem, pełen obaw kiedy nastepnym razem mnie chwyci, ale już do samej mety mi odpuścił! Biegłem sobie ślamazarnie, nie zwracając
żadnej uwagi na to że mnóstwo osób mnie mija, psycha akurat wtedy była mocna, albo po prostu miała już wszystko głęboko w d...ie
40km to ponowny doping ze strony Marcina i jego rodziny, jeszcze raz dzieki

! I tak sobie truchtając dotarłem do mety nawet zbytnio nie przyspieszając. Szpaner z tłumów kibiców na ulicy Grodzkiej do samej mety był rewelacyjny!!! Życzył bym sobie takiego dopingu na każdych zawodach! Rewelka! Dobiegłem w sumie z uśmiechem na ustach wyprzedzany przez dużą ilość biegaczy. Jestem świadom tego że czas nie jest
taki jak bym sobie tego życzył. Jestem świadom też tego że ten trening który robie nie jest na pewno pod maraton! Jak bym chociaż jeździł tyle na rowerze co przed MW to może, może a tak to nie jestem przygotowany na takie czasy w maratonie.
Nie moge się do niczego przyczepić odnośnie pogody, punktów odżywiania które były genialne jak dla mnie <dużo bananów, cukru i czekolady>, odnośnie wody która była podawana bardzo czesto i na długich stołach. Trasa była płaska, fakt dużo nawrotek ale to aż tak mi nie przeszkadzało.
Pretensje moge miec tylko do siebie, co w sumie chyba po raz pierwszy biore na klate z czystym sumieniem czas który uzyskałem
Co do samego czasu z pozytywnej strony to uzyskałem drugi mój najlepszy czas na tym dystansie

i poprawiłem się co do poprzedniej edycji CM o ponad 2min
Ps. Ewidentnie znowu się u mnie sprawdziło że wiosenne starty mi wybitnie nie wychodzą! Dlaczego? Tego jeszcze nie wiem ale się dowiem

Ps2. Dzieki wszystkim za trzymanie kciuków!
Ps3. W tym roku maratonu już nie biegne, a w nastepnym roku to jeszcze nie wiem ale raczej też odpuszcze!