Sylw3g - Być jak Tommy Lee Jones w "Ściganym"

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

02.05.2014 - "Dzień Flagi"

Obrazek

II Bieg Flagi
by Entre.pl team.

Wynik: 36:01
Średnie tempo: 3:40
Miejsce Open: 21/z 600
Miejsce M20: 9/ze 100


Międzyczasy z Garmina:
1 3:32.4
2 3:37.0
3 3:44.7
4 3:36.8
5 3:41.0
6 3:40.9
7 3:44.9
8 3:45.5
9 3:40.4
10 2:56.7


Trasa/Warunki:
Wietrznie, mokro, kręto i z długim, ciągnącym się przez sześćset metrów podbiegiem o osiemnastometrowym przewyższeniu. Trzy pętle.

----------------------------

Obrazek

Co żem uczynił <Łapie się za głowę> :hahaha:
Nawet biorąc pod uwagę te 9,8km, to i tak obaliłem Danielsa, który sugerował, że dychę zrobię w 37:33 :hahaha:

Jeszcze to do mnie chyba nie dotarło (spałem 4h).
Ahoj!
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

03.05.2014 - Vivat Król! Vivat Konstytucyja! Vivat wszystkie stany!

Obrazek

Rano:
Trochę truchtania...
8x200m/200 trucht (39~42) - z grupą.
Trochę truchtania...

Wieczorem:
10KM E (4:39min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------


Rano byłem też na Biegu Konstytucji jako kibic. Musiałem jednak uciec przed deszczem i nie wytrwałem zbyt długo.

04.05.2014


Obrazek

6KM E (4:55min/km)
5KM T (3:52min/km)
1KM E (4:43min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------


Wróćmy jeszcze do ostatniego startu. Trasa wynosiła dokładnie 9870metrów i wiem, że można ufać zapewnieniom organizatorów odnośnie tej wartości - mierzona była w dokładnie ten sam sposób, co przy atestach PZLA, no i mniej więcej zgadza się to z odczytem z Garmina. Brakło więc blisko dwustu metrów.

Muszę też jednak posypać głowę popiołem, bo w wyniku radości mojej i znajomych, nie zwróciłem uwagi, że mimo nawet tego podbiegu, to i tak profil był dość łaskawy. Spójrzcie:


Obrazek

Co nie oznacza jednak, że wynik nie jest bardzo dobry. Widzę po stawce, że jestem bardzo wysoko względem niedawnych możliwości. To jest niewątpliwie mój najlepszy bieg na dychę. Czuję moc. Jakiś czas temu, na zadane pytanie odnośnie formy, pewien biegacz odpowiedział przy mnie mniej więcej coś takiego: "Aż się boję samego siebie".

I powiem Wam, że dziś i ja boję się samego siebie.

Atestu nie było, więc życiówki nie ma, ale jak zdrowie pozwoli, to za jakiś czas się z nią policzę.
Ahoj!
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

06.05.2014

Obrazek

10KM E (4:39min/km)
Przebieżki: 5x20sec/20sec
Rozciąganie - 20min
----------------------------


Strasznie szybko
:tonieja:

07.05.2014

Obrazek
Stadion Agrykola

2KM E (5:22min/km)
4x2000m /p 800m Trucht:
#1 - 7:28 (3:44min/km)
#2 - 7:23 (3:41min/km)
#3 - 7:27 (3:44min/km)
#4 - 7:21 (3:40min/km)
1,2KM E (5:26min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------


Obrazek

Bardzo późno. Zacząłem jakoś przed 22 :tonieja: Na stadionie pozostały już tylko niedobitki.
Trening w sumie bez historii; nic ciekawego się nie działo. Biegło się bardzo fajnie :taktak: W ogóle fajnie mi się ostatnio biega.

Ahoj!
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

08.05.2014

Obrazek

12KM E (4:36min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------


I znowu bardzo szybko. Trzeba będzie zacząć jednak patrzeć na zegarek.

09.05.2014


Obrazek

Rozgrzewka:
2KM E (5:00min/km)
Przebieżki: 3x100/100

Warsaw Track Cup - 3000m
Wynik: 10:16 (Garmin)

1,2KM E (5:25min/km)
Sprinty: 2x50m

Sztafeta 4x400m
Wynik (mój): 1:02 (Od momentu przejęcia pałeczki)

Schłodzenie:
2KM E (5:32min/km)
----------------------------


Obrazek

Co to był za dzień :nowiesz:

Warsaw Track Cup to dość specyficzne zawody w światku amatorskiego biegania. Rzadko kiedy mamy okazję pobiec dystanse krótsze od 5km, to też warto czasami na siebie ten świeży bodziec nałożyć i wziąć udział w tej imprezie. Można wybrać dystanse; 3000, 1500 i 1000m. Ja, z racji niechybnie zbliżającego się maratonu, wybrałem 3000m - mniejszy szok, a i bardziej tlenowo. Skorzystałem.

3000m:
Nie onieśmielony obecnością Mariusza Giżyńskiego, wybrałem na start ostatnią - najszybszą - serię. I okazało się, że bardzo dobrze zrobiłem, bo inaczej przyszłoby mi biec samemu :jatylko: Powiem Wam, że nic tak bardzo nie stresuje, jak te kilka ostatnich sekund podczas czekania na linii startu i na wystrzał pistoletu. Było nas z 10-15 osób w serii, więc dość sporo. Były nawet dwie piękne Panie :tonieja: Start. Giżyński oczywiście szybko na czoło i niezagrożony, swoim tempem wygrywa bieg. Ja natomiast zacząłem najwolniej ze wszystkich. Przez pierwsze 100m byłem ostatni, świadomie przepuszczając wszystkich przed siebie i wypatrywałem, czy w ogóle będzie ktoś na zbliżonym do mnie poziomie. Gdzieś po pierwszych stu metrach wyprzedziłem ze dwie osoby. Pierwsze 200m otworzyłem w 40 sekund. Zacząłem wyprzedzać, ale bez żadnych szarpnięć - powolutku i swoim tempem. Już nie pamiętam na jakim to było okrążeniu, ale po jakimś czasie dobiegłem do duetu, prowadzonego przez kobietę. Ustawiłem się na plecach zawodnika schowanego za kobietą i biegłem tak ze dwa, może trzy okrążenia. Biegniemy cały czas równo. Zero szarpania. Tempo mi odpowiada. Czekam aż będzie mniej metrów :tonieja: Zmiana prowadzącego; na zmianę wychodzi wcześniej holowany zawodnik, a ja zostaje na plecach kobiety. Pewnie z jedno okrążenie tak biegliśmy. Do końca zostają 2 (albo 3) okrążenia i za wirażem stwierdzam, że oddech i nogi są ok, więc warto spróbować coś przycisnąć :jatylko: Wyprzedzam duet. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba biegłem tak do ostatniego okrążenia. Nie wiem też, na ile udało mi się wyrobić przewagi nad owym duetem - i czy w ogóle - ale na ostatnim wirażu, pięknym krokiem wyprzedziła mnie właśnie ta zawodniczka :hejhej: Mocne dziewczę. Na dystansie jakoś nie wyglądała na to, a żeby pozostawiła w sobie na tyle dużo sił, żeby zrobić taką końcówkę. Wyprzedza mnie na tyle mocno, że nie podejmuję nawet walki. Nie wiem jakie zająłem miejsce i w sumie mało to ważne, najważniejszy jednak jest czas i sposób, w jaki udało się to pobiec. Pobiegłem bardzo dobrze. Od samego początku do końca bardzo równo. Jestem bardzo zadowolony :taktak: Daniels wróżył mi właśnie 10:17 na 3000m i się nie pomylił. Ciekawe, czy udałoby mi się coś z tego urwać, gdybym biegł w innym obuwiu - leciałem w swoich zwykłych treningówkach (NB 590V2), a do najdynamiczniejszych one jednak nie należą.

Po jakimś czasie była jeszcze sztafeta na dobicie się. Pamiętam tylko, że przejąłem pałeczkę trochę później niż jakiś konkurent i udało mi się odeprzeć jego atak na pierwszych 100metrach, nie dając mu się wyprzedzić. Wydaje mi się, że też biegłem równo. Z każdym metrem dużo ciężej mi to przychodziło, ale jednak równo. Na ostatnich 30 metrach już mnie "stawiało", ale nie wytraciłem zbyt wiele - może z 1-2sec. Wydaję mi się, że pobiegłem zbyt asekuracyjnie :lalala: Chociaż... Kiedy już się zatrzymałem i odwróciłem w stronę bramy mety, to poczułem solidną niemoc w dwugłowych - aż mnie prawie ścięło.

Niedługo do mojej stopki zawita nowy PB. Fajny dzień :tonieja:
Muszę uciekać.

Ahoj!
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

10.05.2014

Obrazek

Rano, około 10:
Podbiegi: 5x100/250 - z grupą


Obrazek

Jakoś po 14:
1,5KM E (5:55min/km)
10KM T (3:56min/km) - W ramach sztafety Accero Ekiden.


Obrazek
----------------------------

O 9 dostałem telefon, że potrzeba kogoś na gwałt do sztafety, inaczej szlag ją jasny trafi. Nie było mi to na rękę, ale się zgodziłem i postanowiłem sobie pobiec na pół serio. Kulasy solidnie przetrzepane po wczorajszych 3000m i sztafecie 400m, a koszulka klubowa brudna i capi na 5 metrów. Do tego spałem jedynie 4h. Pomyślałem sobie, że może potraktuję to jako ostatni ciężki trening do maratonu - taki na solidnym zmęczeniu... :lalala: Tak też zrobiłem. Pobiegłem na sporym luzie tlenowym, czyli mniej więcej tak, gdybym biegł jakieś TEMPO, ale tu było o tyle łatwiej psychicznie, że w atmosferze zawodów, choć na ciężkich nogach. W sumie nic się nie działo; taki zwykły bieg. Jedynie od 2km rozwiązał mi się but i tak walczyłem z myślami, czy się zatrzymać i go zawiązać, czy jednak biec tak dalej i liczyć, że się nie przewrócę :lalala: Na 7,5KM wygrała opcja pierwsza i korzystając z ławki jako podstawki, zawiązałem dziada - z 10sec straciłem na pewno. Chciałem polecieć po 4:00, ale było na tyle "przyjemnie", że wyszło trochę szybciej. Forma cieszy. Jeżeli będąc tak obolałym, praktycznie łamię 39min na krętej, z dwoma pagórkami trasie i przy masowym wyprzedzaniu, to może być ciekawie na jakiejś poważniejszej dyszce... :lalala:

Ja się teraz wyłączam. Odezwę się dopiero po maratonie. Przede mną już tylko delikatne bieganie i przebieżki.
Jeżeli tylko będzie pogoda, to 18 maja zapiszę kilka kartek w swojej biografii :jatylko:

Ahoj!
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

11~17.05.2014

Obrazek

11.05 - (Niedz) WOLNE
12.05 - (Pon) 8,5KM E (4:43min/km) | Rozciąganie - 20min
13.05 - (Wt) 10KM E (4:48min/km) | Rozciąganie - 40min
14.05 - (Śr) 10KM E (5:02min/km) | Rozciąganie - 20min
15.05 - (Czw) 12,1KM E (4:39min/km) | Rozciąganie - 20min
16.05 - (Pt) WOLNE
17.05 - (Sob) WOLNE

----------------------------

Czyli laba.

Jutro start. Niby. Są jaja z trasą. Zmienili ją (znowu) ze względu na zalanie bulwarów, ale... NIC NIE WIADOMO. Organizator nic się nie odniósł, żadnego oficjalnego komunikatu. Pisałem na ich FB i nic, zero odpowiedzi. Nawet nie mam gdzie zadzwonić :lalala: Atest chyba prysnął i choćbym zrobił nawet 2:40, to jako życiówki sobie tego wyniku nie wpiszę... Organizator jest niepoważny. Zobaczymy co będzie dalej. Bilet i tak mam już opłacony, więc się przejadę. Jeżeli na starcie dowiem się, że trasa ma z 38km, czy jakiś inny kwiatek, to dam im dobitnie znać odnośnie swojego niezadowolenia i braku JAKIEJKOLWIEK informacji w dniu dzisiejszym.

Jest śmiesznie :lalala:
Ahoj!
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

18.05.2014

Obrazek
13℃ - Było wszystko; momentami wiaterek, grzejące słońce i deszcz. Warunki w porządku.

Obrazek

Rozgrzewka: 2KM E (4:52min/km)

XIII CRACOVIA MARATON

Wynik: 3:00:37 (4:16min/km)
Miejsce Open: 117/około 5000
Miejsce M20: 26/około 1000
Trasa: Pagórkowata, kręta, trochę kostki.


Obrazek

Międzyczasy z wyników:
6,35KM - 0:26:39/Miejsce: 108
10KM - 0:41:42/Miejsce: 116
15KM - 1:03:00/Miejsce: 119
20KM - 1:24:23/Miejsce: 113
21KM - 1:28:46/Miejsce: 113
30KM - 2:03:27/Miejsce: 95
35KM - 2:25:55/Miejsce: 100
40KM - 2:49:38/Miejsce: 119
42,2KM - 3:00:37/Miejsce: 117

Międzyczasy z Garmina:
Obrazek

Druga połowa o jakieś 1min30sec wolniej od pierwszej.
----------------------------

Zacznijmy więc.

Teraz gorsze info - jak w Kraku nie złamiesz 3,00 to jesteś doopa :hahaha:

:hej:

Do Krakowa zawitałem w sobotę. Ledwo zdążyłem odebrać pakiet startowy przed zamknięciem biura, skorzystałem też z pakujących się już stoisk z tamtejszego expo i zakupiłem dwa bananowe żele od Squeezy - ich konsystencja mi najbardziej odpowiada. Potem siup na salę rozłożyć swój majdan i szykować się w kimę. Zrobiłem sobie jeszcze przedstartową fotkę sprzętu na jutro:


Obrazek

Ciężko mi było zasnąć... Jakichś dwóch gości przed snem tankowali sobie piwka i tak się przy tym rozhahali, że te ich chichoty słyszałem chyba do pierwszej w nocy. Byłem już w półśnie i nawet nie miałem ochoty się przebudzać, aby zwrócić im uwagę. Ktoś tam w końcu mnie wyręczył i ich uspokoił.

Obudziłem się o 5:30. Mało co spałem. Ludzie bardzo szybko wstali i mnie obudzili. Nie pozostało więc nic innego, jak się umyć, spakować majdan i ruszyć na start - z 15min na piechotę z pełnym bagażem. Średnia sprawa.
----------------------------

Rozgrzany ustawiłem się na starcie. Wpierw wyruszyli wózkarze, a po paru minutach reszta. Tłum ruszył dużo agresywniej ode mnie i szybko mnie wchłonął. Pierwszy kilometr był z górki, i był to najszybszy kilometr z całego maratonu. Ogólnie to ta trasa w tej konfiguracji nie należy do najszybszych, gdyż jest tam dużo pagórków, które raz, że wybijają z zapamiętanego tempa, a dwa, że jednak mają swoje późniejsze konsekwencje. Nie baczyłem zbytnio na oznaczenia kilometrów, które poustawiał organizator i wolałem już polegać na garminie. Za jedyny punkt odniesienia brałem - znając metodologię przyznawania atestu - wielokrotności piątki. Po pierwszej piątce zrobił mi się dużo zapas i chciałem go sukcesywnie wytracać do połówki, żeby mieć z czego - choćby spróbować - przyśpieszyć w drugiej połowie. Na nawrotkach (a było ich sporo) widywałem Mariusza, Panu i kilku innych znajomych. Gdzieś tam na trasie słyszałem też ze dwa okrzyki w swoim kierunku, ale nie zdążyłem zauważyć któż to był. Na 12,5KM zjadłem żel, który skrzętnie ukryłem w du... majtkach. Był przyjemnie ciepły :oczko: Gdzieś przed 17 kilometrem zacząłem odczuwać problemy z prawym pośladkowym. Cisnął coraz dobitniej i zaczynałem podskórnie przeczuwać, że "to" będzie dużo trudniejsze niż się spodziewałem. Już nawet podczas półmaratonu miałem problemy z tą partią ciała i słuszne były moje obawy, że w maratonie może to bardzo przeszkadzać. Każdy zbieg sprawiał, że ból w tyłku narastał dużo szybciej niż w podczas biegu na bardziej płaskim odcinku. Ucisk w pośladku czuję do teraz. Połówka weszła w jakieś 1:29. Czyli zapas.

Obrazek

Gdzieś po głowie zaczęły kołatać myśli, czy aby nie zejść z trasy, bo robi się coraz gorzej. Stwierdziłem jednak, że do 25km trzeba pobiec i zobaczyć, jak to się wszystko rozwinie. Były momenty lepsze i gorsze. Na zbiegach zdecydowanie te drugie. Na 22,5KM miałem w planach zażyć drugi żel, ale już nie było o tym mowy. Gdybym cokolwiek rzucił na żołądek to skończyłoby się to albo wymiotami, albo poszukiwaniem toiki - konsekwencje tego zaniechania zaczęły się pojawiać po 35 kilometrze, żeby z dużą siłą zrugać mnie na 39-tym. Na 32km - gdzieś chyba za wodopojem - skorzystałem z ławki, aby choć na chwilę rozciągnąć pośladek. Liczyłem w myślach. Na samo rozciąganie zmarnowałem 15 sekund, a do tego trzeba jeszcze dołożyć ułożenie odpowiedniej pozycji i powrót do biegu - tutaj z 20 sekund poszło w diabły na pewno. Jestem już trochę zmarnowany. Po 32 kilometrze zaczynam powtarzać w myślach ile jeszcze do końca. Zaczyna się batalia pt "Jeszce jeden kilometr i się zatrzymuję", i tak po dziesięciokroć. Tutaj problem wynika już głównie z energetyki aniżeli z pośladka. Dupa uwiera, ale pojawił się problem ów tyłek przyćmiewający. Mści się na mnie brak zażycia żelu i powoli zaczynam się zataczać. Po 35 kilometrze organizm woła już tylko o jakikolwiek, natychmiastowy zastrzyk cukru. Korzystam nawet z nielubianych przeze mnie izotników, ale jest już za późno. Żebrak na desce rozdzielczej z koloru pomarańczowego wchodzi na krwistą czerwień. Na 39km piję jeden izotonik za drugim. Cały odcinek z wodopojem na tym kilometrze przechodzę marszem, skrzętnie wypijając całą zawartość kubków. Ostatnie 3km. Powinienem jakoś się jednak do mety doczołgać. Pytanie brzmi; czy uda mi się to zrobić nie zatrzymując się, czy będę żałośnie przemieniać świński trucht z marszem. Siłą woli udaje się jednak nie zatrzymywać, ale tempo jest już bardzo liche. Organizm daje jasne sygnały, że ma dość moich ambicji i żebym spi*rdalał. Od 35km przestałem kontrolować takie trywialne rzeczy jak czas, czy zapas. Miałem jedynie świadomość tego, że teraz będę tracić. Żaden zając na 3h mnie jednak nie wyprzedza, a ja w żadną matematykę zagłębiać się już nie mam sił. Muszę być gdzieś na granicy trójki - myślę sobie - a zając musi być metry ode mnie. Zając podobno nie dotarł do metry i nie było charakterystycznego balonika, który mógłby mi jakoś podnieść morale pod koniec biegu. Widzę te charakterystyczne tereny, które nawet nieznający Krakowa osobnik jest w stanie rozpoznać. To już ostatnie dwa kilometry. A tu... K*rwa! Zapomniałem! No przecież na początku był silny zbieg! Staram się jakoś podnieść. Może się jeszcze uda. Udało się podnieść jedynie do tempa rzędu 4:20 (pod górę i po kostce). To wszystko na co mnie teraz stać. Tempo tak żałosne, a jednak szybciej już nie mogę. Smutek bierze. Widzę bramę z logo sponsora. Biorę ją na początku za metę - ale gdzie tam! - , meta jest dopiero XXX metrów za zakrętem. Byłem na tyle zmęczony, że zapomniałem gdzie konkretnie miał miejsce start.

W końcu meta.


Obrazek

Nie udało się. Jestem doszczętnie ZRUJNOWANY fizycznie. Nie mogę normalnie stawiać prawej nogi i muszę ją ciągnąć jak zombie. Masaże są oddalone od mety o jakieś 400 metrów. Ledwo idę. Depozyty są bliżej, ale w tym stanie nie mam siły, żeby targać za sobą ciężką, nieporęczną torbę. Na szczęście na drodze napotykam dziewczęta, które dają torby z wałówką regeneracyjną. Nie mam siły na razie do niej zaglądać i ciągnę w kierunku masażów, póki nie ma kolejek. Dotaczam się do namiotu. Myślę sobie: Dobrze, że nie biegam wolniej. Łózko wolne. Wyglądać musiałem strasznie, bo przykułem do siebie uwagę masażystek, które zajmowały się jakimś innym biegaczem. Proszą, aby ktoś podszedł do łóżka, obok którego stanąłem. Mam problem z mową :hahaha: Mówię pół-zdaniami. Omal nie wywracając, wdrapuję się na łóżko. Zaczyna się błogi masaż. Wszystko co miałem (folie termiczną, torbę, medal) rzucam obok łóżka i równie niechlujnie wywalam buty. Z torby wyjąłem jedynie izotonik, którego nie potrafię ręką otworzyć. Poddaję się i nie mam zamiaru już go otwierać :bum: Chcę opuścić ręce, coby sobie swobodnie zwisały, ale jak tylko je prostuję, to łapie mnie skurcz w łopatce i szybko wracam do otwierania napoju. Zęby! Resztki świadomości podpowiadają o posiadaniu zębów. Chleję. Teraz widzę, że przede mną masowany jest - chyba - zwycięzca, a obok niego kręci się chyba jego trener/menago. Zaczynają się drgawki. Najpierw pojedyńcze i delikatne, ale szybko się nasilają. Przechodzę na plecy. Zaczyna mną telepać już coraz bardziej. Wraz ze mną skacze całe łóżko. Masażystki się trochę zaczynają niepokoić :bleble: Mówię, żeby się nie obawiały, że to tylko od cukru i że zdarza mi się to prawie za każdym razem, że potrzebuję trochę czasu. Podchodzi do mnie ów trener/menago, który również pyta, czy aby ze mną wszystko w porządku. Odpowiadam tym samym; to od cukru. Wyczułem, że albo mi nie uwierzył, albo uznał, że gadam jakieś bzdury. A mną wciąż telepie... Schodzę z łóżka. Zabieram swoje śmieci i siadam na ławce obok. Owijam się folią, wygrzebuję jakieś żelkopodobne cukierki posypane cukrem i zjadam wszystkie, które udaje mi się znaleźć. Czekam, aż poziom cukru się choć trochę ustabilizuje i będę mógł pójść po depozyt. Siedzę tak z 10min. Drgawki ustają. Wstaję i idę.

Prysznice są przy biurze zawodów, czyli baaardzo daleko. Nie będzie mi dane się szybko umyć. Przebieram się i powoli dochodzę do siebie pod względem energetycznym. Żołądek męczy. Czekam na kolegę, który po problemach żołądkowych kończy dużo później niż zakładał. Krzątam się przez ten czas bez większego celu z miejsca na miejsce. Mięśnie w należytym stanie - czyli wsio padnięte i obolałe. Humor jednak wraca.


Obrazek

Czasem się tak naprawdę nie przejmuję. Ja te 3h i tak złamię. Trochę się śmieję, że zabrakło mi jedynie sekund i że przez te sekundy będzie trzeba przejść przez te piekło maratonu raz jeszcze :hahaha: To był naprawdę bardzo ciekawy bieg, a końcówka była wręcz dramatyczna. Przygoda była przednia :taktak: Na pewno będę mieć większą motywację do trenowania, a treningu nie zmieniam i 30stek nie robię. Maraton będzie na dostawkę.

Nie znaczy to jednak, że nie zamierzam niczego zmienić:
#1 Fizjoterapeuta - Trudno, wydam te pieniądze. Chcę się pozbyć tego problemu z pośladkiem.
#2 Hotel - Za bardzo się już zbliżam w zawodach do granic swoich aktualnych możliwości i muszę jednak dbać o takie szczegóły, jak wygodny sen na dzień przed startem. Już więcej nie będę korzystać z sali i spania na karimacie.
#3 Buty - Nie wspominałem o tym w relacji, ale przekonałem się wczoraj, że na maraton muszę mieć choćby delikatne wsparcie w podeszwie. Nigdy, ale to przenigdy nie miałem tak obolałych stóp, jak to miało miejsce wczoraj na trasie i po biegu. Pianki może być nawet mniej niż teraz, ale następnym razem muszę mieć trochę tego plastiku w podeszwie.
#4 Żel - Raz jeszcze spróbować zjeść drugi żel na trasie.

Życiówka!
Ahoj!
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

19~25.04.2014

Obrazek

"Pomaratoński" tydzień.

19.05 - (Pon) WOLNE (Kompletnie nic)
20.05 - (Wt) WOLNE (Kompletnie nic)
21.05 - (Śr) WOLNE
22.05 - (Czw) 10KM E (4:47min/km) | Rozciąganie - 20min
23.05 - (Pt) WOLNE
24.05 - (Sob) 8,4KM E (4:45min/km) | Przebieżki: 5x200/200 | Rozciąganie - 20min
25.05 - (Niedz) 10KM E (4:53min/km) | Rozciąganie - 20min
----------------------------


Tydzień ten - zgodnie z rozsądkiem - poświęciłem na odpoczynek, coby wszelki mikrourazy się wchłonęły, oraz na jedzenie truskawek. Pierwszą sesję z rozciąganiem i delikatną ogólnorozwojówką zaaplikowałem sobie dopiero w środę. W czwartek chciałem już coś pobiegać, ale jednak trzeba było dać sobie jeszcze jeden dzień odpoczynku. Wszelkie wyjścia, które miały miejsce w tym tygodniu były robione późno w nocy, coby uniknąć upałów. Czuję się teraz nieco ociężale. Jutro sobie jeszcze odpuszczę bieganie.

Od wtorku zaczynam się powoli wdrażać z powrotem w trening. Czas obalić 38min!

Gdyby ktoś się kiedyś napatoczył na Mizuno Sayonara(w tej konkretnej specyfikacji kolorystycznej) w dobrych pieniądzach, to proszę o info :oczko:
Mizuno w końcu zrobił coś godnego zainteresowania.


Obrazek

Dzisiaj miałem cudowny dzień, jestem cały w "skowronkach". Aż się chce żyć :hejhej:
Ahoj
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

27.05.2014

Obrazek

15KM E (4:49min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------


28.05.2014


Obrazek

8,5KM E (4:44min/km)
Przebieżki: 5x200/200
Rozciąganie - 20min
----------------------------


29.05.2014


Obrazek
Stadion Agrykola

2,1KM E (5:02min/km)
6x1000m/400m Trucht (3:29 3:32 3:32 3:34 3:36 3:37)
1,2KM E (5:32min/km)
Rozciąganie - 20min

----------------------------


Obrazek

Skopałem. Pierwsze koty za płoty :lalala: Trochę pod koniec wiało, ale żadne to wytłumaczenie.
Zaczyna mi trochę ciążyć brak jakichś bardziej dynamicznych butów.

Ahoj!
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

30.05.2014

Obrazek

6KM E (4:54min/km)
Przebieżki: 3x200/200
Rozciąganie - 20min
----------------------------


Zacząłem o 23 :trup:

31.05.2014

Obrazek
Tragedia :trup: Słońce w pełni, brak cienia.

Obrazek

Rozgrzewka: 2KM E (4:56min/km)

IV Szelkowski Bieg Długodystansowy (10,7KM)

Wynik: 41:06 (3:51min/km)
Miejsce Open: 4/X
Miejsce M20: 1/X
Trasa: Nic szczególnego pod względem profilu (dwa krótkie podbiegi na początku), ale pewne odcinki były po piachu (Inna niż rok temu)

Międzyczasy z Garmina :trup: :

Obrazek
----------------------------

Paskudne warunki, wręcz niebezpieczne. Przerżnąłem już na samym początku - dałem się podpalić dwóm młodym chłopakom - przez co potem przyszło mi niemiłosiernie cierpieć. Bardzo możliwe, że kosztowało mnie miejsce na pudle w Open. Zawodnik, który zajął trzecie miejsce, wyprzedził mnie gdzieś jakoś na 4-5KM. Podjąłem walkę... Ale o przetrwanie :jatylko: Byłem bliski zejścia z trasy. Dla mnie zdecydowanie za gorąco - podobnie było dwa lata temu. Mogłem sobie też odpuścić te wczorajsze, nocne bieganie, przez które miałem problem z zaśnięciem i spałem raptem 3-4h. Długo dochodziłem do siebie po biegu. Od razu wypiłem w cieniu pół litra wody. Zjarałem sobie co prawda przy tym twarz i barki, ale wróciłem chociaż z pamiątką:


Obrazek

Spotkałem nawet Kapolo'a - jego chyba też ścięła dzisiejsza aura.

I tak oto zakończył się maj, a wraz z majem zakończyło się (już definitywnie) życie moich pierwszych w życiu startówek. Był to ich ostatni raz. Zamówiłem sobie dzisiaj nowe - niedługo się pochwalę.

Arghh, ale piecze :trup:
Ahoj!
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

02.06.2014

Obrazek

20KM E (4:38min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------


Szybko :lalala:

03.06.2014


Obrazek

8,3KM E (4:49min/km)
Przebieżki: 5x20sec/20sec Trucht
Rozciąganie - 40min
----------------------------


04.06.2014

Obrazek
Agrykola

4,4KM E (4:44min/km)
8x1000m/400m Trucht: (3:35, 3:37, 3:37, 3:36, 3:36, 3:31, 3:34, 3:32)
Rozciąganie - 20min
----------------------------


Obrazek

Nie był to jakiś strasznie ciężki trening pod względem oddechowym. 38min/10k jest moje :sss:

Kupiłem startówki. I to nie byle jakie!


Obrazek

Asics Hyperspeed 6. Jestem nimi zachwycony i wręcz do tej pory nie dowierzam, że aż tak bardzo mi się spodobały buty od asics'a :lalala: Jeszcze niedawno mówiłem, że do butów tej marki w ogóle nie mam zamiaru się zbliżać, a oni tutaj odwalili coś tak pięknego. Zrobiłem w nich wczorajszy i dzisiejszy trening i powiem jedno; oto właśnie chodziło. Dzięki zniżce od Gife'a, dorwałem je w nieco lepszej cenie, niż są na razie dostępne na rynku. Jeżeli jeszcze ich nie macaliście/nie mieliście w ręku/na nodze, to usilnie namawiam do tego, abyście ten stan rzeczy czym prędzej zmienili - Pełna amortyzacja, świetny zapiętek, duża przestrzeń dla śródstopia, i cholerna lekkość. Oto moje startówki od 5k do maratonu. Oby tylko wytrzymały jak najdłużej :taktak: O tych butach koniecznie trzeba napisać coś więcej - postaram się coś nawet skleić.

Ahoj!
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

05.06.2014

Obrazek

10KM E (4:58min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------


06.06.2014


Obrazek

8,4KM E (4:46min/km)
Przebieżki: 5x20sec/20sec
Rozciąganie - 20min
----------------------------


07.06.2014


Obrazek

Rozgrzewka:
2,5KM E (5:01min/km)
Przebieżki: 2x100/100

Warsaw Track Cup - 1500m
Wynik: 4:53:20 (3:16min/km)

1,3KM E (4:54min/km)
Neo sprinty: 3x100

Sztafeta 4x400m
Wynik: 4:04 | Mój: 1:01:60 (2:35min/km)

Schłodzenie:
1,6KM E (5:05min/km)
----------------------------


Jadymy z relacją:
Zacznę od tego, że miałem w ogóle lecieć raz jeszcze 3000m, ale doszedłem do wniosku, że warto poczekać tą godzinę, - ostatnia seria 1500m była rozgrywana o godzinę później, czyli jakoś o 21 - żeby trochę słońce się uspokoiło. Byłem oprócz tego dość zakwaszony w górnych partiach i plecach po piątkowej ogólnorozwojówce - przesadziłem. Do tego kiepsko spałem, przez co jeszcze przed startem się przekimałem z 2h w ciągu dnia. To chyba tyle jeżeli chodzi o usprawiedliwianie się.

1500m: Plan był taki, żeby polecieć na 4:49. Założyłem sobie, że pierwsze 200m będzie w 40sec, a 400m w 1:17. Tej edycji było coś malutko zawodników, a to pewnie dlatego, że dzień później był wysyp biegów. Na mojej "kresce" też nie było zbyt dużo ludzi - głównie mocne koty. Nie miałem jakoś zbytnio bojowego nastawienia na ten start. Byłem nieco śpiący i podmęczony, choć w dobrym nastroju - toż to przeca chrzest bojowy startówek.

Wystrzał. Paszli! Wszyscy ruszyli szybciej ode mnie. Zostaję spokojnie na ostatniej pozycji i wypatruję, który z ów delikwentów znajdujących się przede mną jest równie cienki w te klocki, co i ja. Na szczęście kilka łamag na moim poziomie się znajduje i mam szansę nie być ostatni na mecie. Z tym oto radosnym przeświadczeniem mijam 200m z czasem 40sec - idealnie. Wydaje mi się, że po drodze minąłem z dwóch waszmościów, choć w wynikach figuruje tylko jedno nazwisko. 400m w 1:16, czyli jest bardzo fajnie. No i dalej zaczyna być problem, bo nie mam z kim biec. Grupka przede mną jest dość blisko, ale jednak nie na tyle, żeby do niej łatwo dojść. Robi się bieda. Biegnę praktycznie sam. Do 1400 metrów nic się praktycznie nie zmienia. Dopiero na ostatniej setce wykrusza się ostatni zawodnik z grupki i na 20 metrów przed metą, dość mocnym - jak na moje anemiczne jestestwo - szarpnięciem zrzucam go na przedostatnią pozycję. Jestem trzeci od końca. Szkoda, że nie było z kim biec. Na mecie nie jestem zmęczony na tyle, żeby od razu paść, ale jednak mrowienie w dziąsłach i lekko zdrapane gardło jest. Nie było źle. Wiecie co? W moim odczuciu, dla kogoś, kto szykuje się raczej na biegu od 10km w górę, to takie 3000m może pójść "z partyzanta" i wybiegać wynik godny jego poziomu, ale jeżeli chodzi już o 1500m, to braki w treningu stricte szybkościowym dają się mocno we znaki i tutaj już zaczyna pojawiać się problem innej charakterystyki treningu - a przynajmniej tako jest w moim przypadku. Rok temu, żeby nabiegać te 4:53 podczas bezpośredniej rywalizacji, musiałem się przygotowywać robiąc pokaźne ilości szybkościowych jednostek, trening był wtedy bardziej zbliżony do takich prędkości, a tym razem poleciałem ten wynik "ot tak". Czyli jakiś pozytyw jednak jest.

Potem przyszedł czas na sztafetę. Miałem nie brać w niej udziału, ale akurat zabrakło zawodnika. Byłem na drugiej zmianie. Nasza sztafeta była zlepiona na chybcika i raczej nikt się nie spodziewał, że będzie o co walczyć. Pierwszy na zmianie był gość, który w ogóle mało co miał do czynienia z bieganiem - pięściarz. Gość był strasznie podjarany. Padł strzał. Ruszyli. Pięściarz wyrwał bardzo mocno do przodu i jest pierwszy. Powiedziałem wtedy, że przyjdzie mu srogo spuchnąć. Ale gdzie tam! Skubaniec ciśnie jak zły, jest na półmetku i ani myśli o zwolnieniu. Ba! Przyśpiesza! Łapię się za głowę i mówię, że przyjdzie mi wszystko spieprzyć. Moja kolej. Przejmuję pałeczkę. Cisnę. Mam z 30 metrów przewagi nad drugim zawodnikiem. Wiem, że ów zawodnik jest o niebo mocniejszy ode mnie (kolega). Zrównuje się ze mną już na wirażu, ale nie wyprzedza mnie od razu i powoli schodzi do mojej prawej, czekając na wyjście z zakrętu. Myślę sobie wtedy tak: Może i jest mocniejszy, ale tak łatwo się wych*jać nie dam. Rywal chce wyprzedzać. Gówno! Schodzę delikatnie do prawej i blokuję. Staram się ucieć, ale się nie da, no po prostu się już nie da :wrr:

Btw, nie minęło 100 metrów biegu, a ja już nawaliłem tyle tekstu. Ciekawe zjawisko.

Wyprzedza mnie i schodzi przede mnie. Jestem bezpośrednio na jego plecach - ledwo co wyszliśmy z wirażu. Przyśpieszył :trup: Zaciskam zęby i staram się go trzymać, udaje mi się to raptem przez 2 sekundy, a przebierałem wtedy nogami najszybciej jak tylko potrafiłem. Ta dwu sekundowa próba utrzymania się na jego plecach sprawia, że za wirażem odcina mi nogi (300m). Dociągam do zmiany na drugiej pozycji. Nogi... Jakie nogi? Kończymy z wynikiem 4:04, a w wynikach mamy 4:06.

Na tej sztafecie było więcej wrażeń, niż na tych 1500m.

08.06.2014


Obrazek

45KM Rowerkiem po mieście.
Rozciąganie - 20min
----------------------------


Zjarało mnie tak bardzo, że już na trening nie wyszedłem. Zjadłem tego dnia 3 lody i wychlałem z 4 litry płynów. Poza tym ostatnio bywa u mnie tak, że w niedzielę miewam najwięcej do zrobienia i ciężko mi ułożyć ją tak, żeby wepchnąć długie wybieganie w godzinach zdatnych do biegania (słońce) - mógłbym wstawać oczywiście bardzo wcześniej rano, ale tego "mógłbym" nie zamierzam zmieniać ;) Tydzień temu przyszło mi robić dłuższe wybieganie w poniedziałek i w następnym będzie tak samo.

Jeżeli znowu pojawi się jakieś fajne zdjęcie z WTC, to je sobie potem tutaj wkleję ;)
Ahoj!
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Nie pisałem, bo...

Obrazek

:tonieja:

----------------------------

09.06.2014

Obrazek

16KM E (4:51min/km)
3KM T (3:54min/km)
1KM E (5:04min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------


To był jedyny poważniejszy trening w tym tygodniu. Wyszedłem bardzo późno, bo jakoś około 22. W ciągu dnia było okrutnie gorąco - z 30℃ w słońcu było na pewno - a mi przyszło wtedy jeździć po mieście w klimatyzowanym aucie, i co chwile z niego wychodzić na zewnątrz. A jako że nie jestem przyzwyczajony do luksusów klimatyzowanego auta, to organizm zgłupiał i już kilka godzin później, podczas tego treningu, czułem się jakoś nieswojo - przyśpieszenie kosztowało mnie bardzo dużo sił i wymagało wręcz zaciśnięcia zębów.

10.06.2014


Obrazek

No i się zaczęło. Opuchnięte górne drogi oddechowe, ból głowy. Całą wolną część dnia przespałem z nadzieją na lepsze jutro.
----------------------------


11.06.2014

Obrazek
Upał. Skwar. Agrykola.

1KM E (5:15min/km)
2KM T (3:49min/km) - podczepiłem się.
SKIP A: 4x100m
SKIP C : 2x100m
0,4KM E (5:11min/km) - boso.
Rozciąganie - 20min
----------------------------


Chciałem się zjawić na tym treningu. Czułem się już nieco lepiej, ale wiedziałem, że na nic bardziej oddechowego nie mogę sobie pozwolić przez zalegającą flegmę i opuchnięte gardło.

12.06.2014


Obrazek

40min E (4:43min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------


13.06.2014


Obrazek

40min E (4:37min/km)
Rozciąganie - 20min
----------------------------


Tu już czułem się dużo lepiej. Mięśniowo huragan, ale wciąż ze zmniejszonym dopływem powietrza przez opuchliznę gardła.

Ahoj!
Ostatnio zmieniony 15 cze 2014, 19:56 przez Sylw3g, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

14.06.2014

Obrazek
Przyszło ochłodzenie.

Rozgrzewka:
1KM E (5:27min/km)
Przebieżki: 2x80m

Ożarowski Bieg im. Janusza Kusocińskiego - 10KM (Atest PZLA)
Wynik Netto: 37:40 (3:46min/km)
PB!

Międzyczasy (Garmin):

Obrazek

----------------------------

Wszystkie te wcześniejsze "wymuszone", lekkie treningi miały za zdanie utrzymać mnie mięśniowo w dobrym stanie na te zawody - żeby nie zardzewieć zbyt długą przerwą. No i tak "dziubałem" te jednostki. Jakoś w środę już wiedziałem, że ma przyjść na weekend ochłodzenie i chciałem to wykorzystać, no i nie rezygnować ze startu. Przyszło mi startować z wciąż zmniejszonym dopływem powietrza i będąc trochę zaflegmionym.

Opłaciło się.

Obrazek

Szczerze mówiąc, to liczyłem, że uda się chociaż wskoczyć na pudło kategorii wiekowej (o, próżności!), ale wylądowałem na czwartej pozycji, nie mając nawet jakiejkolwiek szansy, aby nawiązać walkę o trzecią lokatę - 50sec różnicy. Byłem natomiast pierwszym Warszawiakiem i chyba dość godnie udało mi się ją reprezentować na tej podwarszawskiej ziemi, gdyż udało się zamknąć pod koniec pierwszej dziesiątki. Wygrali zawodnicy z czasami rzędu 32min - pierwszy z Ukrainy.

Sam bieg nie był zbyt ciekawy. Wszyscy wyrwali bardzo mocno do przodu, zostawiając mnie na głębokich tyłach. W głowie zaświtała wtedy szybka kalkulacja i już wiedziałem, że o miejsce na jakimkolwiek pudle będzie albo bardzo ciężko, albo w ogóle nie do zrobienia. Później się okazało, że padło na opcję #2. Po pierwszych 2-3km udało się wyprzedzić ze 4 osoby i podczepiłem się pod pewnego biegacza, z którym leciałem już do samej mety. Facet był ode mnie dużo starszy, a jednak lecieliśmy tym samym tempem. Cienki ze mnie bolek, skoro około 50 letni facet biega lepiej ode mnie. Tak, na mecie był przede mną, i to z 5 sekundową przewagą. Do pewnego stopnia ze sobą współpracowaliśmy. Raz ja schodziłem na jego plecy, a raz on na moje. Strasznie ścinał zakręty... Za każdym razem musiałem go wtedy "podganiać".

Udało się. Połamałem 38min! I to na przeziębieniu. Poprawiłem już w tym roku życiówki na dystansach: 1500m (ostatecznie się okazało, że dawna życiówka była o 0,04 słabsza), 10KM, 15KM (międzyczas z półmaratonu), Półmaratonie i Maratonie. Sezon zaczął się okropnie, ale jednak los nie był dla mnie aż takim okrutnym. Na jesieni potraktuję jeszcze na poważnie maraton i 10KM. Chciałbym jeszcze poprawić na jakiejś atestowanej trasie czas na 5KM, oraz polecieć klocka poniżej 3min i półtoraka poniżej 4:50. Może się uda. A jak nawet się nie uda, to i tak nie mam prawa narzekać.

Fenomenalne startówki :lalala: Cóż, teraz mogę się normalnie podleczyć.
Ahoj!
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

15~16.06.2014

Obrazek

Przez te dwa dni w ogóle nie biegałem, jedynie ogólnorozwojówka.

Strasznie długo mnie to trzymało. Takiej ilości zalegającej flegmy to ja sobie w swoim życiu nie przypominam.
Klimatyzacja to jednak diabelski wynalazek.

Ale...
I'M HEALED!


Obrazek

Ahoj!
Ostatnio zmieniony 14 paź 2014, 20:02 przez Sylw3g, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
ODPOWIEDZ