Fajnie się czyta że postanowiłaś sobie się nie dawać tylko robić swoje:) Trzymam za Ciebie kciuki z całej siły. I za każdym razem kiedy Ci się nie chce pomyśl sobie o tych wszystkich co siedzą w tym momencie przed tv i wpie... kolejnego chipsa a Ty właśnie idziesz sobie pobiegać i będzie fantastycznie
Córa marnotrawna ;)
-
piano079
- Wyga

- Posty: 64
- Rejestracja: 26 kwie 2014, 22:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Cześć:)
Fajnie się czyta że postanowiłaś sobie się nie dawać tylko robić swoje:) Trzymam za Ciebie kciuki z całej siły. I za każdym razem kiedy Ci się nie chce pomyśl sobie o tych wszystkich co siedzą w tym momencie przed tv i wpie... kolejnego chipsa a Ty właśnie idziesz sobie pobiegać i będzie fantastycznie

Fajnie się czyta że postanowiłaś sobie się nie dawać tylko robić swoje:) Trzymam za Ciebie kciuki z całej siły. I za każdym razem kiedy Ci się nie chce pomyśl sobie o tych wszystkich co siedzą w tym momencie przed tv i wpie... kolejnego chipsa a Ty właśnie idziesz sobie pobiegać i będzie fantastycznie
-
Katastrofa
- Dyskutant

- Posty: 50
- Rejestracja: 03 maja 2014, 19:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Strasznie mi pomagacie, dziękuję
Wiedziałam, że tu znajdę wsparcie 
Jest tak: Dzisiaj 8 serii 4m/1b - a kto mi zabroni
Zwłaszcza, że troszkę oszukiwałam, na marszu. Bo po prostu po tej minucie biegu łydki paliły mnie żywym ogniem, musiałam zwolnić marsz do minimum i rozluźnić mięśnie. Tak na dobrą sprawę dopiero pod koniec treningu przestały trochę boleć, ale do samego końca rewelacji nie było. Później oczywiście rozciąganie - 10 minut, o tym nie zapominam.
Ma ktoś pomysł co z tymi łydkami? I to nie jest taki żylny ból, bo ten potrafię zidentyfikować - mam jedną taką rurę na łydce, inaczej boli. I nie skurcz. Raczej pieczenie całej łydki z tyłu.
Poza tym dolegliwości brak. Ziemia wprawdzie drży, ale alarmu nie słyszałam, więc dobrze jest
Jest tak: Dzisiaj 8 serii 4m/1b - a kto mi zabroni
Ma ktoś pomysł co z tymi łydkami? I to nie jest taki żylny ból, bo ten potrafię zidentyfikować - mam jedną taką rurę na łydce, inaczej boli. I nie skurcz. Raczej pieczenie całej łydki z tyłu.
Poza tym dolegliwości brak. Ziemia wprawdzie drży, ale alarmu nie słyszałam, więc dobrze jest
-
piano079
- Wyga

- Posty: 64
- Rejestracja: 26 kwie 2014, 22:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Jak jest pieczenie to znaczy że mięsień dobrze popracował. I tak powinno być
Mówi Ci to tylko o tym że zrobiłaś kawałek dobrej roboty i tak trzymaj 
Ja już się nie mogę doczekać swojej dzisiejszej popołudniowej przebieżki
Ja już się nie mogę doczekać swojej dzisiejszej popołudniowej przebieżki
-
seemoore
- Wyga

- Posty: 100
- Rejestracja: 28 kwie 2014, 14:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Cześć,
Dość intensywne bóle łydki i piszczeli to na początku standard. Sam też się tym nieco martwiłem, ale po kilku treningach mija
...
Powodzenia.
Dość intensywne bóle łydki i piszczeli to na początku standard. Sam też się tym nieco martwiłem, ale po kilku treningach mija
Powodzenia.
Pokonać siebie...
Moje Endomondo: http://www.endomondo.com/profile/9328388
Motywacja: https://www.youtube.com/watch?v=ZtLlfdyDySY
Moje Endomondo: http://www.endomondo.com/profile/9328388
Motywacja: https://www.youtube.com/watch?v=ZtLlfdyDySY
-
hassy
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Istotnie, z początku ma się wachlarz różnych dolegliwości. To normalne. W ich złagodzeniu pomagają dwie rzeczy: stopniowe i cierpliwe rozkręcanie się (zwiększanie obciążeń) oraz nienapinanie się i nieusztywnianie ponad niezbędną miarę. Luźny spokojny truchcik. Rozgrzewka! Nierozciąganie na siłę, szczególnie zakwaszonych (czyt.: uszkodzonych) mięśni. Słuchanie ciała. Uśmiech na twarzy. Avanti 
-
Katastrofa
- Dyskutant

- Posty: 50
- Rejestracja: 03 maja 2014, 19:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hassy, coś w tym jest
Wprawdzie o rozciąganiu nie zapominam, ale wczoraj jasno okazało się, ze to wszystko mało. Ból łydek ustał po solidnej porcji rozciągania. Wczoraj 8 serii 4m/1b, więc wg planu jeszcze raz i wyższy level.
Idzie. Powolutku, ale skutecznie. Udało mi się nawet córkę moją wyciągnąć na bieżnię - szczuplutka wprawdzie, ale kondycji zero, chciała, to zabrałam
Przekonałam do planu 6 tygodniowego, pewnie też będzie biegać (mam nadzieję).
W takim kolorze kupiłam koszulkę
Założę po pierwszej godzinie 
Idzie. Powolutku, ale skutecznie. Udało mi się nawet córkę moją wyciągnąć na bieżnię - szczuplutka wprawdzie, ale kondycji zero, chciała, to zabrałam
W takim kolorze kupiłam koszulkę
-
kojot19922
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 382
- Rejestracja: 03 maja 2014, 17:57
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: brak
To jest wlasnie w bieganiu piekne, ze jest ono zarazliwe 
5km - 20:16
10km - 42:14
Połówka - 1:35:16
Blog - https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=41150
Komentarze -https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php ... 07#p982707
10km - 42:14
Połówka - 1:35:16
Blog - https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=41150
Komentarze -https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php ... 07#p982707
-
Peggy
- Rozgrzewający Się

- Posty: 18
- Rejestracja: 03 maja 2014, 22:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Waga poleci w dół, ale jeszcze trochę. Sama wiem jak to sie odbywa, bo też walczyłam z wagą. Dzisiaj ważę ok 50 kilo ale wiem, że można pozbyć się wielu zbędnych kilogramów i Tobie też się uda.Katastrofa pisze: Peggy, 7 kilosówJa w najlepszym razie zrobiłam 6, jeszcze nigdy nie przekroczyłam 6,5... Pewnie jeszcze nieprędko.
Raczej przeciążenie mi nie grozi - na razie uskuteczniam głównie marsze. Trudno mówić o progresie, porozmawiamy za 6 tygodni
Na wadze jakichś super efektów się nie spodziewam, ale zamierzam te pół godziny wciągać nosem
Ale na spokojnie. To że teraz wgaa nie ucieka za szybko, to nie znaczy, że nie widać efektów. One są albo przyjdą.
A na ból łydek-rozciąganie. Ważny element treningów. Sama dostałam ciekawą książkę na temat rozciągania i się jej trzymam. Po prostu warto zrobić coś po treningu, by nie było bólu i kontuzji.
No i przed bieganiem rozgrzewka.
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
hassy pisze:Ja bym tę cukrową mantrę rozszerzył i sobie klepał "mało przetworzona, mało przetworzona, mało przetworzona". Chodzi o żywność, rzecz jasna. Duże przetworzenie zawiera w sobie wszystko, czego warto unikać: chemię (konserwanty, ulepszacze, syficzne dodatki), rafinowanie (biały cukier, biała mąka, zepsute technologią a skądinąd pożyteczne tłuszcze roślinne), utwardzanie i/lub smażenie (tłuszcze trans, bleeeee). Małe przetworzenie to warzywa, pełnoziarniste pieczywo, kasze czy zboża (niestety, nie załatwia to kwestii paskudnego glutenu, brak klasycznych słodyczy, wartościowe tłuszcze nierafinowane i na zimno, masło zamiast margaryny itd. itd.
Trzeba jeść. Niejedzenie nastawia organizm na łapczywe gromadzenie zapasów na niepewne czasy, zwalnia metabolizm i prowadzi do różnych przykrych zjawisk. Kwestia co, ile i jak często.
Trzymałbym się z dala od reklamowanych magicznych substancji wzmagających, kontrolujących, tłumiących itd. To wszystko załatwi się zbilansowaną żywnością i ruchem.
To wszystko przy założeniu, że hormony nie są znacząco rozregulowane, bo bez porządku w endokrynologii....
Ruch, ruch, ruch. Spokojne, uważne, regularne, konsekwentne i cierpliwe budowanie bazy aerobowej - co przekłada się na spalanie tłuszczu, podbicie metabolizmu, a poza tym wytrzymałość, wydolność tlenowa, stopniowe wzmacnianie i unikanie przeciążeń (zwłaszcza przy nadwadze).
Gratulacje, szacun i do przodu!
P.S. Efekt rozpoczętego ruchu najpierw widzi się po rozmiarach (obwodach) a nie po wadze. Waga z początku mniej zjeżdża bo (a) retencja wody; (b) tłuszcz znika a pojawiają się mięśnie, które są sporo cięższe od tłuszczu.
To co na pisał powyżej hassy jest BARDZO WAŻNE!!! Dlatego pozwoliłam sobie na powtórzenie. Druga mantra: MAŁO PRZETWORZONE!
Dziewczyno, świetnie, że zabierasz córę. Ja też czasami biegam ze swoją. Jest super! Będziecie się nawzajem motywować. Ona na pewno chce mieć szczuplejszą mamę, a Ty chcesz mieć córkę z lepszą kondycją. A przy okazji i mama i córka po prostu zdrowsze. I w ogóle fajnie jest razem spędzać czas na świeżym powietrzu, razem osiągać to, co do tej pory było niemożliwe. Ciągle do przodu! Informuj o tym co robisz. Czekamy.
-
hassy
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Rozciąganie, jeśli już, to z głową. To nie (zawsze) takie proste jak się wydaje. Czy jeśli po rozciągnięciu ból ustąpi to dobrze czy - paradoksalnie - niekoniecznie powód do radości? Ustąpił, czyli niby dobrze, można hulać dalej. Czy na pewno? Jeśli się kiepsko czujemy i weźmiemy paracetamol i poczujemy się dobrze to znaczy, że zwalczyliśmy wirusa czy tylko objawy przeziębienia i wyłączamy sygnał ostrzegawczy organizmu "mam infekcję"?
Niejednokrotnie bólem mięśni nasz lojalny organizm nam sygnalizuje przeciążenie. Albo za mocno na danym etapie dajemy do pieca i zmuszamy ciało do cięższej pracy niż jest w stanie wykonać, mamy dysbalans mięśniowy (i wtedy pytanie czy rozciągać przeciążony mięsień czy może wzmacniać jego słabszego antagonistę), coś z techniką nie tak... Czy uda nam się to zidentyfikować i poprawić jeśli rozciąganiem zlikwidujemy "objawy przeziębienia"? To zdaje się bardzo pożyteczne narzędzie, ale stosowane świadomie i nie bezkrytycznie w każdym przypadku i wydaniu.
Niejednokrotnie bólem mięśni nasz lojalny organizm nam sygnalizuje przeciążenie. Albo za mocno na danym etapie dajemy do pieca i zmuszamy ciało do cięższej pracy niż jest w stanie wykonać, mamy dysbalans mięśniowy (i wtedy pytanie czy rozciągać przeciążony mięsień czy może wzmacniać jego słabszego antagonistę), coś z techniką nie tak... Czy uda nam się to zidentyfikować i poprawić jeśli rozciąganiem zlikwidujemy "objawy przeziębienia"? To zdaje się bardzo pożyteczne narzędzie, ale stosowane świadomie i nie bezkrytycznie w każdym przypadku i wydaniu.
-
Katastrofa
- Dyskutant

- Posty: 50
- Rejestracja: 03 maja 2014, 19:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ale gdyby było to coś innego niż słabe rozciągnięcie, to ból pewnie by powrócił? U mnie nie powrócił. W tym przypadku wiem, ze były to błędy w rozciąganiu - po prostu robiłam to źle, za krótko, nieskutecznie. Oświecenie przyszło na filmach na tym forum.hassy pisze:Rozciąganie, jeśli już, to z głową. To nie (zawsze) takie proste jak się wydaje. Czy jeśli po rozciągnięciu ból ustąpi to dobrze czy - paradoksalnie - niekoniecznie powód do radości? Ustąpił, czyli niby dobrze, można hulać dalej. Czy na pewno? Jeśli się kiepsko czujemy i weźmiemy paracetamol i poczujemy się dobrze to znaczy, że zwalczyliśmy wirusa czy tylko objawy przeziębienia i wyłączamy sygnał ostrzegawczy organizmu "mam infekcję"?
Niejednokrotnie bólem mięśni nasz lojalny organizm nam sygnalizuje przeciążenie. Albo za mocno na danym etapie dajemy do pieca i zmuszamy ciało do cięższej pracy niż jest w stanie wykonać, mamy dysbalans mięśniowy (i wtedy pytanie czy rozciągać przeciążony mięsień czy może wzmacniać jego słabszego antagonistę), coś z techniką nie tak... Czy uda nam się to zidentyfikować i poprawić jeśli rozciąganiem zlikwidujemy "objawy przeziębienia"? To zdaje się bardzo pożyteczne narzędzie, ale stosowane świadomie i nie bezkrytycznie w każdym przypadku i wydaniu.
Bo tak szczerze powiedziawszy, to chyba trudno mówić o przeciążeniu po 30 sekundach truchtu. Na pewno trochę technika do kitu, mięśnie... nie wiem, dawno nie widziałam, nie wiem, czy w ogóle są
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Jak było w sobotę? Jak było w kolejne dni (dziś już środa)? Zdawaj relacje, bo jesteśmy ciekawi postępów.
Co z dietą? Udaje się ograniczanie? Potrzebujesz wsparcia?
Co z dietą? Udaje się ograniczanie? Potrzebujesz wsparcia?
-
Katastrofa
- Dyskutant

- Posty: 50
- Rejestracja: 03 maja 2014, 19:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Biegam już po 3 minuty na 2 marszu i nie ukrywam, lekko nie jest. Oczywiście tempo takie, na jakie pozwala mi waga, ale chyba nie to jest najważniejsze. Dietę trzymam, ale na wagę nie wchodziłam - po co się stresować. Spodnie jakby luźniejsze
Tyle, że nie mam czasu pisać - wpadam na chwilkę zobaczyć co u Was i uciekam.
Tyle, że nie mam czasu pisać - wpadam na chwilkę zobaczyć co u Was i uciekam.
-
seemoore
- Wyga

- Posty: 100
- Rejestracja: 28 kwie 2014, 14:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Gratulacje! 
Dla mnie najtrudniejszy był właśnie ten tydzień. Później bałem się przejść z 3 na 5 min. biegu
. No ale się udało... Nie poddawać się - to najważniejsze
.
Dziś planuję wydłużyć serie biegowe do 4 x 8B/2M. Zobaczymy... Myślę, ze damy radę
... A później bieg do bólu...
Powodzenia...
Dla mnie najtrudniejszy był właśnie ten tydzień. Później bałem się przejść z 3 na 5 min. biegu
Dziś planuję wydłużyć serie biegowe do 4 x 8B/2M. Zobaczymy... Myślę, ze damy radę
Powodzenia...
Pokonać siebie...
Moje Endomondo: http://www.endomondo.com/profile/9328388
Motywacja: https://www.youtube.com/watch?v=ZtLlfdyDySY
Moje Endomondo: http://www.endomondo.com/profile/9328388
Motywacja: https://www.youtube.com/watch?v=ZtLlfdyDySY

