Nokss - w MAJU (w marcu nie wyszło) przebiec dychę w 50min
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 280
- Rejestracja: 02 paź 2013, 21:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Kolejny trening za mną. Został mi jeszcze tylko jeden trening w tym tygodniu i zawody:) Już się nie mogę doczekać. Znajomy mi ostatnio radził bym zastosował dwa dni nie biegowe przed zawodami, to będę biegł na biegowym głodzie i dzięki temu powinno mi się udać biec szybciej - tak zrobię, zobaczy się czy słusznie.
Wczoraj wolne.
Dzisiaj w planie miałem 40' OBW1 + 10x40/80'' RT + 5' trucht
Zaplanowałem sobie dzisiejsze bieganie, tak by dobiec w około 40' do sklepu z piciem pod stadionem, tam zakup jakiejś trutki, spacer (około 5min ale to dlatego że są światła) na stadion i tam RT i później truchtem do domku.
OBW1 wyszło mi tylko 33' za to tempem 5:48min/km. Biegło mi się jakoś szybciej niż zazwyczaj. Może moje OBW1 zaczyna się przesuwać?
Zakup trutki do picia był, bo biegłem w dość dużym słońcu:(
Na stadionie zrobiłem RT, wychodziło mi bieganie z tempem około 3:20/3:30min/km, ale 80'' spokojnie wystarczało na regenerację:)
Po RT, poszedłem na drążki i w około 20' się porozciągałem i zrobiłem trochę ćwiczeń na brzuch.
Do domu pobiegłem truchtem wyszło 10' z tempem około 6:15min/km
Cały czas testuję ciuchy w których będę startował, jak na razie to dają radę:)
Wczoraj wolne.
Dzisiaj w planie miałem 40' OBW1 + 10x40/80'' RT + 5' trucht
Zaplanowałem sobie dzisiejsze bieganie, tak by dobiec w około 40' do sklepu z piciem pod stadionem, tam zakup jakiejś trutki, spacer (około 5min ale to dlatego że są światła) na stadion i tam RT i później truchtem do domku.
OBW1 wyszło mi tylko 33' za to tempem 5:48min/km. Biegło mi się jakoś szybciej niż zazwyczaj. Może moje OBW1 zaczyna się przesuwać?
Zakup trutki do picia był, bo biegłem w dość dużym słońcu:(
Na stadionie zrobiłem RT, wychodziło mi bieganie z tempem około 3:20/3:30min/km, ale 80'' spokojnie wystarczało na regenerację:)
Po RT, poszedłem na drążki i w około 20' się porozciągałem i zrobiłem trochę ćwiczeń na brzuch.
Do domu pobiegłem truchtem wyszło 10' z tempem około 6:15min/km
Cały czas testuję ciuchy w których będę startował, jak na razie to dają radę:)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 280
- Rejestracja: 02 paź 2013, 21:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
hym, w planie miałem dzisiaj nie biegać.
Ale
Dziś jakoś się zgadałem ze znajomym, który startuje w duatlonach i on mi doradził bym przed zawodami zrobił trzy dni przerwy?! Ponieważ się nie znam, to stwierdziłem czemu nie. W związku z powyższym jutrzejsze bieganie zrobiłem dzisiaj.
W planie na jutro (czwartek) miałem 50' OBW1.
Wyszło dziś (środa) dokładnie tyle, czyli 50' z tempem około 6min/km. Na początku biegłem trochę szybko, bo nic mi nie doskwierało a oddech miałem bardzo spokojny. Po około 5km zacząłem zwalniać, bo zacząłem czuć nogi po wczorajszych szybkich biegach - jeszcze się nie zregenerowały wystarczająco, trochę to przeczuwałem, dlatego dziś poszedłem biegać najpóźniej jak tylko mogłem.
Teraz mam trzy dni laby. Wykorzystam je na masaże itp. W sobotę zrobię tylko spacer po pakiet startowy jakieś 8km i w niedzielę mam nadzieję, że głodny biegania dam radę pobiec dychę poniżej 50min. - a jak nie, to... Kurczę, muszę sobie jakiś dobry motywator znaleźć, na przykład "do puki nie przebiegnę dychy poniżej 50' nie mogę zrobić nawet łyka piwka" jest coraz cieplej, zaraz się zaczną grille. - może zadziała. Pomyślę jeszcze nad tym:)
Ale
Dziś jakoś się zgadałem ze znajomym, który startuje w duatlonach i on mi doradził bym przed zawodami zrobił trzy dni przerwy?! Ponieważ się nie znam, to stwierdziłem czemu nie. W związku z powyższym jutrzejsze bieganie zrobiłem dzisiaj.
W planie na jutro (czwartek) miałem 50' OBW1.
Wyszło dziś (środa) dokładnie tyle, czyli 50' z tempem około 6min/km. Na początku biegłem trochę szybko, bo nic mi nie doskwierało a oddech miałem bardzo spokojny. Po około 5km zacząłem zwalniać, bo zacząłem czuć nogi po wczorajszych szybkich biegach - jeszcze się nie zregenerowały wystarczająco, trochę to przeczuwałem, dlatego dziś poszedłem biegać najpóźniej jak tylko mogłem.
Teraz mam trzy dni laby. Wykorzystam je na masaże itp. W sobotę zrobię tylko spacer po pakiet startowy jakieś 8km i w niedzielę mam nadzieję, że głodny biegania dam radę pobiec dychę poniżej 50min. - a jak nie, to... Kurczę, muszę sobie jakiś dobry motywator znaleźć, na przykład "do puki nie przebiegnę dychy poniżej 50' nie mogę zrobić nawet łyka piwka" jest coraz cieplej, zaraz się zaczną grille. - może zadziała. Pomyślę jeszcze nad tym:)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 280
- Rejestracja: 02 paź 2013, 21:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
eh, 51:33
Miało być poniżej a tu...
Ale od początku. Jak zaplanowałem tak zrobiłem. Czwartek, piątek i sobota WOLNE od biegania. Zrobiłem tylko masaże itp. W niedzielę start:)
Początek miałem dobry, pierwsze 5km, szukałem sobie osób biegnących z pasującym mi tempem i się ich trzymałem. Na 5km zegarek pokazał mi 25:30 - czyli wszystko zgodnie z planem. Miałem dużo sił więc mówię sobie dam radę. Na trasie powrotnej gdzieś okołona 7-8km (dokładnie nie wiem) miałem kryzys + minimalną górkę + straszny wiatr w twarz. Biegłem prawie że w miejscu. Znajomi, którzy mi kibicowali mówią, że wyglądało to tak jak bym miał nie dobiec do końca. A to był taki odcinek, gdzie zaraz był nawrót, więc pomyślałem, że muszą dobiec do nawrotu oszczędzając jak najwięcej sił i wiatr w twarz się zamieni w wiatr w plecy więc powinno być git.
To się zdziwiłem jak po nawrocie znowu mi buchnęło w twarz????
Ale spoko, znalazłem sobie Panią, która szybko biegła i myślę lecę za nią - najwyżej padnę:) Po kilkuset metrach mi uciekła - szybka była. Ja jakoś się zregenerowałem i wyrównałem oddech. Biegło mi się dobrze. Niestety przyszedł mały podbieg, znowu z silnym porywistym wiatrem w twarz. Jakoś to przebrnąłem. To był moment gdzie wbiegałem na stadion, więc myślę nie ma co, lecę na maksa. W końcu to ćwiczyłem. I poszedłem prawie sprintem, wyprzedzałem mnóstwo ludzi
aż nie dmuchnęło tak, że dosłownie na sekundkę stanąłem, potem walka by biec a nie iść, jak przeszło i zacząłem szurać, truchtać, biec, to kolejne jeszcze mocniejsze dmuchnięcie, pomyślałem, nie dam rady, jakiś koszmar. Z tą myślą dotruchtałem do mety:(
Powiem tak, dowiedziałem się, że umiem biegać 5min/km na dystansie 10km. Teraz muszę to gdzieś udowodnić, bo za pierwszym razem nie dałem rady a żadnych usprawiedliwień nie przyjmuję:)
Szukam jakiejś 10, najlepiej jeszcze w marcu co by zrealizować postanowienie.
Dziś regeneracja, mam spore zakwasy:) - lubię to!

Miało być poniżej a tu...
Ale od początku. Jak zaplanowałem tak zrobiłem. Czwartek, piątek i sobota WOLNE od biegania. Zrobiłem tylko masaże itp. W niedzielę start:)
Początek miałem dobry, pierwsze 5km, szukałem sobie osób biegnących z pasującym mi tempem i się ich trzymałem. Na 5km zegarek pokazał mi 25:30 - czyli wszystko zgodnie z planem. Miałem dużo sił więc mówię sobie dam radę. Na trasie powrotnej gdzieś okołona 7-8km (dokładnie nie wiem) miałem kryzys + minimalną górkę + straszny wiatr w twarz. Biegłem prawie że w miejscu. Znajomi, którzy mi kibicowali mówią, że wyglądało to tak jak bym miał nie dobiec do końca. A to był taki odcinek, gdzie zaraz był nawrót, więc pomyślałem, że muszą dobiec do nawrotu oszczędzając jak najwięcej sił i wiatr w twarz się zamieni w wiatr w plecy więc powinno być git.
To się zdziwiłem jak po nawrocie znowu mi buchnęło w twarz????
Ale spoko, znalazłem sobie Panią, która szybko biegła i myślę lecę za nią - najwyżej padnę:) Po kilkuset metrach mi uciekła - szybka była. Ja jakoś się zregenerowałem i wyrównałem oddech. Biegło mi się dobrze. Niestety przyszedł mały podbieg, znowu z silnym porywistym wiatrem w twarz. Jakoś to przebrnąłem. To był moment gdzie wbiegałem na stadion, więc myślę nie ma co, lecę na maksa. W końcu to ćwiczyłem. I poszedłem prawie sprintem, wyprzedzałem mnóstwo ludzi
aż nie dmuchnęło tak, że dosłownie na sekundkę stanąłem, potem walka by biec a nie iść, jak przeszło i zacząłem szurać, truchtać, biec, to kolejne jeszcze mocniejsze dmuchnięcie, pomyślałem, nie dam rady, jakiś koszmar. Z tą myślą dotruchtałem do mety:(
Powiem tak, dowiedziałem się, że umiem biegać 5min/km na dystansie 10km. Teraz muszę to gdzieś udowodnić, bo za pierwszym razem nie dałem rady a żadnych usprawiedliwień nie przyjmuję:)
Szukam jakiejś 10, najlepiej jeszcze w marcu co by zrealizować postanowienie.
Dziś regeneracja, mam spore zakwasy:) - lubię to!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 280
- Rejestracja: 02 paź 2013, 21:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Głupia sprawa, dziś dopiero wróciłem do biegania:(
Od zawodów cały czas miałem opuchniętą kostkę - tę co leczyłem po skręceniu w zeszłym roku i przez którą rzuciłem grę w kosza.. Dopiero dwa dni po zawodach zobaczyłem, że coś z nią nie tak - ogólnie mam jakiś zaniżony współczynnik czucia bólu czy coś i czując jakiś dyskomfort nie zwracałem na to uwagi. Szczególnie że w poniedziałek po niedzielnym biegu miałem pierwszy dzień w nowej pracy:)
Dziś w planie miałem poszurać i zobaczyć jak noga i jak kondycja. Wyszło 5km w około 30min. Zbytnio nie zajmowałem się liczeniem. Biegło mi się rewelacyjnie, siły mam. Kondycję mam. Kostka teraz widzę lekko opuchnięta, przyłożyłem lód i zobaczę jutro.
Niestety z taką kostką o 10km poniżej 50min chwilowo mogę tylko pomarzyć - ale co się odwlecze to nie uciecze!
trochę źle mi z tym, że nie wyszło, ale to dobrze bo to mi tylko da motywację do dalszych prób i treningów.
Biorę się za szukanie kolejnych zawodów, ale dopiero za jakieś 2/3 miesiące, tak by biec w pełni sprawnym i dobrze przygotowanym.
Poszukam też jakiegoś planu, albo sam sobie jakiś ułożę. - generalnie chyba wiem czego mi zabrakło w moim planie treningowym a czego było za dużo:)
Od zawodów cały czas miałem opuchniętą kostkę - tę co leczyłem po skręceniu w zeszłym roku i przez którą rzuciłem grę w kosza.. Dopiero dwa dni po zawodach zobaczyłem, że coś z nią nie tak - ogólnie mam jakiś zaniżony współczynnik czucia bólu czy coś i czując jakiś dyskomfort nie zwracałem na to uwagi. Szczególnie że w poniedziałek po niedzielnym biegu miałem pierwszy dzień w nowej pracy:)
Dziś w planie miałem poszurać i zobaczyć jak noga i jak kondycja. Wyszło 5km w około 30min. Zbytnio nie zajmowałem się liczeniem. Biegło mi się rewelacyjnie, siły mam. Kondycję mam. Kostka teraz widzę lekko opuchnięta, przyłożyłem lód i zobaczę jutro.
Niestety z taką kostką o 10km poniżej 50min chwilowo mogę tylko pomarzyć - ale co się odwlecze to nie uciecze!
trochę źle mi z tym, że nie wyszło, ale to dobrze bo to mi tylko da motywację do dalszych prób i treningów.
Biorę się za szukanie kolejnych zawodów, ale dopiero za jakieś 2/3 miesiące, tak by biec w pełni sprawnym i dobrze przygotowanym.
Poszukam też jakiegoś planu, albo sam sobie jakiś ułożę. - generalnie chyba wiem czego mi zabrakło w moim planie treningowym a czego było za dużo:)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 280
- Rejestracja: 02 paź 2013, 21:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
eh, coraz mniej czasu mam na internet. Za to na treningi czas mam:)
Obecnie biegam co dwa dni, moją starą zasadą, którą stosowałem na początku przygody z bieganiem. Stosuję pełne dwa dni przerwy między kolejnym biegami, chodzi o to by kostka jak najbardziej odpoczęła i by się jak najlepiej zregenerować. W tygodniu biegałem we wtorek. Zrobiłem 6km w 30min, poszedłem na drążki poćwiczyć i się porozciągać. Następnie pobiegłem jeszcze 2km z czasem 11min.
Zrobiłem kolejne dwa dni przerwy i dziś poszedłem pobiegać.
Przebiegłem 8km w 45min. Fajnie się biegło, kropił deszczyk - to lubię:) powietrze rześkie, moc jest. Choć troszkę poczułem problem z dotlenieniem organizmu. Ogólnie nie miałem w planie biec dziś szybko. Plan był na trucht. Ale przede mną nagle pojawiła się Pani, która dość szybo biegłą i jakoś - nie wiem dlaczego:) podchwyciłem jej tempo. Biegłem tak aż do momentu (jakieś 4-5km) gdy nie pobiegła prosto gdzie ja musiałem skręcić:( Później właśnie pojawiły się te problemy z tlenem - hehe
W ten weekend chcę znaleźć jakieś zawody. Najlepiej 10km tak by w końcu zrobić ten czas poniżej 50min. Jak znajdę, to lecę z przygotowaniami i jadę z tym koksem. Jak to mówił hardcorowy koksu "nie ma lipy"-hehe
Obecnie biegam co dwa dni, moją starą zasadą, którą stosowałem na początku przygody z bieganiem. Stosuję pełne dwa dni przerwy między kolejnym biegami, chodzi o to by kostka jak najbardziej odpoczęła i by się jak najlepiej zregenerować. W tygodniu biegałem we wtorek. Zrobiłem 6km w 30min, poszedłem na drążki poćwiczyć i się porozciągać. Następnie pobiegłem jeszcze 2km z czasem 11min.
Zrobiłem kolejne dwa dni przerwy i dziś poszedłem pobiegać.
Przebiegłem 8km w 45min. Fajnie się biegło, kropił deszczyk - to lubię:) powietrze rześkie, moc jest. Choć troszkę poczułem problem z dotlenieniem organizmu. Ogólnie nie miałem w planie biec dziś szybko. Plan był na trucht. Ale przede mną nagle pojawiła się Pani, która dość szybo biegłą i jakoś - nie wiem dlaczego:) podchwyciłem jej tempo. Biegłem tak aż do momentu (jakieś 4-5km) gdy nie pobiegła prosto gdzie ja musiałem skręcić:( Później właśnie pojawiły się te problemy z tlenem - hehe
W ten weekend chcę znaleźć jakieś zawody. Najlepiej 10km tak by w końcu zrobić ten czas poniżej 50min. Jak znajdę, to lecę z przygotowaniami i jadę z tym koksem. Jak to mówił hardcorowy koksu "nie ma lipy"-hehe
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 280
- Rejestracja: 02 paź 2013, 21:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Zawody znalazłem na 24 maja.
W środę miałem w planie zrobić:
OBW1 30' + SB 6x60m/60m + trucht 10'
Wyszło troszkę więcej biegu bo jakieś 40', niestety miałem daleko do górki i nie chciałem około 2km iść, więc pobiegłem. Dystansu nie zapisałem i nie pamiętam już:( Ale biegłem tak około 5:45km/min - chyba:) Podbiegi wyszły fajnie. Jest moc. ogólnie nie wiem jaki dokładnie dystans przebiegałem ale czasy wyglądały tak:
1. 29''; 2. 28''; 3. 27''; 4. 28''; 5. 29''; 6. 27'' (zawsze staram się w ostatnim biegu dawać z siebie wszystko).
Na koniec truchcik 10' do domku.
W czwartek reset.
Dziś w planie 40' OBW1 + RT 10x 30/60'' + 5' trucht
Wyszło 42' OBW1, tempo około 5:50min/km trasa z dużymi wzniesieniami.
Zaraz po tym zrobiłem RT przebiegłem jakieś 2,6km o ile google maps mnie nie kłamie
później 5, trucht na drążki, gdzie zrobiłem dobre rozciąganie i brzuchy - ale na brzuchy, to przyznam że sił już nie miałem:(
Na koniec 10' szuranie do domu, jakoś nie chciałem spacerować.
Ogólnie plan już sobie ułożyłem, w końcu wiem czego mi zabrakło ostatnio do celu. Teraz z tym walczę i w maju muszę w końcu go osiągnąć.
Jutro w planie mam reset, ale jakieś ćwiczenia pewnie zrobię:)
W środę miałem w planie zrobić:
OBW1 30' + SB 6x60m/60m + trucht 10'
Wyszło troszkę więcej biegu bo jakieś 40', niestety miałem daleko do górki i nie chciałem około 2km iść, więc pobiegłem. Dystansu nie zapisałem i nie pamiętam już:( Ale biegłem tak około 5:45km/min - chyba:) Podbiegi wyszły fajnie. Jest moc. ogólnie nie wiem jaki dokładnie dystans przebiegałem ale czasy wyglądały tak:
1. 29''; 2. 28''; 3. 27''; 4. 28''; 5. 29''; 6. 27'' (zawsze staram się w ostatnim biegu dawać z siebie wszystko).
Na koniec truchcik 10' do domku.
W czwartek reset.
Dziś w planie 40' OBW1 + RT 10x 30/60'' + 5' trucht
Wyszło 42' OBW1, tempo około 5:50min/km trasa z dużymi wzniesieniami.
Zaraz po tym zrobiłem RT przebiegłem jakieś 2,6km o ile google maps mnie nie kłamie
później 5, trucht na drążki, gdzie zrobiłem dobre rozciąganie i brzuchy - ale na brzuchy, to przyznam że sił już nie miałem:(
Na koniec 10' szuranie do domu, jakoś nie chciałem spacerować.
Ogólnie plan już sobie ułożyłem, w końcu wiem czego mi zabrakło ostatnio do celu. Teraz z tym walczę i w maju muszę w końcu go osiągnąć.
Jutro w planie mam reset, ale jakieś ćwiczenia pewnie zrobię:)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 280
- Rejestracja: 02 paź 2013, 21:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Wczoraj miały być ćwiczenia a wyszło kopanie piłki z dzieckiem:) Cwaniak wymyślił, że gramy 1 na 1 na całym (szkolnym) boisku. Zabiegał mnie, ale wyszło jeden do jednego:)
Dziś w planie było: 20' OBW1 + WT 4x2km + 5' trucht.
Wyszło:(
20' OBW1 + 2x2km WT i tu odezwało się dzisiejsze i wczorajsze granie w piłkę z dzieckiem. Dziś też wymyślił 1 na 1 na całym. Z tym, że dziś wygrał 6:2:( Jak biegłem dziś drugie Wt, to już wiedziałem że nie dam rady pobiec więcej - zresztą biegam dla zdrowia więc nie ma co lamentować. Zrobiłem później jeszcze 20' ćwiczeń na drążkach i pobiegłem jeszcze 2km do domu w miarę żywym tempem.
Ogólnie jestem zadowolony z dzisiejszego biegania, tylko że muszę bardziej uważać na spożywaną energię, bo dziś poza zmęczeniem nóg, które doskwiera mi do teraz, czułem jeszcze brak energii. Przyczyna prosta, zjadłem późno obiad, poszedłem pograć w piłę a po piłce od razu poszedłem biegać, bez uzupełnienia żołądka:(
Jutro pełen relaks:)
Dziś w planie było: 20' OBW1 + WT 4x2km + 5' trucht.
Wyszło:(
20' OBW1 + 2x2km WT i tu odezwało się dzisiejsze i wczorajsze granie w piłkę z dzieckiem. Dziś też wymyślił 1 na 1 na całym. Z tym, że dziś wygrał 6:2:( Jak biegłem dziś drugie Wt, to już wiedziałem że nie dam rady pobiec więcej - zresztą biegam dla zdrowia więc nie ma co lamentować. Zrobiłem później jeszcze 20' ćwiczeń na drążkach i pobiegłem jeszcze 2km do domu w miarę żywym tempem.
Ogólnie jestem zadowolony z dzisiejszego biegania, tylko że muszę bardziej uważać na spożywaną energię, bo dziś poza zmęczeniem nóg, które doskwiera mi do teraz, czułem jeszcze brak energii. Przyczyna prosta, zjadłem późno obiad, poszedłem pograć w piłę a po piłce od razu poszedłem biegać, bez uzupełnienia żołądka:(
Jutro pełen relaks:)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 280
- Rejestracja: 02 paź 2013, 21:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Uf dziś to się nabiegałem.
W planie miałem dziś OBW1 80' a że kupiłem sobie nowe buty, takie terenowe to postanowiłem pobiegać po jakichś hardcorowych ścieżkach. Wyszło, że biegałem po najmniej uczęszczanych terenach parku, który mam niedaleko domu.
Jeśli chodzi po co mi takie buty, to już piszę. Mam plan w jakiś weekend wbiec na Ślężę (zwaną Sobótką). Szczególnie, że w maju jest bieg 5km na nią. Jeszcze nie wiem ale chodzi mi on po głowie:) No i stąd nowe buty oraz stąd pomysł by wykorzystać dzisiejsze 80' OBW1 na testy nowych butów. Kupiłem jakieś adasie w Decathlonie, za jakieś 250zł. Biega się w nich całkiem wygodnie, tylko na początku miałem wrażenie, że mi z nich pięta wypadnie, później się przyzwyczaiłem:) Wiem, że można byty biegowe inaczej wiązać, tzn. używając tej ostatniej dziurki, do tej pory tego nie robiłem ale chyba spróbuję.
A teraz na temat samego dzisiejszego biegu. Po 65' zaczęły mnie boleć nogi, ogólnie robiły się jak z waty. By jakoś dać radę pobiec 80' zacząłem przyspieszać i zwalniać, oraz szukać lekkich podbiegów i zbiegów. To urozmaicenie mi pomogło. Ogólnie biegałem przez jakieś 85' + 20' dobrego rozciągania, szczególnie łydek, bo się najbardziej spięły + 10' OBW1 do domku - o dziwo miałem siłę na bieg a nie na trucht:)
Teraz czuję nogi i żeby nie było jestem po kąpieli:)
Dziś też nauczyłem (poczułem i nadal czuję) się nad czym muszę jeszcze popracować by zacząć biegać dłuższe dystanse.
W planie miałem dziś OBW1 80' a że kupiłem sobie nowe buty, takie terenowe to postanowiłem pobiegać po jakichś hardcorowych ścieżkach. Wyszło, że biegałem po najmniej uczęszczanych terenach parku, który mam niedaleko domu.
Jeśli chodzi po co mi takie buty, to już piszę. Mam plan w jakiś weekend wbiec na Ślężę (zwaną Sobótką). Szczególnie, że w maju jest bieg 5km na nią. Jeszcze nie wiem ale chodzi mi on po głowie:) No i stąd nowe buty oraz stąd pomysł by wykorzystać dzisiejsze 80' OBW1 na testy nowych butów. Kupiłem jakieś adasie w Decathlonie, za jakieś 250zł. Biega się w nich całkiem wygodnie, tylko na początku miałem wrażenie, że mi z nich pięta wypadnie, później się przyzwyczaiłem:) Wiem, że można byty biegowe inaczej wiązać, tzn. używając tej ostatniej dziurki, do tej pory tego nie robiłem ale chyba spróbuję.
A teraz na temat samego dzisiejszego biegu. Po 65' zaczęły mnie boleć nogi, ogólnie robiły się jak z waty. By jakoś dać radę pobiec 80' zacząłem przyspieszać i zwalniać, oraz szukać lekkich podbiegów i zbiegów. To urozmaicenie mi pomogło. Ogólnie biegałem przez jakieś 85' + 20' dobrego rozciągania, szczególnie łydek, bo się najbardziej spięły + 10' OBW1 do domku - o dziwo miałem siłę na bieg a nie na trucht:)
Teraz czuję nogi i żeby nie było jestem po kąpieli:)
Dziś też nauczyłem (poczułem i nadal czuję) się nad czym muszę jeszcze popracować by zacząć biegać dłuższe dystanse.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 280
- Rejestracja: 02 paź 2013, 21:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Dziś w planie miałem OBW1 40' + SB 2x4x 60m/60m + 5, trucht.
, jako że dziś miałem w planie podbiegi to pojechałem na Ślężę. Wybrałem na pierwszy raz wejście od strony Sulistrowic, pamiętałem że jest łatwiejsze. Nie wiem czy było, ale wiem że jestem jaszcze daleko od biegania po górach:).
Tak na prawdę to szedłem z elementami biegu. Zasada była taka, że biegłem do momentu aż miałem oddech. Jak zaczynałem dyszeć to przechodziłem w szybki marsz itd. Wejście zajęło mi 24' a zejście 25'. Z tym że nie zbiegałem tylko schodziłem. Szczerze powiem, że zdziwiłem się, że szybkie zejście zajęło mi więcej czasu niż wejście z elementami biegu.
Spodobało mi się i coś czuję że niedługo znów gdzieś pojadę by "wbiec".

Tak na prawdę to szedłem z elementami biegu. Zasada była taka, że biegłem do momentu aż miałem oddech. Jak zaczynałem dyszeć to przechodziłem w szybki marsz itd. Wejście zajęło mi 24' a zejście 25'. Z tym że nie zbiegałem tylko schodziłem. Szczerze powiem, że zdziwiłem się, że szybkie zejście zajęło mi więcej czasu niż wejście z elementami biegu.
Spodobało mi się i coś czuję że niedługo znów gdzieś pojadę by "wbiec".
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 280
- Rejestracja: 02 paź 2013, 21:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Dziś w planie miałem 20' OBW1 + 40 BC2 + 5' trucht
Po ostatnich podbiegach na Ślęży do dziś czuję nogi a że jutro w planie mam 60' OBW1, to chodził mi po głowie dziś taki plan, że pobiegnę OBW1 20' i zobaczę jak się będę czół. Jak słabo to zrobię 60' OBW1 a 20' + 40' zrobił bym jutro.
Wyszło super, po 20' OBW1 czułem świeżość i moc więc przeszedłem na 40 BC2. Dopiero po 30' zacząłem czuć spadek mocy, szczególnie że biegałem po parku i musiałem omijać kałuże. - łydki też mi się odezwały, ale zrobiłem dobre rozciąganie po 5' truchtu i je jeszcze jutro pomasuję piłeczkami do tenisa.
Dziś upewniłem się, że uwielbiam chłodną i deszczową pogodę do biegania. Nie mam problemów z oddechem, nie pocę się i mam sporo sił. Latem to będę biegał chyba przed 6:00 i/lub po 22:00.
Zaczyna mi się też podobać bieganie po ścieżkach w parkach, ale na razie o tym nie myślę, bo widzę że za dużo rzeczy zaczyna mi chodzić po głowie (góry, lasy, triathlony, duathlony, maratony) a ja przecież zaczynam dopiero biegać, co z resztą widać po moich czasach:(
Po ostatnich podbiegach na Ślęży do dziś czuję nogi a że jutro w planie mam 60' OBW1, to chodził mi po głowie dziś taki plan, że pobiegnę OBW1 20' i zobaczę jak się będę czół. Jak słabo to zrobię 60' OBW1 a 20' + 40' zrobił bym jutro.
Wyszło super, po 20' OBW1 czułem świeżość i moc więc przeszedłem na 40 BC2. Dopiero po 30' zacząłem czuć spadek mocy, szczególnie że biegałem po parku i musiałem omijać kałuże. - łydki też mi się odezwały, ale zrobiłem dobre rozciąganie po 5' truchtu i je jeszcze jutro pomasuję piłeczkami do tenisa.
Dziś upewniłem się, że uwielbiam chłodną i deszczową pogodę do biegania. Nie mam problemów z oddechem, nie pocę się i mam sporo sił. Latem to będę biegał chyba przed 6:00 i/lub po 22:00.
Zaczyna mi się też podobać bieganie po ścieżkach w parkach, ale na razie o tym nie myślę, bo widzę że za dużo rzeczy zaczyna mi chodzić po głowie (góry, lasy, triathlony, duathlony, maratony) a ja przecież zaczynam dopiero biegać, co z resztą widać po moich czasach:(
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 280
- Rejestracja: 02 paź 2013, 21:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Dziś w planie miałem tylko 60' OBW1, co też uczyniłem. Dystans? Trochę prosto, w prawo, w lewo, właśnie gdzieś tyle - hehe (poszukam zaraz jakichś zegarków z GPS-em, tylko musi się nadawać do pływania, już chyba "dorosłem" do takiego zakupu)
Wahałem się tylko czy biegać dziś po parku czy po ulicy. Jako że dziś jest wiecznie, to wybrałem park. Poza tym jakoś się wkręciłem w bieganie po parku, jedyne na co trzeba uważać to psy:( I tak dobrze, że nie wilki. Chociaż w tedy pewnie zacząłbym od razu szybciej biegać.
Ogólnie biegałem dość spokojnie, cały czas czuję nogi (po Ślęży), muszę wybrać się na basen, powinno pomóc:)

Wahałem się tylko czy biegać dziś po parku czy po ulicy. Jako że dziś jest wiecznie, to wybrałem park. Poza tym jakoś się wkręciłem w bieganie po parku, jedyne na co trzeba uważać to psy:( I tak dobrze, że nie wilki. Chociaż w tedy pewnie zacząłbym od razu szybciej biegać.
Ogólnie biegałem dość spokojnie, cały czas czuję nogi (po Ślęży), muszę wybrać się na basen, powinno pomóc:)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 280
- Rejestracja: 02 paź 2013, 21:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Eh, słabo sobie wykombinowałem dzisiejszy trening. W planie miałem 40' OBW1 + 10x40''/80'' RT + 10' trucht.
Wczoraj coś mnie cały czas łamało w plecach, odcinek lędźwiowy. Wziąłem gorącą kąpiel, wysmarowałem się bengajem i poszedłem spać dość szybko. Wszystko dlatego, że bałem się że zawalę dzisiejszy trening.
Dziś czułem się już spoko, więc mówię idę biegać. Ale że w podświadomości miałem te plecy to ubrałem się w dresy? koszulką a na to drugą na długi rękaw? i poszedłem biegać.
Pierwsze zdziwko zaliczyłem jak tylko wyszedłem z klatki. hym coś gorąco dziś. Jak zacząłem biec to wiedziałem że będzie to bieg przez mękę:( Jedyne co zrobiłem to szybka korekta trasy i pobiegłem przez mosty, gdzie mam otwartą przestrzeń i wiatr.
Łącznie zrobiłem dziś około 13km. Pobiegłem najpierw te 40' OBW1, gdzie tempo miałem fatalne, ale to przez "upał":) Potem wyjąłem z kieszenie tel. włączam go bo był wyłączony. To specjalnie, ponieważ 30min przed bieganiem przypomniałem sobie że mam tylko kilka procent baterii i go podłączyłem do ładwania. Wyłączyłem dlatego by te 30min ładowania starczyło na moje RT.
To się zdziwiłem jak po włączeniu zobaczyłem stan baterii 1% - VAK. Szedłem z nim tak przez 3min że może coś się obudzi, ale lipa. Zacząłem biec RT. Ile ich zrobiłem nie wiem, bo się pogubiłem w liczeniu:( Zamiast mierzyć czasy za pomocą skomponowanej specjalnej do tego piosenki musiałem liczyć kroki. Robiłem tak, że liczyłem do 160 jak truchtałem i do 80 jak biegłem. Wyszło bez rewelki bo wiadomo upał:(
Jedyny plus dzisiejszego biegania, to fakt, że miałem dużo podbiegów, kilka wyszło mi nawet podczas RT:)
Później poszedłem się porozciągać. Dziwnie tak w parku o 22:00 ciemno, cicho ... Nie wiedzieć czemu rozciąganie zajęło mi tylko 5min?
I później spacerkiem poszedłem już do domku 10'
Wczoraj coś mnie cały czas łamało w plecach, odcinek lędźwiowy. Wziąłem gorącą kąpiel, wysmarowałem się bengajem i poszedłem spać dość szybko. Wszystko dlatego, że bałem się że zawalę dzisiejszy trening.
Dziś czułem się już spoko, więc mówię idę biegać. Ale że w podświadomości miałem te plecy to ubrałem się w dresy? koszulką a na to drugą na długi rękaw? i poszedłem biegać.
Pierwsze zdziwko zaliczyłem jak tylko wyszedłem z klatki. hym coś gorąco dziś. Jak zacząłem biec to wiedziałem że będzie to bieg przez mękę:( Jedyne co zrobiłem to szybka korekta trasy i pobiegłem przez mosty, gdzie mam otwartą przestrzeń i wiatr.
Łącznie zrobiłem dziś około 13km. Pobiegłem najpierw te 40' OBW1, gdzie tempo miałem fatalne, ale to przez "upał":) Potem wyjąłem z kieszenie tel. włączam go bo był wyłączony. To specjalnie, ponieważ 30min przed bieganiem przypomniałem sobie że mam tylko kilka procent baterii i go podłączyłem do ładwania. Wyłączyłem dlatego by te 30min ładowania starczyło na moje RT.
To się zdziwiłem jak po włączeniu zobaczyłem stan baterii 1% - VAK. Szedłem z nim tak przez 3min że może coś się obudzi, ale lipa. Zacząłem biec RT. Ile ich zrobiłem nie wiem, bo się pogubiłem w liczeniu:( Zamiast mierzyć czasy za pomocą skomponowanej specjalnej do tego piosenki musiałem liczyć kroki. Robiłem tak, że liczyłem do 160 jak truchtałem i do 80 jak biegłem. Wyszło bez rewelki bo wiadomo upał:(
Jedyny plus dzisiejszego biegania, to fakt, że miałem dużo podbiegów, kilka wyszło mi nawet podczas RT:)
Później poszedłem się porozciągać. Dziwnie tak w parku o 22:00 ciemno, cicho ... Nie wiedzieć czemu rozciąganie zajęło mi tylko 5min?
I później spacerkiem poszedłem już do domku 10'
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 280
- Rejestracja: 02 paź 2013, 21:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
praca - bieganie, praca - bieganie
mam mało czasu na moje pisanie:(
Środę miał wolną od biegania,
było też nie za dużo spania:(
Czwartek 20' OBW1 + RT 6x6'/3' + 5' trucht miałem w planie,
słabo wyszło mi ów bieganie.
20' OBW1 - szurałem,
około 6min/km, biegłem czy stałem?
Rt 6x.... z muzyczką z tela. zrobiłem,
moc nawet była - się troszkę zdziwiłem.
z biegu na bieg wciąż przyspieszałem,
nie było to w planie - improwizowałem.
Tempo?
Nie nam!
Rym?
Brak:)
Na trzeźwo pisuję,
więc słabo rymuję:)
Rt, skończyłem,
i znów się zdziwiłem?
Wyszło, że mam dość daleko do domu,
biec czy może iść po kryjomu?
Nic, biegnę - jest siła,
patrze 23 wybiła:(
Jak biegłem, to już wołało mnie spanie,
jak myślicie, zrobiłem rozciąganie?
W piątek miałem w planie,
nic nie robienie, ale nie spanie.
60' OBW1 na dziś zaplanowałem,
park na te bieganie sobie wybrałem.
3/4 biegu było w porządku,
jako że nic nie miałem na żołądku.
Końcówkę czując nogi biegałem,
ale to przez to, że wcześniej piłkę kopałem.
Teraz się "grzecznie" regeneruję,
jutro znów biegam, leczy czy rymuję ...
mam mało czasu na moje pisanie:(
Środę miał wolną od biegania,
było też nie za dużo spania:(
Czwartek 20' OBW1 + RT 6x6'/3' + 5' trucht miałem w planie,
słabo wyszło mi ów bieganie.
20' OBW1 - szurałem,
około 6min/km, biegłem czy stałem?
Rt 6x.... z muzyczką z tela. zrobiłem,
moc nawet była - się troszkę zdziwiłem.
z biegu na bieg wciąż przyspieszałem,
nie było to w planie - improwizowałem.
Tempo?
Nie nam!
Rym?
Brak:)
Na trzeźwo pisuję,
więc słabo rymuję:)
Rt, skończyłem,
i znów się zdziwiłem?
Wyszło, że mam dość daleko do domu,
biec czy może iść po kryjomu?
Nic, biegnę - jest siła,
patrze 23 wybiła:(
Jak biegłem, to już wołało mnie spanie,
jak myślicie, zrobiłem rozciąganie?

W piątek miałem w planie,
nic nie robienie, ale nie spanie.
60' OBW1 na dziś zaplanowałem,
park na te bieganie sobie wybrałem.
3/4 biegu było w porządku,
jako że nic nie miałem na żołądku.
Końcówkę czując nogi biegałem,
ale to przez to, że wcześniej piłkę kopałem.
Teraz się "grzecznie" regeneruję,
jutro znów biegam, leczy czy rymuję ...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 280
- Rejestracja: 02 paź 2013, 21:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Jako, że eurowizja i jako że mam brodę:( To dziś muzycznie:) - braoa tylko z lenistwa, jutro do pracy i ją zgolę:)
Podobno prawdziwa sztuka obroni się sama! - ale nie przede mną
O dwudziestej dziś biegłem
Słyszałem świergot ptaka
Ładna to piosenka
Tylko głupia taka
20 OBW1
dzisiaj w planie miałem
troszkę po kałużach
sobie pobiegałem.
Aaaaaa już jest wiosna – już jest wiosna
Aaaaaa dłuższe dnie – dłuższe dnie
Aaaaaa biegacze biegają – biegacze biegają
Aaaaaa głupie, nie?
Już przylatują bociany
Ja BC2 40’ dłubie
Mnie nic nie przeszkadza
Dalej będzie głupiej
Słońce już nie świeci
Ja się po ulicach snuje
Zupełnie bez sensu
Ale się rymuje
przyspieszam po 20 minutach BC2
Już jest ciemno wszędzie
Bać się nie ma czego
Znowu refren będzie
Aaaaaa już jest wiosna – już jest wiosna
Aaaaaa dłuższe dnie – dłuższe dnie
Aaaaaa biegacze biegają – biegacze biegają
Aaaaaa głupie, nie?
Odmarzłem od zimy
marzę już do morza
zwrotka nie najgorsza
tylko rymu nie ma
Tempo poniżej 5min/km
i nie boli pięta,
anatomia jak ta zwrotka
niedorozwinięta
ref …
Rozciąganie jest po biegu
W myśl biegowych przysłów
Ja już nie mam zdrowia
Do tych idiotyzmów
Kończy się mój bieg
5’ trucht mam po trawie
Pisać głupie teksty
Nawet ja potrafię
Ref …
ps. jak bym pisał nie czytelnie, to miałem dziś 20' OBW1 + 40' BC2 + 5' trucht - wyszło możebnie:)
ps2. piosenkę nieudolnie przerobiłem z kabaretu Potem, Piosenka o wiośnie.
Podobno prawdziwa sztuka obroni się sama! - ale nie przede mną

O dwudziestej dziś biegłem
Słyszałem świergot ptaka
Ładna to piosenka
Tylko głupia taka
20 OBW1
dzisiaj w planie miałem
troszkę po kałużach
sobie pobiegałem.
Aaaaaa już jest wiosna – już jest wiosna
Aaaaaa dłuższe dnie – dłuższe dnie
Aaaaaa biegacze biegają – biegacze biegają
Aaaaaa głupie, nie?
Już przylatują bociany
Ja BC2 40’ dłubie
Mnie nic nie przeszkadza
Dalej będzie głupiej

Słońce już nie świeci
Ja się po ulicach snuje
Zupełnie bez sensu
Ale się rymuje
przyspieszam po 20 minutach BC2
Już jest ciemno wszędzie
Bać się nie ma czego
Znowu refren będzie
Aaaaaa już jest wiosna – już jest wiosna
Aaaaaa dłuższe dnie – dłuższe dnie
Aaaaaa biegacze biegają – biegacze biegają
Aaaaaa głupie, nie?
Odmarzłem od zimy
marzę już do morza
zwrotka nie najgorsza
tylko rymu nie ma

Tempo poniżej 5min/km
i nie boli pięta,
anatomia jak ta zwrotka
niedorozwinięta

ref …
Rozciąganie jest po biegu
W myśl biegowych przysłów
Ja już nie mam zdrowia
Do tych idiotyzmów
Kończy się mój bieg
5’ trucht mam po trawie
Pisać głupie teksty
Nawet ja potrafię
Ref …
ps. jak bym pisał nie czytelnie, to miałem dziś 20' OBW1 + 40' BC2 + 5' trucht - wyszło możebnie:)
ps2. piosenkę nieudolnie przerobiłem z kabaretu Potem, Piosenka o wiośnie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 280
- Rejestracja: 02 paź 2013, 21:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Telegram o bieguSTOP
WtorekSTOP Biegłem 80minOBW1STOP Były podbiegi:(STOP Były zbiegi:)STOP dystans 15kmSTOP
Środek czwartek wolneSTOP Czwartek wolne nie planowaneSTOP Biegałem za to dziśSTOP plan 20minOBW1STOP RT 10x40/80''STOP Lało jak ...STOP Zrobiłem 15min OBW1STOP RT 17x40/50''STOP Trucht 5'STOP RT wyszło za dużoSTOP Biegłem bez muzyczekSTOP Biegłem z zegarkiemSTOP Ciemno i deszczowoSTOP Rytmy kontrolowałem licząc 1,2,3,...,80STOP Liczyłem do 90 i do 160STOP Stąd 40'' na 50''STOP Zamiast 40'' na 80''STOP Ilości nie kontrolowałem w ogóleSTOP Po każdym wolnym rytmieSTOP klikałem na zegarkuSTOP Nowe okrążenieSTOP Stąd wiem ile ich byłoSTOP
PozdrawiamSTOP
WtorekSTOP Biegłem 80minOBW1STOP Były podbiegi:(STOP Były zbiegi:)STOP dystans 15kmSTOP
Środek czwartek wolneSTOP Czwartek wolne nie planowaneSTOP Biegałem za to dziśSTOP plan 20minOBW1STOP RT 10x40/80''STOP Lało jak ...STOP Zrobiłem 15min OBW1STOP RT 17x40/50''STOP Trucht 5'STOP RT wyszło za dużoSTOP Biegłem bez muzyczekSTOP Biegłem z zegarkiemSTOP Ciemno i deszczowoSTOP Rytmy kontrolowałem licząc 1,2,3,...,80STOP Liczyłem do 90 i do 160STOP Stąd 40'' na 50''STOP Zamiast 40'' na 80''STOP Ilości nie kontrolowałem w ogóleSTOP Po każdym wolnym rytmieSTOP klikałem na zegarkuSTOP Nowe okrążenieSTOP Stąd wiem ile ich byłoSTOP
PozdrawiamSTOP