mihumor- Pół wieku poezji

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

2.04 - trening progowy masakrujący - 27km - 2.05 godz - tempo śred 4.38

Dziś to nie miałem dnia. To miał być najcięższy trening w tym cyklu i takowym był, oby cięższego nie było znaczy. Dziś bieganie wpasowałem pomiędzy robotę a wywiadówkę - czasu tak było na styk, niemniej już Krzychu rano dzwonił i mówił, że mocno dziś wieje - dziwne bo na meteo zapowiadali zupełną flautę i dlatego się napaliłem by dziś to załatwić. Wybiegłem na Błonia - wieje jak cholera ale nic, czasu mam na styk, noga podaje słabo i trzeba biegać te tempa wejściowe i lecieć dalej z koksem
2km rozgrzewki po 4,57
2x po 2,8km P - 3,57 na przerwie 2 minuty
14km BS "leciane" koło 5,00
4km P po 3,56
1km schłodzenia

Słaby dziś byłem, widocznie w poniedziałek jednak za mocno zapodałem albo ostatnia sekwencja treningowa nieco mnie podcięła, w sumie to dobrze bo na podcince też warto coś ciężkiego pobiegać - to jednak wzmacnia. Nawet z wiatrem bieganie mnie męczyło i ciągnąłem głownie "siłom i godnościom osobistom", bywało już oczywiście gorzej ale ostatnimi czasy to tempa mi wchodziły dużo łatwiej. Pociechą było, że pod wiatr dawałem radę. Po tempach skopiowałem patent Krzycha i pobiegłem na Bulwary Wiślane by ta ostatnią kilującą czwórkę tempa robić z wiatrem. Aby to osiągnąć musiałem pobiec kolejne 8kmów pod zimny wiatr - jak to się mówi spiczniałem zdrowo bo wiało zimnym takim syberyjskim wozduchem
Stanąłem na 22gim kmie przed tempówką, oczęta wzniosłem ku niebiosom prosząc o wspomożenie. Chyba je dostałem bo jakoś to poszło nie najgorzej niemniej było (cholernie) ciężko, jak dobiegłem pod Klasztor Norbertanek co to nad sama Wisłą pięknie się wznosi - to se klapłem na dupę na trawę opodal meneli co to tam wino pili - uśmiechnęli się do mnie chłopy. Nie klapłem bo musiałem, tak źle nie było, klapłem se w nagrodę bo się należała. No i przez te nagrody, modły i rozciągania ledwiem na wywiadówkę zdążył a i skrócić dzisiejsze męki wolnej dożynki końcowej musiałem nieco - odrobię, będę musiał.
Po tym trenie byłem zmęczony bardziej niż po ostatniej połówce - ale to nie dziwne
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

3.04 - bieg spokojny 18km - 1,30 godz - tempo 5,00

4.04 - bieg regeneracyjny 9,5km - 47 min - tempo 5,03

5.04 - bieg wymęczony 18,5km - 1.35 godz - tempo 5,09

Narastające zmęczenie materiału, cóż, ostatnie 14 dni to 213km, ostatnie 30 - 400km, jak na mnie to bardzo dużo i zaczynam to mocno czuć. Po środowym kilerze w czwartek byłem nawet niezły a i biegło się całkiem znośnie jak na the day after, w piątek po południu już słabiej a dziś rano po prostu bida z nędzą, nogi ciężkie, zupełny brak sił i energii - jakbym brony za sobą ciągnął. Stawałem chyba z 10 razy by się rozciągać czy inne 'pluć i drapać się", każda przyczyna dobra by nie biec, nawet się rozglądałem czy sępy nade mną nie zaczynają już krążyć . Taki bieg gdy od drugiego kroku tylko się marzy by już się skończyło.
Nie pierwsza taka przyjemnostka i nie ostatnia - jutro wolne i byle w poniedziałek się odrodzić bo trzeba akcenty napierać - bo teraz kilometrów będzie mniej ale akcenty trudne w zasadzie wszystkie.
Tygodniówka 90km równo - na 5 razy poszła więc jej nie rozwadniałem tym razem, może dlatego bardziej bolało ale musi coś poboleć by z tego coś było.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

07.04 - trening progowy 18km - 1,17 godz - tempo śred. 4,15

Po sobotnim znoju w tempie objuczonego muła to dzisiejszy trening zleciał mi szybko jak z bicza strzelił:

2km rozgrzeki po 4,50
4x 2,75km po 3,51-3,53 na przerwach 300m trucht+chwila na popitkę
4,5 km schłodzenia po 4,45

Bardzo ciepło było - lato prawie, można się na trawce złożyć i opalać, żałowałem, ze koszulki na ramiączkach nie ubrałem. Sam nie wiedziałem czego się dziś po sobie mogłem spodziewać, w sobotę byłem słabszy niż jak jestem słaby, w niedziele zrobiłem sobie dzień wyżerki - wtrząchałem wszystko jak leci plus kilka rodzajów ciasta - taki dzień rozpusty. Dziś już po pierwszym wykonaniu wiedziałem , że to wejdzie bez problemu, znowu biegałem na stoper na oznaczonej trasie i starałem się to biegać równo, niektóre odcinki wchodziły mi za szybko ale jak zwalniałem do tempa planowanego czyli 3,57 (47 sek - 200m) to było to tempo odpoczynkowe - po 100 czy 200m tym tempem kolejne znowu wchodziło za szybko i tak sobie falowałem to nieco szybciej to nieco wolniej i tak się to nabiegało jakoś samo :spoczko:
Powoli zaczynam już biegać tempa z poziomu 56 i tu mam komforcik bo jak jest cięższa jednostka czy mam gorszy dzień to spokojnie sobie poziom niżej biegam i też jest git :hejhej:
Niby mniej teraz objętości bo coś koło 80kmów ale muszę to do soboty zamknąć bo w niedzielę trzeba pokibicować do południa :spoczko:
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

8.04 - bieg spokojny 9,3km - 46 min - tempo 4,59

9.04 - bieg spokojny 16km - 1.16 godz - tempo 4,48

11.04 - tempo maraton - 25km - 1.45 godz - tempo 4,12- cały trening 27km

Dziś była wstępna przymiarka garnituru na imprezę główną :spoczko: , taka robocza przymiarka....do poprawki. Te dwa duże treningi TM zamknął bym w maksymie "Najpierw masa potem rzeźba" bo podobnie jak poprzednio jesienią ten pierwszy trening poszedł nieco życzeniowo, za mocno, może zbyt optymistycznie. W zasadzie to planowałem pobiec go troszkę wolniej ale jakoś nie wyszło, początek, pierwsze 3km po 4,16 były ok a później miałem do 15tego biec po 4.13-4,14 ale wychodziło mi po 4,10-4,13 i to większość raczej bliżej 4,10, nie biegło się źle - czułem, ze ta intensywność była nieco za duża, że nogi nie są zbyt rewelacyjne tego dnia, ze nie jest to dzień konia, że lepiej by było troszkę wolniej ale jak na 10km miałem 42,20 a na 14tym (jedna-trzecia maratonu) równo 59 min to stwierdziłem, że trzymam to tempo i zobaczymy. Na hipotetycznej lini HM wyszło 1,28.50 czyli o 30 sek szybciej od planu - źle, fatalnie :hahaha: , dlatego nie bawiłem się już w zawiłości taktyczne i postanowiłem sprawdzić jak na zmęczeniu wejdzie mi tempo, którym chciałbym biec w Rydze po 30 tym kmie czyli niżej 4,10 - i tu spodziewałem się drugiego znaczenia tego powiedzonka kulturystycznego, że masywnie otworzyłem i teraz to dopiero będzie rzeźba. Zaskoczenie, nic z tych rzeczy, to wyższe tempo wchodziło mi w zasadzie jak to biegane wcześniej, wjechałem delikatnie w drugi zakres i całkiem nieźle się biegło, nawet dosyć oszczędnie mi to tempo udawało się generować.
Lakoniczne podsumowanie:
- biegłem dziś o poranku bo start w Rydze jest o 7.30 rano i trzeba do tego nieco się przyzwyczaić, ja zaś nie należę do ludzi, którzy o poranku dobrze znoszą treningi tempowe - to mój słaby punkt do tego startu
- nie był to mój dzień ale mimo tego dałem radę, warunki były świetne trzeba dodać i pobiegłem życiówkę na 25km :hahaha: , weszło szybciej o prawie 2 min niż podobny tren jesienią.
- stając na końcu tego biegu nie byłem w stanie jednoznacznie określić czy tak biegnąc nie dałbym rady powalczyć do końca, czy to na pewno tempo za duże, może drobna korekta będzie potrzebna bo jednak biegło się chyba nieco za ciężko. Zobaczymy końcem kwietnia gdy przyjdzie to biec na większej świeżości - wtedy będzie "rzeźba" i ostateczna przymiarka
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

12.04 - trening siły - 7km - 46 min - tempo 6.30

Wyjazd w góry, córka tam grała w konkursie muzycznym więc pojechaliśmy, przy okazji czekając na wyniki przebiegliśmy się na pobliską górkę. Generalnie cięzko było jak cholera bo oboje z żoną dzień wcześniej biegaliśmy 25km tempa maraton i to bieganego bez opier... się. Bieganie dzionek później podbiegów to niezapomniane wrażenia czyli bieg pełen wzruszeń. To był w zasadzie jeden podbieg, niecałe 3kmy stromo do góry (350 m się łapało), na końcu wzdłuż stacji drogi krzyżowej, normalnie odliczałem numerki tych stacji a wydawało mi się, ze trwa to tak długo, że w tym czasie odczytali by całą mękę pańska z podziałem na role. Powrót w dół na zmęczonych mocno nogach, taki stromy zbieg na miętkich nogach to nawet szybko nie idzie - żadna przyjemność.
Tygodniówka 80km

14.04 - bieg spokojny 15km - 1.12 godz- tempo 4,53

Po podbiegowym eksperymencie pięknie miałem uda zakwaszone, nawet dzień przerwy nie pomógł i na starcie poniedziałkowego biegania miałem wrażenie, ze to nędzny i ciężki bieg będzie. Ale było dobrze, widać to co pod górkę mocno pracowało to na płaskim niespecjalnie jest potrzebne świerze, biegało by się fajnie gdyby mnie dwa razy nie zlało zimnym deszczem i nie z-gradobiło. Jakieś takie religijne alegorie przed Wielkanocą w tym moim bieganiu, najpierw odprawiona droga krzyżowa a później plagi egipskie. Dobrze, że się nie pochorowałem bo wiało przy tym niemiłosiernie a lodowato

16.04 - interwały tempowe - 21,5km - 1,37 godz - tempo 4,31

We wtorek zimno i lało- nie chciało mi się biegać, teraz mam takie masywne akcenty i z nabieganiem do nich objętości problemu nie ma więc można zacząć być wybrednym i pokaprysić - taki bonus za to co było wcześniej. Dzięki temu w sumie nieźle odpocząłem po ciężkim i bieganym z sercem TMie i mysle, że to dobrze, że to mnie może podbić nieco. Druga strona medalu to kumulacja przedświąteczna, którą zacząłem dziś. Miałem biegać duży danielsowski kombajn tempa i objętości (ok 28km planowany) ale pogoda dziś nie bardzo i zamieniłem te treningi, dziś kombajnik a w piątek kombajn zrobię. Po odpoczynku dziś biegało się jednak bardzo dobrze i trochę żałowałem tej zamiany, niemniej czasu dziś by nie stykło na większa formę - wybiegałem mniejszą:

11km BSu po 4,45
6x1,3km po 3,55-3,59 na przerwach 1 minuta w marszo-truchcie
2km schłodzenia po 4,50

Warunki zimne ale fajne, trochę wiało i odcinki pod ten wiejący ze skosa wietrzyk tradycyjnie cięższe i wolniejsze, nie cisnąłem dziś specjalnie bo ładnie wchodziło a i tak męcząca taka jednostka jest więc jak wchodzi w miarę na zaliczenie to może lepiej tak zostawić - weszło ładnie w sumie i jestem z tego zadowolony.
Jadę z tym blogiem jeszcze do Rygi bo już zacząłem to skończyć ten rozdział trzeba bez względu na wynik, później to już jeśli coś będę wpisywał to chyba tylko od czasu do czasu, bez następstw treningowych czy omawiania jednostek bo chyba w pewnego typu próżnię wbiegłem i walka o dalsze drobne poprawki w wynikach mało interesująca będzie a monotonna zapewne a i sukces w niej mocno niepewny.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

17.04 - bieg regeneracyjny- 7,5 km - 38 min - tempo 5,10

wolno, delikatnie, regeneracyjnie

18.04 - duży kombajn masakrujący - 29km - 2.15 godz - tempo 4,39

W środę kombajnik, w piątek kombajn czyli wielkanocna kumulacja. Dziś słoneczko i już zupełnie na letniaczka, cudna pogoda do biegania jeno tradycyjnie jak to na Błoniach wiatru deczko wschodniego. Trening z tych najtrudniejszych co to człowiek na końcu cieszy się, ze ma to już za sobą. Dziś poszło nawet gracko, tempa weszły jak trzeba,bieg wolny nie dołował i choć zmęczenie stopniowo narastało to było w miarę dobrze

2km BS po 4,45
4x 1,3km po 3,52-3,54 na przerwach 1'
14km BS po 4,5X
4x1,3km po 3,55-3,58 na przerwach 1'
1,5km schłodzenia po 5,15

Generalnie zaliczone, teraz już luźniej do maratonu bo mniejsze tygodniówki i już najgorsze treny zaliczone. Ale jeszcze będzie co robić, oj będzie.
Jutro jeszcze 8-10km regenerka i tygodniówka deczko ponad 80km zrobiona. Alleluja
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

17.04 - bieg regeneracyjny- 7,5 km - 38 min - tempo 5,10

wolno, delikatnie, regeneracyjnie

18.04 - duży kombajn masakrujący - 29km - 2.15 godz - tempo 4,39

W środę kombajnik, w piątek kombajn czyli wielkanocna kumulacja. Dziś słoneczko i już zupełnie na letniaczka, cudna pogoda do biegania jeno tradycyjnie jak to na Błoniach wiatru deczko wschodniego co to na tempówkach nie pomaga, oj nie pomaga :spoczko: . Trening z tych najtrudniejszych co to człowiek na końcu cieszy się, ze ma to już za sobą. Dziś poszło nawet gracko, tempa weszły jak trzeba,bieg wolny nie dołował i choć zmęczenie stopniowo narastało to było w miarę dobrze

2km BS po 4,45
4x 1,3km po 3,52-3,54 na przerwach 1'
14km BS po 4,5X
4x1,3km po 3,55-3,58 na przerwach 1'
1,5km schłodzenia po 5,15

Generalnie zaliczone, teraz już luźniej do maratonu bo mniejsze tygodniówki i już najgorsze treny zaliczone. Ale jeszcze będzie co robić, oj będzie.
Jutro jeszcze 8-10km regenerka i tygodniówka deczko ponad 80km zrobiona. Alleluja

Tak po ostatniej tempówce stanąłem dziś, letko mnie zgięło, podparłem się o drzewko i zakląłem szpetnie "Qurka, no moc wzruszeń" :hahaha:
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

19.04 - krosik regeneracyjny - 9km - 46min - tempo śr. 5.03

Miało być zdychanie i masowanie po bardzo ciężkiej jednostce dzień wcześniej a wyszło bardzo żwawe i przyjemne wybieganie w terenie, zupełnie bezbolesne - częściej tak chcę :hej:

21.04 - wybieganie konwersacyjne - 13,4km - 1.14 godz - tempo 5,32

Świąteczne bieganie ze znajomymi w bajkowej pogodzie - przegadane i przebiegane przyjemnie. Przebiegliśmy przez 3 wsie i nikt nas nie zaatakował z polewaczką czy wiaderkiem, nasze Panie były nieco zasmucone ale pocieszyłem je, że na mnie wiejskie dziewczęta też już uwagi nie zwracają i nauczyłem się z tym żyć :spoczko:

22.04 - trening progowy - 21,3km - 1,35 godz- tempo 4,28

Mniej już biegam, niby trochę mniej ale to już nie jest bieganie codziennie i to czuć. Dziś było bardzo ciepło jak zaczynałem to 24 stopnie ale na szczęście słonce głównie za chmurami. Dosyć ciężka jednostka ale weszła dobrze:
5,5km BS - ok 4,50
4km P - 3,51-3,53
7km BS- ok 4,50
4km P - 3,53-3,57
1,5km schłodzenia 4,50

Pierwsza progowa nieco za szybko ale nie zabiło mnie, drugą chciałem pobiec nieco wolniej i to był dobry pomysł :hahaha: Fajna jest ta jednostka, zwłaszcza cenię ją pod start w połówce. Jak mi spokojnie ona wchodzi to może znaczyć, że sprawy idą w dobrym kierunku :spoko:
Nie mam ostatnio weny by się rozpisywać, wpisy czynie pospiesznie i bez należytego przemyślenia, trochę bez pomysłu - trudno, taki czas u mnie widocznie. Tak poza tym to wybraliśmy już chyba miejsce do biegania maratonu jesienią - znowu będzie więcej turystyki niż biegania ale tak to już jest u Oldboy-ów
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

24.04 - bieg spokojny 11km - 53 min - tempo 4,50

Liczyłem na świetne i luźne bieganie, po dniu wolnego powinno tak być ale szło mi fatalnie, chyba myślałem, że samo się nabiega a samo nie chciało; może i słaby byłem tego dnia ale ryba psuje się od głowy - biegać mi się nie chciało i zupełnie mnie rozmontowało własnie "od złej głowy". dobrze, że miałem dużo czasu bo co chwila robiłem przerwy na pompki, rozciągania, stabilizacje i przysiady - pogoda była cudnej urody więc piękny secik ćwiczeń na łonie przyrody mi wyszedł (jeśli do przyrody można zaliczyć Park Lotników) a gówniane bieganie zamknąłem zrobionymi ze średnim entuzjazmem i wątpliwym zapałem przebieżkami średniej jakości.

26.04 - Tempo Maraton 25km - 1,45 godz - tempo 4,13

Ostatni ważny trening tych przygotowań, ostatnie sprawdzam. Miał być dziś niby szlif ale trochę to nie wyszło bo pewnie dalej bardziej żyję ułudą niż realnie i ostrożnie stąpać po lodzie kruchym. Rano padało - cóż, tak miało być ale nic to, pojechaliśmy o ósmej do Kraka na Błonia z zoną by pobiegać te TMy. Mżyło jak cholera więc krótka rozgrzewka i poszli konie - każdy oczywiście swoim tempem i rytmem. Warunki w sumie świetne, może trochę za mocno na wejściu padało, trochę wiatru ale do zniesienia i prawie 15 stopni - w Rydze taki warun brałbym w ciemno bo łatwo wyobrazić sobie gorszy. Od początku biegło mi się bardzo dobrze, równo i łatwo - na niskiej intensywności. W założeniu miałem biec nieco wolniej niż ostatnio ale nieco ta niska intensywność mnie zmyliła.. Postanowiłem potestować to nieco wyższe tempo gdy lepiej wchodzi.
No i testowałem a poszczególne piątki tak wchodziły:
1-5km - 21,16
5-10km - 21,06
10-15- 21,05
15-20 - 21,01
20-25- 21,02
Od 2kma biegłem za startującymi w porannym Park Runnie na 5km - systematycznie podnosiłem swoją pozycję w tym wyścigu :spoczko: a na końcówce nawet rozprowadziłem i zmotywowałem do walki jednego z biegaczy, niby już się kończył na 500m przed metą ale go zmobilizowałem a na koniec nawet skutecznie i wartko "zasprintował"
W sumie fajnie, pierwsza dyszka jednak za mocno o jakieś 20 sekund- niby detal ale przez to znowu byłem na kresce HM nieco szybciej niż planowałem - w 1,28,55 czyli korekta tempa jedynie o 5 sekund,to chyba za mało. W czym problem, ano w tym, że dziś z intensywnością biegu i łatwością robienia tempa było naprawdę dobrze niemniej słabością okazały się nogi, dosyć szybko zacząłem czuć ich zmęczenie, już od 15tego kma i to narastało, nie miewałem z tym problemu na zawodach, nogi zawsze były ok więc liczę na to, że wydolnościowo jestem gotowy a nogi to kwestia większego odpoczynku i tyle, bo wydolnościowo to biegłem gdzieś na wejściu w drugi zakres czyli bardzo dobrze to wyglądało.
Nie wiem jeszcze jak pobiegnę w Rydze, jeśli warunki będą bardzo dobre to pewnie tak jak dzisiaj, jeśli złe to pewnie o minutę wolniej ale wtedy to pobiegnę bardziej na miejsce niż na czas - bo w sumie cyfra mnie specjalnie nie trzyma i muszę sobie wybić z głowy różne wyimaginowane granice, które muszę niby pokonać - nic nie muszę, mam pobiec ze spokojną głową licząc na strumień nagłej łaski i olśnienia po drodze czyli runnershaja co go czasami miewam.
Lidka pobiegła dziś bardzo dobrze swój trening - 24km TMa zrobiła w średniej 4,53 - bardzo równo co cieszy, zwłaszcza, ze zmaga się z kontuzją, dziwnym i mocnym bólem pod piszczelem. Miała 3 dni przerwy, nic już nie bolało ale pod 6tego kma było bardzo ciężko - niemniej dobiegła ten trening, twarda jest.
Tygodniówka 73km
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

28.04 - bieg spokojny 13,4km - 1.09 godz - tempo 4,48

Na poczatku było dosyć ciężko, nogi potrzebowały ze 2 km by się rozkręcić, później już ładnie podawały i jak na zupelnie spokojne plumkanie po miękkiej nawierzchni to nawet szło nieźle. Po sobotniej mocnej 25tce miałem to jeszcze trochę w nogach ale i tak byłem pozytywnie zaskoczony

30.04 - trening progowy 17km - 1,15 godz - tempo 4,26

Dziś rano w ramach przyzwyczajania się do biegania w godzinie zawodów. Muszę przyznać, że poranne bieganie tempowe nie idzie mi najlepiej w czym widzę pewien problem ryskiego maratonu (start 7.30 naszego czasu). Dziś miałem mieszane uczucia bo szło tak sobie, ciężko generalnie a ja sam nie wiem czy to efekt tego porannego tempa, wczorajszej popołudniowej siły czy ogólnej mietkości. Biegałem tak:

4km rozruchu po 4,50
4km progowo 3,53-3,56
4km spokojnie po 4,50
4km progowo po 3,52-3,57
1km schłodzenia

Pierwsza piątka bardzo ciężka, nie wiem czy to była kwestia głowy i częściowego biegu pod wiatr ale mentalnie mi to nie szło, nawet doszedłem do wniosku, że dawno tak ciężkiego progu nie biegłem, mimo tego ostatni kilometr już jakoś poszedł lżej. Drugiej czwórki zacząłem się obawiać, pierwszy kilometr pobiegłem spokojnie po 3,56, drugi pod wiatr nie cisnąłem i wyszedł 3,57 a dwa ostatnie zupełnie spokojnie już po 3,52 i na końcu nie byłem mocno zmięty - jednak bieganie zaczyna się w głowie :spoczko:
A co w naszym obozie poza treningowego ? Lidka leczy kontuzję, niestety idzie to słabiej niż myśleliśmy, na dziś jeszcze jej opuchlizna nie zeszła całkiem, boli jeszcze trochę ale już dużo mniej. Mam nadzieję, ze to stan zapalny okostnej przy przyczepach mięśni piszczelowych a nie złamanie zmęczeniowe. Czyli generalnie ma tak trochę jak Justyna Kowalczyk przed Olimpiadą. Decyzja na dziś jest taka, że nie biega już do Rygi wcale, jak przestanie całkiem boleć to pojeździ na rowerze a na razie robi systematycznie ćwiczenia i rozciągania w ilościach większych niż zwykle. Zobaczymy co życie przyniesie w temacie.
A ja nie mam w czym biec tego maratonu a w zasadzie nie miałem. Liczyłem na koszulkę z serii Polska z bieganie.pl com ją wylosował w konkursie w lutym, niestety koszulka nie doszła do dziś, głupio mi się już o nią upominać więc generalnie ją skreślam (albo olewam). Potrzebowałem jakiegoś gadżetu motywującego i Lidka przeszyła mi koszulkę New Ballance Minimus co w niej biegłem debiutancki maraton, troszkę trzeba było ją zmniejszyć bo jak ją kupowałem to było mnie nieco więcej :hahaha: No i mam spięcie klamra pewnego okresu. Ciekawostką są spodenki, wszystkie maratony biegałem w tych samych startówkach NB - i te wciąż są na mnie dobre - może w dupsku mniej mnie ubyło :spoczko:
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

1.05 - bieg regeneracyjny 7,5km - 39 min - tempo 5,11

Spokojne rozmasowanie nóg dzień po akcencie robione w terenie o urozmaiconej rzeźbie - czuć było zmęczenie nóg więc bieg zupełnie nieambicjonalny czyli po najmniejszej linii oporu. Po biegu postanowiłem potowarzyszyć żonie w jej rowerowej wersji treningu biegowego. Lidkę już boląca noga nieco odpuściła i zgodnie z planem trzeba do maratonu formę dowieść rowerem. Może to nie jest idealne rozwiązanie ale chyba jedyne by coś obronić z wypracowanej fajnej dyspozycji i mieć szansę to w ogóle pobiec - bo rzec "przebiec" to na dziś jest ocieranie się o jasnowidzenie. Miałem na tym rowerze się oszczędzać bo dzień "miedzyakcentowy", bo już niby pobiegałem a do tego moje doświadczenia z pedałowaniem i bieganiem są żadne nie mówiąc, ze to już jest BPS do maratonu. Żona i trasa przejazdu miały to jednak za nic, cóż teren dolinek jurajskich ma to do siebie, ze podjazdy są tu strome i jest ich całe mnóstwo, jechałem niby pasywnie ale nogi dostawały zdrowo po d... a i puls skakał do III zakresu włącznie. W sumie wyszło 22.5km jazdy, 400m podjazdów w pionie, trochę terenu - w sumie deczko ponad godzinka spinania pośladu. Nie bez obaw myślałem o kolejnym akcencie wsłuchując się w szum mięśni nóg i ból...tyłka
Kwiecień już nieco luźniejszy wyszedł 336km

2.05- bieg długi + 5km TM - 25km - 1.56 godz - tempo 4,39

Niepotrzebnie się martwiłem, dziś szło po prostu znakomicie, 19kmów biegu spokojnego poszło migiem, bez spinania się szło to regularnie poniżej 4,50 mimo sporych partii pod silny wiatr. Później 5km TMu poleciało już zupełnie bez problemu po 4,07-4,10 z wyjątkiem kilometrówki pod silny wiatr co poszła po 4,13, po tej piąteczce stanąłem i dziwny tzw "luzwdupie", po tym treningu nawet specjalnie zmęczony nie byłem jak na dwie godziny biegu.
Tak sobie można porównać, w środę ledwo zmordowałem akcent - trening dołujący, dziś zaś całkowita odwrotność czyli dzień napraw nadwątleń poczynionych w środę w moim "kręgosłupie moralnym" :spoczko: A tak na zimno to myślę, że w środę czułem jeszcze w nogach sobotnie mocne 25km TM. Ale co tam, nie sztuka nabiegać jak idzie, sztuka jak nie idzie :hahaha:
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

4.05 - bieg spokojny 7km - 34 min- tempo 4,51

Bardzo spokojny bieg w terenie pagórkowatym, jeszcze niedawno na tych górkach musiałem się dobrze sprężać by takie tempo uzyskać - tym porankiem wyszło mi to niemal truchtem :hej:

5.05 - trening progowy 15km - 1.07 godz - tempo 4,27

Idealna pogoda do biegania, noga super-luźna więc musiało być dobrze i było. Prosty trening, 3km rozgrzewki po czym dwa razy po 3,3km na przerwie w 3 minuty truchtu i do domu z wolna. Odcinki progowe wyszły mi bardzo równo bo oba po 3,54 i był to dosyć łatwy trening dający niewielkie zmęczenie. Bardzo łatwo biega mi się to tempo, oczywiście jest to bieganie męczące ale motorycznie i ruchowo to bardzo ładnie wychodzi.
Powoli kończę te przygotowania, jeden akcent w zasadzie został i niewiele już do wybiegania, czas na podsumowania i wnioski. Oczywiście te należy poczynić po starcie niemniej coś już trzeba rzec:
- założone cele udało się uzyskać, pierwszy to zwiększenie szybkości widoczne wyraźnie w treningach jak i w wyniku z połówki - to był główny cel tej wiosny i sam wynik w maratonie nie będzie już rzutował na to.
- cieszę się, ze udało mi się do tego dojść bez zwiększania obciążeń treningowych
- poprawiłem sprawność ogólną, może nie bardzo wyraźnie ale jednak, dalej jestem drewno ale zawartość drewna w drewnie nieco niższa już jest.
- nie wiem na co mnie stać w tym starcie, nie nastawiam się na nic specjalnego, mimo pewnych zysków treningi dłuższe i jednostki TM nie wypadły rewelacyjnie by nastawiać się na szaleństwa, żadna cyfra mnie nie trzyma i biegnę ze spokojną głową z nadzieją, ze dam radę powalczyć na drugiej połówce i pobiec NSa. To będzie sprawdzian jak udało się poprawić ekonomiczność, wydaje się, że jest lepiej w tym zakresie ale nie wiem jak będzie z motywacją i determinacją bo tu jesienią na pewno byłem zdecydowanie bardziej naładowany pozytywnie.
- nie udało się pobiec żadnego 10km, życiówkę co prawda poprawiłem w czasie półmaratonu (z międzyczasów :hahaha: ) i pewnie następną przyjdzie zrobić znowu podczas jakiejś połówki. Nie mam zupełnie zapału do tego dystansu, jakoś mnie nie kręci i na dziś musi mi wystarczyć świadomość, że dosyć prawdopodobnym jest znaczne jej poprawienie :hahaha: Może kiedyś pobiegnę takie 10km nie z ciężkiego treningu - to by była nowość
- w Rydze będę biegł z nieco wyższą wagą niż we Florencji - 1-1,5kg, pocieszam się, ze to same mięśnie, no i pocieszam się, że pomiędzy startami w poprzednich połówkach też taka była różnica - czyli to chyba tu nie stanowi (chyba, że to naprawdę same mięśnie są :spoczko: )
- nieco nużący już ten mój blog, w sumie kręcę się nieco w kółko, tylko treningi i treningi, mało startów i fajerwerków dlatego postanowiłem coś zmienić w swoim bieganiu. Dlatego na jesień zapisałem się na Maraton w Walencji :hahaha: , no i po drodze na kilka innych startów w tym półmaratony Jurajski i Księżycowy co to je w okresie roztrenowania pobiegne. Może jeszcze jakaś dyszka się znajdzie ale tu nie mam pomysłu.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

7.05 -bieg spokojny 7km - 34 min - tempo 4,48

Tak sobie wyszedłem wieczorkiem przewietrzyć się nieco. Od razu zdumienie bo nogi luźne jak dawno nie były, normalnie orgazm...prawie się samo biegło :spoczko: Biegnę sobie wolniutko a tempo trudno określić bo to takie pagóry koło mego domu więc albo długi zbieg, albo długi podbieg. Szybko pomyślałem, że robię sobie dokładnie taka rundkę jak w niedzielę, obie na wypoczynku tylko ta w niedzielę była na porannych nogach i nie biegło się najlepiej a tu tymczasem super. Zacząłem snuć analizy jak to porównam, jakie kosmiczne wnioski wyciągnę, ile szybciej biegnę to wolne deptanie itp itd. Na koniec wyszło szybciej - owszem, o 20 sekund :hahaha: Mizeria chyba niemniej przeliczając taką różnicę na dystans maratonu to już daje to 2 minuty a to działa na wyobraźnię - takie bzdurne myśli podczas biegania niemniej chyba nie całkiem nonsensowne. Bardzo mi się nie podoba godzina startu w Rydze, a bardziej godzina, o której przyjdzie wstać :hahaha:

8.05 - trening progowy 21,3km - 1,32 godz - tempo 4,19

Powiedzieć, że dziś poszło dobrze to nic nie powiedzieć. Dziś poszło dobrze, szybko i bezboleśnie. Tempo biegu spokojnego wychodziło mi grubo poniżej 4,40, jak się nie kontrolowałem i biegłem z wiatrem to niektóre kilometrówki wolnego szuranka poszły po 4,28-4,30, musiałem wciąż pilnować by nie szło zbyt wartko.

5km BS po 4,40
4km P - średno 3,52 (3,47-3,55)
6km BS 4,35
4km P - średnio 3,52 (3,49-3,55)
1,5km schłodzenie 4,40

Te progi weszły mi zadziwiająco łatwo, rozrzut tempa wychodził bo wiało nieco uciążliwie ze skosa i miałem 2km z i 2km pod, dziwnie się czułem jak po zamykającej kilometrówce z wiatrem com ją pobiegł w 3,47 i to bez ciśnięcia nawet na buty się nie spojrzałem, nawet nic. Kurde, jest moc....chyba.

Teraz kwestie medyczne:
Lidka zaliczyła wizytę u ortopedy, starty jednak są mniejsze i jej kontuzja to tylko i aż stan zapalny mięśnia piszczelowego. Diagnoza jest taka, że może pobiec maraton tylko będzie bolało. Trudno w tym wszystkim odnaleźć pion bo 3 tygodnie do startu zupełnie się rozsypały, noga niestety nie przestaje boleć choć to są już tylko pozostałości bólu - znaczy idzie w dobrą stronę. Tylko jak to biec i o co walczyć. Szkoda trochę bo forma była raczej znakomita i bankowo pobiegła by swoje w Rydze. Nie wykluczam jednak możliwości, że coś tam jednak pobiegnie bo raczej turystyka to nie będzie i albo trzeba tam powalczyć albo zejść z trasy i zostawić coś na później.
Ja zaś we wtorek zaliczyłem fizjo bo walczę ze swoją V kolumną a jest niż tym razem dwugłowy uda. Daje mi to się we znaki od marca, ciągnie przy wszelakich tempach progowych, na Marzannie dawał się też we znaki ale go wtedy zabiegałem. Od marca rozciągam dziada, ćwiczę i jest delikatna poprawa. Jest to cena wejścia na wyższe tempa, na większe intensywności. Reszta rzeczy chyba raczej w porządku. Trochę dlatego też zrezygnowałem bez żalu ze startu na 10km bo jednak 2ka przy wysokich tempach i szarpaniu dostaje zdrowo i przy takim stanie nieco podbramkowym można się łatwo i pięknie załatwić, dlatego na maratonie muszę pobiec bez szarż, bez żadnej Samossierry na ostatniej piątce. Mam już pewien plan :spoczko:
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

10.05 - bieg spokojny 17,2km - 1,21 godz - tempo 4,48

Spokojne i przyjemne wybieganie, ostatnie nieco dłuższe przed startem. Ogólnie biega mi się teraz takie tempo świetnie, to jest kompletnie na luzie i miło, biegam i kombinuje jak to zrobić w Rydze, jakiś tam plan jest i cele wynikowe niespecjalnie rozrzucone.
Pod koniec wykonałem 5 szybkich przebieżek po 100m i jedną 200m (wszystkie w tempie ok 3,15). Po bieganiu znalazłem ławkę na słoneczku i wykonałem secik siły i rozciągania - godzinkę powalczyłem - już czas powoli kończyć z tymi ćwiczeniami i luzować temat.
Troszkę żałowałem, ze odpuściłem start w Skawinie - szkoda trochę formy ale jak za tydzień dobrze pójdzie to nic to i w niepamięć to pójdzie.

11.05 - rower - 30km - 1,21 godz - suma podjazdów 280m

Miałem się dzisiaj byczyć ale z braku laku zrobiłem nieco pompek rano, trochę brzuszków, delikatną stabilizację i poskakałem na skakance - więcej grzechów nie pamiętam :spoczko: . Po południu żona mnie poprosiła bym się z nią rowerem przejechał - w sumie to ładnie było bo wiało jak szlag a do tego padało więc nie wypadało odmówić. Może to i głupi pomysł w taka pizgawicę tydzień przed M jeździć, ale cóż - trzeba wspomóc żonę w trudnej sytuacji bo na jej starcie zależy mi jak na moim a może i bardziej. W piątek poszła się próbnie przebiec, zrobiła 10km i po siedmiu coś tam już było czuć w piszczelowym ale bez tragedii, niemniej po biegu pobolewało. Nie ma co już kusić losu i z bieganiem koniec stąd powrót do roweru. Dziś dosyć konkretna jazda była bo raz, że nie było płasko, dwa, że wiało a trzy, że po szosie na góralu z oponami szerokimi na błoto to jeździ się średnio. Muszę jednak przyznać, że jazda pod 30km/h w tych warunkach była dla mnie niczym wolne wybieganie, na podjazdach też luzik zupełny. Kurcze, może kiedyś się w Tri spróbuję :spoczko: Tylko mój tyłek nie chce o tym słyszeć :hahaha:
Jutro ostanie 5km w progowych i potem luzy jak rajtuzy
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

12.05 - trening progowy - 13km - 58 min - tempo 4,27

Ostatni akcent przed maratonem, łatwy w sumie i niespecjalnie obciążający - tak bardziej na pobudzenie niż dojechanie, może na sprawdzenie ale to już raczej jest dyskusyjne bo to mocno subiektywne jest. Biegałem dziś po oznaczonej pętli i przyjąłem założenie, ze tempa progowe będę biegać równo po 23 sek każda setkę co da tempa odcinków równo po 3,50, warunki były bardzo dobre, na rozgrzewce biegło się bardzo dobrze więc czemu nie spróbować
A poszło tak:

3,3 km rozgrzewki po 4,45
4x 1,2 km P na przerwach 2' truchtu (poszły 3,46' 3.47, 3,50 i 3,50)
3,5km powrotu po 4,45

Tempówki mocne ale spokojne, dwie pierwsze poszły za szybko bo po prostu za mocno je otwierałem i pierwsze 200 m wychodziło dużo za szybko, później już trzymałem się tych 23 sekund i szło dobrze, prze 3 i 4 tym otwarciu już nie szalałem, już bardziej wyczułem tempo a i zmęczenie nieco w tym pomagało. Podczas tempówek ciągle czuję lewą dwójkę, nieco się o nią obawiam w niedzielę. Po tempach chwilę postałem, porozciągałem się a tymczasem zaszło słoneczko i zaczęło wiać co spowodowało, że błyskawicznie zmarzłem i już do samego końca nie udało mi się rozgrzać.


13.05 - bieg spokojny 12km - 58 min - tempo 4,48

Na początku nogi lekko wczorajsze ale szybko doszły do siebie, nie biegało się dzisiaj samo co może świadczyć o tym, że w poniedziałek jednak należycie odrobiłem lekcje. W sumie fajne, luźne i spokojne wybieganie na podtrzymanie.

To mój ostatni wpis treningowy przed maratonem, jutro jeszcze z 10-11 km pobiegnę i chyba na tym koniec bo w czwartek ma lać totalnie więc raczej sobie odpuszczę taka mokra i chłodną kosmetykę bo po nic to już a kłopotów sobie tylko można narobić. Jutro też bieganie raczej na mokro.
Kilka słów podsumowania do zakończonego cyklu przygotowawczego i nieco filozofii o niedzielnym starcie:
- w przygotowaniach do maratonu prze 4 miesiące przebiegłem 1400 km, w tym czasie miałem dwie kontuzje czyli mocno i boleśnie stłuczone żebra oraz kłopoty z kolanami, dodatkowo ciągnie mnie od marca dwuglowy uda, z którym walczę poprzez systematyczne rozciąganie.
- bardzo jestem zadowolony z tych 4 miesięcy, z perspektywy treningu udało mi się zrealizować wszystkie założenia, poprawiłem się na wielu polach i cały ten koncept łączenia obciążeń treningowych na poziomie już robionym wcześniej z większą ilością ćwiczeń fizycznych popchnął mnie do przodu bardziej niż przypuszczałem. Nie wiem jak to się przełoży na maraton i wynik bo jakby w całym założeniu akurat ten czas nie jest najważniejszy, Rygę od początku traktowałem jako "bieg po drodze", na wyniku oczywiście mi zależy ale nie stawiam przed sobą żadnej sztywnej cyfry - ciekaw jestem jak się to wszystko przełoży na drugą połówkę M, poprawiłem bardzo ekonomikę biegu, łatwiej biegam tempa, są postępy w rozciąganiu, sile fizycznej i budowie mięśniowej - to powinno dać pewne rezultaty ale jakie to się dopiero okaże.
Dodać też należy, że ten cykl zniosłem najlepiej fizycznie, prawie wszystkie akcenty weszły świetnie a przez ostatnie miesiące bardzo mało było biegania "dodupiastego"
- zadowolony również jestem z tego, ze nie osiadłem na laurach po złamanej trójce, że nie potraktowałem tego wyniku jako swego rodzaju spełnienia, jednak jest głód na więcej i lepiej. Czyli odnalazłem się "po trójce" i ciągnę dalej ten wózeczek. Pewnym kłopotem na pewno są kwestie psychiczne, bieganie na pewnych tempach wymaga przewartościowania, zawsze długie biegi poniżej 4,00 mnie zabijały, to jednak jest duża granica dla ciała ale też dla głowy, człowiek potrzebuje czasu by to realizować swobodnie dlatego cieszę się, ze na treningach nie mam już z tym żadnych problemów, teraz trzeba będzie to przełożyć na zawody, niby była już połówka tak zrobiona ale to nie było zbyt swobodnie :spoczko: :hahaha:
- plan na Rygę? Dużo będzie zależeć od warunków, na dziś problemem w meteo może być wiatr bo coś tam jest na zapowiedziach a spore odcinki trasy idą po otwartym terenie sporo kilometrów drogą wzdłuż rzeki, wysokie i długie mosty itp). Plan mam taki by pobiec połówkę w ok 1,29 i zrobić 1-2 min NSa. Jak nabiegam życiówkę będę zadowolony a plan max to 2.55.59 :spoczko: Szału te prognozy nie robią ale poruszanie się w górę już w tych przedziałach czasowych jest bardzo trudne i tu już urwanie każdej minutki to spory wyczyn dla amatora. W planie powalczyć o 2,55 to miałem dopiero na jesień i kto wie czy tak nie zostanie.
- i jeszcze jedno, Ryga to nie jest wielki maraton, tu nie będzie wyprzedzania setek biegaczy jak poprzednio, nie będzie biegu w grupie czy tłumie, myślę, że druga połówka to będzie samotność długodystansowca - trzeba będzie szukać innych motywacji i rozgrywać to jeszcze bardziej w sobie, może być trudno ale to się okaże bo to nowość będzie pewnego rodzaju
- Tyle dywagacji i "fizolofowania" jeśli kogoś to w ogóle interesuje; pisze to tez trochę dla siebie bo przed kolejnym startem pewnie wrócę do tego wpisu bo dużo się zapomina z odczuć i wrażeń i tu taki blog jest przydatny.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
ODPOWIEDZ