Nie przypominam sobie abym spotkał się kiedyś w regulaminie jakiegoś biegu z zapisem, że trzeba biec stałym tempem w jakimś określonym przedziale - co więcej marsz na przemian z biegiem jest jedną z popularnych metod zaliczenia maratonu dla początkujących, która udaje się osiągnąć lepsze wyniki niż próbując cały czas biec. Nie spotkałem się też z tym, żeby był przymus picia w biegu i ograniczenie ilości liczby kubków na jednego biegacza. Tak więc nikt Cię z niczego nie okrada, jeśli nawet robi powyższe rzeczy.xrazowy pisze:z jednej strony racja, z resztą nikt tu specjalnie nie broni takich osób.
Ja jedynie chciałbym stwierdzić fakt, że w zasadzie nigdy nie doświadczyłem żadnej namacalnej szkody od takich "Krzyworyjowców" - bo sa to zwykle ludzie z doświadczeniem biegowym, ci co robią to treningowo to wiedzą gdzie sie podłączyć i jakim tempem biec i jak się zachować podczas biegu aby nikomu nie przeszkadzać
Ci co wspierają innych jako zające podobnie, biegna równym tempem, pogadają, zagadają podadza picie, z którym często biegną itd.
Za to milion przykrych incydentów spotkało mnie ze strony ludzi którzy wszystko ładnie zapłacili, a nie potrafia się zachować. Czyli pobiegna 1km pędem a potem zaczynaja iść i człowiek na nich wpada, zabiegają drogę i zwalniają, stają przy punktach odżywczych pijąc po kilka kubeczków zagradzając innym dostęp do punktu, rzucają kubeczkami pod nogi, śmierdzą juz od startu, bo przecież problem sie umyc czy uprać swój strój startowy.
możnaby tu wymieniać godzinami.
Czyli zapłacili, a mimo wszystko mnie "okradają" ...
Twoje rozumowanie jest tragiczne. Idąc tym tropem można powiedzieć, że sprzedawca komputerów nie może podać straty po okradzeniu jego sklepu. Przecież to tylko różnica w zyskach potencjalnych i rzeczywistych. Tych komputerów pewnie i tak by nikt nie kupił, więc ten co ukradł jest usprawiedliwiony. Porażka. Ciekawe czy byś tak samo pisał gdybyś zarabiał pisaniem gier komputerowych, tworzeniem muzyki, albo pisaniem książek.klosiu pisze:Dla mnie to nie jest proste. To takie samo liczenie zysków potencjalnych jako rzeczywistych, jakie ma miejsce w przypadku piracenia praw autorskich. Producenci podają straty tak pewnie jakby im ktoś pieniądze wykradł z sejfu nad łóżkiem, mimo że ci co piracą płytki czy gry prawdopodobnie by ich nie kupili, gdyby nie było możliwości skopiowania.
Organizatorów w Bostonie nie oszukał, bo tam w ogóle ciężko się dostać i limit był wypełniony - nie ponieśli najmniejszej straty przez to że pobiegł.
Wolontariuszy? Może, o ile korzystał z bufetu. W jakimś minimalnym stopniu.
Kibiców na pewno nie, był po prostu jedną z tysięcy anonimowych twarzy w biegnącym tłumie. Nie oszukujmy się .
A! Daj znać jak będziesz robił wesele, skrzykniemy się ekipą z forum i wpadniemy jakąś dwudziestoosobową grupą. Nie martw się, tylko sobie potańczymy, nie będziemy nic jeść I nawet będziemy ładnie tańczyć, więc według xrazowego narobimy mniej złego niż niejeden z zaproszony gości, który tańczyć nie umie.
Powodzenia chłopaki z takim tokiem myślenia