Komentarz do artykułu "Bibgate" - oszustwo na Boston Marathon!
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł "Bibgate" - oszustwo na Boston Marathon!
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Czyli złodziej kradnący w słusznej sprawie to bohater? Robin Hood to świetna legenda, zresztą tak samo jak chociażby Janosik. Ale nigdy nie powinno być społecznego przyzwolenia na takie praktyki. Zresztą Ci ludzie okradali w ten sposób, uczciwych i nie zawsze zamożnych, biegaczy, którzy chcąc wystartować w biegu musieli normalnie przejść proces rejestracji i uiścić opłatę startową. Więc jak można mówić tutaj o bohaterstwie?Co więcej, okazało się, że dwaj oszuści o numerze 14285 to właśnie byli członkowie uczelnianej drużyny przełajowej, którzy biegli w celach… dobroczynnych. Co do tego, czy w takim razie powinno się ich nazywać oszustami, czy może raczej bohaterami, nie ma póki co zgody. Niektórzy pragnęliby widzieć w nich współczesnych szlachetnych banitów, partyzantów, którzy na wzór Robin Hooda walczą z systemem, by pomagać potrzebującym.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 19 wrz 2012, 16:08
- Życiówka na 10k: 0:55:00
- Życiówka w maratonie: 4:51:58
Jak organizatorzy ograniczają dostęp do imprezy i tylko część chętnych ma szanse rzeczywiście pobiec, to co się dziwić?
Jak rok temu zdarzył się zamach i teraz wiele osób chciało pobiec w ramach solidarności z poszkodowanymi (często dla rodziny lub przyjaciela), a nie mogło, to co się dziwić?
Jak ktoś jest na tyle nierozsądny, że musi wszystko obfotografować i umieścić na fejsie, a tym samym udostępnić innym do wykorzystania, to co się dziwić?
Generalnie, ja na bieg "na waleta" w normalnych warunkach bym się nie zdecydował (i do tej pory nigdy się nie zdecydowałem), ale gdyby na przykład ktoś z moich bliskich ucierpiał rok temu w zamachu i zależałoby mi na tym, żeby jakoś zamanifestować swoje uczucia, to zrobiłbym wszystko, żeby teraz pobiec, nawet wbrew regulaminowi.
Jak rok temu zdarzył się zamach i teraz wiele osób chciało pobiec w ramach solidarności z poszkodowanymi (często dla rodziny lub przyjaciela), a nie mogło, to co się dziwić?
Jak ktoś jest na tyle nierozsądny, że musi wszystko obfotografować i umieścić na fejsie, a tym samym udostępnić innym do wykorzystania, to co się dziwić?
Generalnie, ja na bieg "na waleta" w normalnych warunkach bym się nie zdecydował (i do tej pory nigdy się nie zdecydowałem), ale gdyby na przykład ktoś z moich bliskich ucierpiał rok temu w zamachu i zależałoby mi na tym, żeby jakoś zamanifestować swoje uczucia, to zrobiłbym wszystko, żeby teraz pobiec, nawet wbrew regulaminowi.
"Bez znaczenia czy wybierze główną drogę w mieście, czy pobiegnie leśną ścieżką wokół starych drzew" - Cokolwiek
- xrazowy
- Wyga
- Posty: 93
- Rejestracja: 23 mar 2012, 08:30
- Życiówka na 10k: 35:20
- Życiówka w maratonie: 2:53
- Kontakt:
Oczywiście nie staję tu w ich obronie bo kradzież czy podrabianie cudzego numeru i podszywanie się pod kogoś jest karygodne), ale tak na prawdę poza tym, że przelecieli się po trasie maratonu to wiele więcej to na tym nie skorzystali (chyba, że jeszcze połasili się na medale - ale tego nie wiemy). Przecież Chipów nie podrobili, więc pomiaru czasu nie mieli, nawet jakby nabiegali jakieś życiówki to w żadnych wynikach nie wystąpią, żadnej nagrody ie dostaną, pakietów startowych tez nie mogli dostać.
W Polsce też często spotykam biegaczy robiących np 30km wybieganie razem z maratończykami, biegaczy biegnących treningowo bez numeru albo z jakimś zeszłorocznym. Widzę ludzi biegnących z jakimś starym numerem po prostu dla towarzystwa.
Sam biegłem ze 2 razy jako "prywatny zając" pod innym nazwiskiem - co prawda akurat tak się złożyło za każdym razem miałem "legalny" numer który dostałem od osoby co nie mogła pobiec, ale biegłem niecały dystans pomagając tylko komuś w osiągnięciu życiowego celu.
Czy to takie złe? ..nie wiem... ja nie zawsze widzę w takich ludziach złodzieja.
W Polsce też często spotykam biegaczy robiących np 30km wybieganie razem z maratończykami, biegaczy biegnących treningowo bez numeru albo z jakimś zeszłorocznym. Widzę ludzi biegnących z jakimś starym numerem po prostu dla towarzystwa.
Sam biegłem ze 2 razy jako "prywatny zając" pod innym nazwiskiem - co prawda akurat tak się złożyło za każdym razem miałem "legalny" numer który dostałem od osoby co nie mogła pobiec, ale biegłem niecały dystans pomagając tylko komuś w osiągnięciu życiowego celu.
Czy to takie złe? ..nie wiem... ja nie zawsze widzę w takich ludziach złodzieja.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
No właśnie, oni nic nie ukradli ani pod nikogo się nie podszyli. Ten numer to była tylko i wyłącznie wejściówka na trasę, bo ani nie byli w wynikach, ani nie mieli pomiaru czasu. W Polsce można by tak zrobić nawet bez numeru - i co, byłaby to jakaś kradzież?
The faster you are, the slower life goes by.
- rusolis
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 268
- Rejestracja: 15 cze 2008, 22:50
Na tegorocznym Orlenie były chyba jakieś jaja ze zwycięzcą mercedesa w losowaniu, bo okazało się, że osoba ta biegła z cudzym numerem.
Swoją drogą dla mnie strasznym chamstwem jest to, że w większości biegów nie da się zrezygnować ze startu i odzyskać choćby części opłaty. Ludziom przytrafiają się kontuzje, choroby itd, a zapisywać trzeba się wiele miesięcy przed biegiem.
Swoją drogą dla mnie strasznym chamstwem jest to, że w większości biegów nie da się zrezygnować ze startu i odzyskać choćby części opłaty. Ludziom przytrafiają się kontuzje, choroby itd, a zapisywać trzeba się wiele miesięcy przed biegiem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
maly, to było pisane z przymrużeniem oka.
co do pytań co w tym złego:
no kurcze, jak place za bieg, to płacę za żarcie i picie naa trasie, jej zabezpieczenie żebym mógł spokojnie biec i pierdyliard takich małych spraw. i nie życzę sobie, żeby drugie tyle szuraczy mi się wpychało na trasę, piło z mojego kubeczka, zżerało mi czekoladę, robiło tłok, którego nie lubię, dawało poczucie, że każdy sobie może wleźć, niesprawiedliwie pobierało medal itd. no po prostu "Pan tu nie stał".
co do pytań co w tym złego:
no kurcze, jak place za bieg, to płacę za żarcie i picie naa trasie, jej zabezpieczenie żebym mógł spokojnie biec i pierdyliard takich małych spraw. i nie życzę sobie, żeby drugie tyle szuraczy mi się wpychało na trasę, piło z mojego kubeczka, zżerało mi czekoladę, robiło tłok, którego nie lubię, dawało poczucie, że każdy sobie może wleźć, niesprawiedliwie pobierało medal itd. no po prostu "Pan tu nie stał".
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Kwestia podejścia. Dla mnie podstawowym świadczeniem jakie zapewnia organizator to pomiar czasu i klasyfikacja. Czyli możliwość dokładnego zmierzenia czasu i porównania go z czasami innych. Cała reszta to dodatki i otoczka. Może na maratonie jest jeszcze niezbędna woda na punktach.
To czy startuje 30 czy może 35 tysięcy ludzi to jest bez znaczenia - tłok będzie taki sam, tylko dłużej będą przebiegać.
Dlatego bieganie na krzywy ryj ani mnie ziębi, ani grzeje.
Zresztą sam czasem jadę na lokalnych maratonach fragment trasy podczas zawodów - treningowo. Łatwiej się zagiąć jak widzi się kogoś do gonienia. Tłoku nie robię, bo z przodu stawki tłoku nie ma, z bufetów nie korzystam, na pomiarze czasu mi nie zależy, bo robię trening. Zresztą jadę 1/5 czy 1/4 dystansu.
To czy startuje 30 czy może 35 tysięcy ludzi to jest bez znaczenia - tłok będzie taki sam, tylko dłużej będą przebiegać.
Dlatego bieganie na krzywy ryj ani mnie ziębi, ani grzeje.
Zresztą sam czasem jadę na lokalnych maratonach fragment trasy podczas zawodów - treningowo. Łatwiej się zagiąć jak widzi się kogoś do gonienia. Tłoku nie robię, bo z przodu stawki tłoku nie ma, z bufetów nie korzystam, na pomiarze czasu mi nie zależy, bo robię trening. Zresztą jadę 1/5 czy 1/4 dystansu.
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
jest jeszcze zabezpieczenie trasy. czyli takie zorganizowanie biegu bym wiedział gdzie biec i by postronne osoby nie plątały się biegaczom pod nogami.klosiu pisze: Dla mnie podstawowym świadczeniem jakie zapewnia organizator to pomiar czasu i klasyfikacja.
no i jest jeszcze poczucie przyzwoitości...
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2876
- Rejestracja: 20 sie 2001, 13:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
z jednej strony to nic złego z drugiej strony może sie okazać, że w biegu wydano 40000 numerów a ukończyło 60 000 biegaczy co dla tych, którzy zapłacili oznacza większy tłok, mniej jedzenia i picia
- WojtekM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1991
- Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radzionków
i w dodatku podczas następnego biegu mogą być ostrzejsze limity ilościowe - bo przecież ostatnio było ciasno i trzeba ograniczyć ilość startujących.
i opłaty mogą być wyższe następnym razem - bo trzeba więcej żarcia, bo ostatnio zabrakło przy tej ilości ludzi.
i opłaty mogą być wyższe następnym razem - bo trzeba więcej żarcia, bo ostatnio zabrakło przy tej ilości ludzi.
Go Hard Or Go Home
-
- Dyskutant
- Posty: 29
- Rejestracja: 09 lut 2014, 18:47
- Życiówka na 10k: koło 38:30
- Życiówka w maratonie: 3:17:59
Kradzież nie dotyczy tylko rzeczy materialnych...
Wyobraźcie sobie, że robicie wesele, albo dużą imprezę urodzinową, albo może imprezę bez okazji - składkową, taką organizowaną wspólnymi siłami. Wynajmujecie lokal, robicie dekoracje, zamawiacie kapelę, jedzenie, picie i inne atrakcje, no i zapraszacie swoich znajomych. I nagle okazuje się, że wśród bawiących się osób jest kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt bez zaproszenia, które nie dorzuciły się do organizacji. Czy nie mielibyście do nich pretensji, żalu? Czy uważalibyście za usprawiedliwienie to, że przecież nic nie jedli i nie pili (klosiu); albo, że przecież nie odebrali pamiątkowych kotylionów i nie nie ma ich na pamiątkowym zdjęciu (xrazowy); albo, że chcieli sobie po prostu potańczyć, a samemu to tak jakoś głupio, bo po prostu lepiej się tańczy wśród innych tańczących (xrazowy); albo że przyszli specjalnie dla swojej koleżanki, której było smutno, że oni się nie załapali, a tak strasznie chciała się z nimi pobawić (SSupras); albo że to Wasza wina, bo właściwie czemu ograniczyliście liczbę miejsc, przecież mogliście wynająć większą salę i zrobić wstęp wolny (SSupras). Kurde, przecież to jakieś totalnie bzdurne tłumaczenie.
No tak, fizycznie nic nie ukradli, a być może nawet ustępowali innym biegaczom miejsca, jak gdzieś robiło się ciasno. Tylko co z tego? Jak dla mnie to jest totalnie nie w porządku wobec organizatorów, a przede wszystkim w stosunku do innych biegaczy. Przychodzę na czyjąś imprezę, to stosuję się do jego zasad. Jeśli organizujemy bal przebierańców, a ktoś kto nie ma ochoty się przebierać - niech zostanie w domu. Jeśli żeby wziąć w czymś udział trzeba się zapisać i zapłacić wpisowe, to tak trzeba. Komu się to nie podoba, niech zostanie w domu, albo pobiega sobie gdzieś indziej. I nieważne czego to dotyczy, nieważne czy będę tańczył, biegał, czy może oglądał film.
Tyle w temacie
Wyobraźcie sobie, że robicie wesele, albo dużą imprezę urodzinową, albo może imprezę bez okazji - składkową, taką organizowaną wspólnymi siłami. Wynajmujecie lokal, robicie dekoracje, zamawiacie kapelę, jedzenie, picie i inne atrakcje, no i zapraszacie swoich znajomych. I nagle okazuje się, że wśród bawiących się osób jest kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt bez zaproszenia, które nie dorzuciły się do organizacji. Czy nie mielibyście do nich pretensji, żalu? Czy uważalibyście za usprawiedliwienie to, że przecież nic nie jedli i nie pili (klosiu); albo, że przecież nie odebrali pamiątkowych kotylionów i nie nie ma ich na pamiątkowym zdjęciu (xrazowy); albo, że chcieli sobie po prostu potańczyć, a samemu to tak jakoś głupio, bo po prostu lepiej się tańczy wśród innych tańczących (xrazowy); albo że przyszli specjalnie dla swojej koleżanki, której było smutno, że oni się nie załapali, a tak strasznie chciała się z nimi pobawić (SSupras); albo że to Wasza wina, bo właściwie czemu ograniczyliście liczbę miejsc, przecież mogliście wynająć większą salę i zrobić wstęp wolny (SSupras). Kurde, przecież to jakieś totalnie bzdurne tłumaczenie.
No tak, fizycznie nic nie ukradli, a być może nawet ustępowali innym biegaczom miejsca, jak gdzieś robiło się ciasno. Tylko co z tego? Jak dla mnie to jest totalnie nie w porządku wobec organizatorów, a przede wszystkim w stosunku do innych biegaczy. Przychodzę na czyjąś imprezę, to stosuję się do jego zasad. Jeśli organizujemy bal przebierańców, a ktoś kto nie ma ochoty się przebierać - niech zostanie w domu. Jeśli żeby wziąć w czymś udział trzeba się zapisać i zapłacić wpisowe, to tak trzeba. Komu się to nie podoba, niech zostanie w domu, albo pobiega sobie gdzieś indziej. I nieważne czego to dotyczy, nieważne czy będę tańczył, biegał, czy może oglądał film.
Tyle w temacie
- xrazowy
- Wyga
- Posty: 93
- Rejestracja: 23 mar 2012, 08:30
- Życiówka na 10k: 35:20
- Życiówka w maratonie: 2:53
- Kontakt:
z jednej strony racja, z resztą nikt tu specjalnie nie broni takich osób.
Ja jedynie chciałbym stwierdzić fakt, że w zasadzie nigdy nie doświadczyłem żadnej namacalnej szkody od takich "Krzyworyjowców" - bo sa to zwykle ludzie z doświadczeniem biegowym, ci co robią to treningowo to wiedzą gdzie sie podłączyć i jakim tempem biec i jak się zachować podczas biegu aby nikomu nie przeszkadzać
Ci co wspierają innych jako zające podobnie, biegna równym tempem, pogadają, zagadają podadza picie, z którym często biegną itd.
Za to milion przykrych incydentów spotkało mnie ze strony ludzi którzy wszystko ładnie zapłacili, a nie potrafia się zachować. Czyli pobiegna 1km pędem a potem zaczynaja iść i człowiek na nich wpada, zabiegają drogę i zwalniają, stają przy punktach odżywczych pijąc po kilka kubeczków zagradzając innym dostęp do punktu, rzucają kubeczkami pod nogi, śmierdzą juz od startu, bo przecież problem sie umyc czy uprać swój strój startowy.
możnaby tu wymieniać godzinami.
Czyli zapłacili, a mimo wszystko mnie "okradają" ...
Ja jedynie chciałbym stwierdzić fakt, że w zasadzie nigdy nie doświadczyłem żadnej namacalnej szkody od takich "Krzyworyjowców" - bo sa to zwykle ludzie z doświadczeniem biegowym, ci co robią to treningowo to wiedzą gdzie sie podłączyć i jakim tempem biec i jak się zachować podczas biegu aby nikomu nie przeszkadzać
Ci co wspierają innych jako zające podobnie, biegna równym tempem, pogadają, zagadają podadza picie, z którym często biegną itd.
Za to milion przykrych incydentów spotkało mnie ze strony ludzi którzy wszystko ładnie zapłacili, a nie potrafia się zachować. Czyli pobiegna 1km pędem a potem zaczynaja iść i człowiek na nich wpada, zabiegają drogę i zwalniają, stają przy punktach odżywczych pijąc po kilka kubeczków zagradzając innym dostęp do punktu, rzucają kubeczkami pod nogi, śmierdzą juz od startu, bo przecież problem sie umyc czy uprać swój strój startowy.
możnaby tu wymieniać godzinami.
Czyli zapłacili, a mimo wszystko mnie "okradają" ...
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
szczE - zgadzam się w stu procentach...
przyznam, że bieganie z wydrukowanym numerem (podrobionym) jest jeszcze większym ciulostwem niż bieg bez numeru.
Powinno być karane - tak jak każde inne próby podrobienia biletu/pieniędzy etc...
Biegnąc bez numeru niejako manifestujesz swoje poglądy na temat chęci wyciulania wszystkich, biegnąc z numerem podrobionym jeszcze ci za to wstyd...
Pomijam już fakt że po prostu dla niektórych te kategorie czynów nie są w ogóle "niestosowne" bo tak ktoś ich wychował, tak ktoś im wpoił w system wartości - że jeśli da się oszukać ... to można oszukać... bo nikt za rękę nie złapie...
Mniej więcej ta sama kategoria wiochy co przychodzenie z własnym kubeczkiem do KFC...
Niestety to leży głębiej - gdzieś w kulturze samego człowieka... i w poczuciu co "wypada" a co nie... niestety nikogo tutaj nieczego nie nauczymy...
bo xrazowy - nie chodzi o to czy to komuś przeszkadza i ktoś na tym traci... tylko o to czy to jest zgodne z zasadami - czy nie...
Jeśli ktoś nie szanuje zasad z "zasady" to zawsze znajdzie sobie w swojej głowie jakieś upsrawiedliwienie ciulowego zachowania...
przyznam, że bieganie z wydrukowanym numerem (podrobionym) jest jeszcze większym ciulostwem niż bieg bez numeru.
Powinno być karane - tak jak każde inne próby podrobienia biletu/pieniędzy etc...
Biegnąc bez numeru niejako manifestujesz swoje poglądy na temat chęci wyciulania wszystkich, biegnąc z numerem podrobionym jeszcze ci za to wstyd...
Pomijam już fakt że po prostu dla niektórych te kategorie czynów nie są w ogóle "niestosowne" bo tak ktoś ich wychował, tak ktoś im wpoił w system wartości - że jeśli da się oszukać ... to można oszukać... bo nikt za rękę nie złapie...
Mniej więcej ta sama kategoria wiochy co przychodzenie z własnym kubeczkiem do KFC...
Niestety to leży głębiej - gdzieś w kulturze samego człowieka... i w poczuciu co "wypada" a co nie... niestety nikogo tutaj nieczego nie nauczymy...
bo xrazowy - nie chodzi o to czy to komuś przeszkadza i ktoś na tym traci... tylko o to czy to jest zgodne z zasadami - czy nie...
Jeśli ktoś nie szanuje zasad z "zasady" to zawsze znajdzie sobie w swojej głowie jakieś upsrawiedliwienie ciulowego zachowania...