Komentarz do artykułu Trening "z dołu" czy "z góry" ?
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Trening "z dołu" czy "z góry" ?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 21 lut 2014, 16:07
- Życiówka na 10k: 00:41:53
- Życiówka w maratonie: 03:42:39
- Lokalizacja: Warszawa
Witam wszystkich, ten artykuł zmotywował mnie do napisania pierwszego postu na forum - jestem zdecydowanym zwolennikiem treningu "z dołu". Poza kwestiami, o których napisał Adam, myślę że należy wspomnieć również o kwestii adaptacji do bodźców treningowych. Efektem "wskoczenia" na wysoki poziom treningu będzie przyzwyczajenie organizmu do mocnego bodźca treningowego, który po pewnym czasie przestanie wywoływać efekt przeciążenia i superkompensacji. Jeżeli zakładany "życzeniowy" poziom będzie zbyt odległy od aktualnych możliwości, to organizm nie da rady wykorzystać w pełni danego bodźca treningowego, ale i tak się do niego dostosuje i aby podnieść poziom sportowy trzeba będzie zastosować jeszcze mocniejszy bodziec. Na początku drogi treningowej nie jest to problemem (pomijając kontuzje), ale przy projektowaniu dłuższej kariery sportowej (niezależnie od trenowanej dyscypliny), używając zbyt intensywnych bodźców szybciej dojdziemy do etapu, gdy nie będzie już można zwiększyć bodźca treningowego i skończymy np. z najlepszym na świecie, ale "zajechanym" juniorem, który nie jest w stanie przeskoczyć na poziom dorosły, bo nie może rozciągnąć bardziej tygodnia treningowego...
Reasumując przydługi wywód, jestem zwolennikiem możliwie pełnego wykorzystania danego bodźca treningowego i dopiero wtedy przechodzenia na kolejny poziom.
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów.
Reasumując przydługi wywód, jestem zwolennikiem możliwie pełnego wykorzystania danego bodźca treningowego i dopiero wtedy przechodzenia na kolejny poziom.
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1984
- Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Jedno zastrzezenie: bardzo fajnie rozpoczety artykul i mialem nadzieje ze za wykresem pojawi sie jakies szersze rozwiniecie a tu koniec. No mam niedosyt...
- MikeWeidenbaum
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1132
- Rejestracja: 23 mar 2013, 21:24
- Życiówka na 10k: 36:27
- Życiówka w maratonie: brak
Wszystko zależy od poziomu wyjściowego, zakładanego wyniku i czasu na przygotowanie. Przykładowo, ktoś biega w okolicach 42-43/10 km, chce przygotować się na 1:30 w połówce i ma na to kilka miesięcy, to wydaje mi się, że takie treningi w tempie zawodów mogą być słuszne, zarówno w sensie czysto treningowym, bo to będą dla takiego zawodnika treningi w tempie około np. Danielsowskiego tempa "P" (kwestia dobrania odpowiedniej długości tych treningów) jak i w sensie psychologicznym bo przygotują mentalnie do biegu z taką prędkością.
Natomiast jeśli ktoś chce złamać trójkę w maratonie, wyznacza sobie na trening 3 miesiące, a obecnie tempem 4:15/km jest w stanie przebiec 10 km, no to wiadomo że raczej polegnie i nie będzie to kwestia treningu z góry, z dołu czy z boku, tylko po prostu złego oszacowania własnych możliwości.
Generalnie też jestem przeciwnikiem trenowania "z góry" od samego początku planu, natomiast w ostatnich tygodniach treningu warto zrobić jakieś założenia wynikowe i spróbować kilka razy przebiec się prognozowanym tempem.
Natomiast jeśli ktoś chce złamać trójkę w maratonie, wyznacza sobie na trening 3 miesiące, a obecnie tempem 4:15/km jest w stanie przebiec 10 km, no to wiadomo że raczej polegnie i nie będzie to kwestia treningu z góry, z dołu czy z boku, tylko po prostu złego oszacowania własnych możliwości.
Generalnie też jestem przeciwnikiem trenowania "z góry" od samego początku planu, natomiast w ostatnich tygodniach treningu warto zrobić jakieś założenia wynikowe i spróbować kilka razy przebiec się prognozowanym tempem.
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Trening z dołu mądrze wspomagany pulsometrem jest bezpieczny i rozwijający...
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Z DOŁU I GÓRYbieganie.pl pisze:Skomentuj artykuł Trening "z dołu" czy "z góry" ?
- Najpierw treningi specyficzne dla wytrzymałości i prędkości, im bliżej zawodów, tym mocniej skoncentrowane na docelowym tempie i zasięgu

Jedno założenie: jakaś baza jest już zbudowana.
- MikeWeidenbaum
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1132
- Rejestracja: 23 mar 2013, 21:24
- Życiówka na 10k: 36:27
- Życiówka w maratonie: brak
Wydaje mi się, że autor artykułu miał trochę co innego na myśli z tym "z góry", czy "z dołu", początkowo jak przeczytałem tytuł to też przyszło mi na myśl mniej więcej to co napisałeś (swoją drogą dzięki za fajny wykres). Ale w artykule jako przykład treningu "z dołu" jest podany Daniels, u którego też przecież są jednostki w tempach szybszych niż tempo zawodów (tempa "R" i w zależności od dystansu docelowego "I" a przy maratonie przecież nawet "P" jest szybsze niż tempo maratońskie). W artykule chodziło raczej tylko o założenia wynikowe przed rozpoczęciem planu, a nie o samą metodologię treningu.jabbur pisze:Z DOŁU I GÓRYbieganie.pl pisze:Skomentuj artykuł Trening "z dołu" czy "z góry" ?
- Najpierw treningi specyficzne dla wytrzymałości i prędkości, im bliżej zawodów, tym mocniej skoncentrowane na docelowym tempie i zasięgu
Jedno założenie: jakaś baza jest już zbudowana.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 282
- Rejestracja: 10 sty 2013, 16:09
- Życiówka na 10k: 39:48 min
- Życiówka w maratonie: 3:05:30
- Lokalizacja: Polska B
Trening zdecydowanie z góry. Ale przy pewnych założeniach i biorąc pod uwagę cykl jesień-jesień. No i oczywiście przy niewielkim doświadczeniu i praktyce.
Po ostatnich zawodach jesiennych wiem na co mnie stać i co chciałbym osiągnąć (w danym momencie). Po roztrenowaniu biorę się za bazę/fundament pod przyszły sezon czyli dużo spokojnych kilometrów w tempie z tabel Danielsa pod wynik założony na przyszły rok. Wynik w miarę REALNIE założony oczywiście. Treningów jakościowych jest niewiele, ale też w tempie bliższym założonemu niż osiągniętemu jesienią. Od wczesnej wiosny coraz więcej treningów tempowych/WB/I z tempem już pod wynik założony. Jeśli czuję, że jest za szybko, że organizm za mocno dostaje w tyłek to zmniejszam kilometraż i lekko zwalniam. Ogólnie staram się wprowadzać periodyzację treningu w cyklu 4-tygodniowym. I tak do pierwszych zawodów gdzie okazuje się, że wyszło trochę wolniej niż zamierzone optimum, ale krzywdy nie ma.
Wiosną i latem startów jest więcej więc i sprawdzianów jest tyleż. Same treningi miedzy zawodami to już inna bajka, ale raczej z tempami pod następne zawody, że z poprzednich.
Ma boleć, ale z uśmiechem na twarzy.
Po ostatnich zawodach jesiennych wiem na co mnie stać i co chciałbym osiągnąć (w danym momencie). Po roztrenowaniu biorę się za bazę/fundament pod przyszły sezon czyli dużo spokojnych kilometrów w tempie z tabel Danielsa pod wynik założony na przyszły rok. Wynik w miarę REALNIE założony oczywiście. Treningów jakościowych jest niewiele, ale też w tempie bliższym założonemu niż osiągniętemu jesienią. Od wczesnej wiosny coraz więcej treningów tempowych/WB/I z tempem już pod wynik założony. Jeśli czuję, że jest za szybko, że organizm za mocno dostaje w tyłek to zmniejszam kilometraż i lekko zwalniam. Ogólnie staram się wprowadzać periodyzację treningu w cyklu 4-tygodniowym. I tak do pierwszych zawodów gdzie okazuje się, że wyszło trochę wolniej niż zamierzone optimum, ale krzywdy nie ma.

Wiosną i latem startów jest więcej więc i sprawdzianów jest tyleż. Same treningi miedzy zawodami to już inna bajka, ale raczej z tempami pod następne zawody, że z poprzednich.
Ma boleć, ale z uśmiechem na twarzy.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
A metodologię treningu też. To, że w treningu Danielsa są jednostki szybsze, to nic nie zmienia, w każdym treningu muszą być.MikeWeidenbaum pisze:W artykule chodziło raczej tylko o założenia wynikowe przed rozpoczęciem planu, a nie o samą metodologię treningu.
Chodzi o "legitymizację" pewnych jednostek treningowych, które są replika sytuacji startowych.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13835
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Jak przeczytałem tytuł, tez myślałem o tym samym co ty...jabbur pisze:Faktycznie, post nie na temat popełniłem. Idę na karnego jeżyka
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
U amatorów w ogromnej większości lepiej sprawdzi się trening z dołu. To wynika po prostu z nagminnego przeszacowywania celów by łamać za wszelką cenę symboliczne ale jednak sztuczne granice - te różne 40 min, 1,30 czy 3,00. Ileż tu było postów "przygotowuję się na łamanie 3,00 bo 3,0X jest bez sensu, nie zaspakaja moich ambicji - 99% takich historii kończy się startami dużo poniżej pogardzanego 3,05, katastrofami lub w ogóle nie dociągnięciem do zawodów. Tymczasem większość ludzi, którzy przygotowywali się grzecznie na swoje 3,05 czy 3,10 porobili te granice (często z zapasem), satysfakcją i w dalszych swoich startach przeważnie lepiej rokują. Trochę tu obowiązuje zasada, że wyżej tyłka nie podskoczysz, to się czasami komuś udaje - czasami, trening z dołu w dłuższej perspektywie działa lepiej i bezpieczniej. To odwieczne starcie romantyków i pozytywistów. Jedni próbują sięgać gdzie wzrok nie sięga a inni robią mozolnie swoje - zawsze tak będzie bo to kwestia charakteru i sposobu znalezienia motywacji a także satysfakcji z tego co się robi.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Wyga
- Posty: 68
- Rejestracja: 11 paź 2012, 08:41
- Życiówka na 10k: 45:14
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Kontakt:
Rozum chciałby z dołu a serce mówi z góry 
Myślę, że doświadczeni trenerzy mogliby spróbować przygotować tekst dotyczący realnych postępów dla amatorów w określonym czasie. Np.ktoś startuje od 50 minut na 10 km to realnie powinien walczyć o 48 minut w okresie 12 tygodni, 46 minut w 18 tygodni czy 45 minut w 24 tygodnie (przykład). To byłoby oczywiście duże uogólnienie, ale ludziom, którzy łamią 45 minut na dychę uświadomiłoby, że kolejnym krokiem jest raczej 43:00 lub 42:30 aniżeli 40:00.
Sam miałem z tym problem, więc proszę o rozważenie. Może nawet trzeba zrobić ankietę wśród biegaczy i postarać się wyciągnąć wnioski (które będą uzależnione m.in od wieku i ilości treningów).

Myślę, że doświadczeni trenerzy mogliby spróbować przygotować tekst dotyczący realnych postępów dla amatorów w określonym czasie. Np.ktoś startuje od 50 minut na 10 km to realnie powinien walczyć o 48 minut w okresie 12 tygodni, 46 minut w 18 tygodni czy 45 minut w 24 tygodnie (przykład). To byłoby oczywiście duże uogólnienie, ale ludziom, którzy łamią 45 minut na dychę uświadomiłoby, że kolejnym krokiem jest raczej 43:00 lub 42:30 aniżeli 40:00.
Sam miałem z tym problem, więc proszę o rozważenie. Może nawet trzeba zrobić ankietę wśród biegaczy i postarać się wyciągnąć wnioski (które będą uzależnione m.in od wieku i ilości treningów).
Cele na 2014: 10 km - 39:59; 21,1 km - 01:29:59
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13835
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Takie coś jest czytane w fusach kawy. Każdy reaguje inaczej. Każdy ma inny progres. Nawet uogólniać się tego nie da.Grzegorz_Krk pisze:Rozum chciałby z dołu a serce mówi z góry
Myślę, że doświadczeni trenerzy mogliby spróbować przygotować tekst dotyczący realnych postępów dla amatorów w określonym czasie. Np.ktoś startuje od 50 minut na 10 km to realnie powinien walczyć o 48 minut w okresie 12 tygodni, 46 minut w 18 tygodni czy 45 minut w 24 tygodnie (przykład). To byłoby oczywiście duże uogólnienie, ale ludziom, którzy łamią 45 minut na dychę uświadomiłoby, że kolejnym krokiem jest raczej 43:00 lub 42:30 aniżeli 40:00.
Sam miałem z tym problem, więc proszę o rozważenie. Może nawet trzeba zrobić ankietę wśród biegaczy i postarać się wyciągnąć wnioski (które będą uzależnione m.in od wieku i ilości treningów).
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
kompletnie nie rozumiem problemu.
moje niezrozumienie pozwolę sobie zilustrować przykładem
:
w planach Danielsa pod maraton przez pięć miesięcy lata się jeden albo dwa treningi w tygodniu z intensywnościami progowymi. (czyli tempo hm, ew. trochę szybciej dla wolniejszych zawodników)
czasem aktualne M-pace - czyli drugi/trzeci zakres (trzeci dla szybszych zawodników)
rozumiem, że to jest ok, i ryzyka przetrenowania nie ma
przy treningu maratońskim 'z góry' latamy sobie raz albo dwa razy w tygodniu założone tempo maratonu w jakichś odcinkach. to tempo z początku na 99% bliskie jest intensywności półmaratonu (nie znam nikogo kto życzeniowo do maratonu wybierałby tempo z piątki,czy dychy)
przykłady polskich zawodników, którzy trenują "życzeniowo" to przykłady ludzi, którzy z 1.03-1.04HM trenowali pod 2:08-2:10M
tutaj w praktyce "życzeniowe" tempo maratonu, to tempo nawet wolniejsze od tempa HM, (czyli tym bardziej od tempa progowego Danielsa)
czasem drugi zakres - czyli dla zaawansowanych wolniej niż aktualne M-pace
jak widać podstawowe jakościowe treningi są wolniejsze niż u Danielsa.
gdzie tu w takim razie ryzyko przetrenowania???
-------------------------------
dodatkowo przy treningu 'od góry' na kluczowych treningach, wraz ze wzrostem poziomu sportowego (pomimo niezmienionej prędkości) stopniowo przechodzimy od intensywności ~T do intensywności M - co jest nawet korzystne, przynajmniej z perspektywy ogólnych zasad periodyzacji.
------------------
co do drugiej części:
sprawdźcie. to działa.
to nie jest kwestia błędnej metodologii, tylko niewłaściwego doboru treningów.
zdrówko
moje niezrozumienie pozwolę sobie zilustrować przykładem

w planach Danielsa pod maraton przez pięć miesięcy lata się jeden albo dwa treningi w tygodniu z intensywnościami progowymi. (czyli tempo hm, ew. trochę szybciej dla wolniejszych zawodników)
czasem aktualne M-pace - czyli drugi/trzeci zakres (trzeci dla szybszych zawodników)
rozumiem, że to jest ok, i ryzyka przetrenowania nie ma
przy treningu maratońskim 'z góry' latamy sobie raz albo dwa razy w tygodniu założone tempo maratonu w jakichś odcinkach. to tempo z początku na 99% bliskie jest intensywności półmaratonu (nie znam nikogo kto życzeniowo do maratonu wybierałby tempo z piątki,czy dychy)
przykłady polskich zawodników, którzy trenują "życzeniowo" to przykłady ludzi, którzy z 1.03-1.04HM trenowali pod 2:08-2:10M
tutaj w praktyce "życzeniowe" tempo maratonu, to tempo nawet wolniejsze od tempa HM, (czyli tym bardziej od tempa progowego Danielsa)
czasem drugi zakres - czyli dla zaawansowanych wolniej niż aktualne M-pace
jak widać podstawowe jakościowe treningi są wolniejsze niż u Danielsa.
gdzie tu w takim razie ryzyko przetrenowania???
-------------------------------
dodatkowo przy treningu 'od góry' na kluczowych treningach, wraz ze wzrostem poziomu sportowego (pomimo niezmienionej prędkości) stopniowo przechodzimy od intensywności ~T do intensywności M - co jest nawet korzystne, przynajmniej z perspektywy ogólnych zasad periodyzacji.
------------------
co do drugiej części:
nawiązując do podanego przykładu: trening 3x1000 prawdy ci nie powie. trening 4x2km p 1'-1,5' biegany równo - i owszem.Kolejny problem związany z treningiem z góry, to wiara w to, że "trening tempowy prawdę mi powie".
sprawdźcie. to działa.
to nie jest kwestia błędnej metodologii, tylko niewłaściwego doboru treningów.
zdrówko
mastering the art of losing. even more.