Zeszłoroczny sezon upłynął mi pod znakiem Gęsiej stopy, z którą dzięki Wam jakoś sobie poradziłem - za co dziękuję.
Czekałem na ten sezon, choć to dopiero drugi w moim życiu

Wyszedłem na "asfalt" już w lutym, choć było trzeba uważać na lód. Wtedy właśnie pierwszy raz poczułem ból między kostką, a kolanem po wewnętrznej bla,bla, bla... Shin Splints.

Odpocząłem kilka dni, wszystko wróciło do normy. Teraz, sprawa wygląda tak:
idę biegać, z ostrożności rozgrzewka i następnie 3 km w 13 minut. W dany dzień nie czuję żadnego bólu. Pojawia się dopiero dnia następnego. Przełamuję ból, powtarzam cykl. W dany dzień ból mija! Pojawia się znów kolejnego dnia. I tak w kółko. Można z nim żyć, nie pogłębia się. Mozna nawet śmiało biegać po zastosowaniu maści przeciwbólowej. Pomóżcie, czy to faktycznie może być Shin? Czy znając moją pechową naturę przyplątało się inne cholerstwo? Może znacie sposób na wzmocnienie lub zabezpieczenie przed tego typu kontuzją? Warto jakieś stabilizatory kupować i używać w trakcie biegu?
Serdecznie pozdrawiam i Alleluja!