Prosiłbym o kilka porad jak mogę złamać 40min na 10 km - cel który chciałbym osiągnąć pod koniec czerwca podczas biegu Świętojańskiego?
Mam 29 lat i 178cm wzrostu i 74kg wagi(z którą ostatnio też walczę żeby z 2kg zbić w dół).
Życiówka na 10 km to 42:40 przy czym sądzę że trochę za wolno pobiegłem pierwszą część dystansu przy tym biegu i parę sekund byłem jeszcze w stanie urwać ale cóż - było minęło , pora pójść do przodu - pytanie tylko jak

Do chwili obecnej trenuję bardzo amatorsko i bez zadnego planu treningowego praktycznie rok czasu przy czym w poprzednim roku dosyć nieregularnie z powodów braku czasu.
Pierwszy mój start po dobrym miesiącu biegania w maju rok temu na 10km zakończyłem wynikiem 50.06,niespełna miesiąc później to 46.30, a kolejne trzy tygodnie później 42.50 (czerwiec). Potem nie startowałem, oraz trenowałem bardzo nieregularnie, i dopiero pobiegłem w listopadzie kiedy to wykręciłem 42.40.
W tym roku (od końca stycznia/lutego) moje trenowanie jest zdecydowanie bardziej regularne- biegam praktycznie 3 treningi tygodniowo po minimum 8-10km.
Na chwilę obecną szykuję się do startu na 11 maja w Gdyni na 10km żeby zrobić tam życiówkę

Obecnie robię wybiegania po 12km tempem od 4:45 - 5:05 w celu że tak to nazwę "zaliczania kilometrów". Pytanie co po tym dalej? Czy zacząć biegać jakieś tempówki?Interwały?Jeżeli tak to na jakich dystansach i na jakie tempo?no i kiedy zacząć je biegać?? Dodam może tylko jeżeli to cokolwiek zmienia,że w mojej własnej ocenie jestem biegaczem który trzyma cały czas jedno tempo od początku do końca jeżeli zacznę dobrym tempem to trzymam je do mety (zaczynam mocno i praktycznie te same czasy kręcę do mety),tak więc techniki mówiące o tym by zacząć wolno, a potem przyśpieszać jakoś na mnie nie działają (albo robię to nieumiejętnie).