DYSKUSJA: Diety tłuszczowe, LCHF, paleo, primal w sporcie
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
W owocach nie są problemem same węglowodany, bo wtedy po prostu wliczałoby się je do limitu węgli i tyle. Problemem jest wysoka zawartość fruktozy, która tuczy najbardziej ze wszystkich węglowodanów, bo poza uzupełnieniem 200-300kcal glikogenu wątrobowego w całości idzie w tłuszcz. Słodkie owoce - jabłka, gruszki, winogrona itp mają bardzo dużo fruktozy i mogą nawet na jakiś czas zatrzymać utratę wagi, jeśli je się ich sporo. Też mam z tym problem, bo owoce bardzo lubię. Idę na taki kompromis, że pozwalam sobie na nie wyłącznie potreningowo - uzupełniają przy okazji stratę wody i mogę sobie pozwolić nawet na kilogram. Unikam tylko ekstremalnie bogatych w węglowodany, np winogron i bananów.
Owoce nawet nie są paleo, bo nie ma w naturze dzikich owoców tak bogatych w węgle jak te które mamy w sklepach.
Owoce nawet nie są paleo, bo nie ma w naturze dzikich owoców tak bogatych w węgle jak te które mamy w sklepach.
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Niestety, albo "stety" nic już nie jest paleo - dotyczy to ludzi, zwierząt, roślin, nawet całej naszej planety.klosiu pisze: Owoce nawet nie są paleo, bo nie ma w naturze dzikich owoców tak bogatych w węgle jak te które mamy w sklepach.
Taki "life"
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 316
- Rejestracja: 28 sie 2013, 15:20
- Życiówka na 10k: 56:00
- Życiówka w maratonie: brak
BINGOklosiu pisze:W owocach nie są problemem same węglowodany, bo wtedy po prostu wliczałoby się je do limitu węgli i tyle. Problemem jest wysoka zawartość fruktozy, która tuczy najbardziej ze wszystkich węglowodanów,
"Bardzo ważną rzeczą jest to, że jeśli weźmiemy dwoje zwierząt i jedno będziemy karmić fruktozą a drugie taką samą ilością kalorii, ale w postaci sacharozy lub glukozy, Tylko u karmionych fruktozą pojawi się otyłość, insulinoodporność, stłuszczona wątroba i wysoki poziom trójglicerydów - sygnały świadczące o stanach zapalnych, chorobach naczyniowych i wysokim ciśnieniu.”
http://www.dobrametoda.com/ARTYKULY/nie ... ktoza.html
ZAKAZANY OWOC
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
To niech sobie idzie w tłuszcz.Ja ostatnio od miesiąca zjadam 1,5-2kg jabłek dziennie i waga jest ta sama.klosiu pisze:W owocach nie są problemem same węglowodany, bo wtedy po prostu wliczałoby się je do limitu węgli i tyle. Problemem jest wysoka zawartość fruktozy, która tuczy najbardziej ze wszystkich węglowodanów, bo poza uzupełnieniem 200-300kcal glikogenu wątrobowego w całości idzie w tłuszcz. Słodkie owoce - jabłka, gruszki, winogrona itp mają bardzo dużo fruktozy i mogą nawet na jakiś czas zatrzymać utratę wagi, jeśli je się ich sporo. Też mam z tym problem, bo owoce bardzo lubię. Idę na taki kompromis, że pozwalam sobie na nie wyłącznie potreningowo - uzupełniają przy okazji stratę wody i mogę sobie pozwolić nawet na kilogram. Unikam tylko ekstremalnie bogatych w węglowodany, np winogron i bananów.
Owoce nawet nie są paleo, bo nie ma w naturze dzikich owoców tak bogatych w węgle jak te które mamy w sklepach.
Jak się fruktoza odłoży w sadło to później z tego sadła spalam na treningu.To czy pójdzie w glikogen i spale kcal z niego czy z tłuszczu z perspektywy czasu na jedno wychodzi.Jak zjadam 3500kcal i 3500 spalam to czy to będzie z fruktozy,skrobi czy tłuszczu moja waga zostanie taka sama.I tak jest od ponad roku.Co prawda wahania są nawet do +3kg po dniu obżarstwa,ale po dwóch dniach schodzi woda i reszta odpadów.
Widzę natomiast duży pozytyw w spożyciu dużej ilości jabłek.Jestem syty na jakiś czas i wypróżnianie jest jak należy.
Z tym,że ja to jakiś dziwny jestem,bo orzechy/migdały dla większości ludzi są sycące a ja po zjedzeniu 200-250g jestem bardziej głodny niż przed.
Aby nie odczuwać głodu to tylko płatki owsiane,jabłka i warzywa w dużej
ilości pomagają.Tłuszczowo-białkowe posiłki mnie sycą dopiero jak mają 1200-1400kcal.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
do czasu kolego do czasu, insulinoodporności nie nabywa się w rok czy dwa, ona ujawnia się po 40. Wysiłek fizyczny znacznie ogranicza ten przykry efekt ale tylko ogranicza.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 316
- Rejestracja: 28 sie 2013, 15:20
- Życiówka na 10k: 56:00
- Życiówka w maratonie: brak
kfadam pisze:do czasu kolego do czasu, insulinoodporności nie nabywa się w rok czy dwa, ona ujawnia się po 40. Wysiłek fizyczny znacznie ogranicza ten przykry efekt ale tylko ogranicza.
grunt to się dobrze bawić, teraz jest git... to nic, że jak przestanę się ruszać to zamienię się w słonia z cukrzycą, a potem zawałem przecież insulinkę można sobie wstrzykiwać i dalej jeść jabłka i musli
- barberry
- Stary Wyga
- Posty: 182
- Rejestracja: 31 maja 2013, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Jako, że dzisiaj zamiast gotować poszłam pobiegać I, że po początkowym kryzysie i z bolącą nogą wyszło mi w końcu te 10km, to nie mam już sił na stanie przy kuchni (ani na jedzenie prawdę mówiąc... )_dorota_ pisze:Dzisiaj pędzę po pracy do Lidla nie zapomnij napisać jak wyszły chlebki i już apeluję o przepis
To miała być taka jakby pizza czosnkowa z mozarellą z tej strony, którą wcześniej podawałam. O konkretnie to: http://www.cutthewheat.com/2013/05/chee ... luten.html
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 316
- Rejestracja: 28 sie 2013, 15:20
- Życiówka na 10k: 56:00
- Życiówka w maratonie: brak
"...mięsień piersiowy poruszający skrzydło kolibra spala tłuszcz, mimo że koliber żywi się nektarem kwiatowym."małymiś pisze:
Tak w ogóle ten wątek to jakby blog motylków tylko tłuszczowych...
pewnie motylki też latają na tłuszczu
ps. do miłośników jabłek, ich żon itd.itp. nie zaczynajcie LCHF na łapu capu, od jedzenia jabłek itd. bo niestety może się to skończyć tak jak np. w tej historii:
"Otóż kupiłem te wszystkie jego książki, przeczytałem i stosowałem tą
jego dietę .
Po około 1,5 roku, wątroba urosła do niespotykanych rozmiarów i
została maksymalnie zatłuszczona, zaś jelita zostały tak
zakorkowane, że trzeba było, przez dwa tygodnie rano i wieczór robić
lewatywę, nic przy tym nie jedząc.
Zatem sytuacja była tak daleko zaawansowana, że o mały włos nie
zostałem przeniesiony do następnej formy życia. Mnie się udało
obronić przed tą terapią Janka Kwaśniewskiego, ale to mnie potem
kosztowało ponad trzy lata intensywnego leczenia.
Moja bliska znajoma o kilkanaście lat młodsza została przeniesiona
do następnej formy życia pomimo leczenia szpitalnego.
Reasumując to wszystko nie wierzę ani jednemu słowu pisanemu, przez
tego chłopaka z kieleckiego, który to mianuje się doktorem.
Mnie się udało wywinąć z tej jego „diety" natomiast wielu ludziom
skończyło się to zgonem. "
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 25
- Rejestracja: 28 mar 2012, 12:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
oj chyba tu wszyscy trochę przesadzacie, nie zapominajcie, że wszyscy tutaj trenujecie (forum bieganie.pl) trochę tych węgli wpadać jednak musi. Oczywiście najlepiej po treningu i tutaj jabłko czy banan też się sprawdzą (tak wiem, że glukoza czy skrobia będą lepsze a fruktoza be, ale w takiej ilości uzupełni glikogen wątrobowy). A na potwierdzenie moich słów, bardzo rzeczowy art. z bloga Tłuste Życie (najlepszego bloga o tej tematyce - polecam).
http://www.tlustezycie.pl/2013/09/weglo ... -zego.html
An apple a day keeps the doctors away
http://www.tlustezycie.pl/2013/09/weglo ... -zego.html
An apple a day keeps the doctors away
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
masz racje że trenujemy a cel treningu wpływa na ilość i rodzaj zjadanych węglowodanów. Jedni biegają dla wyniku i jedzą tych węgli więcej niż100g inni biegają dla zdrowia i te 50-75 im wystarcza a jeszcze inni biegają bo chcą zgubić tłusty balast i jedzą piniżej 50g ale to nie znaczy że biegam to nie muszę się przejmować z czego te węgle będą. Tak jak we wszystkim diabeł tkwi w szczegółach.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Przecież nikt tu nie pisze że owoce w umiarkowanych ilościach są szkodliwe. Nawet w dużych ilościach są mniej szkodliwe niż ta sama ilość cukru zjedzona w produktach przetworzonych. Ale warto mieć świadomość, że jest w nich dużo fruktozy.michal_1410 pisze:oj chyba tu wszyscy trochę przesadzacie, nie zapominajcie, że wszyscy tutaj trenujecie (forum bieganie.pl) trochę tych węgli wpadać jednak musi. Oczywiście najlepiej po treningu i tutaj jabłko czy banan też się sprawdzą (tak wiem, że glukoza czy skrobia będą lepsze a fruktoza be, ale w takiej ilości uzupełni glikogen wątrobowy). A na potwierdzenie moich słów, bardzo rzeczowy art. z bloga Tłuste Życie (najlepszego bloga o tej tematyce - polecam).
http://www.tlustezycie.pl/2013/09/weglo ... -zego.html
An apple a day keeps the doctors away
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Wyga
- Posty: 89
- Rejestracja: 21 cze 2012, 10:59
- Życiówka na 10k: 41,26
- Życiówka w maratonie: 3,34,36
Wydaję się, że problem jedzenia bądź nie jedzenia owoców jest niezależnie od stosowanej diety. Więc na pewno warto przemyśleć sprawę ich konsumowania. U mnie jest tak, że dzienne spożycie węgli jest na poziomie 220g, gdybym ograniczył owoce byłoby ok 120 - 150g. Wiem, w dalszym ciągu to sporo ale lubię płatki owsiane, kaszę jaglaną i chleb pełnoziarnisty.. jedząc więcej tłuszczu i białka w moim wypadku trzeba będzie ograniczyć spożycie owoców. Z czegoś trzeba zrezygnować, żeby się nie okazało, że człowiek tyje..klosiu pisze:W owocach nie są problemem same węglowodany, bo wtedy po prostu wliczałoby się je do limitu węgli i tyle. Problemem jest wysoka zawartość fruktozy, która tuczy najbardziej ze wszystkich węglowodanów, bo poza uzupełnieniem 200-300kcal glikogenu wątrobowego w całości idzie w tłuszcz. Słodkie owoce - jabłka, gruszki, winogrona itp mają bardzo dużo fruktozy i mogą nawet na jakiś czas zatrzymać utratę wagi, jeśli je się ich sporo. Też mam z tym problem, bo owoce bardzo lubię. Idę na taki kompromis, że pozwalam sobie na nie wyłącznie potreningowo - uzupełniają przy okazji stratę wody i mogę sobie pozwolić nawet na kilogram. Unikam tylko ekstremalnie bogatych w węglowodany, np winogron i bananów.
Owoce nawet nie są paleo, bo nie ma w naturze dzikich owoców tak bogatych w węgle jak te które mamy w sklepach.