Historia wygląda tak.
W listopadzie 2 razy poszliśmy potruchtać. A że ma ona dłuuuugie nogi więc truchtaliśmy 2,5km ale tempo rwane bo ją gnało no i w konsekwencji trzeba było zrobić kilka przystanków. Potem przyszła zimo i zrobiliśmy przerwę. Przyszła wiosna i wiadomo akcja lato
![oczko ;-)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Po 5 -miesięcznej przerwie byliśmy potruchtać dotychczas 3-4 razy a dystanse to 2-2,5 km .
I nagle wczoraj na drugi dzień po powrocie z Gniezna gdzie biegałem na 10km poszliśmy potruchtać. W sumie to w drugiej części dystansu z truchtu zrobił się już leciutki bieg. I tak wyszła pełna GODZINA !!! Z uśmiechem na twarzy, bez przystanku i jeszcze mnie po drodzie gilgotała hihiihiihi. Końcówka z lekkim przyspieszeniem ! Generalnie na luzie. Dla mnie było to niepojęte ! Byłem w szoku !!! Chciałem się pochwalić bo obiektywnie zasłużyła na pochwałę jako początkująca. I dzisiaj nie ma nawet zakwasów
![oczko ;-)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)