
Papierosy - warto przeczytać
- mungo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 12 lip 2012, 22:21
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 3:23:50
- Lokalizacja: Jastarnia
- Kontakt:
Biegacz też człowiek i wielu z nas pewnie.pali papierosy. Ja też - ostatnio nawet paczkę dziennie. Wcześniej tylko w pracy, z przerwami w domu. Wydawało mi się zawsze że uzależnienie mnie nie dotyczy aż organizm nie zaczął uponinać się ocoraz więcej tego świństwa. Kilka dni temu moja Tesciowa poleciła mi pewną "magiczną" książkę. Magiczną bo przeczytała Szwagierka - nie pali. Trzy inne osoby z jej pracy też rzuciły. Następnego dnia przeczytałem ją od deski do deski. No i nie palę czwarty dzień. A najlepsze jest to że nic mnie to nie kosstowało,nie odczuwam żadnej pokusy,nie mam żadnego substytutu. Polecam naprawdę ALLEN CARR - "ŁATWY SPOSÓB NA RZUCENIE PALENIA". Wiem że to brzmi jak reklama
ale jestem pod wrażeniem że niby niczego nowego się nie dowiedziałem,nie przeżyłem jakiegoś szoku podczas czytania a mimo tego to działa. Ciekawy jestem czy ktoś już miał z nią styczność. Statystyki mówią o 90-95% skuteczności... Warto spróbować...

- klancyk3
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 539
- Rejestracja: 27 wrz 2007, 21:29
- Życiówka na 10k: 45,05
- Życiówka w maratonie: 3,42,42
- Lokalizacja: katowice
Ponad 6 lat już będzie - ja i 4 osoby z rodziny.
Jednak trzem osobom z rodziny się nie udało po lekturze, a dwie pozostałe palące osoby nie chciały w ogóle jej przeczytać.
Jednak trzem osobom z rodziny się nie udało po lekturze, a dwie pozostałe palące osoby nie chciały w ogóle jej przeczytać.
regeneracja jest tak samo ważna jak trening
NICe: https://www.facebook.com/Wskrzeszenie/ https://wskrzeszenie.blogspot.com/ 100ultramaratonow: https://klub100ultramaratonow.blogspot.com/
NICe: https://www.facebook.com/Wskrzeszenie/ https://wskrzeszenie.blogspot.com/ 100ultramaratonow: https://klub100ultramaratonow.blogspot.com/
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 03 gru 2012, 15:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Osobiście nie pale już 2 lata.
Mogę śmiało stwierdzić, że w tym momencie nie ma lepszego, a przede wszystkim tańszego sposobu na rzucenie papierosów jak przeczytanie tej książki
Mogę śmiało stwierdzić, że w tym momencie nie ma lepszego, a przede wszystkim tańszego sposobu na rzucenie papierosów jak przeczytanie tej książki

- Barbiekiller
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 18 mar 2014, 17:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radom
Sprawdziłem autora przy okazji- miałem "przyjemność" przejrzeć jedną z jego "książek" (Allen Carr- Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie) i powiem tyle- czułem się, jak na pokazie garnków dla emerytów. dopiero gdzieś po 70 stronie był poruszony temat samej nikotyny i uzależnienia. autor często przeczył sam sobie(nie ma uzależnienia psychicznego/uzależnienie psychiczne jest trudne do wyleczenia), zero konkretów w ogóle- albo banały, albo odniesienie się do JEGO WSPANIAŁEJ METODY. I takie odniesienie było zarówno na pierwszych stronach, jak i ostatnich...a o co w niej chodziło? Nie wiem, może przez to, że nie miałem kryształowej kuli to mi się nie objawiła?
A, nie, przepraszam, był konkret- kartka z zamówieniem na WSPANIAŁĄ METODĘ i adresy "klinik" działającej na podstawie jego rzekomej metody.
Palenie to wstrętny nałóg- nie ma, jak przy alkoholu czy narkotykach, takiego odrzucenia społecznego. Pali się wszędzie i zawsze, każdy palacz ma masę rytuałów. Uzależnienie psychiczne nie pozwala nawet myśleć o np. przerwy bez szluga, a fizyczne nie pozwala spokojnie spać. Ludzie potrafią rzucać palenie latami, brać tabletki, plastry, palić e-papierosy i nic! A tu nagle jakiś facet wyskakuje z WSPANIAŁĄ METODĄ....
A, nie, przepraszam, był konkret- kartka z zamówieniem na WSPANIAŁĄ METODĘ i adresy "klinik" działającej na podstawie jego rzekomej metody.
Palenie to wstrętny nałóg- nie ma, jak przy alkoholu czy narkotykach, takiego odrzucenia społecznego. Pali się wszędzie i zawsze, każdy palacz ma masę rytuałów. Uzależnienie psychiczne nie pozwala nawet myśleć o np. przerwy bez szluga, a fizyczne nie pozwala spokojnie spać. Ludzie potrafią rzucać palenie latami, brać tabletki, plastry, palić e-papierosy i nic! A tu nagle jakiś facet wyskakuje z WSPANIAŁĄ METODĄ....
-
- Dyskutant
- Posty: 42
- Rejestracja: 18 mar 2014, 00:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jako, że jestem świeżo po rzuceniu fajek to i ja się wypowiem. Faktem jest, że książki nie przeczytałem ale zażyłem Desmoxan i to tylko do połowy kuracji. A czemu do połowy bo wyjeżdżając na weekend poza dom zapomniałem tabletek i powiedziałem sobie, że jak wytrzymam ten weekend to bedzie z górki. Obecnie nie palę już 28 dni.
z czego jestem ogromnie dumny w dodatku zacząłem biegać. Mam ogromne wsparcie ze strony rodziny i to mi pomaga.
Uważam, że to nie książki czy tabletki pomagają w rzuceniu fajek, a silna wola i chęć pozbycia się tego paskudnego nałogu. Mam 33 lata z czego ponad 15 lat z fajkami. Kilkanaście razy próbowałem rzucić palenie jednak zawsze coś było, a to nerwy a to wpływ innych. Nigdy nie udało mi się wytrzymać dłużej niż parę dni, a teraz to tylko silna wola mnie trzyma i chęć pokonania 10 km
bez zadyszki.
Trzymam kciuki za wszystkich co rzucili i rzucają.

Uważam, że to nie książki czy tabletki pomagają w rzuceniu fajek, a silna wola i chęć pozbycia się tego paskudnego nałogu. Mam 33 lata z czego ponad 15 lat z fajkami. Kilkanaście razy próbowałem rzucić palenie jednak zawsze coś było, a to nerwy a to wpływ innych. Nigdy nie udało mi się wytrzymać dłużej niż parę dni, a teraz to tylko silna wola mnie trzyma i chęć pokonania 10 km

Trzymam kciuki za wszystkich co rzucili i rzucają.
- Barbiekiller
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 18 mar 2014, 17:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radom
Roland, zostaje tylko gratulować i życzyć wytrwałości:) Nie zawsze się da rzucić palenie za pomocą tylko woli(chociaż jest niezbędnym warunkiem rzucenia palenia), ale bieganie na pewno w rzuceniu pomaga- bo po pierwsze po treningu zazwyczaj nie mamy tchu, więc i ochoty zapalić:) a po drugie bieganie skutecznie odstresowuje, więc papieros traci funkcje "uspokajacza".
Dodatkowo na możliwość rzucenia palenia wpływają też inne osoby i miejsca, gdzie się pali....przy uzależnieniach występują rytuały- osoby, miejsca i okazje związane z zażywaniem środka(np. przerwa w pracy z kolegą dla palacza; spotkanie z kolegami "w bramie" albo knajpie dla alkoholika). Bez usunięcia lub poważnej zmiany rytuałów nie ma praktycznie mowy o skutecznym rzuceniu nałogu, bo podświadomość cały czas nadaje: " Ej, przecież to jest TO miejsce, TEN czas i TE osoby! łap za szluga!". a jeszcze jak dojdzie fizyczne uzależnienie to w ogóle zaczyna się fajnie...
A najlepiej w ogóle nie zaczynać palić, o!
Dodatkowo na możliwość rzucenia palenia wpływają też inne osoby i miejsca, gdzie się pali....przy uzależnieniach występują rytuały- osoby, miejsca i okazje związane z zażywaniem środka(np. przerwa w pracy z kolegą dla palacza; spotkanie z kolegami "w bramie" albo knajpie dla alkoholika). Bez usunięcia lub poważnej zmiany rytuałów nie ma praktycznie mowy o skutecznym rzuceniu nałogu, bo podświadomość cały czas nadaje: " Ej, przecież to jest TO miejsce, TEN czas i TE osoby! łap za szluga!". a jeszcze jak dojdzie fizyczne uzależnienie to w ogóle zaczyna się fajnie...
A najlepiej w ogóle nie zaczynać palić, o!
- mungo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 12 lip 2012, 22:21
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 3:23:50
- Lokalizacja: Jastarnia
- Kontakt:
Tak to by każdy chciał
Nie twierdzę że książka jest czymś niesamowitym. Przyznaję sam że tak naprawdę nie ma tam nic odkrywczego, ciężko też jest mi stwierdzić na czym dokładnie polega metoda autora książki. Jednak w moim wypadku zadziałało, tak jak u wielu innych i to jest najważniejsze. Silna wola jest ważna, ale po przeczytaniu tej pozycji uważam, że trzeba na tyle zmienić w ogóle nastawienie do papierosów, żeby nie zadręczać się przez resztę życia i nie ćwiczyć silnej woli zawsze gdy nadejdzie pokusa.

Nie twierdzę że książka jest czymś niesamowitym. Przyznaję sam że tak naprawdę nie ma tam nic odkrywczego, ciężko też jest mi stwierdzić na czym dokładnie polega metoda autora książki. Jednak w moim wypadku zadziałało, tak jak u wielu innych i to jest najważniejsze. Silna wola jest ważna, ale po przeczytaniu tej pozycji uważam, że trzeba na tyle zmienić w ogóle nastawienie do papierosów, żeby nie zadręczać się przez resztę życia i nie ćwiczyć silnej woli zawsze gdy nadejdzie pokusa.
- Barbiekiller
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 18 mar 2014, 17:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radom
No to nie wiesz na czym dokładnie polega metoda, a ją stosujesz?mungo pisze: Przyznaję sam że tak naprawdę nie ma tam nic odkrywczego, ciężko też jest mi stwierdzić na czym dokładnie polega metoda autora książki. Jednak w moim wypadku zadziałało, tak jak u wielu innych i to jest najważniejsze.
I na tym polega ćwiczenie...silnej woli.Silna wola jest ważna, ale po przeczytaniu tej pozycji uważam, że trzeba na tyle zmienić w ogóle nastawienie do papierosów, żeby nie zadręczać się przez resztę życia i nie ćwiczyć silnej woli zawsze gdy nadejdzie pokusa
Proszę o konkrety- rozdział po rozdziale o co chodzi. Bo z tego co napisałeś i z tego, co ja wyczytałem z jego innej książeczki to jest tak, jakby ktoś przeczytał tylko teoretyczny wstęp do "Biegania metodą Danielsa" i potem, z dnia na dzień przebiegł maraton w, niech będzie, 3:30.
Nie da się rzucić żadnego nałogu bez silnej woli! chyba, że ktoś stałby przy delikwencie 24/7 i go pilnował. To po pierwsze. Po drugie fizyczne uzależnienie nie przejdzie ot tak, bo się coś przeczytało. nierzadko jest potrzebna pomoc farmaceutyczna przy wieloletnich palaczach a wystarczy, że ktoś zapali 10 metrów obok i cała terapia idzie...z dymem. Jak ktoś rzucił z dnia na dzień papierosy to albo palił mało(zbyt mało, żeby się uzależnić nawet psychicznie) albo ma silne nerwy i potrafi poradzić sobie z chęcią zapalenia i co trudniejsze- z objawami somatycznymi(mdłości, zmiany nastrojów, skoki ciśnienia, bezsenność, drżenie rąk i innych mięśni, uporczywy, mokry kaszel...). Cudów nie ma! tak samo jak w bieganiu- silna wola i trening to podstawa,a wiedza teoretyczna to tylko część potrzebna do osiągnięcia celu. do tej pory przeczytałem chyba z 3/4 artykułów na bieganie.pl, sporo na innych stronach i parę książek i jak na razie samo czytanie nie spowodowało, że biegam tak szybko jakbym chciał.
Mungo Przepraszam jak odbierasz mój post jako atak- po prostu nie znoszę naciągaczy typu Carr, Ecovital czy homeopetia. Ludzie wydają ciężką kasę na "Wyjątkową, skuteczną, lekką i łatwą metodę" np. leczenia cukrzycy, astmy, rzucenia palenia itp., która działa tylko jak placebo, albo w ogóle- i tracą nie tylko pieniądze, ale i czas, z którego upływem ubywa zdrowia.
-
- Dyskutant
- Posty: 42
- Rejestracja: 18 mar 2014, 00:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Moim zdaniem to tylko silna wola i przede wszystkim chęć pozbycia się papierosów. Ja chęci miałem zawsze jednak brakowało silnej woli. Co jakiś czas jadę do szwagra do Irlandii a tak jak wiadomo fajki drogie. No i raz próbowałem tam rzucić fajki wytrzymałem przez 3 dni i co kupiłem fajki za 10 euro szok ale to było silniejsze ode mnie.
Obecnie trenuję silną wolę jak i bieganie. Kilka razy w ciągu tych 28 dni miałem możliwości zapalenia jednak zawsze sobie w myślach powtarzam NIE DZIĘKUJE NIE PALE i to pomaga. Dziś w kolejce w biedronce poczułem jak wali osoba paląca fuuuuuuuuu do tej pory tego nie czułem. Mogę teraz powiedzieć NIE PALĘ NIE ŚMIERDZĘ
moja druga połowa jest zadowolona z tego.
Co do książki każdy ma swoją metodę na rzucenie fajek. Mi pomogła w jakimś stopniu farmakologia, a obecnie tylko silna wola i trenuje ją codziennie bo stale mam taki wewnętrzny głos : ''zapal nic nie będzie'' albo " hmmm ciekawe czy będzie mi smakować " ale "ale przecież ty nie palisz ". Zabierając sie za farmakologiczny sposób na rzucenie fajek byłem bardzo sceptyczny bo jak kolega wyżej napisał nie lubię też naciągaczy, i ostatecznie nie wiem co mi pomogło czy tablety czy silna wola. Ale jestem dumny z tego postępu w moim życiu i wpadnięcia w kolejny nałóg jakim jest bieganie. Na razie zaczynam ostrożnie tak aby to wciągnęło mnie na stałe. Dla większej motywacji zapisałem sie na zawody w maju. Choćbym miał je prze truchtać ale metę przekroczę
i to jest dla mnie największa motywacja aby nie palić i tak trenuję swoją silną wolę.
Co do rytuałów to zgadzam się warto zmienić przyzwyczajenia. Omijam sklep w którym kupowałem fajki, powiedziałem znajomym, że nie palę, najgorzej w aucie ale tu staram się o tym nie myśleć. Najgorsze są przyzwyczajenia i to wyrobione przez wiele wiele lat. Teraz staram sie wyrobić nowe
Obecnie trenuję silną wolę jak i bieganie. Kilka razy w ciągu tych 28 dni miałem możliwości zapalenia jednak zawsze sobie w myślach powtarzam NIE DZIĘKUJE NIE PALE i to pomaga. Dziś w kolejce w biedronce poczułem jak wali osoba paląca fuuuuuuuuu do tej pory tego nie czułem. Mogę teraz powiedzieć NIE PALĘ NIE ŚMIERDZĘ

Co do książki każdy ma swoją metodę na rzucenie fajek. Mi pomogła w jakimś stopniu farmakologia, a obecnie tylko silna wola i trenuje ją codziennie bo stale mam taki wewnętrzny głos : ''zapal nic nie będzie'' albo " hmmm ciekawe czy będzie mi smakować " ale "ale przecież ty nie palisz ". Zabierając sie za farmakologiczny sposób na rzucenie fajek byłem bardzo sceptyczny bo jak kolega wyżej napisał nie lubię też naciągaczy, i ostatecznie nie wiem co mi pomogło czy tablety czy silna wola. Ale jestem dumny z tego postępu w moim życiu i wpadnięcia w kolejny nałóg jakim jest bieganie. Na razie zaczynam ostrożnie tak aby to wciągnęło mnie na stałe. Dla większej motywacji zapisałem sie na zawody w maju. Choćbym miał je prze truchtać ale metę przekroczę

Co do rytuałów to zgadzam się warto zmienić przyzwyczajenia. Omijam sklep w którym kupowałem fajki, powiedziałem znajomym, że nie palę, najgorzej w aucie ale tu staram się o tym nie myśleć. Najgorsze są przyzwyczajenia i to wyrobione przez wiele wiele lat. Teraz staram sie wyrobić nowe

- mungo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 12 lip 2012, 22:21
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 3:23:50
- Lokalizacja: Jastarnia
- Kontakt:
Barbiekiller - nie odbieram jako atak
Po prostu sobie dyskutujemy
Ja uważam zupełnie inaczej - silna wola jest ważna, ale przychodzi taki moment po rzuceniu palenia, nie wiem czy za tydzień, miesiąc czy po pół roku, gdy silna wola nie może być już używana bo człowiek zadręczy sam siebie. Na czym polega metoda Carra? Oczywiście że wiem, chodziło mi raczej o to, że to nie żadna złota myśl, sztywna zasada której musisz się trzymać choćby nie wiem co zaciskając zęby. Metoda polega na uzmysłowieniu czytelnikowi głupoty nałogu i nastawieniu go psychicznie, nie wdając się w szczegóły oczywiście. To trochę jak pranie mózgu, z tym że pozytywne. Jednak ja naprawdę nie wnikam co takiego dokładnie w tej książce zadziałało, ważne że tak się stało. Oczywiście widziałem informację o klinikach Carra i na 100% gdyby książka nie pomogła a taka klinika stała tuż za rogiem, to i tak bym nie skorzystał z jej usług. Podobnie jak Ty, podobne podmioty uważam za naciągaczy (szczególnie gdyby książka nie zadziałała, to jakim cudem po zapłaceniu x złotych miałaby pomóc ta sama zasada). Książka jednak kosztuje grosze, mając czytnik ebooka kosztowała mnie jeszcze mniej, jest krótka, treściwa i zajmie każdemu kilka godzin. Dlatego myślę że warto spróbować, bo drożej wyjdzie ja każdy substytut niby pomocny (nie wierzę w ich działanie) w rzucaniu palenia - nicorette, e-papierosy czy wspomniany desmoxan.
Oprócz tego co przeczytałem w tej książce mam też swoje zdanie. Nie wierzę w coś takiego jak fizyczne uzależnienie.Wg mnie wszystko siedzi w głowie. Po rzuceniu nie mam żadnych objawów przez Ciebie wymienionych, czasami po ostrym treningu pojawia się tylko mokry kaszel. Nie jestem nerwowy i niczego mi nie brakuje. Dietę trzymam jak nigdy bo mam poczucie że to jest ten moment w życiu, gdy dbam o siebie tak, jak zawsze chciałem to robić. Ale trzeba sobie uzmysłowić parę rzeczy - czy naprawdę chcę rzucić i że naprawdę jestem uzależniony. Ja przed przeczytaniem Carra nie byłem o tym przekonany, bo paląc w pracy na morzu po powrocie do domu mogłem nie palić przez 2-3 dni, czasami tylko "bezpiecznie" popalając. Do tego biegałem z takimi czasami, o których większość nawet niepalących mogłaby pomarzyć. Ale to tak nie dział. Albo się pali, albo nie pali.
Miło się dyskutuje, choć już wiem że żaden z nas nie przyzna racji drugiemu


Ja uważam zupełnie inaczej - silna wola jest ważna, ale przychodzi taki moment po rzuceniu palenia, nie wiem czy za tydzień, miesiąc czy po pół roku, gdy silna wola nie może być już używana bo człowiek zadręczy sam siebie. Na czym polega metoda Carra? Oczywiście że wiem, chodziło mi raczej o to, że to nie żadna złota myśl, sztywna zasada której musisz się trzymać choćby nie wiem co zaciskając zęby. Metoda polega na uzmysłowieniu czytelnikowi głupoty nałogu i nastawieniu go psychicznie, nie wdając się w szczegóły oczywiście. To trochę jak pranie mózgu, z tym że pozytywne. Jednak ja naprawdę nie wnikam co takiego dokładnie w tej książce zadziałało, ważne że tak się stało. Oczywiście widziałem informację o klinikach Carra i na 100% gdyby książka nie pomogła a taka klinika stała tuż za rogiem, to i tak bym nie skorzystał z jej usług. Podobnie jak Ty, podobne podmioty uważam za naciągaczy (szczególnie gdyby książka nie zadziałała, to jakim cudem po zapłaceniu x złotych miałaby pomóc ta sama zasada). Książka jednak kosztuje grosze, mając czytnik ebooka kosztowała mnie jeszcze mniej, jest krótka, treściwa i zajmie każdemu kilka godzin. Dlatego myślę że warto spróbować, bo drożej wyjdzie ja każdy substytut niby pomocny (nie wierzę w ich działanie) w rzucaniu palenia - nicorette, e-papierosy czy wspomniany desmoxan.
Oprócz tego co przeczytałem w tej książce mam też swoje zdanie. Nie wierzę w coś takiego jak fizyczne uzależnienie.Wg mnie wszystko siedzi w głowie. Po rzuceniu nie mam żadnych objawów przez Ciebie wymienionych, czasami po ostrym treningu pojawia się tylko mokry kaszel. Nie jestem nerwowy i niczego mi nie brakuje. Dietę trzymam jak nigdy bo mam poczucie że to jest ten moment w życiu, gdy dbam o siebie tak, jak zawsze chciałem to robić. Ale trzeba sobie uzmysłowić parę rzeczy - czy naprawdę chcę rzucić i że naprawdę jestem uzależniony. Ja przed przeczytaniem Carra nie byłem o tym przekonany, bo paląc w pracy na morzu po powrocie do domu mogłem nie palić przez 2-3 dni, czasami tylko "bezpiecznie" popalając. Do tego biegałem z takimi czasami, o których większość nawet niepalących mogłaby pomarzyć. Ale to tak nie dział. Albo się pali, albo nie pali.
Miło się dyskutuje, choć już wiem że żaden z nas nie przyzna racji drugiemu

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 316
- Rejestracja: 28 sie 2013, 15:20
- Życiówka na 10k: 56:00
- Życiówka w maratonie: brak
Jak ja nie cierpię dyletantów.
"Nie da się rzucić palenia bez silnej woli", "uzależnienie fizyczne", "trzeba stać i pilnować", ku..wa ale bzdury.
Ja paliłem ponad 15 lat, nie miałem uzależnienia fizycznego, nie rzucałem przy pomocy silnej woli, po przeczytaniu książki rzuciłem bez żadnego problemu, jak 90% innych czytających.
No jeszcze zostaje zawsze te 10% mądrzejszych, uzależnionych fizycznie, z silną wolą... nie potrafiących zrozumieć tekstu czytanego.
"Nie da się rzucić palenia bez silnej woli", "uzależnienie fizyczne", "trzeba stać i pilnować", ku..wa ale bzdury.
Ja paliłem ponad 15 lat, nie miałem uzależnienia fizycznego, nie rzucałem przy pomocy silnej woli, po przeczytaniu książki rzuciłem bez żadnego problemu, jak 90% innych czytających.
No jeszcze zostaje zawsze te 10% mądrzejszych, uzależnionych fizycznie, z silną wolą... nie potrafiących zrozumieć tekstu czytanego.
- darwoz
- Wyga
- Posty: 79
- Rejestracja: 11 kwie 2007, 08:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Ja przed rzuceniem palenia, przeczytałem recenzje i kilka kartek wspomnianej książki, wydała mi się na tyle banalna, że szkoda było mi czasu na dalsze czytanie. Może to był błąd ale mówię o pierwszym wrażeniu.
Po pewnym czasie rzuciłem palenie bez problemu i tak naprawdę nie dzięki magicznym środkom a zwyczajnej motywacji. Nie będę tutaj nudził, co stało się moją motywacją ale statystycznie głównymi środkami motywacji są: pieniądze, zdrowie, roztaczany wokół siebie smród popielniczki, osoby z którymi mieszkamy. Tak naprawdę wydaje się, że przy rzucaniu palenia nie jest ważne ile lat, ile papierosów paliliście ale w momencie rzucania, musicie być przekonani na 100%, że chcecie przestać palić, ot cała tajemnica. Myślę, że jak się pojawiają jakieś wątpliwości w stylu, czy dam radę bo przecież lubię palić i nie do końca chcę rzucić, cóż, rzucenie może być bardzo trudne. Z mojego doświadczenia wiem, że przy bardzo silnej motywacji, rzucenie palenia jest bardzo proste, brak efektu głodu...
Paliłem 18 lat i dziś mija 365 dni jak nie palę i wydaje mi się, że mam trochę doświadczenia z tym paskudnym nałogiem.
Pozdrawiam
Darek
Mungo, tak swoją drogą, jak udało Ci się biegać paląc paczkę papierosów dziennie. Ja zacząłem w momencie rzucenia palenia, jako wspomagacza. Do momentu jak paliłem nie za bardzo wyobrażałem sobie zbyt intensywny wysiłek fizyczny.
Po pewnym czasie rzuciłem palenie bez problemu i tak naprawdę nie dzięki magicznym środkom a zwyczajnej motywacji. Nie będę tutaj nudził, co stało się moją motywacją ale statystycznie głównymi środkami motywacji są: pieniądze, zdrowie, roztaczany wokół siebie smród popielniczki, osoby z którymi mieszkamy. Tak naprawdę wydaje się, że przy rzucaniu palenia nie jest ważne ile lat, ile papierosów paliliście ale w momencie rzucania, musicie być przekonani na 100%, że chcecie przestać palić, ot cała tajemnica. Myślę, że jak się pojawiają jakieś wątpliwości w stylu, czy dam radę bo przecież lubię palić i nie do końca chcę rzucić, cóż, rzucenie może być bardzo trudne. Z mojego doświadczenia wiem, że przy bardzo silnej motywacji, rzucenie palenia jest bardzo proste, brak efektu głodu...
Paliłem 18 lat i dziś mija 365 dni jak nie palę i wydaje mi się, że mam trochę doświadczenia z tym paskudnym nałogiem.
Pozdrawiam
Darek
Mungo, tak swoją drogą, jak udało Ci się biegać paląc paczkę papierosów dziennie. Ja zacząłem w momencie rzucenia palenia, jako wspomagacza. Do momentu jak paliłem nie za bardzo wyobrażałem sobie zbyt intensywny wysiłek fizyczny.
- klancyk3
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 539
- Rejestracja: 27 wrz 2007, 21:29
- Życiówka na 10k: 45,05
- Życiówka w maratonie: 3,42,42
- Lokalizacja: katowice
Gdzie pisze w książce że "nie ma uzależnienia psychicznego", poproszę o fragment lub rozdział...Barbiekiller pisze:autor często przeczył sam sobie(nie ma uzależnienia psychicznego/uzależnienie psychiczne jest trudne do wyleczenia)
Rozumiem że jesteś w tej grupie u której ta metoda nie działa, sorry.Barbiekiller pisze: Palenie to wstrętny nałóg- nie ma, jak przy alkoholu czy narkotykach, takiego odrzucenia społecznego. Pali się wszędzie i zawsze, każdy palacz ma masę rytuałów. Uzależnienie psychiczne nie pozwala nawet myśleć o np. przerwy bez szluga, a fizyczne nie pozwala spokojnie spać. Ludzie potrafią rzucać palenie latami, brać tabletki, plastry, palić e-papierosy i nic! A tu nagle jakiś facet wyskakuje z WSPANIAŁĄ METODĄ....
Są inne metody... Próbowałeś wszystkie?
Na mnie te inne metody nie zadziałały, ale nie nazywam ich sprzedawców za oszustów.
Nie ma metody leczenia uzależnień działających w 100%, bo po prostu są uzależnieni, którzy nie chcą rozstawać się z nałogiem... (jeszcze)
regeneracja jest tak samo ważna jak trening
NICe: https://www.facebook.com/Wskrzeszenie/ https://wskrzeszenie.blogspot.com/ 100ultramaratonow: https://klub100ultramaratonow.blogspot.com/
NICe: https://www.facebook.com/Wskrzeszenie/ https://wskrzeszenie.blogspot.com/ 100ultramaratonow: https://klub100ultramaratonow.blogspot.com/
-
- Dyskutant
- Posty: 42
- Rejestracja: 18 mar 2014, 00:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Panowie po co się spierać, która metoda jest lepsza. Ja spróbowałem farmakologi i to do połowy kuracji. Książka też możliwe, że działa inne metody pewnie też. Jedno jest pewne, że jakiś % ludzi rzucających pozbędzie się nałogu. Pewne jest też, że jeśli chcesz rzucić to musisz być tego pewny i tego chcieć.