Tak mnie w niedzielne popołudnie naszło na przemyślenia odnośnie treningów. Tak czytując forum często widzę, że ludzie wyposażają się w gadżety, bez których można odnieść wrażenie, że cudem jest, że nasi dziadowie biegali.
Mam dość krótki staż biegowy i tak się zastanawiam jaki wpływ mają tak naprawę wszelkie czary na nasze wyniki i jakość biegania.
1) GPS – sam używam ale traktuję to bardziej jako gadżet niż faktyczne wsparcie. Generalnie mam skończoną liczbę tras treningowo-biegowych i w zasadzie po roku biegania i jednorazowym pomiarze wiem na którym kilometrze stoi każde drzewo J. Ale bawi mnie to jak na endomondo sobie oglądam wyniki więc dlatego stosuje J.
2) Buty specjalnie do biegania – nie jestem przekonany, że to buty pomogły mi na moje kolana (szczególnie w kontekście ostatnio propagowanych butów minimalistycznych), ponieważ w międzyczasie stosowałem ćwiczenia i zmieniłem technikę biegu. Ale co tam jakiś gadżet muszę mieć aby się motywować i wierzę w to, że buty rozwiązały moje problemy nawet jeżeli jest to placebo, ale działa.
3) Pulsometr – stosowałem na początku, jednak podczas biegu często się zajmowałem bardziej pulsometrem a niżeli samym biegiem, ze względu na tracenie kontaktu ze skórą. Do tego dochodziła jeszcze irytacja, że ten sprzęt nie działa prawidłowo a nie to było celem mojego biegania. Ostatecznie pulsometr wylądował w szafie i korzystam tylko z funkcji stopera w pulsometrze.
4) Dieta – mówię tu o bardzo radykalnych dietach a nie o rozsądnym odżywianiu się. Tak się zastanawiam jak duży wpływ mają bardzo duże czary stosowane wokół diety przy amatorskim bieganiu. Zapewne przy wyczynowych zabawach gdzie urywa się niewielki procent z ostatecznego wyniku, takie rzeczy mogą mieć niebagatelny wpływ ale dla amatora?
5) Treningi na wysokości – czy dla amatora ma to większe znaczenie?
6) Maski, spadochrony, kamizelki obciążające – niedawno przeczytałem wpis kogoś, kto z ironią odpowiadał drugiej osobie, że ma rozpocząć treningi obowiązkowo z spadochronem jak już w masce chce biegać. Nie zdawałem sobie sprawy, że takie spadochrony można faktycznie kupić. Teraz już wiem J, że tak...
Jak wpływ dla amatora może mieć trening z maską, spadochronem i w kamizelce? Czy w amatorskim bieganiu jest w ogóle szansa zauważenia jakieś wartości dodanej?
Tak sobie myślę, patrząc na otoczkę którą w obecnych czasach się stwarza wokół nawet najprostszych rzeczy, że cudem jest że moi dziadkowie dali w ogóle radę żyć, chodzić, nauczyli się mówić ...

Choć tak poważnie to bez internetu to ja nie wiem jak ludzie kiedyś żyli J.
To tak odnośnie niedzielnych przemyśleń J
Pozdrawiam
Darek