Ania35 - polecam
tę książkę, według mnie jedna z lepszych pozycji. Odnośnie biegania i chudnięcia - to zabawa na lata, nie na miesiące. Potrzebna jest cierpliwość, zwłaszcza że na początku duża ilość biegania jest gorsza od kombinacji wielu sportów, czy raczej aktywności fizycznych, mających na celu wzmocnienie i uelastycznienie całego ciała, celem przygotowania go do długotrwałego różnorodnego obciążenia. Łatwo (ok, względnie łatwo) jest zjechać w dół z wagą jak ma się BMI na poziomie 28-30 i więcej. Im mniej tym trudniej.
klosiu pisze:Oczywiście że organizm przy dużym deficycie spala cały czas więcej tłuszczu niż mięśni. Ale mięśnie też ważą dwa razy więcej, więc stanowią spory procent straconej wagi.
Po paru miesiącach takiego deficytu dochodzi się do momentu w jakim jest koleżanka: organizm traktowany dużym deficytem stracił sporo wagi, załóżmy optymistycznie że 5 kilo mięśni i 15kg tłuszczu i obniżył przez samą stratę mięśni dobowe zapotrzebowanie energetyczne o 100-150kcal.
Resztę organizm załatwia standardowo: obniżenie energii, spowolnienie procesów przemiany materii, ograniczenie ruchliwości itp. Zapotrzebowanie spada jeszcze o 200-300kcal dziennie i już się nie chudnie przy 1700kcal dziennie.
Przecież to jest standardowy mechanizm, co parę dni jest wątek w którym ktoś się żali że przestał chudnąć mimo dużego deficytu.
Nie wiesz tak naprawdę co koleżanka je, ani jaka jest jej aktywność. Nie podała zbyt wielu konkretnych danych, na podstawie których można by skonstruować rozsądną hipotezę.
Ponieważ tych danych jest mało i są wybiórcze, możesz wypełnić puste miejsca swoimi spekulacjami. Ona podała twarożek, morele; prawie codziennie i co drugi dzień - bez informacji o intensywności, a także osąd własny: myślę że 1500 - 1700 kcal. Czego nie wiadomo - no właściwie to niemal wszystkiego. Waga, wzrost, wiek, tryb życia, dokładne wiadomości na temat tego, co się je, intensywność wysiłku ... można wymieniać.
Ty zaś wyciągasz konkretne kilogramy jak królika z kapelusza.
Masz równanie n-tego stopnia z wieloma niewiadomymi, dostajesz pytanie o x i zamiast odpowiedzieć - brak danych - odpowiadasz z przekonaniem x=4,75.
To jest popularny schemat: ma się swoją uniwersalną teorię i dopasowuje się wszystko do niej. A im mniej się wie tym łatwiej wypełnić puste miejsca i stworzyć jasny, przekonywujący obraz.
klosiu pisze:Bardzo dużo dzieje się w głowie (to kolejny argument za Central Governor). Z autopsji: tydzień z dość silnie obciętymi kaloriami (o 1/4 do 1/3 do dziennego zapotrzebowania, 5 godzin treningowych) sobota, w planie Threshold, 20 minut, z opakowaniem, umysł odmawia wyjścia na trening, wpływa na morale, głowa jest przekonana, że nie jest możliwe wykonanie treningu, po wyjściu i początkowym rozbieganiu organizm wykonuje 2km w tempie około 10K-8K, zatrzymanie, po dwóch - trzech minutach przerwy wzięta jest poprawka, organizm daje radę wykonać kolejne 21 minut, tym razem tempo T (15K - HM), głowa jest przekonana, że to już koniec a do domu niech mnie zwiozą, po czym wychodzi jeszcze pół godziny rozbiegania w drodze powrotnej zamiast planowanych 20 min ze zmianą trasy na zdecydowanie trudniejszą.
Fajnie, tylko że to się nie dzieje w głowie. Tak organizm daje ci znać, że już nie wydala na obniżonej ilości kalorii. Można to zignorować, przez jakiś czas, ale w końcu organizm upomni się o swoje, albo przetrenowaniem, albo napadami głodu.
Przekonanie, że "wszystko dzieje się w głowie" i ignorowanie fizjologicznych sygnałów od organizmu to jest powód dla którego większość prób odchudzania się nie udaje. Bo wszystko traktuje się jakby było w głowie do momentu aż do momentu w którym nie da się tego tak traktować i wtedy kilogramy wracają

.
Dzieje się w głowie => organizm dąży do zachowania homeostazy. Fizjologiczne sygnały nie są przeznaczone dla Ciebie, tylko dla mózgu, celem podjęcia decyzji o zakresie działań przywracających homeostazę. Mózg sprawuje kontrolę poprzez mieszaninę działań - subtelnych na psyche, i mniej subtelnych - kiedy robi black out kilkanaście metrów przed metą.
Możliwości wpłynięcia na mózg są, ale ograniczone i dość subtelne.
Nawiasem mówiąc efekt yo-yo ślicznie wpasowuje się w Central Governor.