ZACZYNAM ....z niczym;)
Moderator: beata
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
no wiesz...przy chodzeniu nie boli, zrobiłam dziś 15km na rolkach, jest w porządku..
jutro mam zamiar zrobić 20km spokojnym tempem 6:00m/km, jak biegam wolno jest dobrze
jutro mam zamiar zrobić 20km spokojnym tempem 6:00m/km, jak biegam wolno jest dobrze

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 423
- Rejestracja: 21 paź 2013, 22:27
- Życiówka na 10k: 40:22
- Życiówka w maratonie: 3:15:22
1:45:23 czyli tyle ile chciałam
Mogło być lepiej ale cóż...
Zacznę od początku, wiec post może być długi.
Od rana nie wiedziałam jak sie ubrać bo straszyło deszczem. Zdecydowałam jednak na krótki rękaw i spodnie 3/4. Czyli to co przygotowałem w domu.
Na starcie rozglądałam sie za zającem, był na 1:40 i 1:50. Wybrałam tego na 1:50 ale tak naprawdę po 500m go już zgubiłam, poszłam do przodu.
Minus takich imprez jak dla mnie to ten tłok, nie wiem jak wyglada bieg przy 40000 uczestników skoro już przy niespełna 4000 było tłoczno.
Na podbiegach wyprzedzałam wszystkich których tylko mogłam, było dużo przepychania, wymijania i biegu slalomem- nadrabialam sporo
Pierwszy kilometr 5:34, masakra!!!! Wszystko przez tłumy. Wiedziałam ze tak dalej nie mogę bo wynik bedzie straszny!!
Od 3km masakrycznie kolka, walka ze sobą. Wymijałam mnóstwo ludzi ale zająca na 1:40 nie widziałam już.
Bałam sie podbiegów ale na nich zyskiwalam sporo. Po 9km chyba zaczął sie zbieg, tu jednak traciłam, i znów mega kolka ale taka wielkości a4, jakby ktoś mi na całym brUchu stalowa tabliczkę umieścił. Brzuch twardy jak skala. Bolało masakrycznie, nie chciałam stanąć wiec zginalam sie w pół, uciskalam, trochę przeszło ale ból był. Na którymś kilometrze poczułam tez ból stopy, od śródstopia w gore- myślenie to było spowodowane trasa, a konkretniej jej poprzecznym pochyleniem. To mnie najbardziej drażniło. Było po prostu niewygodnie.
Od 18km przyspieszylam, bo wiedziałam ze już niewiele na to czasu.
Ostatni podbieg, wyprzedzilam znów sporo osób. Ostatnia prosta do mety i tu chyba 3 panów mnie wyminęło.
Ogólnie 894
generalna 40, wiekowo k25-7
Czas dobry, bo na tej trasie to przy debiucie to całkiem nieźle.
Mówi sie na na płaskiej trasie mogło być 5min mniej.
Zobaczymy.
Trasa trudna, wymagająca ale nie tragiczna. Strach ma duże oczy
Za rok znów tu będę!!
Foto postaram sie wrzucić pózniej.

Mogło być lepiej ale cóż...
Zacznę od początku, wiec post może być długi.
Od rana nie wiedziałam jak sie ubrać bo straszyło deszczem. Zdecydowałam jednak na krótki rękaw i spodnie 3/4. Czyli to co przygotowałem w domu.
Na starcie rozglądałam sie za zającem, był na 1:40 i 1:50. Wybrałam tego na 1:50 ale tak naprawdę po 500m go już zgubiłam, poszłam do przodu.
Minus takich imprez jak dla mnie to ten tłok, nie wiem jak wyglada bieg przy 40000 uczestników skoro już przy niespełna 4000 było tłoczno.
Na podbiegach wyprzedzałam wszystkich których tylko mogłam, było dużo przepychania, wymijania i biegu slalomem- nadrabialam sporo

Pierwszy kilometr 5:34, masakra!!!! Wszystko przez tłumy. Wiedziałam ze tak dalej nie mogę bo wynik bedzie straszny!!
Od 3km masakrycznie kolka, walka ze sobą. Wymijałam mnóstwo ludzi ale zająca na 1:40 nie widziałam już.
Bałam sie podbiegów ale na nich zyskiwalam sporo. Po 9km chyba zaczął sie zbieg, tu jednak traciłam, i znów mega kolka ale taka wielkości a4, jakby ktoś mi na całym brUchu stalowa tabliczkę umieścił. Brzuch twardy jak skala. Bolało masakrycznie, nie chciałam stanąć wiec zginalam sie w pół, uciskalam, trochę przeszło ale ból był. Na którymś kilometrze poczułam tez ból stopy, od śródstopia w gore- myślenie to było spowodowane trasa, a konkretniej jej poprzecznym pochyleniem. To mnie najbardziej drażniło. Było po prostu niewygodnie.
Od 18km przyspieszylam, bo wiedziałam ze już niewiele na to czasu.
Ostatni podbieg, wyprzedzilam znów sporo osób. Ostatnia prosta do mety i tu chyba 3 panów mnie wyminęło.
Ogólnie 894


Czas dobry, bo na tej trasie to przy debiucie to całkiem nieźle.
Mówi sie na na płaskiej trasie mogło być 5min mniej.
Zobaczymy.
Trasa trudna, wymagająca ale nie tragiczna. Strach ma duże oczy

Za rok znów tu będę!!
Foto postaram sie wrzucić pózniej.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 423
- Rejestracja: 21 paź 2013, 22:27
- Życiówka na 10k: 40:22
- Życiówka w maratonie: 3:15:22
No i odnośnie ustawiania sie w strefach, na przyszłość wiem ze staje na 1:40 albo jeszcze bliżej, bo to wymijanie ludzi biegnących w tempie 6:00 juz na początku bardzo denerwuje.
Wiec albo wszyscy powinni sie tego pilnować i obiektywnie oceniać swoje możliwości i ustawiać sie w odpowiedniej strefie albo zupełna samowolka.
Wiec albo wszyscy powinni sie tego pilnować i obiektywnie oceniać swoje możliwości i ustawiać sie w odpowiedniej strefie albo zupełna samowolka.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony 22 mar 2014, 23:36 przez PaulinaJ, łącznie zmieniany 1 raz.
- charm
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1929
- Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: silesia
- Kontakt:
Gratuluję!!!
a jutro jakbyście mogły potrzymać kciuki i za mnie... 7km... jednak.... może to głupota, może za wcześnie, itd... ale.... no jestem wariatka i tyle...
a jutro jakbyście mogły potrzymać kciuki i za mnie... 7km... jednak.... może to głupota, może za wcześnie, itd... ale.... no jestem wariatka i tyle...

- kojer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1757
- Rejestracja: 26 lip 2013, 11:09
- Życiówka na 10k: 46:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
No to może ja też się dopiszę. Wczoraj rano postanowiłem zrobić pierwszy próbny bieg po przerwie (nie biegałem od 26.02), wyszło całkiem ok (szczególnie, że jeszcze półtora tygodnia temu mocno kustykałem) aczkolwiek dzisiaj od rana czułem to w nogach, bolała mnie trochę górna część lewej stopy i w zasadzie wszystkie mięśnie nóg
. Przy okazji remont który mamy od tygodnia dołożył swoje. Postanowiłem jednak pobiec. Do Sobótki przyjechaliśmy (z żoną, niebiegnącą) koło 8 rano więc zaparkowaliśmy koło samej hali. Kolejek po pakiet startowy nie było. Pokręciliśmy się po okolicy i udałem się na start (chyba widziałem PaulineJ ale głowy nie dam bo nie pamiętałem numerka (osiemset coś) ale imie się zgadzało, ale przeszła dość szybko obok a potem już nie było okazji. Ustawiłem się na 2h i po wystrzale spokojnie domaszerowałem do startu. Pierwsze 2 kilometry są mocno pod górkę (część ludzi już przechodziła do marszu) i było dość gęsto, więc tempo na obu równo 6:05. Potem przyspieszyłem, na 6km miałem 28:29 i byłem na 2227 miejscu, na kolejnym gdzie zaczynał się podbieg byłem 2101 i zacząłem wyprzedzać. Na 9km (szczyt podbiegu) byłem 1955. Na zbiegu nie przyspieszałem tak bardzo jak inni ze względu na mojego achillesa (a i tak 12km zrobiłem w 4:51) i zacząłem tracić, na dodatek złapała mnie kolka. Niestety od 15km zacząłem powoli tracić siły, brak treningu dał znać o sobie, na dodatek od 12km zaczeło mocno grzać słońce. 16km jeszcze w miarę a potem stwierdziłem, że jednak nie powinienem się zajeżdżać i ostatnie 3 podbiegi były niestety marszem (co widać po 20km w tempie 7:11). Końcówkę trochę przyspieszyłem ale sił brakowało. Końcowy wynik (2:03:39, 2173) kiepski ale i tak się cieszę, że pobiegłem. Odstałem swoje w kolejce do masażu ale był taki sobie, trafiłem na przeciętną lub zmęczoną ekipę masującą. Nie czekając na rozdanie i losowanie nagród pojechaliśmy do domu. Z dodatkowych strat to obiłem sobie duże palce u nóg i niestety jest szansa na to, że będę miał krwiaki, to wina jeszcze luźniejszego wiązania ze względu na ból górnej części stopy. Z rzeczy których trzeba się nauczyć to picie z kubeczków w biegu, przy pierwszym punkcie z woda chwyciłem kubek i pobiegłem dalej, większość wody wylądowała na mnie i na asfalcie. Za rok pewnie pobiegnę znowu. Z kolejnych planów mam nocny hm Wrocław i Wielką Pętlę Izerską. No chyba, że jednak spróbuję biegu na Ślężę po drodze
.
P.S. Ze zdjęć mam na razie tylko te gdy już trochę odpocząłem



P.S. Ze zdjęć mam na razie tylko te gdy już trochę odpocząłem


Ostatnio zmieniony 22 mar 2014, 21:21 przez kojer, łącznie zmieniany 1 raz.
- ASK
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1733
- Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 50:08
- Życiówka w maratonie: 4:43:44
- Lokalizacja: Wroclaw
To teraz 'pare' slow z mojej strony.
Organizacja na czworke, odbior pakietu trwal 10 sekund, posilek po biegu bez kolejki. Na minus waska trasa, co bylo dotkliwe na pierwszych kilometrach, koniecznosc czekania na napoje przy stoiskach na trasie i malo wc. Przyjechalam 1h20 przed biegiem, odebralam szybko pakiet i stanelam w kolejce do damskiej wc. Stalam ponad 40 minut. Czasu starczylo na zostawienie depozytu i rozgrzewke juz robilam w drodze na mete. Stanelam na koncu, szukajac po drodze naszych, ale tam gdzie staliscie widok zagradzal chyba ten autokar. Zrobilam ten blad co Paulina, czyli stanelam ponizej aspiracji i pierwsze 2 km to meka wyprzedzania, na waskiej trasie nie bylo jak. Zreszta nie czulam sie zbyt dobrze, rano powaznie sie zastanawialam, czy jest sens startowac, mialam cala noc zimne poty i obudzilam sie z silnym bolem gardla i glowy. Wiec piersze km wyszly mi duzo powyzej 6 min. Pozniej zlapalam korytarz za Panem z pieskiem. Zrobilam 3 km po 5:10 co mnie cieszylo, ze nadrabiam. Pan mnie zostawil i pozniej byl podbieg i na nim stwierdzilam, ze trzeba bylo wiecej sily cwiczyc
Na przeleczy dalej jednak bylo ok. No prawie. I tu moj drugi, trzeci i czwarty blad. Jak pisala Paulina rano zapowiadalo sie na deszcz i bojac sie pogorszenia infekcji ubralam leginsy 3/4 i gruba koszulke. A tu nagle zrobilo sie cieplo, duszno i wyszlo slonce. Nie wzielam picia i juz od startu zaschlo mi w ustach. Tlum grzal, staralam sie biec skrajem i czekac na wodopoj. Stwierdzilam ze na 7 km wezme izotonik, to wytrzmam dluzej do nastepnego. No i po izotoniku mialam straszna rewolucje zoladkowa, bol brzucha, mdlosci i kolke. Na 15 km juz wiedzialam, ze nie zlamie 2 h, bo mialam 1:31, a nie czulam sie na sile by dokonczyc po 5:00. No i od tego czasu bieglo mi sie coraz gorzej, nie wiem, czy to braki treningowe, choroba, czy motywacja mi siadla, ze nie bedzie planu. Ledwo powloczylam nogami i ze 3 km mialam teleport, nie pamietam co sie dzialo, bieglam powyzej 7 minut
Nawet jak zobaczylam tablice 20 km nie bylam.w stanie przyspieszyc wiecej niz do 6:30. Na finisz nie mialam tez juz sily, co dziwne, bo zawsze na biegach finiszowalam ladnie.
Ile w tym zasluga brakow treningowych, ile trudnej trasy, ile wczesniejszej choroby nie wiem. Grunt, ze z wyniku jestem niezadowolona. Zauwazylam, ze z silnym kims biegnie mi sie lepiej, katekate, braklo Ciebie, a wynik by byl
Dwojke zlamie we Wroclawiu 14.06.
Jedyny jasny punkcik, to fakt ze jak ogladalam dekoracje, to dosiedli sie do mnie dwaj panowie M55 i stwiedzili, ze powinnam stac na pudle. W kategorii Miss biegu
A co, ja z opaska niebieska, szkoda, ze tylko M55 to docenia
Organizacja na czworke, odbior pakietu trwal 10 sekund, posilek po biegu bez kolejki. Na minus waska trasa, co bylo dotkliwe na pierwszych kilometrach, koniecznosc czekania na napoje przy stoiskach na trasie i malo wc. Przyjechalam 1h20 przed biegiem, odebralam szybko pakiet i stanelam w kolejce do damskiej wc. Stalam ponad 40 minut. Czasu starczylo na zostawienie depozytu i rozgrzewke juz robilam w drodze na mete. Stanelam na koncu, szukajac po drodze naszych, ale tam gdzie staliscie widok zagradzal chyba ten autokar. Zrobilam ten blad co Paulina, czyli stanelam ponizej aspiracji i pierwsze 2 km to meka wyprzedzania, na waskiej trasie nie bylo jak. Zreszta nie czulam sie zbyt dobrze, rano powaznie sie zastanawialam, czy jest sens startowac, mialam cala noc zimne poty i obudzilam sie z silnym bolem gardla i glowy. Wiec piersze km wyszly mi duzo powyzej 6 min. Pozniej zlapalam korytarz za Panem z pieskiem. Zrobilam 3 km po 5:10 co mnie cieszylo, ze nadrabiam. Pan mnie zostawil i pozniej byl podbieg i na nim stwierdzilam, ze trzeba bylo wiecej sily cwiczyc


Ile w tym zasluga brakow treningowych, ile trudnej trasy, ile wczesniejszej choroby nie wiem. Grunt, ze z wyniku jestem niezadowolona. Zauwazylam, ze z silnym kims biegnie mi sie lepiej, katekate, braklo Ciebie, a wynik by byl

Jedyny jasny punkcik, to fakt ze jak ogladalam dekoracje, to dosiedli sie do mnie dwaj panowie M55 i stwiedzili, ze powinnam stac na pudle. W kategorii Miss biegu

A co, ja z opaska niebieska, szkoda, ze tylko M55 to docenia

Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- kojer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1757
- Rejestracja: 26 lip 2013, 11:09
- Życiówka na 10k: 46:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
A ja się na zdjęcia nie załapałem. Na przełęczy nie ma mnie wcale a na mecie widać kawałeczek mojego lewego ramienia 

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1444
- Rejestracja: 27 gru 2013, 20:48
- Życiówka na 10k: 42.23
- Życiówka w maratonie: brak
Dobrze,że piszecie swoje spostrzeżenia,bo każdy następny startujący w zawodach po raz pierwszy może bazować na tych informacjach.Jeśli uda mi się wystartować tak jak sobie zaplanowała w czerwcu,to już dzięki Wam dużo wiem.
Ja startowałem jako zawodniczka na bieżni,więc to jest zupełnie inna specyfika zawodów.
ASK panowie mieli rację, prezentujesz się na trasie elegancko i wytwornie
A co najważniejsze nie wyglądasz na zmęczoną
Mam nadzieję,że następnym razem nie dopadnie Cie choroba przed zawodami i złapiesz 2.
Ja startowałem jako zawodniczka na bieżni,więc to jest zupełnie inna specyfika zawodów.
ASK panowie mieli rację, prezentujesz się na trasie elegancko i wytwornie

A co najważniejsze nie wyglądasz na zmęczoną

Mam nadzieję,że następnym razem nie dopadnie Cie choroba przed zawodami i złapiesz 2.
Blog viewtopic.php?f=57&t=53762
Komentarze viewtopic.php?f=28&t=53763
Komentarze viewtopic.php?f=28&t=53763
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
oooo cześć Miśki!
ASK wiesz co? ja wkołobrzegu w pewnym momencie też straciłam motywację
po 11km wiedziałam, że z planu nici
i sie poddałam, to jst chyba najgorsze
Paulinko sliczna jesteś
kojer, nie wiem czemu, ale wyobrażałam sobie, że jesteś gruby
ten hipopotam mnie zmylił
wcinam owsiankę, Z.sie wyłamał, biegnę dziś sama



ASK wiesz co? ja wkołobrzegu w pewnym momencie też straciłam motywację



Paulinko sliczna jesteś

kojer, nie wiem czemu, ale wyobrażałam sobie, że jesteś gruby


wcinam owsiankę, Z.sie wyłamał, biegnę dziś sama

- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
nic tak nie wkurza, jak źle wyliczony dystans
kciałam conajmniej 20, wyszło marne 17,5 a sił miałam dużo
no cóż...next time


no cóż...next time

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1427
- Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
jeszcze raz gratulacje dla Was wszystkich!!! jesteście bardzo dzielni i zmotywowani, że mimo trudności, chorób i kontuzji pobiegliście. trasa naprawde wydaje się trudna. pierwsze koty za płoty
z tłumem na imprezach masowych bywa róznie, ale moim zdaniem na dystansie półmaratońskim to nawet i lepiej, że tłum na początku wymusza wolniejsze tempo
potem tłum się rozciaga i można juz biec swoim tempem. w Berlinie chyba bedzie 40 tys. zawodników i zobaczcie jak to jest zorganizowane:

to dopiero bedzie wyzwanie ruszyć w tym tlumie i w ogóle się tam odnaleźć. chyba z pol godziny wczesniej bede musiała ustawić się w strefie, a zanim ruszę to pewnie kolejne pół godziny minie

z tłumem na imprezach masowych bywa róznie, ale moim zdaniem na dystansie półmaratońskim to nawet i lepiej, że tłum na początku wymusza wolniejsze tempo


to dopiero bedzie wyzwanie ruszyć w tym tlumie i w ogóle się tam odnaleźć. chyba z pol godziny wczesniej bede musiała ustawić się w strefie, a zanim ruszę to pewnie kolejne pół godziny minie

- papillon
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 649
- Rejestracja: 29 lut 2012, 23:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: 3 city
Ale płodny postowo weekend, biegacie i piszecie jak szaleni
GARTULUJĘ wszystkim, Kojer masz mega czadową koszulkę pasowałaby do moich butów tak jak podkolanówki ASK
PaulinaJ Ty rzeczywiści jesteś XS a ja wyobrażałam sobie Ciebie inaczej :D ale nie tak jak Kate Kojera :D
Kate41
Kota gratuluję wygląda jak pers. Skąd w ogóle on się wziął ??? Tzn to ze syn wziął, ale skąd :D ciekawa jestem takich historii... Macie już koty? bo my ostatnio zastanawiamy się nad 4, tzn. nie na siłę ale jeśli pojawi się kocie nieszczęście to przyjmiemy. Trochę jak moja koleżanka z 2 ciążą jak się trafi to nie będę płakać :D
Póki co niestety bieganie mnie przestało cieszyć, ale czekam na ten moment, zapewne jak się poprawi forma. Wczoraj zrobiłam za to trening z tej strony co Wam pokazywałam kiedyś. Postanowiłam się zdeczko odtłuścić, bo co roku robię ten sam błąd, lato, jesień zimę trenuję a po nowym Roku jak inni dostają powera ja odpuszczam, bo coś a to wakacje a to choroba remont czy problemy w pracy i się wali... Więc jak co roku spadek formy, siły i przybrałam tu i tam. Wczoraj spaliłam 500 kalorii. Znalazłam podobny zestaw jaki robiłam na zajęciach na siłowni, to jak tu po jednej sesji paliłam 500 tam chyba 1000 po tych prawie 4 h w piątki.
Rozmawiałam jednak z osobą doświadczoną w trenowaniu i wypowiadała się negatywnie o takim wysiłku, że na hura jednego dnia 3 zajęcia pod rząd, że rujnuje mięśnie. A mi zależy na sprawności i sile napędowej. Więc robię jedną sesję, ale planuję 3 razy w tygodniu. Zobaczymy... kolejna we wtorek
a dzisiaj chyba się przebiegnę, ale głowa mi pęka więc zobaczymy potem...
miłej niedzieli wszystkim!

GARTULUJĘ wszystkim, Kojer masz mega czadową koszulkę pasowałaby do moich butów tak jak podkolanówki ASK

PaulinaJ Ty rzeczywiści jesteś XS a ja wyobrażałam sobie Ciebie inaczej :D ale nie tak jak Kate Kojera :D
Kate41
Kota gratuluję wygląda jak pers. Skąd w ogóle on się wziął ??? Tzn to ze syn wziął, ale skąd :D ciekawa jestem takich historii... Macie już koty? bo my ostatnio zastanawiamy się nad 4, tzn. nie na siłę ale jeśli pojawi się kocie nieszczęście to przyjmiemy. Trochę jak moja koleżanka z 2 ciążą jak się trafi to nie będę płakać :D
Póki co niestety bieganie mnie przestało cieszyć, ale czekam na ten moment, zapewne jak się poprawi forma. Wczoraj zrobiłam za to trening z tej strony co Wam pokazywałam kiedyś. Postanowiłam się zdeczko odtłuścić, bo co roku robię ten sam błąd, lato, jesień zimę trenuję a po nowym Roku jak inni dostają powera ja odpuszczam, bo coś a to wakacje a to choroba remont czy problemy w pracy i się wali... Więc jak co roku spadek formy, siły i przybrałam tu i tam. Wczoraj spaliłam 500 kalorii. Znalazłam podobny zestaw jaki robiłam na zajęciach na siłowni, to jak tu po jednej sesji paliłam 500 tam chyba 1000 po tych prawie 4 h w piątki.
Rozmawiałam jednak z osobą doświadczoną w trenowaniu i wypowiadała się negatywnie o takim wysiłku, że na hura jednego dnia 3 zajęcia pod rząd, że rujnuje mięśnie. A mi zależy na sprawności i sile napędowej. Więc robię jedną sesję, ale planuję 3 razy w tygodniu. Zobaczymy... kolejna we wtorek

a dzisiaj chyba się przebiegnę, ale głowa mi pęka więc zobaczymy potem...
miłej niedzieli wszystkim!
"Ból jest nieunikniony, cierpienie jest wyborem." Tak więc cierpieć nie zamierzam!
- kojer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1757
- Rejestracja: 26 lip 2013, 11:09
- Życiówka na 10k: 46:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Ze strefami jest ten problem, że dużo ludzi ma je gdzieś i pcha się do przodu, po co to nie wiem. Ładnie to było widać wczoraj na pierwszym pobiegu gdzie całkiem sporo osób już zaczynało iść a to był drugi kilometr. Ja wolę stawać dalej i wyprzedzać, jakoś mnie to bardziej motywuje. Przy czasie liczonym netto i na moim poziome to w zasadzie różnicy w Sobótce nie robiło. No musiałem trochę powymijać i miejscami przebiec poboczem ale to drobiazg.
Organizacja była ok oprócz paru drobiazgów. Pierwszy podstawowy to wpuszczenie na strefę startową autobusu z orkiestrą policyjną i zaparkowanie go tam. Ja rozumiem, ze nie chcieli odholowywać stojących (aczkolwiek do strefy startowej się w zasadzie w dowolnym momencie dało wjechać, ktoś nie dopilnował) ale ten autobus to było przegięcie. W strefie startowej z tyłu w zasadzie słychać było tylko wystrzał startowy i to tylko dlatego, żestrzelili z armaty
. No i drugi większy błąd to za małe punkty z napojami, wystarczyło dołożyć 2x tyle stolików i mieliby miejsce na znacznie więcej przygotowanych kubków. Obsługi też było ciut mało i choć robili co mogli to jednak nie nadążali. Przy okazji duży plus dla mieszkańców Sadów którzy sami z siebie podawali biegnącym wodę poza punktem
. Toalety były w różnych miejscach i ASK chyba staneła w najgorszej kolejce
. Ja dłużej niż 10 minut nie czekałem.
katekate - jak dawno temu szukałem w swoich zdjęciach czegoś na awatara to ładnego leniwca nie znalazłem, a hipcio w zasadzie podobnie leniwy
.
Organizacja była ok oprócz paru drobiazgów. Pierwszy podstawowy to wpuszczenie na strefę startową autobusu z orkiestrą policyjną i zaparkowanie go tam. Ja rozumiem, ze nie chcieli odholowywać stojących (aczkolwiek do strefy startowej się w zasadzie w dowolnym momencie dało wjechać, ktoś nie dopilnował) ale ten autobus to było przegięcie. W strefie startowej z tyłu w zasadzie słychać było tylko wystrzał startowy i to tylko dlatego, żestrzelili z armaty



katekate - jak dawno temu szukałem w swoich zdjęciach czegoś na awatara to ładnego leniwca nie znalazłem, a hipcio w zasadzie podobnie leniwy
