Komentarz do artykułu Dlaczego warto przemyśleć zostanie wege-biegaczem?

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
Awatar użytkownika
aro05
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 329
Rejestracja: 20 cze 2012, 14:05
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Damian1986 pisze:Brawo Michał. Śmiało mogę potwierdzić wszystko to co napisałeś. Jestem wegetarianinem od 7m-cy ale stopniowo zrezygnowałem również z produktów mlecznych (mleko, ser, masło, śmietana, jogurty) oraz całego przetworzonego jedzenia (fastfood, słodycze sklepowe, ciasta, napoje słodzone itp). Do pełnego weganizmu brakuje mi tylko pozbycia się jajek (jem tylko jaja swojskie). Nie jestem jednak do końca przekonany o słuszności rezygnacji z tego produktu a wszyscy omijają ten temat szerokim łukiem. Są badania świadczące bowiem o obniżeniu poziomu cholesterolu wraz ze zwiększeniem spożywania jaj. Zawierają one ponadto wit D oraz B12 więc przy obecnej higienie (mycie warzyw i owoców) owowegetarianizm jest jedyną odmianą wege dostarczającą wszystkich niezbędnych składników bez supli. Ale to temat do dyskusji bądź na nowy artykuł który bardzo chętnie bym przeczytał :) uprzedzam Twoje pytanie - narazie suplementuje B12 w postaci VEG1.
... co zaś się tyczy koktajli - to jest bajka odżywiająca mój organizm każdego dnia - mam termomixa więc miksuję w nim: banany, owoce leśne, pietruszkę zieloną, szpinak, jarmuż, cytrynę, spirulinę, macę, wodę i popijam po każdym treningu...
Jak narazie mysl o rezygnacji z tych wszystkich pysznych serow wydaje mi sie trudniejsza niz odstawienie miesa:)
Co do koktajli, to oczywiscie nie trzeba byc Wege zeby je pic ale ja odkrylem a wlasciwie zaczalem stosowac przy okazji...
Podobnie jak Ty, wydaje mi sie, ze spozywanie jaj pomaga uniknac niepotrzebnej suplementacji (staram sie ja ograniczyc ale uzywam bialka).
Mozesz napisac gdzie zaopatrujesz sie w spiruline?
PKO
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja się wypowiem z punktu widzenia osoby która nie jest wege tylko i wyłącznie ze względu na swoje lenistwo i żarłoczność.
No tak, bo cóż, te cholerne ryby stworzył Bóg na moje pokuszenie. :ojoj:
No ale sympatyzuję, okresowo wracam, mam za sobą 6 lat wegetarianizmu i czasowego weganizmu.


Ten artykuł jest z mojego punktu widzenia... dziwny.

Mam wrócić do wege żeby móc się ojadać słodyczami bo i tak będę szczupła ?:niewiem:
A to jest argument przepraszam na co?
Bo mnie osobiście z lekka zszokował, choć przeciwniczką słodyczy, byle w umiarkowanych ilościach nie jestem.

Odpokutować przejście na wegetarianizm?
Nie mam pojęcia o czym mowa. Nie kojarzę żadnych problemów gastrycznych czy jelitowych związanych z porzucaniem jedzenia mięsa, lub powrotem do niego.
Ale może to kwestia ogólnego stylu odżywania się, czy jem mięso czy nie, zawsze jem dużo warzyw, owoców i nisko przetworzonych zbóż.
No to może kwestia wyłączenia jednej grupy pokarmowej po prostu nie robi różnicy, bo żadna to wielka rewolucja.
Może jak ktoś się odżywia tylko kiełbaskami z grilla, czipsami albo zupkami chińskimi to faktycznie ma potem rewolucję jakąś.

Soki?
Hm.... zmiksowane całe owoce i warzywa tak, ale po typowym soku, czyli takim z którego została usunięta większość błonnika, potrafię prawie zemdleć. Nikomu na żadnej diecie bym nie polecała picia soków bo to już produkt wysokoprzetworzony.
Miksy (tzw. szejki) tak, soki- nie.

Nawet nie wiem co więcej napisać. Artykuł jest po prostu dziwy.


Może jednak ugryźć ten temat bardziej merytorycznie? Bez żadnej ideologii, bo jak wiadomo, ilu wegusi tyle ideologi + 10 dodatkowych na zapas jakby nie daj Boże udało się porozumieć. :/


Brak uzależnienia od owoców?
Pobożne życzenie. :spoczko:
Iseul
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 160
Rejestracja: 26 lis 2013, 17:38
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Super, jeśli pojawia się artykuly o diecie w kontekscie biegania, czy – szerzej – dlugotrwalego wysilku fizycznego, ale, jeśli się da, to fajnie by bylo, gdyby byly troszke bardziej przemyslane.

W tym najbardziej przeszkadza mi przeciwstawienie weganskiej zdrowej diety jedzeniu smieci, glutaminianu, ton cukru, jogurtow owocowych i polepszaczy. Otoz jem sporo nabialu (zwlaszcza jajka, kupuje stale od tej samej osoby, która ma swoje biegajace kury), maslo, jogurt i kefir uwielbiam, czasami mieso (i nie są to kurczaki, które rosly 21 dni, tylko pol roku), jeśli mam ochote na pieczywo (rzadko) to je pieke, podobnie w przypadku „slodyczy” (pisze w cudzyslowie, bo nie wiem do konca, czy ciasto na mace z ciecierzycy i zmielonych orzechach zamiast zwyklej maki, kwalifikuje się jako „slodycz” itd.).

Podobnie odzywia się znakomita większość mojej rodziny czy znajomych (warszawskich, bo fakt, ze w malym miescie, w ktorym bywam standardy są inne). Mysle, ze gdyby autor sprobowal przekonac czy przedstawic swoje racje komus, kto je mieso (albo np. same tluste morskie ryby), ale dba o diete i nie je nic przetworzonego, nie zapycha się, to artykul by zyskal, bo argumenty musialyby być bardziej merytoryczne i konkretne.

Brakuje mi tutaj dowodow naukowych, jakichs rzetelnych badan, czy chocby obserwacji, ale przeprowadzonych na większej grupie ludzi. Jednostkowa obserwacja to jest za malo, może być zbyt wiele zmiennych, których nie bierzemy pod uwage. Chetnie się dowiem, dlaczego wlasnie weganska dieta sprzyja regeneracji po wysilku (bo np. Friel sadzi inaczej i podkresla role tluszczow zwierzecych – choc i tu tez nie znam dowodow naukowych ewentualnie potwierdzajacych jego tezy).
Ciekawa jestem również dlaczego na wegediecie kosci, sciegna, stawy mialyby być w lepszym stanie? Tradycyjnie lekarze w PL polecaja galaretki (miesne), miekkie chrzastki zwierzece i kalmary. Choc rownie często spotykam się z opinia, ze to jedzenie chrzastek i galaretek to placebo.

Mieszkanie czy trenowanie na bardzo duzej wysokosci może być bardzo ciekawym „filtrem”, o tym jaka dieta się sprawdza przy takim wysilku najlepiej chetnie bym poczytala szerzej.

Jedna z tez artykulu pokrywa się z moim doswiadczeniem – niejedzenie lub jedzenie miesa (potrafie go nie jesc miesiacami, zwlaszcza w sezonie letnim, kiedy jest masa warzyw nie mam ochoty, kiedys nie jadlam kilka lat) wplywa na moje wyniki krwi (robie je często i regularnie). Jedzenie miesa, mimo, ze nie są to duze ilosci, a mieso jest bdb jakosci „symuluje” lekki stan zapalny.

Natomiast niejedzenie miesa ani wracanie do niego nigdy nie wplywalo na to, ze chorowalam wiecej czy dluzej (ale ogolnie mam chyba wysoka odpornosc i przeziebiona bylam kilka razy w zyciu raptem), problemow gastrycznych tez zupelnie nie mialam przy zadnej diecie.

Btw – w Polsce już dawno nikt nie straszy wegedieta jako nieodpowiednia, jeśli już się czymś straszy to brakiem B12.

A wszelkie mixy i soki samodzielnie wyciskane polecam bardzo, jesli ktos jeszcze nie probowal - ze wzgledow smakowych, sa po prostu pyszne:)
Soki?
Nikomu na żadnej diecie bym nie polecała picia soków bo to już produkt wysokoprzetworzony.
Miksy (tzw. szejki) tak, soki- nie.
Cava, czemu, napisz cos wiecej?
sama czesto robie tak, ze wyciskam sok z marchewki i/lub jablek, sok wypijam rano, a pozostala "pulpa" warzywna (nie odciskam do konca, tu tez zostawiam troche soku) staje sie baza do jakiegos ciasta;
Ostatnio zmieniony 04 mar 2014, 10:00 przez Iseul, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
rusolis
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 268
Rejestracja: 15 cze 2008, 22:50

Nieprzeczytany post

Takiego głupkowatego artykułu na bieganie.pl chyba jeszcze nie było...
rosomak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 29 maja 2008, 09:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Iseul pisze:Brakuje mi tutaj dowodow naukowych, jakichs rzetelnych badan, czy chocby obserwacji, ale przeprowadzonych na większej grupie ludzi.
Trudno oczekiwać na podanie czegoś, czego właściwie nie ma.

Żyjemy w świecie kultu nauki, w którym naukowcy są kapłanami, a powołanie się na naukę ucina dyskusję. A prawda jest taka że jak zaczyna się wnikać w szczegóły, czytać nie jedynie abstrakty i końcowe wnioski, ale analizować założenia i sposób przeprowadzania badań to się nagle okazuje, że doświadczenia są często dobierane tak, żeby potwierdzić założenia których mają dowieść, próbki są niereprezentatywne, a nierzadko zdarza się, że wnioski końcowe wypływają wprost z przekonań badaczy.
Nazwanie psa Cezar nie robi z niego Imperatora
MariNerr
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 499
Rejestracja: 02 wrz 2013, 22:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Zabawny artykuł, ale w porównaniu z wywodami Dr Kwaśniewskiego w sprawie diety tłuszczowej wymięka na każdej linii, bo wg Dr Kwaśniewskiego dieta tłuszczowa oprócz tego że jest zdrowa, to leczy prawie wszystko.

Ja się tylko odniosę do cytatu Biblijnego, bo w Biblii każda opcja polityczna i społeczna bez trudu znajdzie jakiś najbardziej odpowiedni cytat dla siebie.

A więc autor artykułu przytacza:
I rzekł Bóg: «Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem.

Dr Kwaśniewski natomiast znalazł sobie coś takiego:
„Wszystko, co się rusza i żyje dałem ci za pożywienie, jako też jarzynę wszelką” – powiedział do Noego jego Bóg.

Mam od zawsze dietę zrównoważoną, a nie byłem nawet przeziębiony od trzech lat, czyli mniej więcej od czasu jak biegam. Gdybym mieszkał na południu Europy chętnie przeszedłbym na dietę śródziemnomorską, gdybym mieszkał w Peru przeszedłbym na ich dietę, ale przejście na weganizm to dla mnie sztuka dla sztuki, kolejna religia żywieniowa.
kiss of life (retired)
fantom
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1984
Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
Życiówka na 10k: 42:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

No niestety ale przyklejanie do czegokolwiek (a do diety tym bardziej) jedynej slusznej wiary juz z zalozenia traci na wiarygodnosci i merytoryce (zeby nie bylo jestem katolikiem ale szanuje sobie odmiennosc wyznania).
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Iseul pisze:
Cava, czemu, napisz cos wiecej?
sama czesto robie tak, ze wyciskam sok z marchewki i/lub jablek, sok wypijam rano, a pozostala "pulpa" warzywna (nie odciskam do konca, tu tez zostawiam troche soku) staje sie baza do jakiegos ciasta;

To błonnik spełnia rolę ogranicznika w szybkości przyswajania się cukrów . Jeśli się go odrzuca, to proces ten zachodzi zbyt gwałtownie i zalicza się typowy "pik" insulinowy.

Zdrowiej zjeść owoce powoli je żując, lub zrobić sobie właśnie miks z całych owoców. Wprawdzie miks i tak zje się szybciej i nie wymiesza go tak dokładnie ze śliną jak przy żuciu całego owocu, ale przynajmniej zjada się te rośliny z całym błonnikiem.

Żucie- trawienie pokarmów rozpoczyna się już w jamie ustnej na etapie gryzienia i mieszania pokarmu ze śliną. Soki/miksy połyka się szybko pomijając ten etap.
Iseul
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 160
Rejestracja: 26 lis 2013, 17:38
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Trudno oczekiwać na podanie czegoś, czego właściwie nie ma.

Żyjemy w świecie kultu nauki, w którym naukowcy są kapłanami, a powołanie się na naukę ucina dyskusję. A prawda jest taka że jak zaczyna się wnikać w szczegóły, czytać nie jedynie abstrakty i końcowe wnioski, ale analizować założenia i sposób przeprowadzania badań to się nagle okazuje, że doświadczenia są często dobierane tak, żeby potwierdzić założenia których mają dowieść, próbki są niereprezentatywne, a nierzadko zdarza się, że wnioski końcowe wypływają wprost z przekonań badaczy.
Imho nie ucina dyskusji, tylko ja rozpoczyna. Jesli dzieje sie to, co piszesz, czyli naciaganie, to wlasnie wychodzi w dyskusji.

Rosomak, nie ma w miare rzetelnych badan dotyczacych wegediety na wysilek np. maratonski? Serio pytam, nie wiem.
Albo chocby statystyk ilu sportowcow uprawiajacych dany sport na jakims tam poziomie jest na diecie wege czy bezglutenowej na przyklad? O tym drugim sie chyba sporo ostatnio mowi.

A jesli ktos pisze artykul na temat X na duzym, znanym ogolnopolskim portalu, to chyba moge oczekiwac, ze sie na nim troche zna. I zna rowniez tlo naukowe, potrafi je przywolac i pokazac to dobieranie, o ktorym piszesz i przedstawic swoje argumenty (jesli to selektywne dobieranie ma miejsce, bo nie demonizowalabym 100% badan naukowych).

Bo inaczej to sa jednostkowe, subiektywne obserwacje nie bardzo przydatne dla reszty.
Damian1986
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 17
Rejestracja: 04 mar 2014, 09:06
Życiówka na 10k: 34:36
Życiówka w maratonie: 2:53:22

Nieprzeczytany post

Dowodów drodzy Państwo jest bardzo wiele, ale jak się czegoś nie czytało to proszę nie pisać, że tego nie ma. Polecam książki: dr colina campbella - nowoczesne zasady odżywiania, julieann hever - dieta roślinna na co dzień itp... Publikacji jest sporo. Teza - mięso zawiera czynniki kancerogenne czyli rakotwórcze (niezależnie czy to ze sklepu czy od chłopa). A Michał napisał przecież odnośnie regeneracji po wysiłku - organizm zamiast tracić energię na trawienie ciężkostrawnego mięsa lepiej zużytkowuje ją na regenerację (sprawdziłem na sobie). Ponadto nawet najchudsze mięso ma i tak dużo niezdrowych tłuszczy nasyconych odpowiedzialnych za wiele chorób... Co do samego nabiału słyszał ktoś może "pij mleko będziesz kaleką". Długo zanim zaprzestałem spożywania mlecznego nabiału słyszałem od wielu profesorów z mojej uczelni, że mleko nie jest dla ludzi, że powoduje osteoporozę i takie tam inne... Ale myślę że Michał fachowo opisze co i jak. Publikacji jest tak wiele że naprawdę jest po co sięgać :)

Co do cytowania biblii - zostawmy religię w spokoju. Dla mnie śmierć nigdy nie będzie niczym dobrym, a do tego przyczyniamy się jedząc mięso i produkty odzwierzęce... Skoro ludzie są w stanie funkcjonować dobrze (uważam że nawet o wiele razy lepiej niż na mięsie) to jedzenie mięsa uważam bardziej za kaprys niż za potrzebę... I piszę to będąc prawie 27lat na tradycyjnej diecie gdzie nie obce było mi własnoręczne zabicie owcy, kury czy królika z własnego ogrodu... Śmierć zawsze będzie zła...
fantom
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1984
Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
Życiówka na 10k: 42:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Damian1986 pisze:Dowodów drodzy Państwo jest bardzo wiele, ale jak się czegoś nie czytało to proszę nie pisać, że tego nie ma. Polecam książki: dr colina campbella - nowoczesne zasady odżywiania, julieann hever - dieta roślinna na co dzień itp... Publikacji jest sporo. Teza - mięso zawiera czynniki kancerogenne czyli rakotwórcze (niezależnie czy to ze sklepu czy od chłopa). A Michał napisał przecież odnośnie regeneracji po wysiłku - organizm zamiast tracić energię na trawienie ciężkostrawnego mięsa lepiej zużytkowuje ją na regenerację (sprawdziłem na sobie). Ponadto nawet najchudsze mięso ma i tak dużo niezdrowych tłuszczy nasyconych odpowiedzialnych za wiele chorób... Co do samego nabiału słyszał ktoś może "pij mleko będziesz kaleką". Długo zanim zaprzestałem spożywania mlecznego nabiału słyszałem od wielu profesorów z mojej uczelni, że mleko nie jest dla ludzi, że powoduje osteoporozę i takie tam inne... Ale myślę że Michał fachowo opisze co i jak. Publikacji jest tak wiele że naprawdę jest po co sięgać :)

Co do cytowania biblii - zostawmy religię w spokoju. Dla mnie śmierć nigdy nie będzie niczym dobrym, a do tego przyczyniamy się jedząc mięso i produkty odzwierzęce... Skoro ludzie są w stanie funkcjonować dobrze (uważam że nawet o wiele razy lepiej niż na mięsie) to jedzenie mięsa uważam bardziej za kaprys niż za potrzebę... I piszę to będąc prawie 27lat na tradycyjnej diecie gdzie nie obce było mi własnoręczne zabicie owcy, kury czy królika z własnego ogrodu... Śmierć zawsze będzie zła...
Stosujesz takie srodki stylistyczne ktore nie maja nic wspolnego z faktami: "wiele", "sporo", "wiadomo", "uwazam", "takie tam". Nie znasz kolego procesow biechemicznych skoro uwazasz ze "tluszcze nasycone sa niezdrowe i powoduja wiele chorob". Duskusja z toba nie ma sensu bo zarzucasz innym ze nie czytaja artykulow a WEGE skoro sam nie czytasz o LCHF.
Iseul
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 160
Rejestracja: 26 lis 2013, 17:38
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

cava pisze: To błonnik spełnia rolę ogranicznika w szybkości przyswajania się cukrów . Jeśli się go odrzuca, to proces ten zachodzi zbyt gwałtownie i zalicza się typowy "pik" insulinowy.
no ale jesli sok jest warzywny to ten pik insulinowy chyba szalony nie jest?

nawiasem mowiac nigdy nie zaliczylam problemu z sokiem, nawet buraczanym, ktory chyba jest pod tym wzgledem najmniej korzystny, ale pije je rano, do sniadania, ktore i tak jest weglowe (choc wegle raczej zlozone), wiec moze dlatego, nie wiem; albo indywidualne reakcja moze sie roznic;

swoja droga - wiele osob decyduje sie na soki, bo od surowizny i nadmiaru blonnika maja problemy gastryczne znacznie bardziej dokuczliwie odczuwalne niz pik insulinowy;
Awatar użytkownika
WojtekM
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1991
Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Radzionków

Nieprzeczytany post

jatka jak w przypadku buty mini vs buty tradycyjne. każdy widzi dowody, które chce widzieć, nawet jak ich nie ma.
powiem więcej: im bardziej ich nie ma, tym bardziej je widzi hehehe.
Go Hard Or Go Home
Klanger
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1241
Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Iseul pisze:
Cava, czemu, napisz cos wiecej?
sama czesto robie tak, ze wyciskam sok z marchewki i/lub jablek, sok wypijam rano, a pozostala "pulpa" warzywna (nie odciskam do konca, tu tez zostawiam troche soku) staje sie baza do jakiegos ciasta;
Jak sok robi się samemu z surowych warzyw czy rzadziej owoców (w sokowirówce, czy wyciskarce) to jeszcze to ujdzie (od czasu do czasu), choć trzeba pamiętać, że jest to picie de facto bardzo mocno słodzonej wody i produktu przetworzonego.

Jeśli jednak mowa o piciu soków z kartonów czy butelek, nawet tych określanych jako 100% soku, to to faktycznie nie ma większego sensu, bo jest to picie ekstremalnie słodzonej wody (http://michaelmossbooks.com/books/salt-sugar-fat/ - bardzo ciekawa książka na temat tego co i po co ląduje i lądowało w przetworzonej żywności; w zasadzie jest to książka o historii przetworzonej żywności).

Smoothie, czyli zmiksowane warzywa czy owoce pozwalają na wprowadzenie do organizmu dużych ich ilości w stosunkowo krótkim czasie - sika się po tym niemiłosiernie (no bo czemu nie, jeśli wypije się 1,5L zmiksowanych warzyw i owoców, ale można w ten sposób zjeść/wypić lekko przegryzając zawartość szybko dużą objętość warzyw (to jest również produkt przetworzony, ale zdecydowanie mniej; warto moczyć warzywa i owoce przed zmiksowaniem przez noc, lub kilka godzin, by naciągnęły wody, i pozbyły się ew. sub. chemicznych którymi zostały spryskane).

Picie smoothie tylko owocowych można też poddać pod wątpliwość, no chyba że komuś zależy na trzymaniu diety wysoko węglowodanowej lub jest witarianinem (je tylko lub w dużej mierze surowy pokarm).

Mieszanie Jezusa do tych spraw... no nie wiem, ale jak komuś to sprawia radość to w sumie czemu nie.

Bycie wege, pozwala na bycie na diecie wysoko czy nisko węglowodanowej, choć w przypadku nisko węglowodanowej wersji niewątpliwie wymaga to więcej wysiłku niż w momencie, gdy je się mięso.

Faktycznie reklamowanie wege tym, że można wpieprzać słodycze jest bez sensu, bo robienie czegoś dla zdrowia/wyników itd raczej nie powinno być motorem do jednoczesnego niszczenia tego zdrowia (to trochę jak bieganie i polepszenie kondycji i jednoczesne palenie tytoniu - dać się da, ale po co) - no chyba, że chodziło o możliwość jedzenia owoców, jako zdrowej wersji słodyczy.
rosomak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 29 maja 2008, 09:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Iseul pisze:A jesli ktos pisze artykul na temat X na duzym, znanym ogolnopolskim portalu, to chyba moge oczekiwac, ze sie na nim troche zna. I zna rowniez tlo naukowe, potrafi je przywolac i pokazac to dobieranie, o ktorym piszesz i przedstawic swoje argumenty (jesli to selektywne dobieranie ma miejsce, bo nie demonizowalabym 100% badan naukowych).
Noakes w Waterlogged pisał krytycznie o badaniach naukowych będących bazą do teoretycznego schematu działania izotoników. Świetna konkretna krytyka przeprowadzania doświadczeń, nawiasem mówiąc.
Potem Kahneman w Pułapkach myślenia napisał trochę na temat rzetelności badań naukowych z różnych dziedzin (analizował głównie nauki społeczne, choć nie tylko) i o ich podstawowych słabościach, co więcej przedstawił pewien schemat, dlaczego tak jest.
Byłem ciekaw na ile ta "niedbałość" wobec badań jest faktem.Pracując na uczelni mam dostęp do kilku baz danych z artykułami naukowymi, więc zacząłem się bawić w sprawdzanie od czasu do czasu w miarę możliwości i zainteresowań jaka jest zawartość "cukru w cukrze".
Przyznaję, że jest teraz we mnie bardzo dużo niewiernego Tomasza. :hahaha:

Odnośnie badań dotyczących wpływu wegetarianizmu na wyniki sportowe - od dziesięciu lat jak biegam nigdy się nie spotkałem z żadnym rzetelnym opracowaniem. W temacie jest niezwykle dużo ideologii.
Co więcej, jeżeli proponowana ścieżka ewolucji człowieka jako łowcy zabiegającego na śmierć zwierzęta w upalnym klimacie Afryki jest słuszna, to wegetarianizm rozumiany jako kompletne wyeliminowanie z jadłospisu produktów pochodzenia zwierzęcego nie ma nawet uzasadnienia z punktu widzenia biologii. Może być kilkuprocentową "fluktuacją" co najwyżej.

Oczywiście wszystko IMVHO :hahaha: :spoczko:
Nazwanie psa Cezar nie robi z niego Imperatora
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ