Pronator pisze:Bogusławie, w jaki sposób zamierzasz poprawić swój wynik w maratonie średnio o ok. 30 sekund na kilometrze, trenując pół roku (ostatni maraton Berlin), jak piszesz, bez żadnego planu. Zdradź tę tajemnicę, to pobiegnę z Wami. Trzymam kciuki i pozdrawiam.
hatek pisze:Bogusławie, "zobaczymy co z tego wyjdzie" to cytat z milionów maratończyków, którym się nie udaje realizować celów
Ja też biegam bez planów i złamałem już 3:30 (zaczynając od 4:10 4 lata temu) ale wierz mi, za każdym razem wiedziałem czy jestem gotowy na jakiś dystans.
Niestety nie pomogę na trasie bo tegoroczną Łódź odpuszczam (mimo, że opłaciłem - kasa w błoto) ale polecam ostrożnie podejść do tej granicy.
Jeśli chcesz zrobić 3:29 z groszami to powinieneś
biegając bez planu latać poniżej 5:00 każde wyjście z domu, tak żeby była to dla Ciebie prędkość w 100% komfortowa.
To ja się może wytłumaczę...
Napisałem wcześniej, że nie trenuję konkretnie pod złamanie 3:30:00. Staram się jednak biegać według swojego "planu". Systematycznie 4 x w tyg. Wtorki, czwartki i soboty po 10-15 km w tempie ok 4:40-5:10 min/km. Niedziela długie wybieganie 21-25 km w tempie 5:40. W zeszłym roku biegnąc w Krakowie miałem czas 04:16:07. Dzięki w/w "planowi" w Berlinie życiówkę poprawiłem o ok. 27 min. Nie wiem, czy to dużo, czy mało. Wiem jedynie, że to co robię przynosi jakieś tam rezultaty. Pytanie, czy na złamanie 3:30:00 to wystarczy...
Daleki jestem od biegu na tzw. "wiwat". W Berlinie chciałem złamać 4:00:00. Postanowiłem jednak, że zaryzykuję i spróbuję pobiec nieco szybciej. Nie mówię, że w Łodzi powyższa taktyka musi się udać, ale spróbuję każdy km biec poniżej 5 min.
To będzie dopiero mój 4 maraton. Jestem na etapie zbierania doświadczenia, a wiadomo, że podczas maratonu człowiek uczy się przede wszystkim na swoich błędach. Mam nadzieję, że do maratonu we Wrocławiu przygotuję się z jakimś konkretnym planem. Z podbiegami, interwałami itp, itd. Wtedy nie będę pisał o żadnym ryzyku. Będę pewny, że konkretny wynik jest w moim zasięgu.