Hotmas - od grubasa do ultrasa ;)
Moderator: infernal
- hotmas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 889
- Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: CSW
4.02.2014
Obudziłem się około 7:00, kawa, poranna rozmowa z Jolą,która po chwili wychodzi do pracy. Myślę sobie: "Co tu będę tak sam w domu siedział... Idę pobiegać" Dziś obieram kierunek na Świecie i Kozłowo. Plan spokojny bieg regeneracyjny. Jakoś tak po 2 km pierwszy głuchy telefon od Joli, później ok 5 km następny. Mi zaś biegnie się wyśmienicie. Temp ok -2 st. słoneczko do tego w większości czyste chodniki, czego chcieć więcej. I tak sobie weszło:
Dystans - 11.26 km
Czas - 1:02:49
Śr tempo - 5:35 min/km
A miało być spokojnie Do tego średnie tętno 146 przy takim tempie cieszy. Te dwa czy trzy tygodnie biegania w śniegu i pod wiatr sprawiło, że teraz biega się lekko. Jutro może też pobiegam
Obudziłem się około 7:00, kawa, poranna rozmowa z Jolą,która po chwili wychodzi do pracy. Myślę sobie: "Co tu będę tak sam w domu siedział... Idę pobiegać" Dziś obieram kierunek na Świecie i Kozłowo. Plan spokojny bieg regeneracyjny. Jakoś tak po 2 km pierwszy głuchy telefon od Joli, później ok 5 km następny. Mi zaś biegnie się wyśmienicie. Temp ok -2 st. słoneczko do tego w większości czyste chodniki, czego chcieć więcej. I tak sobie weszło:
Dystans - 11.26 km
Czas - 1:02:49
Śr tempo - 5:35 min/km
A miało być spokojnie Do tego średnie tętno 146 przy takim tempie cieszy. Te dwa czy trzy tygodnie biegania w śniegu i pod wiatr sprawiło, że teraz biega się lekko. Jutro może też pobiegam
- hotmas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 889
- Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: CSW
5.02.2014
Wymyśliłem sobie z rana, że zrobię sobie mały BNP. Pogoda dziś znów idealna, czyli lekki mrozik ok -2 st, do tego piękne słońce, czego chcieć więcej. Biegło się fantastycznie. Choć po 15 km lekko zaczęła pobolewać podkręcona dzień wcześniej w pracy kostka. No i bieganie akcentów na kawie i bananie to też chyba nie jest dobry pomysł, bo pod koniec troszku prądu brakowało. Ale ogólnie czuję, że jest progres i to cieszy
Dystans - 19.24 km
Czas - 1:46:50
Śr tempo - 5:33 mi/km
A wyglądało to tak:
4 km BS - 5:55 min/km
2 km - 5:34 min/km
2 km - 5:21 min/km
2 km - 5:08 min/km
2 km - 4:50 min/km
7 km BS - 5:43 min/km
Jutro przerwa, chyba...
Wymyśliłem sobie z rana, że zrobię sobie mały BNP. Pogoda dziś znów idealna, czyli lekki mrozik ok -2 st, do tego piękne słońce, czego chcieć więcej. Biegło się fantastycznie. Choć po 15 km lekko zaczęła pobolewać podkręcona dzień wcześniej w pracy kostka. No i bieganie akcentów na kawie i bananie to też chyba nie jest dobry pomysł, bo pod koniec troszku prądu brakowało. Ale ogólnie czuję, że jest progres i to cieszy
Dystans - 19.24 km
Czas - 1:46:50
Śr tempo - 5:33 mi/km
A wyglądało to tak:
4 km BS - 5:55 min/km
2 km - 5:34 min/km
2 km - 5:21 min/km
2 km - 5:08 min/km
2 km - 4:50 min/km
7 km BS - 5:43 min/km
Jutro przerwa, chyba...
- hotmas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 889
- Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: CSW
8.02.2014
Bieg Urodzinowy Gdyni.
Od rana piękna słoneczna i bezwietrzna pogoda, zapowiadały idealne warunki do biegania. I tak też było. Zameldowaliśmy się w Gdyni ok 11 było więc sporo czasu odebrać pakiety i rozluźnić się przed zawodami. Do samego końca nie wiedziałem jak mam je pobiec. Pewny byłem jednego, że nie biegnę ich na maksa, ale traktuje jako mocny trening. Choć jeszcze chwilę przed startem błysnęła myśl o rozmienieniu pięćdziesiątki, to pierwszy kilometr szybko rozwiał nadzieje. Tłok, spowalnianie przez wolniejszych (choc ustawiłem się na końcu strefy 45-50) sprawił że pierwszy kilometr wpadł 5:28. Później zrobiło się luźniej i realizowałem swój plan biegu po ok 5:10. Na szóstym kilometrze delikatne przyspieszenie do 4:57, jednak siódmy znów 5:07. Ósmy kilometr to zbieg więc luźno i z odpoczynkiem weszło 4:57. Później znów przyspieszam i 9km po 4:48. Wyprzedzam i to dodaje sił, choć wiem, że 50 min nie złamię, postanawiam pobiec jeszcze szybciej by sprawdzić czy są rezerwy. Okazuje się , że zapasa jest spory bo ostatni kilometr wchodzi w 4:23 Na metę wbiegam w 50:36, i czuję, że rezerwy jeszcze są...
Dystans - 10 km
Czas - 50:36
Śr tempo - 5:04 min/km
Świetny bieg, świetny trening, świetna impreza i towarzystwo
Bieg Urodzinowy Gdyni.
Od rana piękna słoneczna i bezwietrzna pogoda, zapowiadały idealne warunki do biegania. I tak też było. Zameldowaliśmy się w Gdyni ok 11 było więc sporo czasu odebrać pakiety i rozluźnić się przed zawodami. Do samego końca nie wiedziałem jak mam je pobiec. Pewny byłem jednego, że nie biegnę ich na maksa, ale traktuje jako mocny trening. Choć jeszcze chwilę przed startem błysnęła myśl o rozmienieniu pięćdziesiątki, to pierwszy kilometr szybko rozwiał nadzieje. Tłok, spowalnianie przez wolniejszych (choc ustawiłem się na końcu strefy 45-50) sprawił że pierwszy kilometr wpadł 5:28. Później zrobiło się luźniej i realizowałem swój plan biegu po ok 5:10. Na szóstym kilometrze delikatne przyspieszenie do 4:57, jednak siódmy znów 5:07. Ósmy kilometr to zbieg więc luźno i z odpoczynkiem weszło 4:57. Później znów przyspieszam i 9km po 4:48. Wyprzedzam i to dodaje sił, choć wiem, że 50 min nie złamię, postanawiam pobiec jeszcze szybciej by sprawdzić czy są rezerwy. Okazuje się , że zapasa jest spory bo ostatni kilometr wchodzi w 4:23 Na metę wbiegam w 50:36, i czuję, że rezerwy jeszcze są...
Dystans - 10 km
Czas - 50:36
Śr tempo - 5:04 min/km
Świetny bieg, świetny trening, świetna impreza i towarzystwo
- hotmas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 889
- Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: CSW
9.02.2014
Po wczorajszych zawodach czułem się znakomicie, więc wczorajszy plan na długie wybieganie nie uległ zmianie. Najpierw kierunek Deczno wraz z całą ekipą Runnersową, po ćwiczeniach w lesie rozdzielamy się na trzy grupy. Jedna wraca do Świecia, dwie pozostałe odbijają na Sulonowo. Tam ponownie się rozdzielamy i kilka osób biegnie do Świecia, my zaś obieramy kierunek na Czaple. Do 15 km biegnie się w miarę dobrze, jednak później czuję w nogach trudy minionego tygodnia. Do tego czołówka jak zwykle nadaje tempo o wiele szybsze od zakładanego.
Dystans - 20.41 km
Czas - 1:58:08
Śr tempo - 5:47 min/km
Tydzień kończę z przebiegiem 73.5 kilometrami w nogach co jest moim największym tygodniowym dystansem. Co najważniejsze zrobionym bez większego bólu
Po wczorajszych zawodach czułem się znakomicie, więc wczorajszy plan na długie wybieganie nie uległ zmianie. Najpierw kierunek Deczno wraz z całą ekipą Runnersową, po ćwiczeniach w lesie rozdzielamy się na trzy grupy. Jedna wraca do Świecia, dwie pozostałe odbijają na Sulonowo. Tam ponownie się rozdzielamy i kilka osób biegnie do Świecia, my zaś obieramy kierunek na Czaple. Do 15 km biegnie się w miarę dobrze, jednak później czuję w nogach trudy minionego tygodnia. Do tego czołówka jak zwykle nadaje tempo o wiele szybsze od zakładanego.
Dystans - 20.41 km
Czas - 1:58:08
Śr tempo - 5:47 min/km
Tydzień kończę z przebiegiem 73.5 kilometrami w nogach co jest moim największym tygodniowym dystansem. Co najważniejsze zrobionym bez większego bólu
- hotmas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 889
- Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: CSW
11.02.2014
Bez historii, takie sobie biegowe pitu - pitu.
Dystans - 11.98 km
Czas - 1:11:22
Śr tempo - 5:57 min/km
Bez historii, takie sobie biegowe pitu - pitu.
Dystans - 11.98 km
Czas - 1:11:22
Śr tempo - 5:57 min/km
- hotmas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 889
- Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: CSW
12.02.2014
I znów piękna lekko mroźna pogoda zachęciła mnie do wyjścia, choć muszę przyznać, że nogi ostatnio dość obolałe, choć żwawe. W sumie wyjście bez planu,więc po drodze wymyśliłem sobie dawno nie robioną serię przebieżek. I te muszę przyznać całkiem elegancko wychodziły, wszystkie dwanaście setek równiutko po 17-18 sek
Dystans - 11.17 km
Czas - 1:07:22
Czas - 6:02 min/km
Troszkę przemyśleń z dzisiejszego biegania: Czas ucieka, czyli 60 dni do Łódź Maraton
I znów piękna lekko mroźna pogoda zachęciła mnie do wyjścia, choć muszę przyznać, że nogi ostatnio dość obolałe, choć żwawe. W sumie wyjście bez planu,więc po drodze wymyśliłem sobie dawno nie robioną serię przebieżek. I te muszę przyznać całkiem elegancko wychodziły, wszystkie dwanaście setek równiutko po 17-18 sek
Dystans - 11.17 km
Czas - 1:07:22
Czas - 6:02 min/km
Troszkę przemyśleń z dzisiejszego biegania: Czas ucieka, czyli 60 dni do Łódź Maraton
- hotmas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 889
- Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: CSW
14.02.2014
Posapałem dziś trochę dłużej, więc wyjście przed 9:00 to troszkę późno jak dla mnie. Trochę wietrznie z przerwą na sprawdzenie jeziora przed jutrzejszym, a nie dzisiejszym morsowaniem. I było by miło i sympatycznie gdyby prawy achilles nie pobolewał. Praca, przeciążenie treningiem, czy może buty
Dystans - 18.9 km
Czas - 1:48:41
Śr tempo - 5:46 min/km
Posapałem dziś trochę dłużej, więc wyjście przed 9:00 to troszkę późno jak dla mnie. Trochę wietrznie z przerwą na sprawdzenie jeziora przed jutrzejszym, a nie dzisiejszym morsowaniem. I było by miło i sympatycznie gdyby prawy achilles nie pobolewał. Praca, przeciążenie treningiem, czy może buty
Dystans - 18.9 km
Czas - 1:48:41
Śr tempo - 5:46 min/km
- hotmas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 889
- Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: CSW
16.02.2014
Wczoraj jakoś się nie złożyło napisać, więc wczorajszy trening dziś Trening podzielony na dwie części.
Cz.I
Samotnie najpierw 3 km BS później 10 km w TM. Teren pagórkowaty więc ciężko było utrzymać założone 5:20/km, ale jakoś poszło i wyszło nieco szybciej bo 5:16/km. I nawet się za wiele nie zmachałem, choć 1.5 km schłodzenia na ciężkawych nogach kończyłem
Dystans - 14.43 km
Czas - 1:18:17
Śr tempo - 5:26 min/km
Cz. II
Plener z Runnersami. Spokojnie, luźno, towarzysko. Super czas spędzony na rozmowach, śmiechu i ćwiczeniach.
Dystans - 7.78 km
Czas - 45:21
Śr tempo - 5:49 min/km
Podsumowanie tygodnia.
Za to dziś była wizyta nowego masażysty. Muszę powiedzieć mniodzoooo. Jak mi brakowało tego bólu I najważniejsze, że dość atrakcyjnie cenowo wychodzi w porównaniu z poprzednim
Wczoraj jakoś się nie złożyło napisać, więc wczorajszy trening dziś Trening podzielony na dwie części.
Cz.I
Samotnie najpierw 3 km BS później 10 km w TM. Teren pagórkowaty więc ciężko było utrzymać założone 5:20/km, ale jakoś poszło i wyszło nieco szybciej bo 5:16/km. I nawet się za wiele nie zmachałem, choć 1.5 km schłodzenia na ciężkawych nogach kończyłem
Dystans - 14.43 km
Czas - 1:18:17
Śr tempo - 5:26 min/km
Cz. II
Plener z Runnersami. Spokojnie, luźno, towarzysko. Super czas spędzony na rozmowach, śmiechu i ćwiczeniach.
Dystans - 7.78 km
Czas - 45:21
Śr tempo - 5:49 min/km
Podsumowanie tygodnia.
Za to dziś była wizyta nowego masażysty. Muszę powiedzieć mniodzoooo. Jak mi brakowało tego bólu I najważniejsze, że dość atrakcyjnie cenowo wychodzi w porównaniu z poprzednim
- hotmas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 889
- Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: CSW
18.02.2014
Najpierw jakoś wstać mi się nie chciało, później problem z wyjściem, ale w końcu zapakowałem się w auto i zajechałem pod stadion. Na początek 4 km BS (5:49/km) i zabrałem się za właściwą część treningu czyli interwały 1000/400 m. Pierwszy oczywiście zacząłem za szybko, zegarek pikał i pikał a ja zwalniałem, aż w końcu trafiłem, i w sumie tak było z każdym tysiącem. Najpierw za szybko, póxniej zwolnienie i w końcówce lekkie przyspieszenie. A tysiączki wyszły tak: 4:25 4:23 4:23 4:25 4:22 4:21 4:24 i ostatni 4:17 choć wydawało mi się, że 4:07 mignęło na koniec, ale może już mroczki przed oczami były więc omam taki się zrobił Swoją drogą poza małym zniechęceniem na piątym powtórzeniu spoko wchodziło, ostatni jeszcze tylko ciężki już był. Na koniec 2 km schłodzenia w towarzystwie Ciacha i powrót do domu. Teraz przynajmniej dwa lub trzy dni przymusowej przerwy ze względu na pracę.
Dystans - 17.86 km
Czas - 1:37:54
Śr tempo - 5:29 min/km
Najpierw jakoś wstać mi się nie chciało, później problem z wyjściem, ale w końcu zapakowałem się w auto i zajechałem pod stadion. Na początek 4 km BS (5:49/km) i zabrałem się za właściwą część treningu czyli interwały 1000/400 m. Pierwszy oczywiście zacząłem za szybko, zegarek pikał i pikał a ja zwalniałem, aż w końcu trafiłem, i w sumie tak było z każdym tysiącem. Najpierw za szybko, póxniej zwolnienie i w końcówce lekkie przyspieszenie. A tysiączki wyszły tak: 4:25 4:23 4:23 4:25 4:22 4:21 4:24 i ostatni 4:17 choć wydawało mi się, że 4:07 mignęło na koniec, ale może już mroczki przed oczami były więc omam taki się zrobił Swoją drogą poza małym zniechęceniem na piątym powtórzeniu spoko wchodziło, ostatni jeszcze tylko ciężki już był. Na koniec 2 km schłodzenia w towarzystwie Ciacha i powrót do domu. Teraz przynajmniej dwa lub trzy dni przymusowej przerwy ze względu na pracę.
Dystans - 17.86 km
Czas - 1:37:54
Śr tempo - 5:29 min/km
- hotmas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 889
- Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: CSW
22.02.2014
Po trzy dniowej przerwie w bieganiu dziś w końcu ruszone cztery litery. Pogoda znów wymarzona, więc biegło się rewelacyjnie... Nogi podawały, ja nie patrzyłem na zegarek, po prostu biegłem rozkoszując się chwilą. Wyszło tego:
Dystans - 11.26 km
Czas - 1:02:13
Śr tempo - 5:31 min/km
Po biegu szybkie śniadanie i jazda nad jezioro poplażować troszkę Ehhhh morsowanie daje chyba jeszcze większego strzała endorfin niż bieganie, a dziś zaliczyłem ich mocną dawkę
Natomiast jutro GP ZBN i tak po cichu marzy mi się 22:59 no ale jutrzejszy dzień zweryfikuje formę.
Po trzy dniowej przerwie w bieganiu dziś w końcu ruszone cztery litery. Pogoda znów wymarzona, więc biegło się rewelacyjnie... Nogi podawały, ja nie patrzyłem na zegarek, po prostu biegłem rozkoszując się chwilą. Wyszło tego:
Dystans - 11.26 km
Czas - 1:02:13
Śr tempo - 5:31 min/km
Po biegu szybkie śniadanie i jazda nad jezioro poplażować troszkę Ehhhh morsowanie daje chyba jeszcze większego strzała endorfin niż bieganie, a dziś zaliczyłem ich mocną dawkę
Natomiast jutro GP ZBN i tak po cichu marzy mi się 22:59 no ale jutrzejszy dzień zweryfikuje formę.
- hotmas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 889
- Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: CSW
23.02.2014
GP ZBN Bydgoszcz 5 km.
Mimo zarwanej przy formatowaniu kompa nocy, poranek był dziś całkiem miły. Piękna pogoda i lekki przymrozek gwarantowały dobre warunki dzisiejszych zawodów. Po raz pierwszy pojechałem na nie sam, bo Jola został w Świeciu gdzie startowała w lokalnych zawodach "Mam haka na raka". Zameldowałem się w Bydgoszczy dość wcześnie więc po wizycie w biurze zawodów mając jeszcze godzinę do startu postanowiłem potruchtać po trasie dzisiejszego biegu. Po pierwszym kilometrze zrobionym w ok 5:30 przypomniały mi się zeszłoroczne pierwsze moje zawody. Wtedy czas na piątkę miałem ok 27:30 i na mecie umierałem, a średnie tempo było właśnie ok 5:30...
Dalej zeszło na układaniu strategi na bieg (która i tak poszła do lasu zimy szukać). Troszkę rozmów ze znajomymi z grupy biegowej postanowienie złamania 23 min choćby miałoby to się skończyć finiszem na wyrzygu i ruszamy. Pierwszy kaem leciutko z dużym zapasem tempa więc myślę se, że jest dobrze. No ale oczywiście ten pierwszy kilometr musiał się odbić czkawką, a bardziej zadyszką, więc dalej już nie jest tak kolorowo. Tempo szarpie. Raz widzę 6:10 raz 4:10, Garminiak chyba troszkę szaleje w tym lesie. Na ostatnim kilometrze zbieram trochę siły i przyspieszam. Ostatni zakręt... meta co raz bliżej... na zegarze majaczy mi 22: coś tam... Dam radę Meta stopuje zegarek a na nim 22:08 Myślę se "zwariował jak nic, wyrzygu nie było, to nie możliwe" Jednak mimo, że wyrzygu nie było czuję się dokładnie tak jak rok temu. Korzystając z tego, że nie ma śniegu (strategia zimy nie znalazła) siadam i chwilę odpoczywam. W głowie kotłuje się... jest taki czas czy też nie... Poczekam na oficjalne wyniki...
Wracam do domu. Czas zasuwać do pracy.
Dystans - 5 km
Czas netto - 22:09 czas brutto - 22:16 miejsce open - 133
Śr tempo - 4:26 min/km
Życiówka poprawiona o minutę dwanaście sekund
Na zakończenie w domu niespodzianka. Moja Biegająca Pani Wróblowa zajęła II miejsce w swojej kategorii wiekowej, mamy więc biegowe święto w domu
GP ZBN Bydgoszcz 5 km.
Mimo zarwanej przy formatowaniu kompa nocy, poranek był dziś całkiem miły. Piękna pogoda i lekki przymrozek gwarantowały dobre warunki dzisiejszych zawodów. Po raz pierwszy pojechałem na nie sam, bo Jola został w Świeciu gdzie startowała w lokalnych zawodach "Mam haka na raka". Zameldowałem się w Bydgoszczy dość wcześnie więc po wizycie w biurze zawodów mając jeszcze godzinę do startu postanowiłem potruchtać po trasie dzisiejszego biegu. Po pierwszym kilometrze zrobionym w ok 5:30 przypomniały mi się zeszłoroczne pierwsze moje zawody. Wtedy czas na piątkę miałem ok 27:30 i na mecie umierałem, a średnie tempo było właśnie ok 5:30...
Dalej zeszło na układaniu strategi na bieg (która i tak poszła do lasu zimy szukać). Troszkę rozmów ze znajomymi z grupy biegowej postanowienie złamania 23 min choćby miałoby to się skończyć finiszem na wyrzygu i ruszamy. Pierwszy kaem leciutko z dużym zapasem tempa więc myślę se, że jest dobrze. No ale oczywiście ten pierwszy kilometr musiał się odbić czkawką, a bardziej zadyszką, więc dalej już nie jest tak kolorowo. Tempo szarpie. Raz widzę 6:10 raz 4:10, Garminiak chyba troszkę szaleje w tym lesie. Na ostatnim kilometrze zbieram trochę siły i przyspieszam. Ostatni zakręt... meta co raz bliżej... na zegarze majaczy mi 22: coś tam... Dam radę Meta stopuje zegarek a na nim 22:08 Myślę se "zwariował jak nic, wyrzygu nie było, to nie możliwe" Jednak mimo, że wyrzygu nie było czuję się dokładnie tak jak rok temu. Korzystając z tego, że nie ma śniegu (strategia zimy nie znalazła) siadam i chwilę odpoczywam. W głowie kotłuje się... jest taki czas czy też nie... Poczekam na oficjalne wyniki...
Wracam do domu. Czas zasuwać do pracy.
Dystans - 5 km
Czas netto - 22:09 czas brutto - 22:16 miejsce open - 133
Śr tempo - 4:26 min/km
Życiówka poprawiona o minutę dwanaście sekund
Na zakończenie w domu niespodzianka. Moja Biegająca Pani Wróblowa zajęła II miejsce w swojej kategorii wiekowej, mamy więc biegowe święto w domu
- hotmas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 889
- Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: CSW
25.02.2014
Luźno i spokojnie z nogi na nogę, by rozbiegać zakwasy po wczorajszym rowerowaniu. Bez historii, chyba, że interesuje kogoś obtarta pięta
Dystans - 12.42 km
Czas - 1:09:13
Śr tempo - 5:34 min/km
Luźno i spokojnie z nogi na nogę, by rozbiegać zakwasy po wczorajszym rowerowaniu. Bez historii, chyba, że interesuje kogoś obtarta pięta
Dystans - 12.42 km
Czas - 1:09:13
Śr tempo - 5:34 min/km
- hotmas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 889
- Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: CSW
26.02.2014
Położyłem się spać ok 7 i jakoś o 11 było już po spaniu Wiec kawa, gatki, buty i ruszam na wieś. W lanie 4x2 km progowo. Na początek 2 km BS i ruszam. Pierwszy próg troszkę ciężko wchodzi po 4:50, łapię oddech na 2 min przerwie i lete z następnym. Ten już troszkę lepiej po 4:47, a trzeci po 4:48. W przerwie przed czwartym zaczynam kombinować, co by może jakoś skrócić ten trening... Za karę wymierzam sobie dodatkowe karne kółko nad Wisłą i ostatni próg wychodzi średnio 4:44 Czuję się troszkę złachany, wydaje mi się, że ledwie powłóczę nogami i znów kombinuję co by może polecieć krótszą drogą. Rzut oka na zegarek i widzę, że to moje powłóczenie jest na poziomie 5:30/km Tak więc postanawiam powlec się dłuższą drogą. I tak wyszło:
Dystans: 15.27 km
Czas - 1:20:05
Śr tempo - 5:15 min/km
Kurcze troszkę za dobrze ostatnio wygląda to moje bieganie, zaczyna mnie to troszkę przerażać Jutro wybieganie 25 km, zobaczymy co będzie się działo
Położyłem się spać ok 7 i jakoś o 11 było już po spaniu Wiec kawa, gatki, buty i ruszam na wieś. W lanie 4x2 km progowo. Na początek 2 km BS i ruszam. Pierwszy próg troszkę ciężko wchodzi po 4:50, łapię oddech na 2 min przerwie i lete z następnym. Ten już troszkę lepiej po 4:47, a trzeci po 4:48. W przerwie przed czwartym zaczynam kombinować, co by może jakoś skrócić ten trening... Za karę wymierzam sobie dodatkowe karne kółko nad Wisłą i ostatni próg wychodzi średnio 4:44 Czuję się troszkę złachany, wydaje mi się, że ledwie powłóczę nogami i znów kombinuję co by może polecieć krótszą drogą. Rzut oka na zegarek i widzę, że to moje powłóczenie jest na poziomie 5:30/km Tak więc postanawiam powlec się dłuższą drogą. I tak wyszło:
Dystans: 15.27 km
Czas - 1:20:05
Śr tempo - 5:15 min/km
Kurcze troszkę za dobrze ostatnio wygląda to moje bieganie, zaczyna mnie to troszkę przerażać Jutro wybieganie 25 km, zobaczymy co będzie się działo
- hotmas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 889
- Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: CSW
27.02.2014
Wczoraj z ciekawości zajrzałem sobie co też o moich postępach powie mi J.D. i jego tabelki i cóż się okazało... Moje VDOT z czasu ostatnich 5 km to 44 Uśmiałem się setnie, kiedy okazało się, że dzisiejsze planowane 25 km w TM mam zrobić po 5:02/km Z Wszystko pięknie ładnie lecz ja jednak pozostanę przy swoim szacunku gdzie VDOT to 40 i postanowiłem pokulać się w tempie ok 5:30/km
Po wczorajszych progach nogi ciężkie, brak świeżości, i ogólnie trening masakryczny. O ile jeszcze jakoś mi się biegło to po zakończeniu czułem się totalnie wypluty. Wniosek trzy dni biegania z rzędu w tym czasie 53 km średnio po 5:28/km, za dużo i za szybko. Odbił się na pewno brak świeżości i wypoczynku, a mała ilość snu i wypite wieczorem bronki pewnie nie pomogły. Ale może przyniesie się to w jakiś sposób na wytrzymałość
Dystans - 25.42 km
Czas - 2:21:25
Śr - 5:34 min/km
Do przebiegu 250 km w tym miesiącu brakuje mi 1,5 km. Chyba jutro wybiorę się z dziewczynami na 3 km regeneracyjny truchcik
Wczoraj z ciekawości zajrzałem sobie co też o moich postępach powie mi J.D. i jego tabelki i cóż się okazało... Moje VDOT z czasu ostatnich 5 km to 44 Uśmiałem się setnie, kiedy okazało się, że dzisiejsze planowane 25 km w TM mam zrobić po 5:02/km Z Wszystko pięknie ładnie lecz ja jednak pozostanę przy swoim szacunku gdzie VDOT to 40 i postanowiłem pokulać się w tempie ok 5:30/km
Po wczorajszych progach nogi ciężkie, brak świeżości, i ogólnie trening masakryczny. O ile jeszcze jakoś mi się biegło to po zakończeniu czułem się totalnie wypluty. Wniosek trzy dni biegania z rzędu w tym czasie 53 km średnio po 5:28/km, za dużo i za szybko. Odbił się na pewno brak świeżości i wypoczynku, a mała ilość snu i wypite wieczorem bronki pewnie nie pomogły. Ale może przyniesie się to w jakiś sposób na wytrzymałość
Dystans - 25.42 km
Czas - 2:21:25
Śr - 5:34 min/km
Do przebiegu 250 km w tym miesiącu brakuje mi 1,5 km. Chyba jutro wybiorę się z dziewczynami na 3 km regeneracyjny truchcik
- hotmas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 889
- Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: CSW
Kilka słów podsumowania poprzedniego tygodnia plus trochę o przymusowej przerwie: Miłe złego początki
Oraz kilka refleksji: Przyczyny powstawania kontuzji
Oraz kilka refleksji: Przyczyny powstawania kontuzji