rubin - SOG-U 2019 < 24h
Moderator: infernal
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
idzie luty, ubłoć buty
żeby nie było - lubię; ale wolę jak zimą jest biało, szczypie w nos, a z daleka widać jak głęboki jest oddech; jak wszystko ma swoje miejsce, w tym i pory roku; nie przeszkadza mi zaś grząski śnieg i uślizgi, przemoczone buty - taki urok sezonu, biorę w ciemno, bawię się tym, niech tylko wreszcie będzie normalnie!
dobrze chociaż, że mogłam dziś wyjść z pracy nieco wcześniej, na tyle by przed zmierzchem zdążyć wybiec z łąk i lasku; nie zdzierżyłabym kolejny raz po chodnikach...
rozgrz. 15' 5:44, 10x1'/1'p trucht [4:31/4:32/4:14/4:45/4:27/4:43/4:17/4:44/4:21/4:35], schł. 2,5 km 5:28 ; kros, raz po trawie raz przez błocisko, dlatego tak różnie:))
udało się wyskubać resztki silikonowej farby z włosów córki; obyło się bez strzyżenia
żeby nie było - lubię; ale wolę jak zimą jest biało, szczypie w nos, a z daleka widać jak głęboki jest oddech; jak wszystko ma swoje miejsce, w tym i pory roku; nie przeszkadza mi zaś grząski śnieg i uślizgi, przemoczone buty - taki urok sezonu, biorę w ciemno, bawię się tym, niech tylko wreszcie będzie normalnie!
dobrze chociaż, że mogłam dziś wyjść z pracy nieco wcześniej, na tyle by przed zmierzchem zdążyć wybiec z łąk i lasku; nie zdzierżyłabym kolejny raz po chodnikach...
rozgrz. 15' 5:44, 10x1'/1'p trucht [4:31/4:32/4:14/4:45/4:27/4:43/4:17/4:44/4:21/4:35], schł. 2,5 km 5:28 ; kros, raz po trawie raz przez błocisko, dlatego tak różnie:))
udało się wyskubać resztki silikonowej farby z włosów córki; obyło się bez strzyżenia
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wilcze Gronie, 15 km; 1:54:22; +750m i tyle w dół;
29/59k, w open daleeeko,
łooo jaka słaba jestem, no łatwo mi nie było; i nie chodzi tylko o przewyższenie - po prostu bałam się miejscami zbiegać - tak stromo; ciągle na hamulcu, a ostatnia prosta, dobrze ponad 25% nachylenia, po takiej mieszaninie lodu, błota i luźnych kamyków i kamoli - śmierć w oczach mych chwilami się tliła ; jak człowiek już ruszył to małe szanse na wyhamowanie ...
co nie znaczy, że mi się nie podobało - podobało się przeogromnie; świetny klimat, piękna trasa, w przeciwieństwie do kolegów klubowych i forumowych miałam trochę więcej czasu na jej rejestrowanie - było na co popatrzeć, nawet jeśli krajobraz zupełnie nie zimowy! że błoto - wiadomo, w pewnym momencie miałam je nawet na twarzy i we włosach - bez tego nie było by tak fajowo
ja nie wiem, jak to się stało, że mężowi obiecałam mniej górsko-biegowych wyjazdów na ten rok; to jest jak narkotyk; do tego wcale nie mam ochoty się leczyć; może zapomni?
...
słowo o butach: przyzwyczaiłam się do miękkiego i lekkiego obuwia w którym wyraźnie czuję po czym stąpam; pytho2 są cięższe, sztywne, brak "kontaktu" z podłożem, ciężko było mi je wyczuć, trochę się męczyłam i w efekcie przeciążyłam staw skokowy; w trailroc czy mudclaw o wiele pewniej czuję się na błocie czy kamieniach, za to na oblodzonych fragmentach - kolce są bezkonkurencyjne; lodu nie było wiele, specjalnie nań wchodziłam, żeby sprawdzić czy faktycznie tak trzymają jak reklama podaje i - tak, trzymają mocno; dlatego, chociaż icebugi serca mego nie skradły - będę je zakładać zawsze tam, gdzie będzie wyślizgany śnieg, lód i zmrożone podłoże
29/59k, w open daleeeko,
łooo jaka słaba jestem, no łatwo mi nie było; i nie chodzi tylko o przewyższenie - po prostu bałam się miejscami zbiegać - tak stromo; ciągle na hamulcu, a ostatnia prosta, dobrze ponad 25% nachylenia, po takiej mieszaninie lodu, błota i luźnych kamyków i kamoli - śmierć w oczach mych chwilami się tliła ; jak człowiek już ruszył to małe szanse na wyhamowanie ...
co nie znaczy, że mi się nie podobało - podobało się przeogromnie; świetny klimat, piękna trasa, w przeciwieństwie do kolegów klubowych i forumowych miałam trochę więcej czasu na jej rejestrowanie - było na co popatrzeć, nawet jeśli krajobraz zupełnie nie zimowy! że błoto - wiadomo, w pewnym momencie miałam je nawet na twarzy i we włosach - bez tego nie było by tak fajowo
ja nie wiem, jak to się stało, że mężowi obiecałam mniej górsko-biegowych wyjazdów na ten rok; to jest jak narkotyk; do tego wcale nie mam ochoty się leczyć; może zapomni?
...
słowo o butach: przyzwyczaiłam się do miękkiego i lekkiego obuwia w którym wyraźnie czuję po czym stąpam; pytho2 są cięższe, sztywne, brak "kontaktu" z podłożem, ciężko było mi je wyczuć, trochę się męczyłam i w efekcie przeciążyłam staw skokowy; w trailroc czy mudclaw o wiele pewniej czuję się na błocie czy kamieniach, za to na oblodzonych fragmentach - kolce są bezkonkurencyjne; lodu nie było wiele, specjalnie nań wchodziłam, żeby sprawdzić czy faktycznie tak trzymają jak reklama podaje i - tak, trzymają mocno; dlatego, chociaż icebugi serca mego nie skradły - będę je zakładać zawsze tam, gdzie będzie wyślizgany śnieg, lód i zmrożone podłoże
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
klimat biegu z malutką dawką adrenaliny w pakiecie był taki...
nie wiadomo czemu bolą mnie uda ; z kostką spokój, jednak na wszelki wypadek biegałam dziś po równym i stabilnym podłożu;
7,5 km roztruchtania 5:50; na początku trochę na siłę; krótko; aleee leń ze mnie
nie wiadomo czemu bolą mnie uda ; z kostką spokój, jednak na wszelki wypadek biegałam dziś po równym i stabilnym podłożu;
7,5 km roztruchtania 5:50; na początku trochę na siłę; krótko; aleee leń ze mnie
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
myślałam, że nie dam rady, bo ciągle jeszcze wyraźnie czuję wilcze zbieganie; a tu w planie nie dość, że kros po nocy to jeszcze po rozbabranych błotnistych wertepach
wałami wzdłuż Warty, po drodze Przeprośna Górka i to dwa razy; na początku grudnia jak chłopaki mnie tam wyciągnęli - nie byłam w stanie na nią wbiec, mimo iż byłam wypoczęta; dziś kolega w. nie był już tak pobłażliwy i nie dał mi się zatrzymać ... no dał, ale dopiero na szczycie i to na chwilunię tylko;
20 km nocnego krosu; 5:56 +/- 414m
w kapciach biegłam, czyli trailrocach; to moje buty nb 1; zaczynają się zdzierać, au.
wałami wzdłuż Warty, po drodze Przeprośna Górka i to dwa razy; na początku grudnia jak chłopaki mnie tam wyciągnęli - nie byłam w stanie na nią wbiec, mimo iż byłam wypoczęta; dziś kolega w. nie był już tak pobłażliwy i nie dał mi się zatrzymać ... no dał, ale dopiero na szczycie i to na chwilunię tylko;
20 km nocnego krosu; 5:56 +/- 414m
w kapciach biegłam, czyli trailrocach; to moje buty nb 1; zaczynają się zdzierać, au.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
z trudem wyrwane parę chwil; myślałam nawet, że nic z tego nie będzie, bo dzień męczący, ale w nocy to ja przecież nie raz już:
15' rozgrz. 5:52 ; 2x 12'/3'p. [4:51/4:46], schł. 1,2km 5:52
i dobrze, że wyszłam, bo tak, jak mi się wcześniej cholernie nie chciało - tak teraz rewelacyjnie się czuję:)
15' rozgrz. 5:52 ; 2x 12'/3'p. [4:51/4:46], schł. 1,2km 5:52
i dobrze, że wyszłam, bo tak, jak mi się wcześniej cholernie nie chciało - tak teraz rewelacyjnie się czuję:)
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
ze Złotego Potoka, czerwonym Szlakiem Orlich Gniazd przez Ostrężnik, Mirów do Bobolic; tym razem nie było gubienia; za bobolickim zamkiem w niebieski - Szlak Warowni Jurajskich; w tym roku tą właśnie drogą będzie przebiegać trasa Trans Jury; pięknie poprowadzona!!! ale trzeba uważać - oznaczenia czasem mylące, czasem w niewystarczającej ilości; gdyby nie mapa ...
na zegarku kolegi 42,3km; arbitralnie odejmuję sobie jeden; pod koniec kryzys gonił kryzys, więc pod górę już tylko marszem; Łukasz w tym czasie obiegał mnie dookoła, wte i wewte
+/-1700m; 6:40; po wszystkim: błocie, lodzie, śniegu, skałkach, asfalcie, korzeniach; pewnie znowu przez tydzień będę płakać, że mnie mięśnie bolą, ale warto było, bardzo! bardzo, bardzo!!! :uuusmiech:
tędy (mój zegarek dziś szwankował, ale praktycznie, poza malutkimi wyjątkami, ramię w ramię)
na zegarku kolegi 42,3km; arbitralnie odejmuję sobie jeden; pod koniec kryzys gonił kryzys, więc pod górę już tylko marszem; Łukasz w tym czasie obiegał mnie dookoła, wte i wewte
+/-1700m; 6:40; po wszystkim: błocie, lodzie, śniegu, skałkach, asfalcie, korzeniach; pewnie znowu przez tydzień będę płakać, że mnie mięśnie bolą, ale warto było, bardzo! bardzo, bardzo!!! :uuusmiech:
tędy (mój zegarek dziś szwankował, ale praktycznie, poza malutkimi wyjątkami, ramię w ramię)
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
apetyt rośnie w miarę jedzenia; ciągnęło mnie w Gorce; prawie, że zapisałam się na Chudego; jest propozycja biegu w ramach atestowania trasy przełajowego półmaratonu i wiele, wiele innych; gdzie się człowiek nie obróci ... a Chaszczok? głowa może rozboleć, tyle dobra i jak tu nie korzystać?
wczoraj pół dnia mnie w domu nie było; dziś, by znaleźć czas dla rodziny trening bardzo późnym wieczorem i od razu konkluzja: jak łatwo popaść w przesadę i tego nie zauważyć; będę się więc trzymać innego powiedzenia: co za dużo, to nie zdrowo; żadnych więcej zawodów poza tymi, co wcześniej zaplanowane; trochę to niewygodne, ale rodzina też ma swoje prawa! hmm, no i na dłuższą metę wolę jednak pewien niedosyt:) tak jest zdrowiej
wyedytowane, bo się właśnie zapisalim na coś ponadplanowego
...
w głowę zachodzę jak to się stało, że nic, ale to nic mnie dzisiaj nie boli; to, co czułam jeszcze z rana - do wieczora ustąpiło, a przecież wczoraj po raz pierwszy pokonałam dystans 42 km; do tego kros był jak należy; po Rajczy przecież przez tydzień bolały mnie nogi... zaczynam mieć nadzieję, że do mety w Ustrzykach uda mi się dotrzeć w limicie
15' rozgrz. 6:01; 10x1'/1' [4:30/4:28/4:29/4:33/4:38/4:33/4:22/4:35/4:32/4:22]; schł.~5:50
wczoraj pół dnia mnie w domu nie było; dziś, by znaleźć czas dla rodziny trening bardzo późnym wieczorem i od razu konkluzja: jak łatwo popaść w przesadę i tego nie zauważyć; będę się więc trzymać innego powiedzenia: co za dużo, to nie zdrowo; żadnych więcej zawodów poza tymi, co wcześniej zaplanowane; trochę to niewygodne, ale rodzina też ma swoje prawa! hmm, no i na dłuższą metę wolę jednak pewien niedosyt:) tak jest zdrowiej
wyedytowane, bo się właśnie zapisalim na coś ponadplanowego
...
w głowę zachodzę jak to się stało, że nic, ale to nic mnie dzisiaj nie boli; to, co czułam jeszcze z rana - do wieczora ustąpiło, a przecież wczoraj po raz pierwszy pokonałam dystans 42 km; do tego kros był jak należy; po Rajczy przecież przez tydzień bolały mnie nogi... zaczynam mieć nadzieję, że do mety w Ustrzykach uda mi się dotrzeć w limicie
15' rozgrz. 6:01; 10x1'/1' [4:30/4:28/4:29/4:33/4:38/4:33/4:22/4:35/4:32/4:22]; schł.~5:50
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
lekki mróz; powietrze wciągałam tak głęboko, jak tylko możliwe - i wcale nie z powodu zadyszki; ono po prostu tak fantastycznie smakowało! mniam
nocny trail 17 km, 6:03; po krzakach, skałkach i zmarzniętych błotnych koleinach; +/-270m;
tędy, aż trochę szkoda, że w nocy:
nocny trail 17 km, 6:03; po krzakach, skałkach i zmarzniętych błotnych koleinach; +/-270m;
tędy, aż trochę szkoda, że w nocy:
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
nawet nie wiem kiedy, zaraz po pracy znalazłam się na kanapie pod kocem; zupełnie bez wyrzutów odpuściłam sobie jakiekolwiek plany i obowiązki; po paru godzinach wstałam na chwilę tylko po to, by umyć się i przebrać ... eee, w getry i buty? zupełnie na śnie chyba jeszcze:
rozgrz. 15' 6:00; 10x1'/1'p trucht [4:30/4:31/4:22/4:31/4:14/4:22/4:21/4:18/4:11/4:22]; schł. 5:38
uwielbiam biegać w nocy!
a! od wtorku jestem parafialną heretyczką; od wczoraj: po dwakroć
rozgrz. 15' 6:00; 10x1'/1'p trucht [4:30/4:31/4:22/4:31/4:14/4:22/4:21/4:18/4:11/4:22]; schł. 5:38
uwielbiam biegać w nocy!
a! od wtorku jestem parafialną heretyczką; od wczoraj: po dwakroć
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
rok temu o tej porze wdychałam mroźne zimowe powietrze i błogosławiłam quady, które zostawiały mi ślady w głębokim śniegu pokrywającym polne ścieżki; dziś w cieniutkiej koszulce, a i tak za ciepło ... ja chcę zimę!!! śnieżną, mroźną i skrzypiącą pod nogami!
19,5 km śr. 5:27; delikatny łąkowy kros +151/-157m
19,5 km śr. 5:27; delikatny łąkowy kros +151/-157m
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
rozgrz. 15' 5:33;
27' BC śr. 4:43 (z czego pierwsze 15' śr. 4:51 a kolejne 12' śr. 4:34)
schł. 1,4 km śr. 5:30, o ile przeszło kilometrowy podbieg 3,5% można nazwać schłodzeniem
poniosło mnie dzisiaj za bardzo; za szybko zaczęłam, bo chociaż pierwsze 15' BC wydawały się lekkie, tak ostatni jego fragment z całą pewnością nie; zajeżdżający mi drogę wóz ciężarowy potraktowałam jako doskonałą wymówkę i wyłączyłam zegarek na 3' przed czasem, zamiast zwyczajnie nawrócić; trochę nawet żal, bo 27 minut takie nieokrągłe ... muszę nauczyć się spokojniej ...
pisałam ostatnio o lutowych pąkach na krzewach? dzisiaj są maleńkie listki; to jest nienormalne
27' BC śr. 4:43 (z czego pierwsze 15' śr. 4:51 a kolejne 12' śr. 4:34)
schł. 1,4 km śr. 5:30, o ile przeszło kilometrowy podbieg 3,5% można nazwać schłodzeniem
poniosło mnie dzisiaj za bardzo; za szybko zaczęłam, bo chociaż pierwsze 15' BC wydawały się lekkie, tak ostatni jego fragment z całą pewnością nie; zajeżdżający mi drogę wóz ciężarowy potraktowałam jako doskonałą wymówkę i wyłączyłam zegarek na 3' przed czasem, zamiast zwyczajnie nawrócić; trochę nawet żal, bo 27 minut takie nieokrągłe ... muszę nauczyć się spokojniej ...
pisałam ostatnio o lutowych pąkach na krzewach? dzisiaj są maleńkie listki; to jest nienormalne
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
wciśnięte pomiędzy naukę tabliczki mnożenia, dzielenia, a czytanie "karolci":
14 km BS, 5:39; asfalt płasko +115/-125m
z dzisiaj:
- zuzia, 4x2 ?
- 8
- dobrze, a 8/2?
- ... ???
- masz 8 cukierków i chcesz poczęstować kasię i olę; po ile dostaną?
- kasia 7, ola 1
...
starsza córka pisze wypracowanie na temat roli zasad w życiu człowieka; pojawia się problem ze zdefiniowaniem pojęcia: ograniczenia? granice? czemu służą? kto to jest człowiek z zasadami? szuka daleko, internet, encyklopedia, stara się, w końcu licealistka;
zakasowała ją 8-letnia zuzka: człowiek z zasadami to człowiek, który ma swój kształt
14 km BS, 5:39; asfalt płasko +115/-125m
z dzisiaj:
- zuzia, 4x2 ?
- 8
- dobrze, a 8/2?
- ... ???
- masz 8 cukierków i chcesz poczęstować kasię i olę; po ile dostaną?
- kasia 7, ola 1
...
starsza córka pisze wypracowanie na temat roli zasad w życiu człowieka; pojawia się problem ze zdefiniowaniem pojęcia: ograniczenia? granice? czemu służą? kto to jest człowiek z zasadami? szuka daleko, internet, encyklopedia, stara się, w końcu licealistka;
zakasowała ją 8-letnia zuzka: człowiek z zasadami to człowiek, który ma swój kształt
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
człowiek planuje, życie układa jak budowlę z klocków - najlepiej lego, bo spięte mocno się razem trzymają; a tu może bardziej wężyk z domino pasuje; jest dobrze póki podstawa mocna i dbamy o brak przeciągów, ale te się zdarzają i to niezależnie;
lubię czasem zerknąć, co to pisałam wcześniej; np. o tym, by nie zapomnieć co najważniejsze... trochę sobie zapomniałam; okno na świat szerzej a tym oknem ...
nieważne; ważne, że bloczki domina luźniej poustawiane, niektóre usunięte i nawet jak który się przewróci, nie strąci kolejnych; oby
15' rozgrz. 5:43; ZB 1/2/3/3/2/1 p. trucht [4:15/4:37/4:34/4:32/4:27/4:13]; km+ schł. 5:46;
lubię czasem zerknąć, co to pisałam wcześniej; np. o tym, by nie zapomnieć co najważniejsze... trochę sobie zapomniałam; okno na świat szerzej a tym oknem ...
nieważne; ważne, że bloczki domina luźniej poustawiane, niektóre usunięte i nawet jak który się przewróci, nie strąci kolejnych; oby
15' rozgrz. 5:43; ZB 1/2/3/3/2/1 p. trucht [4:15/4:37/4:34/4:32/4:27/4:13]; km+ schł. 5:46;
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
parę dni temu dostałam zaproszenie na wspólny trening pt. śladami gór gorzkowskich z klubem "ambitni amatorzy" .... eee, nazwa klubu tylko tak niewinnie wygląda; poza tym - przefajni ludzie! na spotkanie pojechaliśmy z łukaszem;
45,5 km trailu po jurze; +646/-636 m; śr. 6:27
pierwsze 22 km wspólnie z ambitnymi; szlaki turystyczne - głównie czarny i zielony; później, w Ostrężniku, rozłączyliśmy się, czyli gospodarze imprezy do domu a ja i wlodec trailowo do Olsztyna;
po drodze widoki tak piękne, że nie sposób opisać; góry gorzkowskie - zupełnie jak beskid; wapienne ostańce; okolice pustyni siedleckiej, kamieniołom warszawski, sokole góry ... na koniec skąpane w słońcu ruiny zamku olsztyńskiego; genialna wycieczka; dzisiaj przełamałam kolejną swą granicę; tylu km na tzw. raz jeszcze nigdy nie przebiegłam; pod koniec już słaaaba byłam i podbiegi brałam podchodząc, ale i tak średnio - wyszło nam bardzo przyzwoicie; szczególnie jeśli wziąć pod uwagę profil i podłoże;
zdjęcia nie moje, ale tak właśnie było pięknie:
45,5 km trailu po jurze; +646/-636 m; śr. 6:27
pierwsze 22 km wspólnie z ambitnymi; szlaki turystyczne - głównie czarny i zielony; później, w Ostrężniku, rozłączyliśmy się, czyli gospodarze imprezy do domu a ja i wlodec trailowo do Olsztyna;
po drodze widoki tak piękne, że nie sposób opisać; góry gorzkowskie - zupełnie jak beskid; wapienne ostańce; okolice pustyni siedleckiej, kamieniołom warszawski, sokole góry ... na koniec skąpane w słońcu ruiny zamku olsztyńskiego; genialna wycieczka; dzisiaj przełamałam kolejną swą granicę; tylu km na tzw. raz jeszcze nigdy nie przebiegłam; pod koniec już słaaaba byłam i podbiegi brałam podchodząc, ale i tak średnio - wyszło nam bardzo przyzwoicie; szczególnie jeśli wziąć pod uwagę profil i podłoże;
zdjęcia nie moje, ale tak właśnie było pięknie:
Ostatnio zmieniony 03 mar 2014, 21:24 przez rubin, łącznie zmieniany 2 razy.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
po wczoraj brak jakichkolwiek boleści, tak w mięśniach jak i w stawach; dlatego zamiast kilku kilometrów roztruchtania króciutka MZB;
rozgrz. 15' 5:54; 11x1'/1' p. w truchcie (śr. całości 5:25, odc. 4:20-4:30); schł. 1,2 km 5:54
nogi cięęężkie, bywało już znacznie świeżej, ale co tam - jutro przerwa przed nocnym trailem ... po jurze
rozgrz. 15' 5:54; 11x1'/1' p. w truchcie (śr. całości 5:25, odc. 4:20-4:30); schł. 1,2 km 5:54
nogi cięęężkie, bywało już znacznie świeżej, ale co tam - jutro przerwa przed nocnym trailem ... po jurze