Zaczynałem podobnie jak Ty - z aplikacją na telefonie. Po roku dokupiłem sobie pasek HRM Polara i dalej biegałem z telefonem. Pewnie biegałbym do dziś, gdyby nie irytująca przypadłość mojego aparatu - w warunkach zimna i/lub wilgoci zaczynał sam z siebie dzwonić na losowo wybrane numery z historii połączeń. Kupiłem Garmina 210 i od tej pory nie używam telefonu. Do monitorowania treningu oczywiście

O plusach i minusach telefonów i zegarków oraz przewagach jednych na drugimi jest tu na forum mnóstwo wątków i chyba nie ma sensu tego wszystkiego jeszcze raz powtarzać, więc do meritum:
Czy mając smartfon z aplikacją do biegania jest sens inwestować w garmina jeszcze?
Jeżeli pytasz pod kątem łamania 2h na 21km, to wg mnie nie ma. Inwestycja Ci się nie zwróci. Jeżeli chcesz wydać nie więcej niż 1000PLN, to nie kupisz nic więcej niż subiektywnie pojętą wygodę.
Czy wystarczyłby zwykły pulsometr jako dodatek do smartfona i po sprawie?
Jeżeli założenia się nie zmieniają, to wystarczy, a nawet powiedziałbym, że nie jest potrzebny. Chyba, że masz zamiar trenować do połówki wg tętna, a nie tempa.
Korzystam z aplikacji runtastic. Nie jest co prawda pozbawiona błędów, bo na przykład wczoraj na prostym odcinku w jednym momencie na chwilkę zaniżyła mi tempo, ale ogolnie czas biegu zgadza sie ze stoperem.
Zegarek nie zagwarantuje Ci braku problemów z zaniżaniem/zawyżaniem tempa, gubieniem sygnału, itp. - to przypadłość systemu GPS dla zastosowań cywilnych. Nowsze telefony łapiące GLONASS mogą być nawet lepsze na tym polu od zegarków.
"Niezależnie od okoliczności zewnętrznych, każdy ma niezbywalne prawo spieprzyć swoje życie tak, jak uważa to za stosowne" - by mój ojciec