DYSKUSJA: Diety tłuszczowe, LCHF, paleo, primal w sporcie
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Pierwsze co przychodzi mi do głowy to to że na początku przygody LCHF pojawia się spadek ciśnienia krwii a to przy nawet niewielkim wysiłku nieźle wiąże, (Kwaśniewski wręcz zaleca w pierwszych miesiącach rezygnacje z wysiłku) Olbrzymia ilość energii idzie na przebudowe organizmu ( pamiętaj że twoim paliwem były wegle a nie tłuszcz i organizm potrzebuje czasu na dostosowanie się) Proces gubienia wagi jak wspimniał klosiu u niektórych nie jest natychmiastowy (moja waga stoi od początku w miejscu ba nawet po pierwszych tygodniach jedzenia do syta wzrosła, po pilnowaniu i liczeniu co i ile błyskawicznie spadła do wagi początkowej ale nic ponad to)
I co najistotniejsze ścisłe trzymanie się diety jest korzystne dla zdrowia a sport powyżej pewnego pułapu korzystny już dla zdrowia nie jest. Chcesz osiągnięć dostosuj dietę do potrzeb, super to opisał wół.
I co najistotniejsze ścisłe trzymanie się diety jest korzystne dla zdrowia a sport powyżej pewnego pułapu korzystny już dla zdrowia nie jest. Chcesz osiągnięć dostosuj dietę do potrzeb, super to opisał wół.
- Lisciasty
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 978
- Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
To zamiast śledzić, trzeba było czytać ze zrozumieniem. W wielu miejscach było mówione,kszor pisze:Śledzę ten wątek od początku,mam za sobą eksperyment z dietą LC
i postanowiłem,napisać jak było u mnie.[..]Trenuję codziennie,około 12h tygodniowo,
raczej są to treningi intensywne,tylko w niedzielę mam długą jazdę rowerem w tlenie.[..]
Dieta w proporcjach wyglądała tak:60%F/30%P/10%C.[..]
Nie chcę krytykować,pisać że to jest zła dieta.U mnie to nie zadziałało i tyle.
że tak niskie węgle są dobre tylko dla ludzi trenujących w niskim zakresie, a klosiu
co chwilę zapodawał, że zjada nawet 300g węgli.
Z innej mańki: jak zjeść śledzia bez chleba? No nie daję rady :>
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1984
- Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Z wodeczka...Lisciasty pisze: Z innej mańki: jak zjeść śledzia bez chleba? No nie daję rady :>
Rzucilibyscie jakies przepisy na mascarpone. Samo moge zjesc ale jakby sie dalo od czasu do czasu urozmaicic to czemu nie.
- kszor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 926
- Rejestracja: 10 lip 2008, 12:51
- Życiówka na 10k: 46:24
- Życiówka w maratonie: 03:28:44
- Lokalizacja: READING
Liściasty,Ty rozumny człowieku ,dziękuję za wskazówki .Przygotowywany byłem na wszystkie objawy!!!Te ujemne(trening,samopoczucie)jak i te pozytywne(waga).Szkoda,że u mnie!!!!,zadziałały tylko te pierwsze.
śledzić/czytać=rozumieć=wyciągać wnioski-znasz ten proces?U mnie tak to działa.
Pozdrawiam
śledzić/czytać=rozumieć=wyciągać wnioski-znasz ten proces?U mnie tak to działa.
Pozdrawiam
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Lubię stronę Mark's Daily Apple, bo autor co tydzień wynajduje ciekawe i zabawne linki w temacie .
Paradoks tłustego mleka.
Amerykańscy naukowcy po wielu badaniach stwierdzili, że o dziwo ludzie w średnim wieku jedzący masło, tłuste mleko i inny tłusty nabiał są szczuplejsi niż ludzie go unikający.
Naukowcy zachodzą teraz w głowę jak poradzić sobie z oczywistym paradoksem, w końcu mleko z jednej strony w oczywisty sposób obniża ryzyko choroby serca przez redukcję otyłości, a z drugiej strony jest przecież bogate w tłuszcz nasycony, który według nauki konwencjonalnej zwiększa ryzyko choroby serca .
Podejrzewam, że konkluzja będzie taka, że zalecać się będzie śmietanę i masło na śniadanie, ale tylko z porządną porcją statyn na obniżenie cholesterolu. W Anglii już takie zapędy się pojawiają, więc to nie do końca żart.
Paradoks tłustego mleka.
Amerykańscy naukowcy po wielu badaniach stwierdzili, że o dziwo ludzie w średnim wieku jedzący masło, tłuste mleko i inny tłusty nabiał są szczuplejsi niż ludzie go unikający.
Naukowcy zachodzą teraz w głowę jak poradzić sobie z oczywistym paradoksem, w końcu mleko z jednej strony w oczywisty sposób obniża ryzyko choroby serca przez redukcję otyłości, a z drugiej strony jest przecież bogate w tłuszcz nasycony, który według nauki konwencjonalnej zwiększa ryzyko choroby serca .
Podejrzewam, że konkluzja będzie taka, że zalecać się będzie śmietanę i masło na śniadanie, ale tylko z porządną porcją statyn na obniżenie cholesterolu. W Anglii już takie zapędy się pojawiają, więc to nie do końca żart.
The faster you are, the slower life goes by.
- kszor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 926
- Rejestracja: 10 lip 2008, 12:51
- Życiówka na 10k: 46:24
- Życiówka w maratonie: 03:28:44
- Lokalizacja: READING
Liściasty, ale konkretnie! Nie działa bo trenuję intensywnie, czy że śladowe ilości wegli?
- Lisciasty
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 978
- Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Klosiu pisał że latając na niskich intensywnościach jechał na tłuszczu, nie miał ścianykszor pisze:Liściasty, ale konkretnie! Nie działa bo trenuję intensywnie, czy że śladowe ilości wegli?
i radził sobie dobrze, ale przy wchodzeniu w drugi próg nie było już za wesoło i dopiero
futrowanie węgli przed i po treningu sprawę załatwiło. Niech mnie sprostuje, ale chyba
prościej się tego nie da przedstawić?
Czyli jak chcesz sobie potruchtać długodystansowo to 100g węgli jest wystarczające,
ale jak masz plan na ostre zapierniczanie, to trzeba dodatkowo więcej zapodać.
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Liściasty, ściana to może niezbyt szczęśliwe określenie, bo na diecie tłuszczowej wyczerpanie się węglowodanów nie jest ani w połowie tak dokuczliwe jak na węglach. U mnie, na rowerze, jak jadłem węglowodanowo, to po skończeniu się węglowodanów praktycznie stawałem: 20km/h na płaskim, 10km/h na najmniejszym podjeździe, dodatkowo okupione to było potworną mękę.
Na tłuszczu w tej chwili bez węglowodanów spokojnie wyciągnę ponad 30km/h na płaskim, a 20km/h na podjeździe bez większych sensacji fizjologicznych. Jak jadę długi trening w grupie, to towarzysze nawet nie zauważają momentu w którym kończy mi się glikogen, bo nie zwalniam . Ale po prostu nie dam rady zrobić treningu wymagającego glikogenu, np czterech dwunastominutowych interwałów przy prędkości 40km/h albo serii podjazdów na tętnie 165-170bpm. Nie wejdę na tą intensywność bez glikogenu i tyle.
Na tłuszczu w tej chwili bez węglowodanów spokojnie wyciągnę ponad 30km/h na płaskim, a 20km/h na podjeździe bez większych sensacji fizjologicznych. Jak jadę długi trening w grupie, to towarzysze nawet nie zauważają momentu w którym kończy mi się glikogen, bo nie zwalniam . Ale po prostu nie dam rady zrobić treningu wymagającego glikogenu, np czterech dwunastominutowych interwałów przy prędkości 40km/h albo serii podjazdów na tętnie 165-170bpm. Nie wejdę na tą intensywność bez glikogenu i tyle.
The faster you are, the slower life goes by.
- kszor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 926
- Rejestracja: 10 lip 2008, 12:51
- Życiówka na 10k: 46:24
- Życiówka w maratonie: 03:28:44
- Lokalizacja: READING
Ty mi nie pisz, dlaczego trening mnie kasowal, ja to wiem i wiedziałem to przed! Napisałem jaki był cel wejście w tę dietę.
Powołujesz się na klosia, a on jak zaczął tę dietę, to węgle obciął jeszcze bardziej niż ja i waga mu spadła. Czyli cel osiągnął! Nigdzie nie napisałem, że spodziewałem się progresji w osiągach na treningu! Zależało mi na w miarę szybkiej redukcji. Mi się wydawało, że gdy obetne węgle, a do tego utrzymam czas treningu(tyg), to osiągnę cel.
Powołujesz się na klosia, a on jak zaczął tę dietę, to węgle obciął jeszcze bardziej niż ja i waga mu spadła. Czyli cel osiągnął! Nigdzie nie napisałem, że spodziewałem się progresji w osiągach na treningu! Zależało mi na w miarę szybkiej redukcji. Mi się wydawało, że gdy obetne węgle, a do tego utrzymam czas treningu(tyg), to osiągnę cel.
- kszor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 926
- Rejestracja: 10 lip 2008, 12:51
- Życiówka na 10k: 46:24
- Życiówka w maratonie: 03:28:44
- Lokalizacja: READING
klosiu, u mnie też się chyba sprawdza system z weglami po treningu. Trenuję raczej po południu, ostatni posiłek 3h przed, do tej pory węglem raczej z owoców i warzyw i spokojnie realizuje założenia. Po owszem, trochę wrzucę na ruszt, do tego sporo białka. Zobaczę jak to się sprawdzi w dłuższej perspektywie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 316
- Rejestracja: 28 sie 2013, 15:20
- Życiówka na 10k: 56:00
- Życiówka w maratonie: brak
a co my wróżki jesteśmy? skąd mamy wiedzieć co jadłeś, ile jadłeś, czy faktycznie jadłeś niedużo węgli, czy tylko Ci się tak wydawało. Jeżeli miałeś niski poziom insuliny, nie przeginałeś z białkiem, i nie zalewałeś się tłuszczem, to nie ma chu.., musiałeś chudnąć. Widocznie coś było nie tak. Kup sobie porządną literaturę, a wiedzy nie czerp z internetowego forum - bo później są takie skutki...kszor pisze:Ty mi nie pisz, dlaczego trening mnie kasowal, ja to wiem i wiedziałem to przed! Napisałem jaki był cel wejście w tę dietę.
Powołujesz się na klosia, a on jak zaczął tę dietę, to węgle obciął jeszcze bardziej niż ja i waga mu spadła. Czyli cel osiągnął! Nigdzie nie napisałem, że spodziewałem się progresji w osiągach na treningu! Zależało mi na w miarę szybkiej redukcji. Mi się wydawało, że gdy obetne węgle, a do tego utrzymam czas treningu(tyg), to osiągnę cel.
PS. A z mojego doświadczenia wynika, że jeżeli jem do syta to intensywny trening jest wrogiem szybkiego odchudzania na diecie LCHF. Intensywny trening bardzo zwiększa apetyt, ja najszybciej chudłem nie robiąc dosłownie nic - bardzo mały apetyt, praktycznie jajecznica na śniadanie, i na kolację trochę węgli. Tempo chudnięcia 10 kilo/miesiąc. Bez głodu, ani wyrzeczeń. Jak tylko zacząłem biegać (1200 km przez pierwszy rok biegania) waga spadła tylko o 2-3 kg. Ale po godzinnym intensywnym treningu mogę zjeść konia z kopytami, i popić to 500ml śmietanki 30%
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1984
- Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Moze byc tak ze nie dales organizmowi spokojnie sie dostosowac do nowych warunkow pracy. Trzeba bylo przykrecic znacznie intensywnosc, pozwolic mu sie dostosowac a potem dopiero znowu sie rozkrecic. Pobiegalbys sobie ten miesiac na 70-75% HRmax to bys mu dal szanse.kszor pisze:Ty mi nie pisz, dlaczego trening mnie kasowal, ja to wiem i wiedziałem to przed! Napisałem jaki był cel wejście w tę dietę.
Powołujesz się na klosia, a on jak zaczął tę dietę, to węgle obciął jeszcze bardziej niż ja i waga mu spadła. Czyli cel osiągnął! Nigdzie nie napisałem, że spodziewałem się progresji w osiągach na treningu! Zależało mi na w miarę szybkiej redukcji. Mi się wydawało, że gdy obetne węgle, a do tego utrzymam czas treningu(tyg), to osiągnę cel.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 373
- Rejestracja: 26 mar 2013, 08:53
- Życiówka na 10k: 43:37
- Życiówka w maratonie: brak
kszor może to był zły moment na tą dietę. Wchodzenie w LCHF w okresie przedstartowym to chyba faktycznie nie najlepszy pomysł.
Poza tym szybka redukcja to raczej oksymoron. Przy redukcji chyba najważniejsza jest cierpliwość, a nie liczenie na szybkie efekty.
Ja staram się być na LCHF od listopada. PIerwszy miesiąc jadłem dużo za dużo, zupełnie tego nie liczyłem. Od kiedy wszystko zapisuje waga idzie w dół. Szały nie ma, ale progres widać.
Od kiedy zacząłem trochę bardziej intensywnie trenować wrzucam więcej węgli. Bezpośrednio po treningu 50-70 gram z owoców, kaszy, ryżu, pieczywa własnego wypieku itp. Do tego dodatkowo 40-50 gram z warzyw i owoców w pozostałych posiłkach. Na tą chwilę taka wartość mi styka, żeby trenować, chociaż pewnie wraz ze wzrostem objętości i intensywności będę tych węgli dokładał.
Na początku LC przy małej ilości węgli samopoczucie o dziwo było w porządku, ale w trakcie biegania czułem się jakby moje nogi ważyly chyba ze 100 kg
Poza tym szybka redukcja to raczej oksymoron. Przy redukcji chyba najważniejsza jest cierpliwość, a nie liczenie na szybkie efekty.
Ja staram się być na LCHF od listopada. PIerwszy miesiąc jadłem dużo za dużo, zupełnie tego nie liczyłem. Od kiedy wszystko zapisuje waga idzie w dół. Szały nie ma, ale progres widać.
Od kiedy zacząłem trochę bardziej intensywnie trenować wrzucam więcej węgli. Bezpośrednio po treningu 50-70 gram z owoców, kaszy, ryżu, pieczywa własnego wypieku itp. Do tego dodatkowo 40-50 gram z warzyw i owoców w pozostałych posiłkach. Na tą chwilę taka wartość mi styka, żeby trenować, chociaż pewnie wraz ze wzrostem objętości i intensywności będę tych węgli dokładał.
Na początku LC przy małej ilości węgli samopoczucie o dziwo było w porządku, ale w trakcie biegania czułem się jakby moje nogi ważyly chyba ze 100 kg
- kszor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 926
- Rejestracja: 10 lip 2008, 12:51
- Życiówka na 10k: 46:24
- Życiówka w maratonie: 03:28:44
- Lokalizacja: READING
Do wpisu maniek 669 się nie odniosę, nie dam się wkręcić w pyskowke.
truchto, faktycznie to był zły okres. Powinienem to zacząć raczej na roztrenowaniu.Nie chcę wcinac masę węgli, chcę znaleźć odpowiednie proporcje dla mnie.Teraz to już trochę za późno na eksperymenty. Zapisywanie tego co się je jest chyba najbardziej optymalne.
fantom-pelna zgoda
truchto, faktycznie to był zły okres. Powinienem to zacząć raczej na roztrenowaniu.Nie chcę wcinac masę węgli, chcę znaleźć odpowiednie proporcje dla mnie.Teraz to już trochę za późno na eksperymenty. Zapisywanie tego co się je jest chyba najbardziej optymalne.
fantom-pelna zgoda