Śledzę ten wątek od początku,mam za sobą eksperyment z dietą LC i postanowiłem,napisać jak było u mnie.Zacząłem od początku roku,jadłem max 100g węgli dziennie.Głównie z warzyw i owoców.Wiadomo,samopoczucie na początku kiepskie,ale tak miało być i byłem na to przygotowany.Aha,zdecydowałem się na tą dietę głównie ze względu na wagę.Chciałem zgubić parę kg.Trenuję codziennie,około 12h tygodniowo,raczej są to treningi intensywne,tylko w niedzielę mam długą jazdę rowerem w tlenie.Dieta w proporcjach wyglądała tak:60%F/30%P/10%C.Liczyłem,zapisywałem.Teoretycznie też jestem przygotowany.Przeczytałem sporo.Ok,do rzeczy.Treningi szły ciężko,właściwie jakość spadła o 20%.Zdarzyło mi się nie zrealizować treningu,skończyć po 70%(nigdy wcześniej tak niemiałem
).Np.podbiegi robiłem wolniej o ok 4'' na 200m.Dobra,wiedziałem że tak będzie,ale jak długo??!!Było coraz gorzej,właściwie tylko rower jakoś tam wchodził,reszta to była męka!!Miękkie nogi,drętwienie stóp,złe samopoczucie podwyższone tętno,ale najgorsze było to,że po miesiącu waga nie drgnęła.Dobiło mnie to,bo nie dość'że nie realizowałem planu,każdy trening był "na pysk",to jeszcze efektu,którego oczekiwałem nie było!!Pieprznąłem to w pi..u!!Od dwóch tygodni jem "normalnie",jest chlebek(ciemny),są ziemniaki,rano owsianka,kasza itd.Treningi??Dwa tygodnie temu skasował mnie trening,który dzisiaj zrobiłem z palcem w nosie.Nie 8,a 12 powtórzeń,tempa szybsze i nie w trupa!!Samopoczucie dużo lepsze,a najlepsze,że z wagą zjechałem 2kg!!
Nie chcę krytykować,pisać że to jest zła dieta.U mnie to nie zadziałało i tyle.
Pozdrawiam
Karol