24,0 km - 1:42'22" (4'16"/km) - Tempo maratońskie
--------------------
26,3 km (1:54'31") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Pogoda idealna nic tylko biegać.+2 stopnie,słoneczko i leciutki wiaterek,pod sam koniec ciut mocniejszy,ale
do przeżycia.

Ubrany w długą bluzę,na to krótka koszulka i oczywiście krótkie gatki.Obowiązkowo rękawiczki.

Nie wiem dlaczego podszedłem do tego treningu,że to takie mocniejsze wybieganie.Śniadanie było i owszem.
Ale cały trening bez żarcia,tylko o wodzie.
Ponieważ 3 tygodnie temu biegłem 21km w TM domykając trening ze sporym zapasem,to dziś nie powinno być
żadnych problemów.A niestety były....

Zacząłem spokojnie po 4:22/km i tak pierwsze 2km,następna 2-ka już w 8:31 i tak równe dwu kilometrówki
były do 14km.Pierwsza dycha planowo w 42:45.Nogi jakieś podmęczone wieloma kilometrami i wczorajszą
stabilizacją.Wydolnościowo bardzo dobrze,do 17-18km I zakres,tak na wyczucie.
Później mimowolnie delikatnie przyspieszałem i na półmetku pobiłem życiówkę o sekundę z czasem 1:30:01.
To było za szybko o te 20-25 sekund.Niby nie dużo,ale od 18km zaczynałem czuć zmęczenie.
Nogi były już rozkręcone,ale oddech się nieco przyspieszył,ale było jeszcze bardzo dobrze.
Myślałem nawet,że znowu bezbolesny trening.

Jak Garmin pokazał 22,5km to doznałem dziwnego uczucia,które znane mi było z maratonów.
Oddech wyraźnie się przyspieszył i pojawiło się uczucie mini "ściany",braku mocy.

Miałem akurat pod wiatr,taki słabo-umiarkowany,oczywiście tempa nie odpuszczałem,ale biegło się ciężko.
Wkurzony na siebie,że nawet banana nie wziąłem biegłem dalej.Już na pewno w III zakresie.

Zamknąłem te 24km w tempie na 2:59:59,ale dziś utrzymałbym to tempo może jeszcze przez kilometr,no
w bólach może 2km i to wszystko.
Jakbym miał jeszcze te dwa kilometry więcej przebiec to byłby to trening w trupa.

Jestem na pewno podjechany sporą ilością kilometrów i tempo też było za szybkie.
Brak jedzenia też nie pomógł.Na dziś nie jestem przygotowany na 2:59.
Za 5 tygodni ostatnie starcie z treningiem maratońskim.Będę w IV fazie,gdzie jest mniej biegania.
Przygotuję się lepiej żywieniowo i wtedy zobaczymy na jaki wynik mnie stać.Nic na siłę,progres jest.
